Chciwość zwana Konsumpcjonizmem

Chciwość zwana Konsumpcjonizmem
(fot. Images_of_Money / flickr.com / CC)
drabiniasty / artykuł nadesłany

"Chciwość to dobra rzecz. Chciwość się sprawdza. Chciwość pomaga. Chciwość przechodzi do sedna sprawy i uwalnia ducha. Chciwość we wszystkich postaciach - na pieniądze, na życie, na miłość, na wiedzę. Dzięki chciwości mamy postęp ludzkości. Dzięki chciwości uratujemy nie tylko Teldar, ale także tę drugą kulejącą firmę - Amerykę" .

Słynny monolog Gordona Gekko w filmie Oliviera Stone'a. Od lat osiemdziesiątych jest mottem dla wielu bogatych, lub chcących być bogatymi. Apoteoza chciwości, jednego z siedmiu grzechów głównych przez ostatnie dwadzieścia lat była motorem napędzającym gospodarkę globalną. Jak wiele innych dróg polegających na zacieraniu różnic między dobrem a złem zaprowadziła donikąd.

Według słownika języka polskiego: "chciwość to pragnienie, pożądanie czegoś; zachłanność, pożądliwość." Całe zło tej postawy poznajemy po jej skutkach.

Chciwość sprawia, że rzeczy materialne stają się ważniejsze od osób. Nieuchronnie prowadzi to do działania przeciwko społeczeństwu. Na skalę globalną lub lokalną.

DEON.PL POLECA


Słowo chciwość często mylimy obecnie ze skąpstwem. Jednak, rozpatrując jako jeden z siedmiu grzechów głównych, zachowuje swoje dawne przesłanie. Jest odpowiednikiem łacińskiemu słowu avaritia, czyli zachłanność, a dokładnie chciwość pieniędzy (po grecku filargyria).

Pieniądz sam w sobie nie jest ani dobry, ani zły, jest środkiem wymiany, za który możemy nabyć wiele rzeczy potrzebnych nam w codziennym życiu. Jednak kiedy staje się przedmiotem pożądania, albo środkiem do zaspokajania pożądliwości i kaprysów potrafi zniewolić człowieka. Kiedy chciwość opanuje serce człowieka, nie ma w nim miejsca na rodzinę, przyjaciół, duchowość.

Jestem głęboko przekonany, że obecne kłopoty mają swoją przyczynę w wypychaniu Boga ze sfery publicznej. To, co do tej pory wydawało się laicyzacją życia z powodu niewypełnienia żadną treścią pozytywną pustego miejsca, okazuje się hedonizacją sfery społecznej. "Wszystko wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść. Wszystko wolno, ale nie wszystko buduje", 1 Kor. 10-23.

Rzeczywiście mamy wolną wolę, a nasze sumienie powinno podpowiadać nam, gdzie jest granica, której nie możemy przekroczyć. Tylko co może nam podpowiedzieć sumienie ukształtowane na kulcie pieniądza i niby-obiektywizmie mediów.

Dlaczego niby? Narzucanie tzw. poprawności politycznej doprowadziło do absurdu. Obecnie niemoralne jest krytykowanie zachowań aspołecznych: np. Love Parade - wystarczy popatrzeć na zdjęcia z tych marszy, by nie mieć wątpliwości, że są to gloryfikacje hedonizmu. A na takiej postawie nic sensownego zbudować nie można.

Konfrontowanie siebie z Bogiem powoduje, że wzrasta w nas wrażliwość na rzeczy, które nie budują - staramy się nie wykonywać ich. Co dzieje się, gdy w naszym życiu nie ma miejsca dla Boga. Co wprowadzamy w pustkę po Nim?

Wielu naukowców poszukiwało genu lub miejsca w mózgu odpowiedzialnego za tą żądzę. Jak do tej pory bez sukcesu. John Medina - ceniony biolog molekularny oraz autor książki "Brain Rules" stwierdził, że, mimo wieloletnich poszukiwań, nie udało mu się znaleźć genu odpowiadającego za chciwość. Jak do tej pory nie udało się także psychologom stworzyć takiego opisu tego zjawiska, który byłby wolny od sądów moralnych. Jest to o tyle trudne, że chciwość - avaritia - uznawana jest przez religię chrześcijańską za jeden z najcięższych grzechów.

Jezus nie przebierając w słowach upomina ludzi chciwych: "Głupcze, jeszcze tej nocy zażądają twojej duszy od ciebie; komu więc przypadnie to, coś przygotował? Tak dzieje się z każdym, kto skarby gromadzi dla siebie, a nie jest bogaty przed Bogiem".

Chrystus jeszcze raz przypomina nam o tym, że bogactwem człowieka jest jego mądrość i miłości, a nie kwota na koncie w banku. Wielka jest bieda człowieka, który posiada jedynie pieniądze. W chrześcijaństwie mocno podkreśla się, że brak rozwoju duchowego jest drogą do piekła. I dlatego nie należy koncentrować swojego życia na pieniądzach. Co zabiorę ze sobą do piachu?

Wielu z nas nie potrafi asertywnie podchodzić do zgiełku medialnego. Wybujała konsumpcja jest akceptowana. Wyprzedaże z wyścigiem do półek pokazuje się jako wartościowe działanie człowieka. Traktowane jest to jako zapobiegliwość i oszczędność pieniędzy. Na to nakładają się inne obrazy. Ludzie, którzy nieuczciwie dorobili się majątków są przedstawiani jako poważni biznesmeni. Powoli brak zasad staje się jedyną zasadą. Podsumowując chciwość to zachłanne, nieuzasadnione pożądanie czegoś. I ta żądza jak to zostanie pokazane w dalszej części książki potrafi wprowadzić chaos w gospodarce globalnej.

Według Tomasza z Akwinu "…chciwość zwraca się wprost przeciw bliźniemu, gdyż nikt nie może posiadać zbyt wielu dóbr zewnętrznych bez niedostatku drugich ludzi". Dotyczy to zarówno pojedynczych osób jak i narodów. Myśl ta została rozwinięta przez Pawła VI w Encyklice "Populorum progressio" ogłoszonej w 1967 roku. Papież zawarł w niej przemyślenia na temat wyzysku narodów biednych przez bogate: "Prócz tego należy jeszcze raz powtórzyć: wszelki nadmiar w krajach bogatszych powinien służyć krajom biednym. Zasada, która niegdyś nakazywała pomagać najbliższym, odnosi się teraz do ogółu potrzebujących na całej ziemi - a bogaci pierwsi zaznają jej dobrodziejstw. Natomiast ich dalsze, uporczywe skąpstwo sprowadzi karę Bożą i wywoła gniew biednych o nie dających się przewidzieć skutkach. Kraje kwitnące teraz bogactwem, lecz zatroskane o własny tylko pożytek, wyrządzają szkodę najwyższym dobrom, jakie mają, jeżeli ponad chęć odznaczania się prawością postawią wolę zwiększonego posiadania. Słusznie więc stosuje się do nich przypowieść o człowieku bogatym, którego role tak obrodziły, że nie miał gdzie złożyć swych zbiorów…".

Rzeczywiście stosunki międzynarodowe i handel zagraniczny nie są wolne od przemocy i chciwości. O ile kraje zrzeszone w Unii Europejskiej starają się być solidarne względem siebie, to postawa ta nie jest przenoszona na kraje spoza paktu. Chociaż ostatnie wydarzenia związane z niestabilnym budżetem Grecji i Włoch pokazują, że po pierwsze nie wszyscy grają w Unii uczciwie. Po drugie niektórzy nie chcą już być dłużej dojną krową. Nie ma czegoś takiego, jak dzielenie się nadmiarem - chyba, że mamy na myśli drukowanie pieniędzy. Ostatni bardzo modne.

Często kraje bogate używają argumentu, że obdarowywanie pomocą doprowadzało w przeszłości do nadużyć w państwach obdarowanych. Rzeczywiście takie zdarzenia miały miejsce, szczególnie, gdy wspomnimy zdarzenia w wielu miejscach Afryki. Z drugiej strony sytuacja w Kongu, gdzie z powodu walki o kontrolę nad złożami kobaltu, tantalu i diamentów zginęło w tym stuleciu około 3 milionów ludzi, pokazuje drapieżność firm europejskich, amerykańskich i południowoafrykańskich - nie gardzą współpracą z największymi zbrodniarzami i przestępcami. Przestrzeń międzypaństwowa daleka jest od solidarności i często w źle rozumianym interesie narodowym opanowana jest przez chciwość. Żądza ta dotyka więc nie tylko pojedyncze osoby ale także narody.

Początek jest zawsze jednak w indywidualnych zachowaniach. Zbyt często osiągnięciu jakiegoś celu (budowa domu, prowadzenie firmy, inwestycje giełdowe, walutowe) towarzyszy brak zachowania umiaru w gromadzeniu środków. Towarzyszy temu wiara, że tylko pieniądze mogą zapewnić szczęście i niezależność. Następstwem tego jest ciężka harówka, często bez odpoczynku po to by mieć zapełnione konto w banku. Nie uważam, że przysługuje nam prawo tylko do dóbr podstawowych. Mamy prawo używać rzeczy luksusowych, ważne, żebyśmy nie stali się ich niewolnikami. Przekroczenie umiaru, to nieumiarkowana żądza posiadania, czyli chciwość. Są to podstawy myśli chrześcijańskiej. Ale nie tylko. Występują one także w dziełach Arystotelesa, Cycerona, Prawie żydowskim. Pisało o tym wielu teologów, Doktorów Kościoła. Paweł z Tarsu poszedł nawet dalej i przyrównał chciwość do bałwochwalstwa. Biorąc pod uwagę, jak wygląda obecny świat, jest w tym dużo prawdy.

Prestiżowy samochód i złota karta kredytowa w wielu rodzinach zajmuje główne miejsce na ołtarzu rodzinnym. Kupowanie rzeczy, by zaimponować sąsiadowi, zaciąganie kredytów ponad miarę to też świadczy o chciwości. Nie dotyka ona tylko bogatych. Doświadczają jej także biedni, często z tego powodu biednieją jeszcze bardziej.

Nie znaczy to, że dobra materialne czy pieniądze są czymś złym. Chciwość jest szukaniem bezpieczeństwa w dobrach materialnych, których symbolem jest pieniądz. Dla zbyt wielu ludzi posiadanie najnowszego modelu samochodu, telewizora, lodówki itp. stało się celem samym w sobie. Problem chciwości jest przede wszystkim powiązany ze stosunkiem człowieka do rzeczy materialnych, z pożądaniem ich jako źródła życia i szczęścia, z postawieniem ich na miejscu Boga. W najnowszej terminologii nazywa się to konsumpcjonizmem - postawą nieusprawiedliwionej rzeczywistymi potrzebami konsumpcji towarów i usług. Jest to tak naprawdę definicja chciwości. Prosty zabieg zastosowania innej nazwy pozwala przejść od odniesienia do grzechu, do dziedziny kulturoznawstwa. Znika ocena moralna, zastępuje ją ocena naukowa! Prosty trick. Jest to w zasadzie bliskie relatywizmowi moralnemu. Nie ma absolutnych prawd, wartości, nie ma podstaw do oceny moralnej. W pewien sposób relatywizm moralny przypomina mi tzw. kreatywną księgowość. I jeden i drugi prowadzi do bankructwa, przedsiębiorstwa lub życia społecznego. Przedstawiamy swoją rzeczywistość i jeżeli nie zgadza się ona z realnym światem, to tym gorzej dla świata.

Mam nadzieję, że dotarliśmy - jako społeczeństwo - do dna. I z tego miejsca to możemy już tylko odbić się w górę.

(Jest to fragment z książki mojego autorstwa "Chciwość jako czynnik chaosu w gospodarce globalnej")

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Chciwość zwana Konsumpcjonizmem
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.