Logo źródła: Głos Ojca Pio Adam Maniura
Myślałem wtedy: skoro zasypiam na modlitwie, to co ja robię w zakonie, a szczególnie takim, w którym mistyków nie brakuje, że wspomnę tylko o Franciszku z Asyżu czy Ojcu Pio. Mam jednak pewną ryzykowną hipotezę... Skoro miałem zamiar trwać na modlitwie, a ogarnął mnie sen, może zwyczajnie Bóg chciał, bym odpoczął?
Myślałem wtedy: skoro zasypiam na modlitwie, to co ja robię w zakonie, a szczególnie takim, w którym mistyków nie brakuje, że wspomnę tylko o Franciszku z Asyżu czy Ojcu Pio. Mam jednak pewną ryzykowną hipotezę... Skoro miałem zamiar trwać na modlitwie, a ogarnął mnie sen, może zwyczajnie Bóg chciał, bym odpoczął?
RTCK ks. Łukasz Plata
"Gotowość na zmianę życia po odzyskaniu zdrowia, czyli pragnienie głębokiej przemiany życia według Bożych przykazań i wskazówek, to warunek wejścia na drogę uzdrowienia" - pisze ks. Łukasz Plata w książce "Niemożliwe świadectwa. Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego". Te pozornie niemożliwe historie są niezaprzeczalnym dowodem Bożej miłości i mocy, a także prawdy, że w Jezusie Chrystusie ratunek i pomoc mogą znaleźć zarówno ci, którzy już doświadczyli Jego dobroci, jak i ci, którzy jeszcze Go nie poznali.
"Gotowość na zmianę życia po odzyskaniu zdrowia, czyli pragnienie głębokiej przemiany życia według Bożych przykazań i wskazówek, to warunek wejścia na drogę uzdrowienia" - pisze ks. Łukasz Plata w książce "Niemożliwe świadectwa. Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego". Te pozornie niemożliwe historie są niezaprzeczalnym dowodem Bożej miłości i mocy, a także prawdy, że w Jezusie Chrystusie ratunek i pomoc mogą znaleźć zarówno ci, którzy już doświadczyli Jego dobroci, jak i ci, którzy jeszcze Go nie poznali.
Logo źródła: Głos Ojca Pio Robert Krawiec OFMCap
Nie ma takich słów, które w pełni oddałyby powołanie do kapłaństwa. Owa złożona w sercu ludzkim iskra Boża wymyka się wszelkim definicjom. Świadczy o tym następująca anegdota z życia Ojca Pio. Kiedy pewnego razu został zapytany, czy gdyby urodził się powtórnie, zostałby kapucynem i kapłanem, odpowiedział: "Tak, zostałbym znów kapucynem, ale nie kapłanem, ponieważ jestem niegodny reprezentować Jezusa na ziemi. Każdego rana drżę i cierpię na myśl, że mam Go uśmiercić i ukrzyżować, aby potem złożyć w ofierze Ojcu Niebieskiemu. Gdybym jako student miał taką wiedzę, jaką mam teraz, nie dałbym się wyświęcić na kapłana".
Nie ma takich słów, które w pełni oddałyby powołanie do kapłaństwa. Owa złożona w sercu ludzkim iskra Boża wymyka się wszelkim definicjom. Świadczy o tym następująca anegdota z życia Ojca Pio. Kiedy pewnego razu został zapytany, czy gdyby urodził się powtórnie, zostałby kapucynem i kapłanem, odpowiedział: "Tak, zostałbym znów kapucynem, ale nie kapłanem, ponieważ jestem niegodny reprezentować Jezusa na ziemi. Każdego rana drżę i cierpię na myśl, że mam Go uśmiercić i ukrzyżować, aby potem złożyć w ofierze Ojcu Niebieskiemu. Gdybym jako student miał taką wiedzę, jaką mam teraz, nie dałbym się wyświęcić na kapłana".
Ta opowieść zaczęła się w studiu radiowym. Przy mikrofonie usiał starszy, nieco przygarbiony pan. „Uważnie patrzy mi w oczy. I choć przyszedł, by rozmawiać, w tej chwili oboje milczymy. Ale nie jest to milczenie krępujące. Wiemy, że to właśnie ono powoli zaczyna nas prowadzić. Do bliskości i prawdy, do uśmiechu i łez, którymi dotychczas Franciszek tak oszczędnie dzielił się ze światem” - pisze Katarzyna Stoparczyk, autorka książki „Franciszek Pieczka. Portret intymny”.
Ta opowieść zaczęła się w studiu radiowym. Przy mikrofonie usiał starszy, nieco przygarbiony pan. „Uważnie patrzy mi w oczy. I choć przyszedł, by rozmawiać, w tej chwili oboje milczymy. Ale nie jest to milczenie krępujące. Wiemy, że to właśnie ono powoli zaczyna nas prowadzić. Do bliskości i prawdy, do uśmiechu i łez, którymi dotychczas Franciszek tak oszczędnie dzielił się ze światem” - pisze Katarzyna Stoparczyk, autorka książki „Franciszek Pieczka. Portret intymny”.
Korzenie miał na Śląsku, ale w warszawskiej Falenicy założył swoje drugie rodzinne gniazdo. Po spektaklach Franciszek Pieczka pędził do domu i zapominał o uroku scenicznych desek - wolał obrabiać deski na budowę i przyuczać dzieci do bycia „złotą rączką”.
Korzenie miał na Śląsku, ale w warszawskiej Falenicy założył swoje drugie rodzinne gniazdo. Po spektaklach Franciszek Pieczka pędził do domu i zapominał o uroku scenicznych desek - wolał obrabiać deski na budowę i przyuczać dzieci do bycia „złotą rączką”.
Logo źródła: MANDO Ryszard Abraham
Maria Czubaszek we wczesnym dzieciństwie rozczarowała się Kościołem. Z wzajemnością. Choć próby powrotu do tej relacji były wielce obiecujące. Pod czujnym okiem ciotki mała Marysia przez pewien czas pilnie codziennie uczęszczała na nabożeństwo. Rodzina patrzyła na to ze zdumieniem, pobożna ciocia święciła dni chwały, szczycąc się powrotem córki marnotrawnej na łono Abrahama. Cierpliwości i entuzjazmu przyszłej dziennikarce starczyło na dwa miesiące - pisze Ryszard Abraham w książce "Czubaszek", której fragment publikujemy.
Maria Czubaszek we wczesnym dzieciństwie rozczarowała się Kościołem. Z wzajemnością. Choć próby powrotu do tej relacji były wielce obiecujące. Pod czujnym okiem ciotki mała Marysia przez pewien czas pilnie codziennie uczęszczała na nabożeństwo. Rodzina patrzyła na to ze zdumieniem, pobożna ciocia święciła dni chwały, szczycąc się powrotem córki marnotrawnej na łono Abrahama. Cierpliwości i entuzjazmu przyszłej dziennikarce starczyło na dwa miesiące - pisze Ryszard Abraham w książce "Czubaszek", której fragment publikujemy.
Uważność Boga jest tym rodzajem aktywności, która wydobywa stworzenie z nicości. Bóg, który stworzył świat przez swoje Słowo, nie jest technokratą, który chłodno realizuje jakiś własny pomysł, a po akcie stworzenia traci uważne zainteresowanie swoim stworzeniem. Boża uważność nieustannie skierowana z miłością na swoje stworzenie jest formą nie tylko jego kreacji, ale i podtrzymywania - pisze o. Maciej Biskup OP w swojej książce "Sztuka uważności".
Uważność Boga jest tym rodzajem aktywności, która wydobywa stworzenie z nicości. Bóg, który stworzył świat przez swoje Słowo, nie jest technokratą, który chłodno realizuje jakiś własny pomysł, a po akcie stworzenia traci uważne zainteresowanie swoim stworzeniem. Boża uważność nieustannie skierowana z miłością na swoje stworzenie jest formą nie tylko jego kreacji, ale i podtrzymywania - pisze o. Maciej Biskup OP w swojej książce "Sztuka uważności".
"Zaufaj i puść" / Monika Górska / DEON / mł
Na końcu drogi, widzę dwoje wpatrzonych we mnie nieruchomych, stalowych oczu. I spiczaste uszy. Wilk? Ale przecież tutaj nie ma wilków. Poza tym jest czarny i duży. Mam wrażenie, że jest tak wysoki, jak ja. Zwierzak patrzy na mnie. Ja na niego. Zamieram. Czuję, że krew dosłownie odpływa mi aż do koniuszków przemoczonych stóp. Mam wrażenie, że za chwilę stanie się coś nieodwracalnego - pisze Monika Górska w swojej nowej książce "Zaufaj i puść". 
Na końcu drogi, widzę dwoje wpatrzonych we mnie nieruchomych, stalowych oczu. I spiczaste uszy. Wilk? Ale przecież tutaj nie ma wilków. Poza tym jest czarny i duży. Mam wrażenie, że jest tak wysoki, jak ja. Zwierzak patrzy na mnie. Ja na niego. Zamieram. Czuję, że krew dosłownie odpływa mi aż do koniuszków przemoczonych stóp. Mam wrażenie, że za chwilę stanie się coś nieodwracalnego - pisze Monika Górska w swojej nowej książce "Zaufaj i puść". 
"Zaufaj i puść" / Monika Górska / DEON / mł
Tak bym chciała i ja pokochać Ją jak matkę! Nie jest to dla mnie łatwe. Może dlatego, że taka młoda była? Może dlatego, że z obrazka Matki Boskiej Częstochowskiej nad moim łóżkiem w domu rodzinnym patrzy na mnie tak surowo, bez cienia uśmiechu? Jak czasem moja mama?  I nagle tam, w Bazylice Zwiastowania Jezusa, postanawiam porozmawiać z Nią po prostu. Jak kobieta z kobietą. Szczerze. Do bólu - pisze Monika Górska w swojej nowej książce "Zaufaj i puść". 
Tak bym chciała i ja pokochać Ją jak matkę! Nie jest to dla mnie łatwe. Może dlatego, że taka młoda była? Może dlatego, że z obrazka Matki Boskiej Częstochowskiej nad moim łóżkiem w domu rodzinnym patrzy na mnie tak surowo, bez cienia uśmiechu? Jak czasem moja mama?  I nagle tam, w Bazylice Zwiastowania Jezusa, postanawiam porozmawiać z Nią po prostu. Jak kobieta z kobietą. Szczerze. Do bólu - pisze Monika Górska w swojej nowej książce "Zaufaj i puść". 
RTCK Sławomir Pawłowski SAC
"Ewidentną krzywdą dla dziecka byłoby jego wychowanie »w szczelinie« między Kościołami, stąd konieczność jasnej decyzji dotyczącej chrztu" - pisze Sławomir Pawłowski SAC w książce "Jedność chrześcijan. Jak współcześnie rozumieć i praktykować ekumenizm".
"Ewidentną krzywdą dla dziecka byłoby jego wychowanie »w szczelinie« między Kościołami, stąd konieczność jasnej decyzji dotyczącej chrztu" - pisze Sławomir Pawłowski SAC w książce "Jedność chrześcijan. Jak współcześnie rozumieć i praktykować ekumenizm".
"Zdjęcie w ornacie stworzyłoby z Facebooka przestrzeń quasi-liturgiczną, która nie zawsze pozwala na ten wielopłaszczyznowy język współczesnych mediów społecznościowych. Tak, wiem, że dla niektórych może to być gorszące, ale staram się być tam także dla tych, którzy nie szukają od razu księdza w ornacie, komży czy stule. Tacy księża też tam są i robią świetną duszpasterską robotę" - pisze ks. Andrzej Draguła w książce "Kościół, który wyznaję. Między zgorszeniem a nadzieją". Autor wychodzi naprzeciw człowiekowi XXI wieku, jego oczekiwaniom i tęsknocie za wspólnotą ludzi wierzących, którym "radość i nadzieja, smutek i trwoga" współczesnych nie są obce. Nie traci wiary w to, że pojawiają się jaskółki zwiastujące wiosnę Kościoła w Polsce.
"Zdjęcie w ornacie stworzyłoby z Facebooka przestrzeń quasi-liturgiczną, która nie zawsze pozwala na ten wielopłaszczyznowy język współczesnych mediów społecznościowych. Tak, wiem, że dla niektórych może to być gorszące, ale staram się być tam także dla tych, którzy nie szukają od razu księdza w ornacie, komży czy stule. Tacy księża też tam są i robią świetną duszpasterską robotę" - pisze ks. Andrzej Draguła w książce "Kościół, który wyznaję. Między zgorszeniem a nadzieją". Autor wychodzi naprzeciw człowiekowi XXI wieku, jego oczekiwaniom i tęsknocie za wspólnotą ludzi wierzących, którym "radość i nadzieja, smutek i trwoga" współczesnych nie są obce. Nie traci wiary w to, że pojawiają się jaskółki zwiastujące wiosnę Kościoła w Polsce.
Adwent to sztuka uważności. Ten szczególny w roku liturgicznym Kościoła czas kojarzy nam się jednoznacznie ze sceną Zwiastowania Pańskiego. Ja jednak chciałbym w tym momencie zaproponować, aby wejść w medytację fragmentu Ewangelii o Zacheuszu - pisze o. Maciej Biskup OP w swojej książce "Sztuka uważności".
Adwent to sztuka uważności. Ten szczególny w roku liturgicznym Kościoła czas kojarzy nam się jednoznacznie ze sceną Zwiastowania Pańskiego. Ja jednak chciałbym w tym momencie zaproponować, aby wejść w medytację fragmentu Ewangelii o Zacheuszu - pisze o. Maciej Biskup OP w swojej książce "Sztuka uważności".
"To nie człowiek musi udać się do świątyni i tam sprawować kult, ale Bóg sam przejmuje inicjatywę i posyła swojego Posłańca do domu Maryi. Radykalnie zmienia się więc kierunek: nie człowiek musi coś zrobić, ale to Bóg robi wszystko. Dlatego właśnie historia zbawienia zaczyna się od kobiety, bo ona ma wręcz wpisaną w swą anatomię możliwość przyjęcia nowego życia!" - pisze Przemysław Wysogląd SJ w książce "Wiara rodzi się z patrzenia".
"To nie człowiek musi udać się do świątyni i tam sprawować kult, ale Bóg sam przejmuje inicjatywę i posyła swojego Posłańca do domu Maryi. Radykalnie zmienia się więc kierunek: nie człowiek musi coś zrobić, ale to Bóg robi wszystko. Dlatego właśnie historia zbawienia zaczyna się od kobiety, bo ona ma wręcz wpisaną w swą anatomię możliwość przyjęcia nowego życia!" - pisze Przemysław Wysogląd SJ w książce "Wiara rodzi się z patrzenia".
"Czy rzeczywiście łączenie parafii i tworzenie dużych ośrodków duszpasterskich z kilkoma kapłanami jest jedynym i najlepszym wyjściem? Moim zdaniem nie. I to z dwóch powodów" - pisze ks. Andrzej Draguła w książce "Kościół, który wyznaję. Między zgorszeniem a nadzieją". Autor wychodzi naprzeciw człowiekowi XXI wieku, jego oczekiwaniom i tęsknocie za wspólnotą ludzi wierzących, którym "radość i nadzieja, smutek i trwoga" współczesnych nie są obce. Nie traci wiary w to, że pojawiają się jaskółki zwiastujące wiosnę Kościoła w Polsce.
"Czy rzeczywiście łączenie parafii i tworzenie dużych ośrodków duszpasterskich z kilkoma kapłanami jest jedynym i najlepszym wyjściem? Moim zdaniem nie. I to z dwóch powodów" - pisze ks. Andrzej Draguła w książce "Kościół, który wyznaję. Między zgorszeniem a nadzieją". Autor wychodzi naprzeciw człowiekowi XXI wieku, jego oczekiwaniom i tęsknocie za wspólnotą ludzi wierzących, którym "radość i nadzieja, smutek i trwoga" współczesnych nie są obce. Nie traci wiary w to, że pojawiają się jaskółki zwiastujące wiosnę Kościoła w Polsce.
"Zaufaj i puść" / Monika Górska / DEON / mł
Jedna, nawet nie moja, pomarańcza. Uważne spojrzenie. Kilka słów. Drobny gest, który kosztuje tyle, co nic. Coś, co zrobię dzisiaj, może uratować świat. Albo czyjeś życie. Mam to na wyciągnięcie ręki! W każdej chwili. I nie potrzebuję do tego czasu, o który tak zawsze trudno, wykształcenia, zdrowia, energii, pieniędzy, zdolności, przygotowania, koneksji, a nawet wiary w siebie. To jest moja strefa wpływu - pisze Monika Górska w swojej nowej książce "Zaufaj i puść". 
Jedna, nawet nie moja, pomarańcza. Uważne spojrzenie. Kilka słów. Drobny gest, który kosztuje tyle, co nic. Coś, co zrobię dzisiaj, może uratować świat. Albo czyjeś życie. Mam to na wyciągnięcie ręki! W każdej chwili. I nie potrzebuję do tego czasu, o który tak zawsze trudno, wykształcenia, zdrowia, energii, pieniędzy, zdolności, przygotowania, koneksji, a nawet wiary w siebie. To jest moja strefa wpływu - pisze Monika Górska w swojej nowej książce "Zaufaj i puść". 
Logo źródła: WAM Thomas Keating OCSO
"W Eucharystii człowiek nie tylko łączy się z Chrystusem, który jak wierzymy, jest obecny cały pod postaciami chleba i wina, ale jednoczy się ze wszystkimi chrześcijanami, z każdym członkiem rodziny ludzkiej i ostatecznie z całym stworzeniem". Przeczytaj fragment książki Thomasa Keatinga OCSO "Kontemplacja chrześcijańska. Droga wewnętrznego pokoju". Autor wyjaśnia w niej, czym jest chrześcijańska kontemplacja oraz jak osiągnąć wewnętrzną ciszę i harmonię serca w świecie, w którym przeważają zgiełk i niepokój".
"W Eucharystii człowiek nie tylko łączy się z Chrystusem, który jak wierzymy, jest obecny cały pod postaciami chleba i wina, ale jednoczy się ze wszystkimi chrześcijanami, z każdym członkiem rodziny ludzkiej i ostatecznie z całym stworzeniem". Przeczytaj fragment książki Thomasa Keatinga OCSO "Kontemplacja chrześcijańska. Droga wewnętrznego pokoju". Autor wyjaśnia w niej, czym jest chrześcijańska kontemplacja oraz jak osiągnąć wewnętrzną ciszę i harmonię serca w świecie, w którym przeważają zgiełk i niepokój".
"Czasem trucizna jansenizmu działa w niezwykle subtelny sposób: w skrupułach, dziwnym poczuciu niegodności, ciągłym niepokoju, czy aby jest się jeszcze zdatnym do przyjęcia komunii świętej" - pisze Dariusz Piórkowski SJ w książce "Ciało dla Ciała. Eucharystia i duchowa terapia". Autor przypomina w niej, że Eucharystia nie jest wyłącznie rytuałem religijnym, ale niezbędną częścią drogi wiary. Przez współgranie trzech rzeczywistości - modlitwy, konkretnych aktów i wspólnoty - uczy nas miłości, wrażliwości oraz uważności na wykluczonych i biednych. Wprowadza w głębsze poznanie Boga i Jego działania.
"Czasem trucizna jansenizmu działa w niezwykle subtelny sposób: w skrupułach, dziwnym poczuciu niegodności, ciągłym niepokoju, czy aby jest się jeszcze zdatnym do przyjęcia komunii świętej" - pisze Dariusz Piórkowski SJ w książce "Ciało dla Ciała. Eucharystia i duchowa terapia". Autor przypomina w niej, że Eucharystia nie jest wyłącznie rytuałem religijnym, ale niezbędną częścią drogi wiary. Przez współgranie trzech rzeczywistości - modlitwy, konkretnych aktów i wspólnoty - uczy nas miłości, wrażliwości oraz uważności na wykluczonych i biednych. Wprowadza w głębsze poznanie Boga i Jego działania.
Logo źródła: WAM Monika Białkowska
- Przemocą było dla mnie powtarzanie, że Maryja Panna czegoś chce. To był stały tekst. Maryja Panna chce, Maryja Panna mnie zaprasza, na przykład do większego milczenia. To, że odeszłam, nie znaczy, że życie zakonne czy siostry są złe. W tamtym momencie to po prostu nie było dla mnie. Byłam zbyt niedojrzała, żeby podjąć takie życie. Osoby, które tam spotkałam, również nie dojrzały do tego, żeby mnie prowadzić - opowiada jedna z bohaterek książki Moniki Białkowskiej "Siostry". 
- Przemocą było dla mnie powtarzanie, że Maryja Panna czegoś chce. To był stały tekst. Maryja Panna chce, Maryja Panna mnie zaprasza, na przykład do większego milczenia. To, że odeszłam, nie znaczy, że życie zakonne czy siostry są złe. W tamtym momencie to po prostu nie było dla mnie. Byłam zbyt niedojrzała, żeby podjąć takie życie. Osoby, które tam spotkałam, również nie dojrzały do tego, żeby mnie prowadzić - opowiada jedna z bohaterek książki Moniki Białkowskiej "Siostry". 
Logo źródła: WAM Rafał Grądzki
Przez kilka ostatnich lat harowałam w sieci sklepów odzieżowych. Nienawidziłam tej roboty i w końcu odeszłam. Zrobiłam kurs terapii zajęciowej, wyszukałam miejsca, gdzie te umiejętności mogły być przydatne, napisałam życiorys i wysyłałam. Ten, który zapytał, uśmiechnął się. Stał w czarnej sutannie na korytarzu, uważnie mi się przyglądając. Publikujemy fragment książki "Żadne tam Hollywood. Opowieści o odchodzeniu" Rafała Grądzkiego.
Przez kilka ostatnich lat harowałam w sieci sklepów odzieżowych. Nienawidziłam tej roboty i w końcu odeszłam. Zrobiłam kurs terapii zajęciowej, wyszukałam miejsca, gdzie te umiejętności mogły być przydatne, napisałam życiorys i wysyłałam. Ten, który zapytał, uśmiechnął się. Stał w czarnej sutannie na korytarzu, uważnie mi się przyglądając. Publikujemy fragment książki "Żadne tam Hollywood. Opowieści o odchodzeniu" Rafała Grądzkiego.
W wielkanocne dni 1948 roku Ojciec Pio, gdy Wojtyła przebywał w małym kościółku klasztoru San Giovanni Rotondo, mrugnął do księdza Galeone, wskazując na polskiego kapłana. Galeone nie zrozumiał wtedy, co to znaczy i poczuł się zmuszony podejść do Wojtyły i zapytać go: „Czy czegoś potrzebujesz?”. Fragmenty, wspomnienia, szczegóły, wrażenia… Można się jednak zasadnie zastanawiać, dlaczego święty z Gargano interesował się księdzem Karolem - pisze Andrea Tornielli w książce "Ojciec Pio. Święty, który walczył z diabłem".
W wielkanocne dni 1948 roku Ojciec Pio, gdy Wojtyła przebywał w małym kościółku klasztoru San Giovanni Rotondo, mrugnął do księdza Galeone, wskazując na polskiego kapłana. Galeone nie zrozumiał wtedy, co to znaczy i poczuł się zmuszony podejść do Wojtyły i zapytać go: „Czy czegoś potrzebujesz?”. Fragmenty, wspomnienia, szczegóły, wrażenia… Można się jednak zasadnie zastanawiać, dlaczego święty z Gargano interesował się księdzem Karolem - pisze Andrea Tornielli w książce "Ojciec Pio. Święty, który walczył z diabłem".