Masz za sobą ciężki dzień i dosyć wszystkiego? Zrób tą jedną rzecz

Masz za sobą ciężki dzień i dosyć wszystkiego? Zrób tą jedną rzecz
Fot. Depositphotos
Logo źródła: WAM Przemysław Gwadera SJ

Jeśli masz za sobą ciężki dzień i próbujesz mimo wszystko zmusić się do modlitwy, mam dla ciebie propozycję.

Bywają takie dni, kiedy budzę się spóźniony, od rana gdzieś biegnę i próbuję ogarnąć dziesięć spraw naraz. Nie udaje mi się wtedy w żaden sposób znaleźć czasu na modlitwę w ciągu dnia. Obiecuję sobie, że wieczorem przed zaśnięciem siądę w ciszy, aby wyhamować po całej tej gonitwie i spotkać się z Bogiem. Zazwyczaj jednak i to się nie udaje. Dlaczego? Nie z braku dobrej woli. Bardzo bym chciał popatrzeć na miniony dzień razem z Tym, który obdarzył mnie życiem i który codziennie daje mi znaki swojej miłości, ale moje wnętrze mi na to nie pozwala. Jeśli każdą wydarzającą się chwilę przyjmowałem w charakterze wyzwania - jako wyścig z czasem, sprawdzian moich kompetencji i zdolności radzenia sobie lub jako przebijanie się przez fale kolejnych przeciwności w drodze do celu - wtedy wszystko we mnie nastawia się na konfrontację. Naturalne jest więc, że nie chcę wtedy spotykać się z Bogiem. Konfrontacja z Wszechmocnym to mało zachęcająca perspektywa.

Medytacja po ciężkim dniu. Zacznij ją wieczorem i kontynuuj następnego dnia

Jeśli jednak masz za sobą ciężki dzień i próbujesz mimo wszystko zmusić się do modlitwy, mam dla ciebie inną propozycję. Wyłącz wszystkie świecące ekrany (komputera, smartfona, tableta) i w bardzo krótkiej modlitwie umów się z Bogiem na jutro rano. Następnie zrób to, co zwykle robisz, żeby się odstresować. Pójdź jednak spać na tyle wcześnie, żeby następnego dnia móc się obudzić nieco wcześniej i poświęcić 15 minut na poniższą medytację. Z doświadczenia wiem, że przespanie co najmniej siedmiu godzin dużo bardziej służy mojemu życiu duchowemu niż przymuszanie się do wieczornej modlitwy, zaś kwadrans w Bożej obecności z pełną zgodą na własne ograniczenia i sytuację życiową jest o wiele lepszy niż długie rozmawianie z Bogiem o wszystkich moich problemach.

***

Zerwała się przed Panem straszna wichura, rozrywająca góry i krusząca skały - Pan nie przechodził w tej wichurze; po wichurze przyszło trzęsienie ziemi - Pan nie przechodził w trzęsie- niu ziemi; po trzęsieniu ziemi szedł ogień - Pan nie przechodził w ogniu; po ogniu szedł szmer delikatnego powiewu - w nim był Pan (1 Krl 19,11-12).

Zaraz po przebudzeniu, zanim jeszcze wstanę, przyglądam się temu, jak czuje się moje ciało. Czy jest wypoczęte czy zmęczone, pełne energii czy sztywne i obolałe? Następnie, leżąc jeszcze przez chwilę, zauważam pierwsze świadome myśli, które przychodzą do mnie na początku dnia. Nie oceniam ich, po prostu je dostrzegam. Czego one dotyczą?

Mając już świadomość tego, co dzieje się w moim ciele i w moich myślach, podnoszę się i siadam na łóżku. Jeśli czuję, że może mi być zimno, otulam się kołdrą lub kocem. Trwając w bezruchu, wyobrażam sobie, że pokój, w którym się znajduję, to jaskinia, w której chowam się przed wichurą. Na zewnątrz dzieją się straszne rzeczy, ale tutaj jestem bezpieczny. Uszami wyobraźni słyszę wyjący wiatr i huk pękających skał na zewnątrz. Te dźwięki docierają do mnie z oddali, a ja siedzę głęboko ukryty w przyjemnym półmroku i cieple.

Choć pojawia się pokusa, by z powrotem się położyć, nie ulegam jej. Biorę głębszy wdech. Zaczynam poruszać palcami u stóp i dłoni, przechylam głowę najpierw w lewo, potem w prawo, lekko rozciągam ręce i nogi. Zauważam, jak powoli wstępuje we mnie energia. Nie próbuję jednak tego przyspieszać - pozwalam, by moje ciało budziło się we własnym tempie.

Wracając do wyobrażenia jaskini, sprawdzam, czy jestem w stanie wyjść z mojego ciepłego kącika, by lepiej przyjrzeć się jej wnętrzu. W wyobraźni przechadzam się po ciemnym otoczeniu, uświadamiając sobie, jak duża jest przestrzeń, w której się znajduję. Ile kroków mogę wykonać od ściany do ściany? Jak daleko jest do sufitu? Badam moją grotę, jednocześnie słuchając hałasów, które docierają do mnie z zewnątrz.

Teraz otwieram oczy i rozglądam się po pokoju, w którym siedzę. Następnie modlę się: "Boże, proszę Cię, wypełnij to miejsce Twoją delikatnością, łagodnością i pokojem. Daj mi znaleźć tutaj moje schronienie i ukojenie". Podnoszę się, kładę dłoń na sercu i mówię na głos albo w myślach: "Boże, proszę Cię, napełnij moje serce i moje myśli Twoją delikatnością, łagodnością i pokojem". Staję w lekkim rozkroku i obejmuję się ramionami, tak jakbym chciał samego siebie przytulić. Zaczynam się delikatnie kołysać, a moje ruchy przypominają te towarzyszące uspokajaniu trzymanego na rękach niemowlęcia. Jednocześnie wyobrażam sobie, że hałasy wichury i trzęsienia ziemi, które słyszałem wcześniej, teraz powoli zamieniają się w szmer delikatnego powiewu. Moje wnętrze wypełnia ciche, ledwie słyszalne "szszsz…". Oddycham głęboko i słucham tego dźwięku tak długo, jak potrzebuję.

Na koniec jeszcze raz zwracam się do Boga: "Proszę, niech Twoja łagodność i Twój pokój towarzyszą mi dziś w całym tym dniu. Daj mi wierzyć, że świat nie jest nastawiony do mnie wrogo. Daj pamiętać, że wichura, trzęsienie ziemi i ogień nie są po to, by z nimi walczyć, ale po to, by przeminąć. Chcę słyszeć dziś Twój łagodny szmer, który nigdy się nie kończy".

Fragment książki Przemysława Gwadery SJ "Medytacje dla przebodźcowanych"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Przemysław Gwadera SJ

Możesz żyć spokojnie

Czujesz się zmęczony, przeładowany informacjami, a przez to pełen niepokoju i wewnętrznego chaosu? Dociera do ciebie mnóstwo bodźców, które cię przytłaczają? Tęsknisz za chwilą zatrzymania i głębokiego oddechu? Marzysz o ciszy i...

Skomentuj artykuł

Masz za sobą ciężki dzień i dosyć wszystkiego? Zrób tą jedną rzecz
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.