Ks. Paweł Bortkiewicz: czy jedność to jednomyślność?

Ks. Paweł Bortkiewicz: czy jedność to jednomyślność?
(fot. Dziedziniec Dialogu / Mackacjusz TV / Youtube.com)
Dziedziniec Dialogu / DEON.pl / kk

"Na tym chyba polega fenomen Kościoła powszechnego, że przy wielomyślności, może on osiągać jedność. I ta właśnie jedność ma być znakiem dla świata."

Na pytania DEON.pl odpowiada ks. Paweł Bortkiewicz

DEON.PL POLECA


DEON.pl: Wydaje się, że fakt istnienia różnych głosów i wrażliwości w Kościele, stawia jednomyślność pod pewnym znakiem zapytania. Czy dziś jednomyślność jest Kościołowi potrzebna, a jeśli tak, to do czego?

Ks. Paweł Bortkiewicz: Dynamizm dotykający jednomyślności (ortodoksji i ortopraksji) w Kościele jest problemem nie nowym. Od początku Kościoła, od tego modelu wspólnoty "jednego serca i jednego ducha" istniały zróżnicowania. Warto chyba zauważyć, że ich źródłem nie było zróżnicowanie "głosów i wrażliwości" w Kościele, ale przede wszystkim napięcie wewnątrz wspólnoty, które przebiegało na linii: indywidualizm - personalizm. To napięcie wydobył w odniesieniu do wspólnoty małżeńskiej św. Jan Paweł II w Liście do Rodzin, ale ono ma - jak się wydaje - znaczenie bardziej uniwersalne. Z jednej strony indywidualizm, który akcentuje skupienie na egoistycznym zaspokojeniu własnego "ja", z drugiej strony personalizm w charakterystyczną dla siebie dynamiką daru, bezinteresownego daru.

Niezależnie (w pewnym sensie niezależnie) od tego, jak zdiagnozujemy przyczyny napięć wewnątrz Kościoła, sam fakt potrzeby jedności jest niekwestionowany. Jednak

rodzi się w tym miejscu pytanie, czy jedność jest tożsama z jednomyślnością? Na tym chyba polega fenomen Kościoła powszechnego, że przy wielomyślności, może on osiągać jedność. I ta właśnie jedność ma być znakiem dla świata.

Pluralizm głosów Kościoła skłania do pytania o to jakie są jego granice? Czemu pluralizm służy, a kiedy staje się niebezpieczny?

Granicą i horyzontem wolności, także myślenia, także poglądów winna być prawda czyniona w miłości. To oczywiście bardzo ogólnie sformułowana norma, ale umożliwia konkretyzację w wielu obszarach. Proszę wybaczyć może banalne przykłady, ale… Jeśli toczymy dzisiaj spór w kwestiach ekologicznych, na przykład wycinki drzew, czy sprawach tzw. globalnego ocieplenia, to oczywiście trudno jest tutaj o stwierdzenie obiektywnej prawdy. Chociażby dlatego, że skala procesów "ocieplenia" jest delikatnie mówiąc bardzo skromna w skali weryfikalności procesów fizycznych. Jest nieosiągalna dla empirycznego potwierdzenia. Natomiast w sferze ochrony życia poczętego - wątpliwości nie może być. Tutaj to, co wiemy i to, w co wierzymy spotyka się w momencie aktu poczęcia. Wiemy, że powstaje nowy organizm biologiczny i wierzymy, że w akcie poczęcie wkracza Bóg ze swoim aktem stwórczym, nadając człowiekowi wyjątkowa wartość, zwaną godnością. Tutaj wymagana jest jednomyślność.

Istnieją zatem obszary, w których pluralizm poglądów może być po prostu twórczy. Dotyczy to kwestii różnych ludzkich interesów, które są rozporządzalne. Ale tam, gdzie dotykamy sfery wartości, winniśmy - jak sądzę - mówić w imieniu Chrystusa żyjącego w Kościele.

W jakich wymiarach przebiega obecnie dialog Kościoła? Na jakich powinniśmy się skupić? Czy Kościół powinien prowadzić dialog bardziej do wewnątrz, czy może większym priorytetem jest kontynuowanie dialogu z niewierzącymi? A może oba te podejścia są ze sobą zbieżne?

Osobiście niepokoi mnie to, że dialog wewnątrz Kościoła, jeśli przebiega, to niejako jest to ewokacja różnych głosów w różnych środowiskach, które są konfrontowane poprzez przestrzeń medialną. To nie jest dialog w sensie ścisłym, a na pewno nie jest to dyskusja z żywym zaangażowaniem osób. Inaczej dyskutuje się poprzez media - to w wielu przypadkach łatwiejsze, ale jednak odpersonalizowane. Trudniej  stanąć na "dziedzińcu dialogu" i toczyć ze sobą dyskurs bezpośrednio, z całym bogactwem tego, co niesie ze sobą fenomenologia filozofii dialogu. Mam na myśli i ten buberowski szacunek wynikający z doświadczenia "ja - ty" i to levinasowskie doświadczenie twarzy i(I)nnego. Śmiem twierdzić, że mamy deficyt realnego dialogu, mamy do czynienia z dyskusjami w przestrzeni medialnej.

Kościół ze swej istoty jest communio i missio. Musi zatem dbać o swoją jedność i zarazem o dynamizm misyjny. Oczywiście, Kościół jest posłany do świata, nie może o tym zapominać, ale… Chcąc dać coś z siebie innemu, na przykład niewierzącemu, musimy to w sobie odkryć, rozpoznać, uaktualnić. I w tej sferze pomocna jest rzeczywistość dialogu i spotkania wewnątrzkościelnego.

Jak Kościół powinien dialogować ze współczesnością by nie popaść w światowość, przed którą przestrzega papież?

Pozwolę sobie w tym miejscu przywołać słowa św. Jana Pawła II z jego programowej encykliki. To fragment dotyczący dialogu ekumenicznego: "Prawdziwa działalność ekumeniczna oznacza otwartość, zbliżenie, gotowość dialogu, wspólne szukanie prawdy w jej pełnym znaczeniu ewangelicznym i chrześcijańskim, ale żadną miarą nie oznacza i nie może oznaczać zacierania granic tej prawdy wyznawanej i nauczanej przez Kościół". Jestem przekonany, że ta zasada dotyczy każdej formy dialogu podejmowanego przez Kościół - dialog w żadnym wypadku nie oznacza zacierania granic prawdy wyznawanej i nauczanej przez Kościół. Te słowa przekonują mnie dogłębnie. Bardziej niż słowa o unikaniu światowości i czyny w postaci zapraszania ludzi na posiłek w katedrze San Petronio w Bolonii, czyli czyny dokonujące desakralizacji miejsca świętego.

Jeszcze jedna uwaga. W czasach chaosu postmodernistycznego ogromnie ważnym w dialogu i szerzej ujmując dyskusji jest przezwyciężanie kryzysu prawdy i związanego z nim kryzysu pojęć (to znowu myśl św. Jana Pawła II). Dlatego podejmując ten dialog czy raczej dyskusję ze światem współczesnym nie ma sensu - w moim przekonaniu - tworzenie kolejnej warstwy niejednoznaczności i chaosu pojęć. Nie ma sensu zastępowanie pojęć chrześcijańskich (choćby mało dzisiaj czytelnych) pojęciami psychospołecznymi czy medialnymi. To dlatego wolę mówić o małżeństwie jako sakramencie a nie jako ideale.

To jednak sprawa niezwykle trudna. Wiele pojęć zostało zawłaszczonych przez drugą, opozycyjną stronę dyskusji. Wystarczy wspomnieć o różnie rozumianych prawach człowieka. Niestety, żyjemy w czasach, w których przychodzi nam toczyć dyskusje i debaty niejako ze słownikami pojęć podstawowych w ręku.

ks. prof. dr hab. Paweł Bortkiewicz - wykładowca Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu i Wyższej Szkoły Kultury Medialnej i Społecznej w Toruniu. Członek Komitetu Nauk Teologicznych PAN oraz Narodowej Rady Rozwoju przy Prezydencie RP. Publicysta Radia Maryja i Telewizji Trwam.

***

"Dziedziniec Dialogu" to projekt adresowany do ludzi kultury, nauki, liderów opinii i mediów. Celem projektu jest stworzenie przestrzeni spotkania ludzi o odmiennych światopoglądach oraz reprezentujących różne oraz idee: społeczne i filozoficzne. To miejsce dla tych, którzy stawiają  pytania, pragną poznać poglądy drugiego człowieka po to, by wspólnie szukać prawdy o otaczającym nas świecie.

Na debaty główne i wybrane wydarzenia towarzyszące "Dziedzińca Dialogu" obowiązują imienne zaproszenia. Osoby zainteresowane uczestnictwem proszone są o wypełnienie formularza zgłoszeniowego udostępnionego na stronie www.dziedziniecdialogu.pl lub pod tym adresem.

Ks. Paweł Bortkiewicz: czy jedność to jednomyślność? - zdjęcie w treści artykułu

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Dariusz Piórkowski SJ

Wielu chrześcijan zniechęca się, gdyż myli wypaczoną doskonałość i perfekcjonizm ze świętością. Chcą być we wszystkim bezbłędni, a świętość postrzegają jako rezultat dobrze wykonanej pracy. Jednak prawdziwa świętość jest najpierw darem miłości Boga, a potem...

Skomentuj artykuł

Ks. Paweł Bortkiewicz: czy jedność to jednomyślność?
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.