Logo źródła: Dziennik Polski Barbara Matoga / slo
Pani Ala miała już dwa koty - przygarnięte z ulicy. Myślała też o adopcji kota ze schroniska, ale bała się odwiedzin na Rybnej, bała się momentu, kiedy spośród dziesiątek zwierzaków będzie musiała wybrać to jedno, które dostanie swoja szansę.
Pani Ala miała już dwa koty - przygarnięte z ulicy. Myślała też o adopcji kota ze schroniska, ale bała się odwiedzin na Rybnej, bała się momentu, kiedy spośród dziesiątek zwierzaków będzie musiała wybrać to jedno, które dostanie swoja szansę.
Logo źródła: Dziennik Polski Barbara Matoga / "Dziennik Polski"
Do jednej z krakowskich lecznic weterynaryjnych przyszła pewna pani. Przyniosła małego rudego kotka, cisnęła nim (dosłownie!!!) o stół i zażądała uśpienia malucha, bo "kot się zepsuł". A "zepsuł się" dlatego, że spadł z czwartego piętra kamienicy i złamał kręgosłup.
Do jednej z krakowskich lecznic weterynaryjnych przyszła pewna pani. Przyniosła małego rudego kotka, cisnęła nim (dosłownie!!!) o stół i zażądała uśpienia malucha, bo "kot się zepsuł". A "zepsuł się" dlatego, że spadł z czwartego piętra kamienicy i złamał kręgosłup.