Rewolucja w niemieckiej polityce prorodzinnej

Rewolucja w niemieckiej polityce prorodzinnej
(fot. charamelody / flickr.com)
Jacek Lepiarz / PAP / slo

Rewolucja w niemieckiej polityce prorodzinnej: od 1 sierpnia br. w Niemczech każdy dwu- i trzylatek będzie miał prawnie zagwarantowane miejsce w żłobku. Rodzice, którzy chcą opiekować się swoimi dziećmi w domu, otrzymają od państwa finansowe wsparcie.

Pakiet ustaw rozszerzających prawo do opieki nad najmłodszymi dziećmi w placówkach publicznych pięć lat temu przeforsowali wspólnie socjaldemokraci (SPD) i chrześcijańscy demokraci (CDU i CSU), którzy tworzyli wówczas (2005-2009) rząd koalicyjny. Dotychczas prawo do opieki przedszkolnej miały dzieci od ukończenia trzeciego roku do chwili rozpoczęcia nauki w szkole.

Minister do spraw rodziny Kristina Schroeder krótko przed wejściem ustawy w życie powiedziała, że dobrze działające przedszkola mają fundamentalne znaczenie dla pracujących rodziców, pozwalając matkom po urodzeniu dziecka na szybki powrót do zawodu.

Zapewniła, że żadne dziecko, którego rodzice wystąpią o przyznanie miejsca, "nie odejdzie z kwitkiem". Jak poinformowała, w tym roku dla dzieci w wieku dwóch i trzech lat przygotowano 813 tys. miejsc w przedszkolach lub innych placówkach opiekuńczych. W Niemczech popularnością cieszą się tzw. dzienne matki (Tagesmuetter) - opiekunki, które przychodzą do domu dziecka na określony czas. Władze centralne przeznaczyły na wdrożenie reformy 5,4 mld euro.

DEON.PL POLECA

Ze wstępnych szacunków władz samorządowych wynikało, że około jednej trzeciej wszystkich dwu- i trzylatków, to jest 750 tys. maluchów, skorzysta z oferowanych form opieki. Najnowsze dane wskazują na dużo większe, dochodzące do 50 proc. zainteresowanie ofertą.

Schroeder zaapelowała do rodziców, by w przypadku wystąpienia problemów dochodziły swoich praw na drodze prawnej. "Celowo wpisaliśmy do ustawy możliwość skargi sądowej, by móc wywierać na samorządy skuteczną presję" - wyjaśniła minister.

O ile program objęcia najmłodszych dzieci opieką przedszkolną nie wzbudza kontrowersji i jest akceptowany przez wszystkie siły polityczne, to propozycja świadczeń finansowych dla rodziców wychowujących dzieci w domu doprowadziła do wybuchu ideologicznej wojny między chadekami a centrolewicą - socjaldemokratami i Zielonymi.

Ustawa przewiduje, że rodzice decydujący się na pozostawienie dziecka w domu, otrzymają 100 euro miesięcznie; od sierpnia 2014 r. zasiłek ma wzrosnąć do 150 euro. Zwolennikiem tego rozwiązania była przede wszystkim bawarska CSU. W Bawarii ciągle jeszcze obowiązuje tradycyjny podział ról w rodzinie, a większość kobiet nie pracuje zawodowo i zajmuje się dziećmi.

Nie tylko w Bawarii dominuje opinia, że dziecko do co najmniej trzeciego roku życia powinno być wychowywane w domu. Kobieta, która oddaje dziecko do żłobka, uważana jest za "wyrodną matkę".

Kandydat SPD na kanclerza Niemiec Peer Steinbrueck oświadczył, że w przypadku zwycięstwa w wyborach do Bundestagu 22 września br. likwidacja zasiłku będzie jedną z jego pierwszych decyzji jako szefa rządu.

Zdaniem SPD zasiłek zniechęca kobiety do podjęcia pracy. Socjaldemokraci określają to świadczenie "premią za stanie przy garach". Opozycja zapowiada likwidację zasiłku i przeznaczenie wygospodarowanych pieniędzy na dalszą rozbudowę sieci przedszkoli.

- Kto uważa, że kobiety zrezygnują z zawodowych ambicji tylko dlatego, że pokaże im się 150 euro, ten myśli kategoriami lat 50. i ma wypaczony obraz kobiet" - ripostowała Schroeder.

Przewodniczący Stowarzyszenia do spraw Rodzin Klaus Zeh podkreślił w rozmowie z PAP, że władze nie powinny narzucać rodzicom jednego rozwiązania. - Rodzice wiedzą najlepiej, co jest dobre dla ich dziecka, i to oni powinni mieć swobodę decyzji - powiedział Zeh.

Polityk samorządowy wyraził ponadto obawę, że szybka rozbudowa sieci przedszkoli wpłynie negatywnie na jakość świadczonych przez przedszkola usług. By zapewnić odpowiednią liczbę wychowawców, w minionych miesiącach organizowane były przyspieszone kursy pedagogiczne dla osób pragnących się przekwalifikować.

Z ekspertyz naukowych wynika, że pomimo ogromnych inwestycji prorodzinnych, sięgających 200 mld euro rocznie, fatalna sytuacja demograficzna Niemiec nie poprawia się. - Podczas gdy we Francji wielodzietność jest symbolem wysokiego statusu społecznego, w Niemczech jest ona uznawana raczej za okoliczność społecznie niekorzystną - powiedział Zeh. Wskaźnik urodzin w Niemczech wyniósł w 2010 r. 1,39 i należy do najniższych w Europie. Liderem jest Islandia (2,20) przed Irlandią (2,07), Turcją (2,04) i Francją (2,01).

Niemcy mają najwyższy na świecie odsetek bezdzietnych kobiet - alarmuje Federalny Instytut Badania Ludności (BiB). Jak twierdzą naukowcy, wielu Niemców nie chce mieć dzieci, ponieważ nie uważają ich za wartość w życiu. Bardziej cenią sobie karierę, przyjaźń i swoje hobby - wynika z najnowszego opracowania BiB. Tylko 45 proc. Niemców nie posiadających dzieci uważa, że dziecko odmieniłoby ich życie na lepsze.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Rewolucja w niemieckiej polityce prorodzinnej
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.