Wybory w Konferencji Episkopatu Polski już za nami. Odbyło się właściwie bez niespodzianek, bez rewolucji. Nowym przewodniczącym wybrano abp. Tadeusza Wojdę, metropolitę gdańskiego. Na jego zastępcę abp. Józefa Kupnego, metropolitę wrocławskiego. Przed wyborami dość często mówiono, że jedynym z ważniejszych problemów, z którymi będą mierzyły się nowe władze KEP, będzie kryzys związany z wykorzystywaniem seksualnym małoletnich. Po wyborach – dało się usłyszeć jęk zawodu i stwierdzenie, że obaj biskupi nie dadzą rady.
Wybory w Konferencji Episkopatu Polski już za nami. Odbyło się właściwie bez niespodzianek, bez rewolucji. Nowym przewodniczącym wybrano abp. Tadeusza Wojdę, metropolitę gdańskiego. Na jego zastępcę abp. Józefa Kupnego, metropolitę wrocławskiego. Przed wyborami dość często mówiono, że jedynym z ważniejszych problemów, z którymi będą mierzyły się nowe władze KEP, będzie kryzys związany z wykorzystywaniem seksualnym małoletnich. Po wyborach – dało się usłyszeć jęk zawodu i stwierdzenie, że obaj biskupi nie dadzą rady.
W zakonie jezuitów przełożony generalny sprawuje funkcję dożywotnio. Oczywiście ze względu na zły stan zdrowia może zrezygnować wcześniej (co zresztą ostatnio stało się regułą), ale nie ma kadencji swego urzędowania. Podobnie nie ma formalnych kadencji sprawowania posługi prowincjała i przełożonych lokalnych. Jednak tradycyjnie taka nieformalna i umowna “kadencja” trwa 6 lat i jak to zwykle bywa z tradycją, wszyscy są przekonani, że nie powinno być od niej wyjątków i oczekują, że po sześciu latach sprawowania funkcji, przełożony - obojętnie, czy był dobry, czy zły - zostanie zastąpiony przez kogoś innego. Oczywiście niezależnie, czy był dobry, czy zły, wszyscy mają nadzieję, że kolejny będzie… lepszy.
W zakonie jezuitów przełożony generalny sprawuje funkcję dożywotnio. Oczywiście ze względu na zły stan zdrowia może zrezygnować wcześniej (co zresztą ostatnio stało się regułą), ale nie ma kadencji swego urzędowania. Podobnie nie ma formalnych kadencji sprawowania posługi prowincjała i przełożonych lokalnych. Jednak tradycyjnie taka nieformalna i umowna “kadencja” trwa 6 lat i jak to zwykle bywa z tradycją, wszyscy są przekonani, że nie powinno być od niej wyjątków i oczekują, że po sześciu latach sprawowania funkcji, przełożony - obojętnie, czy był dobry, czy zły - zostanie zastąpiony przez kogoś innego. Oczywiście niezależnie, czy był dobry, czy zły, wszyscy mają nadzieję, że kolejny będzie… lepszy.
"Rzeczpospolita" / ml
"Wszyscy trzej mają ogromne doświadczenie pracy w episkopacie, ale rewolucji nie będzie" - powiedział jeden z hierarchów w rozmowie z "Rzeczpospolitą".
"Wszyscy trzej mają ogromne doświadczenie pracy w episkopacie, ale rewolucji nie będzie" - powiedział jeden z hierarchów w rozmowie z "Rzeczpospolitą".