Weekendowy przegląd filmowy

Weekendowy przegląd filmowy
Kadr z filmu "Lek wysokości"
Inf. prasowe / drr / pz

Aż dziewięć propozycji na ten weekend, ale niewiele godnych polecenia. Wśród premier nowa wersja "Wichrowych wzgórz" i mocny debiut Bartosza Konopki - "Lęk wysokości".

Fabularny debiut nominowanego do Oscara i nagrodzonego na festiwalu w Berlinie reżysera "Królika po berlińsku" Bartosza Konopki to poruszająca historia telewizyjnego spikera Tomka (Marcin Dorociński, nagrodzony Złotymi Lwami za kreację pierwszoplanową na Festiwalu w Gdyni), którego świetlaną karierę i poukładane życie rodzinne zakłóca wiadomość o poważnych problemach ojca (Krzysztof Stroiński, laureat Polskiego Orła za wybitną kreację w "Rysie"). Czy skoncentrowany dotąd na osobistym sukcesie dziennikarz będzie w stanie zrozumieć i wziąć odpowiedzialność za człowieka, z którym znowu połączył go kapryśny los?

Dobry i mocny film z kolejna znakomitą rolą Marcina Dorocińskiego. Kino trudne, wymagające i pozbawione happy endu. Zderzenie ciągłej życiowej pogoni zapracowanego dziennikarza z chorym, niepoukładanym i wymykającym się wszelkim regułom światem jego psychicznie chorego ojca.

Ci wszyscy, którzy doświadczają w życiu tego, co bohater filmu, wiedzą, jak wygląda ten świat. Kiedy człowiek nie tyle musi oswoić się z odchodzeniem (a w niedalekiej przyszłości i śmiercią) bliskiej osoby, co musi stawić czoła wyzwaniom, które stawia przed nim choroba. Choroba, której nie sposób zrozumieć, oswoić i choćby w najmniejszym stopniu kontrolować. Choroba, która sprawia, że nawet najbliższe nam osoby, stają się zupełnie kimś innym, obcym i niedostępnym.

DEON.PL POLECA


Co mogło połączyć dwójkę tak różnych ludzi? Zamknięty w sobie Fred pracuje dla rządowego departamentu ds. rybołówstwa i nie może odnaleźć życiowej drogi. Piękna i odnosząca sukcesy Harriet jest energiczną menedżerką w wielkiej korporacji. Poznają się za sprawą pewnego szalonego jemeńskiego szejka, który chce sprowadzić ławicę łososi na… pustynię! W sfinansowanie projektu zaangażowany jest brytyjski rząd - władze Wielkiej Brytanii za wszelką cenę szukają atrakcyjnej historii dla mediów.

Ewan McGregor jako sztywny urzędas, Emily Blunt jako rzutka menedżerka oraz Kristin Scott Thomas - osoba w rządzie brytyjskim odpowiedzialna za PR. Film powstał na podstawie powieści Paula Tordaya, którego bardziej interesowała głupota polityków i ogłupianie społeczeństwa, aniżeli relacja między Fredem a Harriet. Lasse Hallström te akcenty odwrócił, przez co film stał się zbyt ckliwy i sentymentalny.

To na pewno nie jest Lasse Hallström z czasów "Co gryzie Gilberta Grape’a". Od czasów "Czekolady" widać, że reżyser przerzucił się na słodkości. Ale film dla romantyków jak znalazł.

Wichrowe wzgórza

Film na podstawie klasycznej i jedynej powieści Emily Brontë, książki, która weszła do kanonu literatury anglojęzycznej.

 

Kajínek

Pierwsze lata po upadku socjalizmu w Czechach. Przestępczość rośnie dramatycznie. Bandyci korumpują celników, sędziów i policję. Jednym z najbardziej znanych przestępców jest Kajinek - potrafi dokonać każdej kradzieży i uciec z każdego więzienia. Ale wszystko do czasu. Pewnego razu zadziera z niewłaściwą osobą... Młoda i ambitna pani adwokat pragnie udowodnić, że Kajinek został wrobiony w podwójne morderstwo. Wierzy jej opinia publiczna oraz media. Ale to za mało - sąd wciąż odmawia wznowienia procesu.

Ten film wydaje się być interesujący z kilku powodów. Pierwszy jest taki, że historia, którą opowiada, oparta jest na faktach. Jiři Kajínek to czeski przestępca i płatny zabójca skazany w 1994 roku na dożywocie za zabójstwo przedsiębiorcy i jego ochroniarza. Do 2000 roku zdołał dwukrotnie uciec z więzienia, co przysporzyło mu sporej sławy. Gdy w tym samym roku przez media przetoczyła się fala spekulacji i wątpliwości co do winy Kajínka (według niektóry morderstwo, za które został skazany, było spiskiem skorumpowanych policjantów) dla wielu kryminalista stał się prawdziwym bohaterem, niesłusznie oskarżoną i skazaną ofiarą systemu (niemal czeski Robin Hood).

Po drugie interesująca jest obsada. Rolę Kajínka gra świetny rosyjski aktor Konstantin Ławronienko (znany choćby z "Powrotu" Zwiagincewa) oraz, nieobecny ostatnio na polskich ekranach, Bogusław Linda. Zresztą, obecność Lindy na ekranie ciekawa jest i z trzeciego powodu, bo "Kajínek" to potrójny debiut (scenariusz, reżyseria i produkcja) czeskiego osiłka i do tej pory aktora Petra Jakla, który w mniej lub bardziej świadomy sposób nawiązuje do gangsterskiego kina Władysława Pasikowskiego. Akcja filmu toczy się na początku lat 90-tych, więc skojarzeń z polską rzeczywistością tamtego czasu, będzie więcej. Film jest przyzwoicie zrealizowany. Gdzie więc jest ale?

Największa wada filmu to schematyzm, czyli standardowe pomysły i takież rozwiązania. Gdy połączy się to dodatkowo z kulejącą dramaturgią, nie ma specjalnie powodów, by się wybrać na ten film. Tym bardziej, że o ile w Czecha sprawa Kajínki wywoływała ogromne emocje, o tyle w Polsce żadnych. Do kin studyjnych film wchodzi dwa lata po swojej premierze.

 

Minister transportu - Bertrand Saint-Jean - budzi się w środku nocy. Dzwoni jego osobista sekretarka. Autobus z dziećmi wpadł do rowu w ośnieżonych Ardenach. Jest kilka śmiertelnych ofiar. Minister nie ma wyjścia, musi jechać na miejsce tragedii, bo tego oczekują od niego wyborcy i media. W świetle kamer współczuje rodzinom ofiar i buduje własny wizerunek medialny. W ten sposób uruchamia wir nieoczekiwanych zdarzeń, które wymagają szybkich i przemyślanych decyzji.

Aby przetrwać w skomplikowanym świecie polityki, trzeba działać strategicznie, bez względu na konsekwencje. Trudno jednak zapomnieć o ludzkich dramatach, śmiertelnej tragedii, politycznych walkach i wszechobecnym kryzysie. Do jakich innych poświęceń jest jeszcze zdolny? Jak długo utrzyma się na najwyższym szczeblu w polityce, która pożera lojalność, przyjaźnie, zasady i przekonania?

Tak to się robi w Paryżu. Co? Politykę. Pewnie i podobnie robi się ją nad Wisłą, przez co walor poznawczy filmu trudno przecenić. Musimy jednak ostrzec tych, którzy lubią oglądać amerykańską politykę. "Idy marcowe" to nie są. Co więcej, jak przystało na europejskiego reżysera, Pierre Schöller nie obserwuje tylko polityki, polityków i ich zakulisowych gierek, tylko próbuje także zajrzeć do głowy tytułowego ministra. Stąd w filmie te dziwne oniryczne i alegoryczne sceny, dla wielu nie do zniesienia.

Dwie młode dziewczyny podejmują relację opartą na próbach sił, pokusach, bliskości i wzajemnym gwałtownym przyciąganiu. Emma jest osobą, która lubi kontrolować. Kiedy zaczyna trenować w drużynie woltyżerki (gimnastyka artystyczna na koniu), poznaje Cassandrę, silną, atrakcyjną i energiczną dziewczynę. Szybko okazuje się, że łączy je potrzeba specyficznej, nieczystej rozrywki… i zostają najlepszymi przyjaciółkami. Równie szybko jednak pojawia się zamęt. Zazdrość, rywalizacja podszyta erotyzmem zrodzi trudne sytuacje i doprowadzi do skrajnych reakcji.

Film Lisy Aschan spotkał się z różnym przyjęciem widzów i krytyków. Z jednej strony zdobył nagrodę za najlepszą szwedzką produkcję 2011 roku, z drugiej zaś można przeczytać recenzje, takie jak Jakuba Sochy na filmweb.pl: "Równie pretensjonalnej powiastki filozoficznej naprawdę dawno nie widziałem".

To miał być najszczęśliwszy dzień w życiu Klary. Jednak słowa "póki śmierć nas nie rozłączy" nabrały szybko zupełnie nowego, złowrogiego znaczenia. Morderczy wirus zamienił gości weselnych w krwiożercze monstra. Panna młoda rozpoczyna desperacką walkę o przetrwanie.

Prequel najpopularniejszej serii filmów grozy w historii kina europejskiego, która otrzymała nominację do Europejskiej Nagrody Filmowej, a wraz z "Sierocińcem" zapoczątkowała ogólnoświatową modę na hiszpańskie horrory. "Geneza" nie dorównuje wcześniejszym częścią serii "Rec", ale pewnie fanów horrorów to nie odstraszy.

Facet do dziecka

Komedia w reżyserii Davida Gordona Greena (“Boski chillout"). Jonah Hill ("Supersamiec") w roli zawieszonego w obowiązkach studenta, który zmuszony zostaje podjąć pracę… opiekuna do dzieci, oferując swym "podopiecznym" rozrywki, których długo nie zapomną.

Mówiąc brutalnie. typowa prostacka amerykańska komedia. Dużo wulgaryzmów, jazdy po bandzie i średnio zabawnego humoru. 

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Weekendowy przegląd filmowy
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.