Sztuka kochania, czyli pytania o Polskę

Sztuka kochania, czyli pytania o Polskę
Depositphotos.com (669835692)

„Dialogi w połowie drogi” – odcinek 24. Autorzy podcastu zatrzymują się przy temacie bliskich już wyborów parlamentarnych. Rzecz jasna nie po to, by poprzeć któreś z politycznych ugrupowań. Ewa Skrabacz i Wojciech Ziółek SJ niemal jak Hamlet pytają: „Mieszać się w politykę czy się nie mieszać?”; „Iść na wybory czy nie iść?”. Mierząc się z tymi dylematami, mówią, że: poziom brutalizacji języka, myślenia i mówienia o oponentach zniechęca, musi budzić ból i niezgodę; warto zrobić test na otwartość na poglądy odmienne i zdolność krytycznego podejścia do swoich; innej Polski nie mamy, tylko tę konkretną możemy kochać.

ES: Ja mam takie pytanie, proszę ojca, mieszamy się do polityki?
WZ: Mieszamy się, mieszamy, musimy się pomieszać.
ES: Za parę dni wybory. Wybory, które powiedzieć, że elektryzują wszystkich to nic nie powiedzieć, bo ten ‘poziom emocji’, że znów eufemistycznie nazwę to wszystko co się dzieje, którego doświadczamy tym razem jest niewiarygodny.
WZ: Elektryzują nawet tych, którzy się zarzekają, że w ogóle ich polityka nie interesuje, że to w ogóle nie. To jest też jakaś reakcja właśnie na to, co się dzieje, na tę taką gorączkę. Ale dlaczego się będziemy mieszać?
ES: Dlaczego się trzeba mieszać?
WZ: Dlaczego się trzeba mieszać? Powiem na przykładzie mojego tutaj doświadczenia w Rosji na Syberii. Modlitwę, którą odmawiamy od pierwszego dnia wojny, modlitwa o pokój. W tej modlitwie są takie słowa. „Naucz nas zwyciężać zło dobrem, ale jednocześnie чтобы видеть брата в человеке поступающем плохо, (widzieć brata w człowieku postępującym źle)”. Myślę, że to jest dobre mieszanie się Kościoła do polityki. Musimy ciągle do tego nawoływać, a nie tylko nawoływać, właśnie modlić się, modlić się, bo modlitwa to nie jest tylko tak, że jak się będziemy tak modlić, ale tak naprawdę, to Pan Bóg już nie będzie miał innego wyjścia... Tylko modlitwa jest po to i po to ona jest długotrwała, żeby mnie zmieniła. A jeśli nie zmieniła w takim znaczeniu, że będę całkiem inny, to żeby mi ciągle przypominała, bym nie szedł w jakąś złą stronę.

Widzieć brata – ocalić serce od nienawiści

ES: No tak, to ‘mieszanie się’ nas chrześcijan, nas katolików, no dobrze by było, żeby właśnie tak wyglądało, bo tylko wtedy ocalimy serce od nienawiści, o czym mówisz, godność własną i godność tych, do których się zwracamy, czy o których mówimy. Bo to, co jest chyba największym problemem dziś, w tej bieżącej sytuacji, aczkolwiek to jedna strona zarzuca drugiej, a druga tej pierwszej, a myślę, że to jest problem obu stron, to właśnie pozbawianie godności, odczłowieczenie. Olbrzymie słowo, ale obawiam się, że niejednokrotnie bardzo adekwatne.
WZ: Natomiast właśnie w takiej modlitwie warto zauważyć, że tu nie ma tak, żeby być takim ‘lelum polelum’, że mi jest wszystko jedno. Nie, tu każdy ma swój pogląd i zło nazywa złem, dobro dobrem, ale jednocześnie „чтобы видеть брата в человеке поступающем плохо (widzieć brata w człowieku postępującym źle).”

DEON.PL POLECA

ES: Właśnie, tak zupełnie na marginesie, ale przypomnę o czymś bardzo kluczowym: relatywizm to nam tutaj w grę nie wchodzi, bo my mamy też, jeżeli jesteśmy katolikami, chrześcijanami, to mamy też bardzo jednoznaczny punkt odniesienia również w tej przestrzeni politycznej i nie da się abstrahować od wartości, które wyznajemy i praktykować jakiś inny zestaw, czy wybierać jakiś inny zestaw, kiedy wchodzimy do lokalu wyborczego.
WZ: Da się w sensie fizycznym? To widzimy niestety, że da się, ale...
ES: Ale grozi to rozłamem wewnętrznym, nazwijmy to, dezintegracją najdelikatniej mówiąc. Ja studentom często w takich przedmiotach, gdzie dotykamy kwestii politycznych, a ich nie brakuje akurat na tych kierunkach, z którymi pracuję, zawsze proponuję robienie sobie takiego auto testu. No bo jak wiemy, dobrze zaczynać od siebie. Jeżeli państwo potraficie przyjąć jakąś prawdę z tej tak zwanej ‘drugiej strony’, jakąkolwiek by ona nie była z ich punktu widzenia. Jeżeli jesteście w stanie uznać, że coś ma sens, brzmi ciekawie, interesująco i wygląda sensownie. I jednocześnie, jeżeli po tej ‘swojej stronie’ potraficie wskazać błąd, odrzucić jakiś pogląd, że on jest nieprawdziwy, nieuczciwy, to wszystko jest OK. Natomiast kiedy zgadzacie się już tylko i wyłącznie ze swoimi od a do z, a tę drugą stronę odrzucacie jednoznacznie, to zawsze mówię, “proszę skonsultować się z lekarzem lub farmaceutą”, bo to już jest stan zagrażający zdrowiu, a niejednokrotnie życiu.
WZ: To prawda, a studenci jak to przyjmują?
ES: Ze względu na użycie tej formuły z reklam środków farmakologicznych, to zwykle z uśmiechem, rzecz jasna, ale mam nadzieję, że to jest na tyle jasna formuła, że ona im coś robi tak długoterminowo.
WZ: To przypomnienie, zwrócenie uwagi na to już jest wartością.

Iść czy nie iść na wybory?

ES: Zaczęliśmy od tego dylematu “mieszać się nie mieszać”, choć rozstrzygnęliśmy go bardzo szybko, że mieszać się. Skoro ten mamy rozstrzygnięty, to ja znowu skomplikuję naszą rzeczywistość i zapytam ‘iść czy nie iść’, a mam na myśli wybory tegoroczne już za parę dni.
WZ: Ja wiem i ty wiesz, że nie zdarzyło się nam nie głosować. Tobie w twoim dorosłym życiu, a mnie, odkąd komunizm upadł i odkąd są wolne wybory, nie zdarzyło się.
ES: Twoja opowieść o tym, że nie zdarzyło ci się nie głosować to opowieść wielobarwna i mam wrażenie, ma potencjał wielotomowej opowieści, bo niejednokrotnie pokonywałeś setki, a dziś to już tysiące km, żeby dotrzeć do lokalu wyborczego.
WZ: Mój lokal wyborczy jest oddalony od 1700 km.
ES: Co dedykujemy tym, którym jest za daleko, do ich własnych lokali wyborczych.
WZ: Ja rozumiem, że jeśli podejmujesz ten temat i formułujesz taki dylemat to są konkretne powody.
ES: Tak jest. Po raz pierwszy, naprawdę po raz pierwszy falami naciera na mnie ta myśl, żeby nie iść. I ja się z nią mierzę, może nawet się przed nią bronię, ale konfrontuje się z nią i pewnie finalnie pójdę. Ale to zniechęcenie, które ogarnia mnie, kiedy to wszystko obserwuję, kiedy słyszę ten język, jakim do siebie mówimy, bo przecież to nie tylko politycy, ale ich wyborcy. My tak do siebie mówimy. Kiedy widzę, jak o sobie myślimy, to mam ochotę to zostawić. Nie mam ochoty brać w tym udziału. Nie z jakiegoś poczucia wyższości, że ja to lepsza jestem, tylko z bólu, tylko z jakiejś takiej niemocy i niezgody na to.
WZ: No cóż, powiem, że bardzo rozumiem. Rozmawiamy nie raz to też dobrze wiesz, że bardzo podobne myśli mi przechodzą przez głowę, ale jeżeli sam siebie jakoś też przekonuje, choćby czytając ostatni komunikat Episkopatu, w którym biskupi przypominają, że to jest jednak obowiązek, że to jest odpowiedzialność za ojczyzny. No dobrze, to złości się człowiek – ja – ale biorę to pod uwagę. Tak sam siebie przekonując, jako jezuita to bym dał taki przykład, że łatwo jest kochać Towarzystwo Jezusowe z książek. To, o którym czytamy. Tę wspaniałą historię, naszych świętych i innych herosów, i naukowców, i duszpasterzy. Łatwo jest kochać, zachwycać się, ale Towarzystwo Jezusowe dzisiaj to jest to konkretne. To jest ta konkretna wspólnota. To jest ten konkretny człowiek. I powtórzę: „чтобы видеть брата в человеке поступающем плохо (widzieć brata w człowieku postępującym źle)”, bo również jest wiele plam w Towarzystwie Jezusowym, bo jest wiele grzechu. Kochać Towarzystwo Jezusowe to jest kochać tę realną rzeczywistość.

ES: Ja się tak uchwycę tego, co powiedziałeś, że to jest ten konkretny człowiek, bo jedyny pomysł, jaki mam na dziś, żeby wybrnąć z tego dylematu, ‘iść czy nie iść’ - no pewnie pójdę, ale jakoś trudno mi się podpisać pod tym, co tak całościowo niosą ze sobą poszczególne formacje i takie jedyne wyjście, które widzę na dziś, to znaleźć człowieka. Konkretnego, tak, i bez złudzeń, że jeden człowiek tam coś zmieni. On będzie żołnierzem w jakiejś armii, no bo ‘wolny elektron’ nie ma żadnego znaczenia w Parlamencie, ale to mi daje jakieś minimum komfortu, że ten swój głos powierzę komuś, kogo jakoś właśnie w ten sposób wybiorę, mogąc tym samym też zrealizować właśnie ‘zaszczytny obowiązek’.
WZ: Bardzo słusznie, bo tak jak Towarzystwo Jezusowe to są konkretni ludzie, tak Polska to są konkretni ludzie. To nie jest tylko idea, to są konkretni ludzie, wśród których jest ten jeden, o którym mówisz. I zbawienie jest zawsze ‘tu i teraz’. Prawda, życie jest zawsze ‘tu i teraz’, a nie kiedyś w przyszłości, albo ‘kiedyś to było’...
ES: W ‘chwalebnej przeszłości’... Nie da się uciekać, nie da się abstrahować od tego, co jest, jakkolwiek byłoby trudne w przeżyciu, a dziś jest trudno, naprawdę bardzo trudno. Bo to, jak do siebie mówimy, jak o sobie myślimy.
WZ: Jak o sobie myślimy tak, ale jak o sobie mówimy tak samo. I to ludzie, po których by się człowiek nie spodziewał, a nieraz po sobie się nie spodziewasz.
ES: To chciałam powiedzieć, bo i nam pewnie niejedna taka myśl, której się później wstydzić przychodzi przejdzie przez głowę. No to ja jeszcze ‘pojadę’ cytatem z Soboru Watykańskiego II. Niech to zabrzmi profesjonalnie: „tych, którzy w sprawach społecznych, politycznych i religijnych, inaczej niż my myślą i postępują, należy również uważać i kochać. Im bardziej dogłębnie w duchu miłości i uprzejmości pojmujemy ich sposób myślenia, tym łatwiej będziemy mogli z nimi nawiązać dialog.”
WZ: Bo dialog to jest ważna rzecz, bo dialog to jest coś, co wymaga zrozumienia, bo dialog to jest coś, co wymaga spotkania.
ES: Otwartości na drugiego. Zakłada jakieś zrozumienie. Życzmy sobie w tym ‘gorącym’ czasie takiej otwartości.
WZ: Miłości pokornej do ojczyzny i tego, żebyśmy umieli prowadzić ze sobą dialog.

Jezuita, uratowany grzesznik; poprzednio duszpasterz akademicki w Opolu i Krakowie, proboszcz we Wrocławiu, prowincjał (2008-2014), a obecnie proboszcz w Tomsku (Rosja, Syberia); inicjator Deon.pl i Modlitwy w Drodze.

Twitter: wziolek_sj

 

Politolog, nauczyciel akademicki, dawca krwi, amatorka biegów długodystansowych, współpracuje z Radiem Doxa, Modlitwą w drodze i Deon.pl.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Anna Krzynówek
Zagadnienie deliberacji stało się tematem współczesnych rozważań o polityce nade wszystko dzięki koncepcjom demokracji deliberatywnej Jürgena Habermasa i Johna Rawlsa. Choć odgrywają one w książce rolę głównego punktu odniesienia, to jednak Autorka zaprojektowała swoją pracę...

Skomentuj artykuł

Sztuka kochania, czyli pytania o Polskę
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.