Skandaliczna broszura religijnego wydawnictwa. Jak reagować na przemoc i molestowanie?

Skandaliczna broszura religijnego wydawnictwa. Jak reagować na przemoc i molestowanie?
(fot. depositphotos.com)

Podczas gdy trwa słuszna, ważna i konieczna krucjata z pedofilią w Kościele, na stronie jednego z wydawnictw można znaleźć naprawdę szkodliwy i bulwersujący tekst. 

Nie wierzę w to, co czytam. Podczas gdy trwa - słuszna, ważna i konieczna - krucjata z pedofilią w Kościele, Oficyna Wydawnicza VOCATIO udostępnia za darmo na stronie i dodaje do zamówień kilkustronicową ulotkę pt. „Droga do piekła”, która - oprócz meritum czyli długiej, bardzo mocnej tyrady o złych skutkach pornografii - uczy także, jak ma zachować się kobieta, kiedy jej mąż molestuje dzieci.

Jak? Następująco:

„Jeżeli twój mąż molestuje seksualnie wasze dzieci, lub gdy jego agresja zagraża waszemu zdrowiu i życiu, poszukaj pomocy w kościele. Jeśli nie okaże on natychmiastowej skruchy i pragnienia poprawy, odwołaj się do prawa i wezwij na pomoc policję. Nie przyjmuj budzących litość, pustych, łamanych wciąż na nowo obietnic. Jeśli mąż przyłapany na molestowaniu dzieci nie okaże prawdziwej skruchy i determinacji, by nigdy więcej się to nie powtórzyło, powinnaś wydać go w ręce władz. Powinnaś złożyć przeciwko niemu zeznania, a jeśli sąd skazałby go na lata pobytu w więzieniu, powinnaś go tam odwiedzać i cierpliwie czekać na jego wyjście.”

Drodzy Państwo z Oficyny Wydawniczej "VOCATIO": jak można drukować i udostępniać coś tak szkodliwego? „Jeśli nie okaże on natychmiastowej skruchy i pragnienia poprawy, odwołaj się do prawa i wezwij na pomoc policję”, „jeśli mąż przyłapany na molestowaniu dzieci nie okaże prawdziwej skruchy i determinacji, by nigdy więcej się to nie powtórzyło, powinnaś wydać go w ręce władz” - naprawdę?! Czym konkretnie ta skrucha ma się objawić - obietnicą, że to już pierwszy i ostatni raz, kiedy molestował dziecko albo podniósł na nie rękę? Może uroczystą przysięgą przed ołtarzem? Albo poważną rozmową w cztery oczy?

Dodajmy do tego wyjątkowo nietrafione rozłożenie akcentów. Przez kilka stron mamy stanowczą, radykalną narrację na temat szkodliwości pornografii, z której wprost wynika, że każdy mężczyzna (warto dodać, że, oczywiście, niewypowiedzianym założeniem autora jest fakt, że odbiorcami filmów pornograficznych są wyłącznie mężczyźni), który z niej korzysta to absolutny degenerat. I nagle, bez ostrzeżenia, pojawia się akapit na temat molestowania i przemocy - niemal jakby był to wypadek przy pracy. Bo przecież - tak wynika z tekstu, który cytowałam wyżej - raz się może zdarzyć! Ale jeśli mąż obieca, że to po raz pierwszy i ostatni - należy przyjąć.

Drodzy Państwo, udostępnianie czegoś takiego to nie walka z pornobiznesem, ale wspieranie kogoś, kto dopuszcza się przemocy fizycznej i seksualnej oraz utrwalanie chorego systemu, w którym żona jest ofiarą.

Partnerstwo? Tylko władza! 

Oczywiście podczas tej przedziwnej fundamentalistycznej lektury ciarki przechodzą po plecach jeszcze nieraz - według myśli autora w małżeńskiej relacji kluczowy wydaje się szacunek i posłuszeństwo, które żona powinna okazywać mężowi. Czytamy np. „Choć na samą myśl o niegodziwości tego typu mężów gniew wzbiera w mojej piersi, muszę pozostać wierny Ewangelii, radząc ci, abyś się nie buntowała przeciwko swojemu mężowi. Musisz szanować go, nawet wówczas, gdy postępuje grzesznie. Zrozum, że jesteś częścią całego łańcucha zależności. Pierwszym jego ogniwem jest Bóg, potem Jezus, po Nim twój mąż, następnie ty – żona, a na końcu dzieci. Dzieci nie decydują o tym, czy ich rodzice zasługują na szacunek, czy też nie. Okazując rodzicom posłuszeństwo, są jednocześnie posłuszne Bogu. Analogicznie, jeśli żona okazuje mężowi posłuszeństwo i szacunek, jest jednocześnie posłuszna wobec Boga. Jeżeli mąż nadużywa swojej władzy, Bóg go z tego rozliczy. A zatem niezależnie od tego, jakim draniem jest twój mąż, szanuj go, bo w ten sposób okażesz szacunek Bogu, który uczynił go twoją głową.”.

Gdyby chodziło wyłącznie o kolportowanie tekstu, który trzyma się ultrakonserwatywnej wizji relacji dwojga ludzi i stawia tezę, że mąż jest w hierarchii ponad żoną, nie zatrzymywałabym się nad tym - chociaż wywołuje to moje kolosalne oburzenie. I myślę, że tak szowinistyczne rozumowanie ma więcej wspólnego z „Koglem moglem” („ja tam jestem za równouprawnieniem, ale kobieta ma słuchać męża”) niż z Ewangelią, a autor przekazuje kompletnie wypaczone pojęcie miłości bliźniego, oparte na stosunku władzy, a nie na wzajemności. Ale ostatecznie każdy wybiera model według własnego światopoglądu, przekonań, potrzeb czy tradycji, w której jest wychowywany, a każde wydawnictwo może publikować co zechce, byle tylko w granicach prawa.

Sytuacja jednak zmienia się o 180 stopni, gdy weźmiemy pod uwagę kontekst tych zdań: przemoc domową w jej różnych odcieniach (fizyczna, psychiczna, seksualna, ekonomiczna) i 65195 kobiet oraz 12161 małoletnich, którzy są jej ofiarami (dane Policji za rok 2019 - ile przypadków nie zostało zgłoszonych?). W takiej sytuacji zdanie „niezależnie od tego, jakim draniem jest twój mąż, szanuj go, bo w ten sposób okażesz szacunek Bogu, który uczynił go twoją głową” nie jest tylko wskazówką do życia zgodnie z takim czy innym światopoglądem, ale czymś, co może wyrządzić realną krzywdę, konserwując mentalność ofiary i zniechęcając do szukania pomocy. Tymczasem autor - a za nim wydawnictwo - w tej zażartej walce o duszę, najwyraźniej zapomnieli o podstawowym apelu do kobiety w sytuacji przemocy: zadbaj o siebie, zadbaj o dzieci!

„Jak trenować dziecko”

Krótki research pokazuje, że to nie pierwsze kontrowersyjne dzieło autora „Drogi do piekła”. Michael Pearl, amerykański baptysta i pastor, napisał również, razem ze swoją żoną Debi, m. in. książkę pt. ”Jak trenować dziecko", która dziesięć lat temu zrobiła ferment na polskim rynku (wydała oczywiście Oficyna Wydawnicza "VOCATIO"). Zarzucano jej, że wspiera przemoc wobec dzieci i wprost porównuje proces wychowawczy do tresury zwierząt, a same dzieci dehumanizuje.

Wtedy interweniował w tej sprawie ówczesny Rzecznik Praw Dziecka, Marek Michalak, który zgłosił książkę do prokuratury, argumentując, że nawołuje ona do popełnienia przestępstwa. Wydawca, w lutym 2012 roku, wycofał ją ze sprzedaży.

Rozumiem, że mimo tamtej historii, Oficyna Wydawnicza "VOCATIO" stawia na promowanie fundamentalistycznego, szkodliwego bełkotu. Naprawdę, drodzy Państwo, możecie wziąć odpowiedzialność za treść, którą wypuszczacie?

Redaktorka i dziennikarka DEON.pl, autorka książki "Pełnymi garściami". Prowadzi blog dane wrażliwe.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Bartosz Bartosik, Adam Bodnar

Obywatel PL to Ty

  • Czy nasza demokracja jest zagrożona?
  • Skąd w nas tyle podziałów?
  • W którą stronę zmierza reforma sądownictwa?
  • Kim są najbardziej wykluczone osoby?

O coraz mocniejszych pęknięciach w społeczeństwie, próbach manipulacji Polakami i...

Skomentuj artykuł

Skandaliczna broszura religijnego wydawnictwa. Jak reagować na przemoc i molestowanie?
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.