Nie jest łatwo znaleźć człowieka, który potrafi słuchać

Nie jest łatwo znaleźć człowieka, który potrafi słuchać
Fot. Greg Epperson/depositphotos.com

Pierwszy lockdown w 2020 roku był dla mnie takim ciosem, po którym zbierałam się bardzo długo. Mój obraz Boga, który kocha, legł w gruzach. Czy epidemia jest karą za grzechy? Czy ci, którzy mówią o końcu świata, nie mają racji? Choć mój mózg to odrzucał, serce błagało o spokój – nie potrafiłam nikomu zaufać, a było ze mną naprawdę źle.

Gdy kilkanaście lat temu po raz pierwszy zdecydowałam się na rekolekcje ignacjańskie w milczeniu, jedną z moich największych obaw nie była cisza, ale rozmowa z osobą, która w takich rekolekcjach towarzyszy odprawiającemu. Myślałam sobie: czy uda mi się nazwać to, co dzieje się we mnie? Czy dam radę wpuścić tę osobę do mojego wnętrza, tam głęboko? Czy będę w stanie wypowiedzieć to głośno, siedząc obok niego?

Od tamtego czasu bardzo się zmieniłam. Nie ma we mnie już tylu paraliżujących lęków, ani niezagojonych ran. Nadal jednak czasem trudno jest wpuścić do serca kogoś, kto jest obok.

Pamiętam jedną z takich rozmów, na I Tygodniu rekolekcji ignacjańskich (na których mówi się m.in. o grzechu). Była we mnie ogromna blokada, trudność. Miałam w sobie na szczęście na tyle dużo wolności, by powiedzieć wprost o tym, że jest mi trudno. Zostałam z tym zwyczajnie przyjęta, w dużym spokoju i akceptacji. Gdy udało mi się nazwać głośno to, co od lat nosiłam sama, usłyszałam słowa „i co Madzia? Ziemia się pod tobą nie zapadła, nie?”. Przyznaję, to był taki mikro przełom.

DEON.PL POLECA

Ziemia się nie zapadła, relacja z tym człowiekiem była taka jak wcześniej, a moje serce stało się wolne od dźwigania długoletniego ciężaru. Dziesięć minut rozmowy z odpowiednią osobą i otwartość. Uwolnienie, pokój, lekkość.

Uczę się mówienia otwarcie i szczerze. Pokazywania siebie prawdziwej, bez maski i koloryzowania. Gdy mi się uda zrobić choć mały krok do przodu, moje serce i głowa robią skok.

Na przestrzeni ostatnich lat rozmawiałam z wieloma różnymi ludźmi. Miałam kilku stałych spowiedników, wiele fajnych i głębokich rozmów z przyjaciółmi, budujące spotkania dla kobiet, na których dzieliłyśmy się swoją codziennością. Wiele miejsc i przestrzeni do usłyszenia samej siebie.

Tego właśnie najbardziej uczy mnie mówienie - wsłuchania się w siebie. Trudno bowiem mówić coś, jeśli niczego się w sobie nie dostrzega. Zobaczyć, nazwać i wypowiedzieć. Dla mnie to droga trudna i pełna wybojów, ale bardzo rozwojowa, uwalniająca, dająca życie.

Nie jest dziś łatwo znaleźć człowieka, który potrafi słuchać. Wiele osób żyje w tłumie, ale samotnie, szukając oparcia, którego nie ma albo się go nie dostrzega. Nie każdego stać na profesjonalną terapię, nie każdy też traktuje ją jako szansę. Wielu nie ma wokół siebie dojrzałych duchowo świeckich albo kapłanów, którzy gotowi są służyć słuchaniem. Przyjaciele w ciągłym pędzie, jeśli w ogóle są kimś, kim można pokazać się w całości. Koło się zamyka…

Pierwszy lockdown w 2020 roku był dla mnie takim ciosem, po którym zbierałam się bardzo długo. Zamknięte kościoły, ograniczony dostęp do sakramentów, izolacja. To był dla mnie czas, który mnie złamał, przygniótł, sięgnęłam w nim pewnego dna. Gdy pojawiła się możliwość szukania wsparcia, postanowiłam z niej skorzystać. To było trudne i choć moje pierwsze próby ogarnięcia tego co we mnie, działy się przez internetowe komunikatory, mój opór przed pokazaniem tego, o co chodzi, był ogromny.

Pamiętam z czym się wtedy mierzyłam. To był problem fundamentalny – mój obraz Boga, który kocha, legł w gruzach. Czy epidemia jest karą za grzechy? Czy ci, którzy mówią o końcu świata nie mają racji? Choć mój mózg to odrzucał, serce błagało o spokój – nie potrafiłam nikomu zaufać, a było ze mną naprawdę źle.

Modliłam się prosząc o kogoś, kto mnie nie wyśmieje. Z pomocą i wsparciem przyszedł znajomy ksiądz, który wspierał i wspiera mnie często nadal, mimo że od dłuższego czasu mieszka poza Polską. Zobaczyłam wtedy, jak ważne i potrzebne jest dla mnie po prostu nazwanie i bycie wysłuchanym. Bez oceniania, wyśmiania, czasem ze słowami „spokojnie, to normalne, takie rzeczy się dzieją”. To uwalnia, wzmacnia wewnętrzne siły by móc znowu stanąć wyprostowanym, patrząc z nadzieją w przyszłość.

Szukam takich ludzi wokół siebie. Mądrych, empatycznych, otwartych. Dla mnie też ważne jest to, by nie zarzucali mnie swoją interpretacją, ale powiedzieli wprost, co mówi oficjalne nauczanie Kościoła (w przypadku kapłanów…). Przyznaję, że mimo tego, że od wielu lat żyję aktywnie wśród osób bardzo głęboko przeżywających swoją duchowość, tak naprawdę zaufanie mam do małej garstki osób. Tak jest, po prostu. Przyjmuję w sobie to, że nie każdemu powiem wszystko i że tak naprawdę nie umiem komuś zaufać na siłę i wcale nie chcę tego w sobie zmieniać. Nie muszę. Szukam relacji, które są głębsze, ale wynikające z doświadczenia zaufania. Po prostu.

Daję sobie czas, gdy poznaję nową osobę. Pozwalam moim relacjom dojrzeć. Nie chcę dzielić się sobą z kimś, kto może napluć mi w serce – ono jest dla mnie zbyt cenne. Nie muszę lubić tych najbardziej lubianych, albo słuchać tych, do których są najdłuższe kolejki… Moje serce z czasem wie, komu warto ufać i na ile pozwolić mu wejść w mój wewnętrzny świat.

Czasem zadaję sobie pytanie czy jestem kimś, kto potrafi wspierać. Ile jest we mnie zwyczajnej ludzkiej otwartości na to, żeby kogoś wysłuchać? Bez udzielania rad, sugestii, naprawiania czyjegoś patrzenia. Być, posiedzieć w ciszy, wysłuchać, może przytulić… Zaproponować kawę, zadzwonić, uśmiechnąć się na ulicy. I pozwolić też w drugą stronę – tym, którzy chcą i potrafią być blisko. Wpuścić ich tam, gdzie panuje ciemność. Niech rozjaśniają zakamarki blaskiem, który noszą w swoich otwartych sercach. Tylko tyle i aż tyle.

 

Książki na wakacje ze specjalnym rabatem dla czytelników Deonu! W dniach 11-18 lipca 2021 r. wpisz kod WAKACJED i skorzystaj z 40 proc. rabatu na wszystkie książki Wydawnictwa WAM i Mando oraz 15 proc. na książki innych wydawców.

Z wykształcenia pedagog i doradca rodzinny. Z wyboru żona, matka dwóch synów. Nie potrafi żyć bez kawy i dobrej książki. Autorka książki "Doskonała. Przewodnik dla nieperfekcyjnych kobiet". Prowadzi bloga oraz Instagram.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Jim Harbaugh SJ

Niezwykłe spotkanie dwóch duchowych dróg 

Czy Dwanaście Kroków i Ćwiczenia św. Ignacego Loyoli mają ze sobą coś wspólnego? Zarówno św. Ignacy, jak i Bill Wilson – założyciel ruchu Anonimowych Alkoholików – znaleźli się na...

Skomentuj artykuł

Nie jest łatwo znaleźć człowieka, który potrafi słuchać
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.