Dominik

Jest to imię pochodzące z języka łacińskiego, od przymiotnika dominicus, -a, -um 'pański, należący do pana'. Dominik (Dominicus) to 'należący do Pana' (-Pan- w znaczeniu Bóg). Jest to więc chrześcijańskie imię teoforyczne.

W Polsce poświadczone jest w XIV w., ale większą popularność zyskuje w w. XVII i XVIII. Obok formy męskiej tego imienia istnieje forma żeńska DOMINIKA.

Formy zdrobniałe imienia Dominik to Domek, Domeczek. Dawniej też Domnik, Domin, Domik. Od imienia tego pochodzą nazwiska Dominikowski, Dominikowicz. W ostatnich latach popularność tego imienia zaczyna wzrastać (tak w formie męskiej, jak i żeńskiej).

Odpowiedniki obcojęz.: łac. Dominicus, ang. Dominic, fr. Dominique, niem. Dominik, hiszp. Domingo, wł. Domenico.

W martyrologiach ogólnych i lokalnych doliczyć się można ponad dwudziestu Dominików, opatrywanych tytułami świętego lub błogosławionego. Dziesięciu czeka ponadto na beatyfikację. Tu ograniczymy się do tych, którzy w dziejach Kościoła zajęli miejsce poczesne, wyraźne i których kult zatoczył nieco szersze kręgi: nie był kultem lokalnym, przemijającym.

Dominik, opat z Sory. Urodził się w Foligno, w Toskanii, około 950 r. Życie ascetyczne rozpoczął w eremie w Apeninach. Potem założył kilka klasztorów: Scandrilia (Rieti), S. Pietro in Lago (Aquila), S. Pietro in Avellano (Campobasso, w Abruzzach), Frisulti (Frosinone) i Sora (1015). Miłując samotność, działał równocześnie jako kaznodzieja wśród okolicznej ludności. Zmarł 22 stycznia 1031 r. Pochowano go w Sorze. Wczesny żywot, za którym poszły inne pisma hagiograficzne, zredagował jego uczeń Jan. Potem wzywano go zwłaszcza po ukąszeniu przez węża.

Dominik Opancerzony (Loricatus). Urodził się około r. 1000. Pewien biskup wyświęcił go na kapłana w zamian za koźlą skórę, którą wręczyli mu rodzice. Dominik dowiedziawszy się o tej symonii, był zdruzgotany. Odtąd nie spełniał już nigdy funkcji kapłańskich. Schronił się na pustelnię w Luceolum (niedaleko Gubbio, Włochy), a w kilka lat później przystał do św. Piotra Damiani (około r. 1042). Z listu tego ostatniego do papieża Aleksandra II dowiadujemy się o surowościach, jakie praktykował. A więc często się biczował, jadał tylko chleb i koper, sypiał klęcząco, pod wierzchnią suknią nosił nie włosiennicę, ale prawdziwy pancerz. Stąd to właśnie przydomek, który mu nadano. Około r. 1050 Piotr Damiani wysłał go na przełożonego do eremickiej społeczności w Suavicinum. Tam nagle zmarł 14 października 1060 r. Uczniów ani pism żadnych nie pozostawił, mimo to wywarł niemały wpływ na stosowanie zewnętrznych praktyk pokutnych w społecznościach benedyktyńskich.

Dominik z Silo. Urodził się w r. 1000 w Ca-as, w prowincji Rioja, należącej wówczas do Królestwa Nawarry. Gdy dorastał, obarczono go obowiązkiem wypasania ojcowskiej trzody. Garnął się jednak do nauki. Nieco z niej zaczerpnął w szkole klasztornej w Ca-as. Osiągnięcia były może dość znaczne, skoro biskup z Najery udzielił mu święceń kapłańskich. Udał się wtedy do samotni. Około r. 1030 w opactwie San Millán przywdział habit benedyktyński. Powierzono mu potem opiekę nad nowicjuszami, a następnie odnowienie filii w Ca-as. W cztery lata później został przeorem. Gdy nieco później nie chciał ustąpić naleganiom księcia Garcii z Najery, który chciał zająć dobra klasztorne, usunąć się musiał do Burgos. Niebawem pozyskał względy Ferdynanda Wielkiego, króla Kastylii, który powierzył mu najpierw małą pustelnię, a w r. 1041 wezwał do odrestaurowania opactwa Św. Sebastiana w Silos. Wprowadził tam obserwę kluniacką, a równocześnie poodnawiał budynki klasztorne. Potem powiększył także kościół i wybudował imponujące krużganki. W tych przedsięwzięciach wspomagały go wielkoduszność monarchy oraz donacje panów kastylijskich. Nie zaniedbywał rozwoju kulturalnego. W klasztorze powstało więc scriptorium oraz warsztaty rzemiosł artystycznych. Niektóre ze sporządzonych tam iluminowanych rękopisów po dziś dzień podziwiać można w British Museum. W pobliżu opactwa wspomagał ubogą ludność. Skutecznie działał też na rzecz jeńców chrześcijańskich, pozostających w niewoli u Maurów. Zmarł 20 grudnia 1073 r., otoczony sporą gromadą współbraci.

Dominik de la Calzada. Pochodził z Vilorii, spod Burgos. Najpierw był pasterzem, ale zdobył też pewne wykształcenie. Nadaremnie kilkakrotnie pukał do bram klasztorów, w tym do słynnego opactwa San Millán de la Cogolla. Odprawiano go z niczym, jak się zdaje, dla jego zewnętrznego wyglądu. Potem przylgnął do legata papieskiego, Grzegorza z Ostii. Z jego rąk przyjął święcenia kapłańskie. Gdy w 1044 r. Grzegorz zmarł, osiadł nieopodal miejsca, w którym pielgrzymi zdążający do Compostelli zwykli przeprawiać się przez rzekę Oja. Zbudował sobie celkę, kaplicę pod wezwaniem Matki Najśw. oraz schronisko dla pielgrzymów, którym sam usługiwał. Wedle legendy wytrasował ponadto drogę poprzez błota oraz odbudował kamienny most na rzece. Stąd właśnie przydomek de la Calzada (-Droga-), który mu nadano. Wszystko to zjednało mu uznanie ludu oraz króla Alfonsa VI. Już za życia Dominika zaczęto wokół jego celi wznosić miasto, które później stało się siedzibą biskupów. Dominik zmarł 12 maja 1109 r. W ikonografii przedstawiano go nieraz z kogutem i kurą, atrybutami przypominającymi cud, który przypisywano także św. Jakubowi.

Dominik, założyciel Zakonu Kaznodziejskiego. Był Kastylijczykiem. Urodził się między r. 1171 a 1173 w Caleruega, w diecezji Osma. Być może wywodził się z potężnego w tych okolicach rodu Guzmanów. Nauki pobierał w Walencji, w szkołach, które miały wówczas dość wysoki poziom. Około r. 1196 został kapłanem, a zarazem kanonikiem w Osmie, gdzie rządy biskupie sprawował dzielny Dydak (Diego), jego niezrównany przyjaciel. Z nim to właśnie w latach 1203 i 1205 podróżował przez całą niemal ówczesną Europę do Danii, dokąd biskup wysłany był jako poseł, potem także do Rzymu. Przy tej okazji zapoznał się dobrze z aktualnymi troskami Kościoła, zwłaszcza z problemem albigensów, bardzo licznych po drugiej stronie Pirenejów. W Danii zetknął się także z planami misji i wówczas razem z przyjacielem zamyślał o poświęceniu się ewangelizacji Połowców. Ale papież dymisji biskupa nie przyjął. Przyjaciele podążyli tedy w stronę ojczyzny. Przebywając w Montpellier (1206) zetknęli się z legatami papieskimi, którzy bezskutecznie trudzili się nad nawracaniem albigensów. Dydak i Dominik poradzili im wtedy zmianę metody. Pośród debat nad nią krystalizowała się ich własna koncepcja misji i zwalczania błędów: głoszenie Ewangelii w całej jej czystości i w doskonałym naśladowaniu Boskiego Mistrza; należy Go głosić jak apostołowie - w wyrzeczeniu, ubóstwie i ruchliwości, których stare zakony mnisze zdawały się być pozbawione. Problem albigensów, ruchu o charakterze ludowym, domagał się analogicznego wędrownego przepowiadania. Nie lekceważąc unormowanego życia kanonickiego, w którym zasadą naczelną była nauka oraz staranna, w duchu kontemplacji odprawiana psalmodia, Dominik coraz to konsekwentniej myślał o stworzeniu nowego zakonu, opartego na takich właśnie zasadach. Odpowiadało to najwyraźniej tendencjom powszechnym wśród zwolenników reform gregoriańskich, nie umniejszało jednak oryginalnego i indywidualnego wkładu Dominika, który dążenia zamienił we wspólnotę o zasięgu powszechnym. Tymczasem wespół z przyjacielem i legatami zaczął przebiegać okręgi Narbonne, B-ziers, Carcassonne i Tuluzy, głosząc w prosty sposób ewangeliczne słowo. Legaci wrócili po pewnym czasie do swych dawnych środowisk, u boku Dominika znaleźli się natomiast inni gorliwcy i w ten sposób grupa wzrosła szybko do liczby trzydziestu. Z czasem doszli inni, ale też powiększyło się pole pracy, która nie stawała się łatwiejszą i mniej niebezpieczną. Zdobycze poczynione na terenach przesiąkniętych herezją sprawiły, że opór wielu jej zwolenników tężał i stawał się coraz bardziej fanatyczny. Dominik pomnożył wówczas swe posty, surowości i modlitwy. W tym też czasie zjednał sobie nowych przyjaciół i protektorów, żeby wymienić tylko Szymona de Montfort. Inny z przyjaciół, biskup Tuluzy Fulko, zapewnia mu w tym mieście i uposaża trwałą fundację. Tak to tworzy się stały ośrodek i miejsce wytchnienia dla ruchliwych kaznodziejów. Tam w kwietniu 1215 r. pierwsi dominikanie składają swe profesje, widomy znak powstającego zakonu. Udając się w kwietniu tegoż roku na sobór laterański IV, Dominik myślał już o uzyskaniu dla zakonu aprobaty papieskiej jako potwierdzenia tej, której użyczył mu biskup Fulko. Ale nowość koncepcji i soborowy kanon 13. spowodowały, że sprawa nie potoczyła się gładko. Innocenty III, który kilkakrotnie pochwalał działalność Dominika i jego towarzyszy, przyrzekł w końcu aprobatę, ale zażądał, by nowe zgromadzenie kierowało się jedną z dotychczasowych reguł zakonnych. Święty wrócił więc do Tuluzy, gdzie zgromadzeni ojcowie wybrali regułę św. Augustyna, a ponadto przyjęli niektóre -obserwy- ze zwyczajów norbertańskich. Wreszcie w r. 1216 Dominik uzyskał od Honoriusza III pełną aprobatę. Wtedy też po raz wtóry zetknął się z przedstawicielami Kościoła duńskiego, którzy zapoznali go ze swymi nowymi planami misyjnymi. Przyczniło się to wydatnie do poszerzenia jego horyzontów apostolskich. Toteż kiedy po powrocie do Tuluzy dowiedział się o niekorzystnych zmianach, jakie zaszły wśród możnych tego kraju, rozpuścił tamtejszą wspólnotę, a sam zaś wyruszył znowu do Wiecznego Miasta. Pozyskał wówczas wybitnego kanonistę, mistrza Reginalda, i przy jego udziale stworzył nowy ośrodek w Bolonii. Następnie udał się do Hiszpanii, gdzie zebrał dotychczasowych pracowników i założył klasztor w Segowii. Kolejnym etapem był Paryż, gdzie zastał już klasztor Św. Jakuba, założony przez jednego z towarzyszy tuluskich. W grudniu 1218 r. był znowu w Bolonii, gdzie Reginald pozyskał w tym czasie nowych adeptów rekrutujących się w znacznej mierze spośród studentów miejscowej sławnej uczelni. Wkrótce w Lombardii zaczęły pojawiać się nowe placówki zakonne, wyrastające jak przysłowiowe grzyby po deszczu. Podobnie sprawy miały się we Francji, dokąd skierował niedawno Reginalda. W tym mniej więcej czasie Dominik pozyskał sobie papieża i wielu wpływowych członków Kurii. Ułatwiło to usunięcie rozmaitych trudności, na które tu i ówdzie natrafiały nowe fundacje. W r. 1220 powstał dom w Rzymie. W tym samym roku kapituła zebrana w Bolonii zdecydowała się na pełne ubóstwo i powierzyła Dominikowi ułożenie konstytucji. Święty napisał ją w stylu zwięzłym, jurydycznym, a zarazem pełnym uniesienia i siły. Niestrudzenie wracał w nich do obranego celu: głoszenia Słowa Bożego i zbawiania dusz. Zebrał w jedno i poniekąd zsyntetyzował dwie historyczne tendencje: tradycję kanonicką i ideę wędrujących kaznodziejów, wyzutych z majętności - wszystko zaś w nawiązaniu do Ewangelii. Nie pominął bynajmniej studiów, ale podporządkował je potrzebom przepowiadania. Po kapitule zabiegał o rozszerzenie zakonu w Toskanii, Niemczech, Skandynawii, Anglii i na Węgrzech, gdzie polecił zająć się w szczególny sposób Połowcami. Równocześnie przeprowadzał Dominik akcję poruczoną mu przez papieża: jak niegdyś w Langwedocji, tak teraz w Lombardii organizował misję papieską przeciw katarom. W tych wysiłkach wspierał go wydatnie kardynał Hugolin, jego nowy przyjaciel. Pod koniec 1220 r. był już znowu w Rzymie, gdzie załatwiał sprawy zakonu i tworzył zgromadzenie żeńskie. Potem prowadził dalej akcję na północy Italii, ale wyczerpany pracą, prowadzoną często w najbardziej prymitywnych warunkach, wrócił do Bolonii i tam zmarł 6 sierpnia 1221 r. W trzynaście lat potem kanonizował go jego przyjaciel, Grzegorz IX. Na jego święto wyznaczony został zrazu 6 sierpnia, później zaś (po wprowadzeniu święta Matki Boskiej Śnieżnej) - 4 sierpnia. W najnowszym kalendarzu liturgicznym na upamiętnienie wielkiego założyciela wyznaczono dzień 8 sierpnia.

Najstarsze relacje i pomniki kultu w BHL 2208-2236f. Inne zwięźle w LM 3 (1985), 1121-1123, w opracowaniu M.-H. Vicaire. Obszerniej w pracy tego samego autora, Histoire de Saint Dominique, Paris 1957 (2 tomy) oraz w księdze-albumie, opracowanej razem z L. von Mattem, ib. 1957. - W języku polskim ŻŚw pod dniem 4 sierpnia; Złota Legenda 321-335; oraz zestawione u Estr. XV, 283; a z nowszych: tłum. życiorysu J. Petitota, Lwów 1930; skrócone wyd. Vicaire'a, pt. Dominik i jego Bracia Kaznodzieje, Poznań 1985; G. Bedouelle, Dominik, czyli łaska Słowa, ib. 1987; oraz esej J. Mirewicza, Współtwórcy 229-235. - Ikonografia w LCI 6 (1974), 72-79, oraz w Bibl. Ss. 4 (1964), 691-734 (liczne reprodukcje).

Dominik Ibá-ez de Erquicia i towarzysze. O niezliczonych męczennikach japońskich, którzy zginęli w różnych fazach długotrwałych prześladowań i którzy beatyfikowani lub kanonizowani zostali w czasie wielu pontyfikatów, kilka słów wypadnie powiedzieć w zbiorowej nocie - w aneksie. Tu tylko o tych, których Jan Paweł II beatyfikował w Manili w r. 1981. Zginęli w latach 1633-1637. Na ich czoło wysuwa się zazwyczaj Dominika Ibá-eza de Erquicia. Urodził się on w r. 1589 w Régil, w zamieszkanej przez Basków prowincji Guipúzcoa. Wstąpiwszy do dominikanów, wysłany został na Filipiny. Nauczał tam teologii. Potem mianowano go przełożonym dominikańskich misjonarzy w Japonii. Pracował tam przez lat 10. Zginął 14 marca 1633 r. razem z dominikańskim nowicjuszem i katechistą, Franciszkiem Szoyemon. - Drugi z kapłanów tego samego zakonu, Jakub Kyuszei Gorobioye Tomanga, był zrazu misjonarzem na Formozie. Potem duszpasterzował w królestwie Sakuma. Zginął 17 sierpnia 1633 r. razem z japońskim katechistą, Michałem Kurobioye. - Wawrzyniec Ruiz pochodził z Manili. Był ojcem rodziny, ale dzielnie współpracował z dominikanami. Gdy wybuchło prześladowanie, porzucać ich nie chciał. Zginął w dniu 29 września 1637 r. - W tym samym dniu prześladowanie skosiło trzech innych kapłanów z Zakonu Kaznodziejskiego: Wilhelma Courtet, który urodził się w r. 1590, a pochodził z Serignan pod Montpellier; Michała z Aozaraza, urodzonego w O-ate, pod San Sebastian (Hiszpania) w r. 1598; oraz Wincentego Sziwozuka od Krzyża, Japończyka, który na początku wyrzekł się wiary, ale potem wyrzeczenie odwołał i śmiało poszedł na śmierć. Zginął ponadto Łazarz z Kyoto, Japończyk, który dominikanom służył za tłumacza. - Inny z dominikanów, ks. Łukasz Alonso, urodzony w r. 1594 w Carracedo, pod Astorią (Hiszpania), zginął 19 października 1633 r. razem z nowicjuszem Mateuszem Kohioy od Różańca. - W dniu 15 października 1634 r. zginęła dominikańska tercjarka, Magdalena z Nagasaki, urodzona około r. 1610. - 11 listopada tego samego roku męczeńskiej śmierci dostąpiła dominkanka Maryna z Omura. - W sześć lat później zginął Jordan od św. Stefana (Hiacynt Ansalone), który urodził się w r. 1598, a pochodził z włoskiego Agrigento. Towarzyszem jego męczeństwa stał się ks. Tomasz od św. Józefa (Hioji Rokuzayemon Niszi), jego zakonny współbrat, który najpierw działał na Formozie, a potem w okolicach Nagasaki. - Całą tę grupę beatyfikował (1981) i kanonizował (1987) Jan Paweł II. Powiększył w ten sposób zastęp męczenników japońskich.

Dominik od Matki Bożej (Barberi). Urodził się 22 czerwca 1792 r. w Viterbo, w rodzinie chłopskiej. Wcześnie został sierotą. W wieku młodzieńczym oddał się bez miary lekturze Tassa i popularnych romansów. Reszty dokonała atmosfera epoki. Był bliski niewiary i rozpusty. Kiedy jednak zagroził mu napoleoński pobór do wojska, uczynił ślub wstąpienia do pasjonistów. Poczuł się z niego zwolniony z chwilą, gdy rozwiązano zakony. Był już nawet zaręczony, ale łaska wyraźnie zapukała do jego serca i wezwała do życia doskonalszego. Cieszył się odtąd jej nawiedzeniami i wielkodusznie odpowiadał na jej tchnienia. U pasjonistów najpierw był bratem-laikiem, gdy jednak w Boże Narodzenie 1813 r. otrzymał wezwanie do apostolstwa, wziął się do nauki i w pięć lat później został kapłanem. Wykładał następnie filozofię i teologię w uczelniach zakonnych, a równocześnie oddał się gorliwie pracy kaznodziejskiej i posługiwaniu duszom w konfesjonale. W tym też czasie kontaktował się z konwertytami angielskimi przebywającymi w Rzymie. Od r. 1831 piastował różne funkcje przełożeńskie. W dziesięć lat później uczestniczył w wyprawie do Belgii, gdzie pasjoniści zamierzali założyć nowe placówki zakonne. Ożył wtedy jego kontakt z przedstawicielami odrodzenia religijnego w Anglii, zwłaszcza zaś rozliczne stosunki z tzw. traktatariuszami i ruchem oksfordzkim. W kilka miesięcy później przybył do Anglii na stałe. Stamtąd rządził powstającą prowincją zakonną anglo-belgijską, tam też spędził ostatnie dziewięć lat swego życia. Wypełniał je intensywną i wszechstronną pracą, przede wszystkim pracą nad nawróceniem Anglii, co od dawna leżało mu na sercu. Newman, który wraz z Dalgairnsem złożył na ręce Dominika wyznanie wiary, powiedział później, że przyczynił się on do jego nawrócenia. Niektórzy nazywali go drugim Augustynem z Canterbury. Zmarł w czasie podróży w gospodzie dworcowej w Reading (Anglia) w dniu 27 sierpnia 1849 r. Pozostawił po sobie obfitą, ale w większości nie wydaną spuściznę literacką. Są to pisma z zakresu apologetyki, filozofii, teologii, zwłaszcza teologii moralnej oraz szereg rozważań i dziełek duchownych. Niektóre z nich są wyraźnymi świadectwami jego częstych przeżyć mistycznych. Paweł VI beatyfikował Dominika w r. 1963. Należy się spodziewać, że ten wybitny prekursor ruchu ekumenicznego doczeka się też niebawem kanonizacji.

Dominik Savio. Jest to najmłodszy wyznawca, jakiego kanonizował Kościół. Gdy umierał, miał niespełna piętnaście lat. Urodził się 2 kwietnia 1842 r. w Rivie, w Piemoncie. W siódmym roku życia przystąpił do pierwszej Komunii św. i wówczas wpisał sobie do książeczki do nabożeństwa następujące postanowienia: 1) Będę się często spowiadał, a do Komunii św. przystępował, ilekroć pozwoli mi na to spowiednik; 2) Moimi przyjaciółmi będą Jezus i Maryja; 3) Śmierć - tak, ale nie grzechy. W r. 1854 zetknął się ze św. Janem Bosco, który bezzwłocznie przyjął go do swego Oratorium w Turynie. Dominik z podatnością, którą zdradza szczególne pokrewieństwo dusz, poddał się kierownictwu wielkiego wychowawcy i szybko odtworzył w sobie rysy jego świętości, która nadawała jego postaci niepowtarzalny urok. Rychło zrozumiał, że na ziemi nie ma nic świętszego ponad pracę dla dusz. Gorący czciciel Niepokalanego Serca Maryi, założył wówczas Towarzystwo Niepokalanego Poczęcia, dla którego napisał piękny regulamin. Wywarł w ten sposób wielki wpływ na Oratorium, można nawet powiedzieć, że zasiał ziarno, z którego wyrosło Towarzystwo Salezjańskie. Gdy zachorował, udał się do rodziców i tam zmarł 9 czerwca 1857 r. Beatyfikowany w r. 1950, w cztery lata później doczekał się chwały świętych.

Pierwszy życiorys sporządził sam Don Bosco; najlepsze wyd. ukazało się w Marsylii w 1955 r.: S. Dominique Savio, Introduction, traduction et notes de F. Desramont. Inne w Dizionario biografico degli Italiani, t. 40, Roma 1991, 667 n, a także w DSp 3 (1957), 1546-1548, gdzie m.in. niemal pełny tekst wspomnianego regulaminu. - U nas przede wszystkim T. Bosco, Dominik Savio, Warszawa 1991.

Dominik Mau, męczennik wietnamski. W r. 1857 w Indochinach rozgorzało na nowo prześladowanie chrześcijan, które zaczęło pochłaniać liczne ofiary. W pięć lat później pomiędzy aresztowanymi przez żołnierzy cesarza Tu-Duk znalazł się bogobojny, zamożny wieśniak Dominik Mau. W więzieniu przebywał z czterema innymi chrześcijanami z jego środowiska. Większość czasu spędzali na modlitwie, gotując się do ostatniej walki. 15 czerwca 1862 r. wezwani zostali przed sędziego i wówczas zdecydowanie odrzucili propozycję, by podeptali krzyż. Wystawiono ich wówczas, skrępowanych, na żar słoneczny. Nazajutrz sędzia próbował ich znowu zmiękczyć obietnicami lub pogróżką. Dominik przerwał te starania, mówiąc: Po cóż te wszystkie zabiegi- Czy sądzisz, że masz do czynienia z dziećmi, które dadzą się nastraszyć i obrażą Boga- Po tym oświadczeniu chrześcijańscy wieśniacy skazani zostali na śmierć. Dominika ścięto 5 listopada niedaleko osady Hung-Yen. Razem z dwudziestoma innymi, wikariuszem apostolskim i wiernymi różnych stanów z diecezji tonkińskiej beatyfikowani zostali w r. 1951. Z gromadami męczenników wietnamskich, beatyfikowanymi w latach 1900, 1906 i 1909, Jan Paweł II kanonizował ich w 1988 r.

Dominik Iturrate Zubero od Najśw. Sakramentu. Urodził się 11 maja 1901 r. w Dimie (Vizcaya, Hiszpania). W r. 1917 wstąpił w Bien-Aparecida do nowicjatu trynitarzy. W dwa lata później wysłano go na studia do rzymskiej Gregoriany. Uwieńczył je w r. 1926 doktoratami z filozofii i teologii. Wkrótce po otrzymaniu święceń zapadł na suchoty. Strawiły go szybko. Pogodny, pogodzony z zrządzeniami Bożymi, zgasł 7 kwietnia 1927 r. w Belmonte. Beatyfikował go w r. 1983 Jan Paweł II.