Krakowianom najtrudniej zarobić na mieszkanie

Krakowianom najtrudniej zarobić na mieszkanie
(fot. ijzerman/flickr.com)
Logo źródła: Dziennik Polski Ewa Piłat / "Dziennik Polski"

Home Broker zestawił średnie ceny zakupu 2-pokojowego mieszkania z przeciętną pensją w tym samym mieście. Obliczył również wysokość raty kredytu zaciągniętego na zakup czterech kątów i porównał ją do wysokości zarobków. Okazało się, że ta relacja jest najkorzystniejsza w przypadku mieszkańców Bydgoszczy i Szczecina. W najgorszej sytuacji są natomiast krakowianie.

Krakowskie pensje (podawane zarówno przez GUS, jak i pracownię Sedlak&Sedlak) sytuują się daleko za Warszawą, Katowicami, Wrocławiem, Trójmiastem i Poznaniem. Za to jesteśmy liderami w cenach mieszkań, ustępując jedynie stolicy. W rezultacie krakowianina stać zaledwie na jedną trzecią metra kwadratowego mieszkania miesięcznie. Katowiczanin za przeciętne wynagrodzenie może kupić 0,5 metra kwadratowego (raport Gold Finance oraz firmy monitorującej rynek nieruchomości redNet Consulting). W stolicy Śląska stosunkowo wysokie pensje zbiegają się ze stosunkowo niskimi cenami mieszkań.

W zestawieniu Home Broker najkorzystniej wypadają mieszkańcy Bydgoszczy i Szczecina. Średni dochód netto w pierwszym z nich wynosi około 2,2 tys. zł, a średnia cena 2-pokojowego mieszkania 230 tys. zł.

Gdyby w całości kupić je na kredyt, miesięczna rata wyniosłaby 1092 zł w przypadku zadłużenia w euro oraz 1359 zł w przypadku zadłużenia w złotych.

Oznacza to, że na obsługę kredytu w euro przeciętny bydgoszczanin musiałby przeznaczyć niespełna 50 proc. pensji netto, a na obsługę kredytu w złotych - 62 proc. pensji.

W niemal identycznej sytuacji są mieszkańcy Szczecina. Tu mieszkania i dochody są o około 13 proc. wyższe niż w Bydgoszczy, ale relacja miesięcznej raty do pensji jest podobna i wynosi prawie 50 proc. dla kredytu w euro i prawie 62 proc. dla kredytu w złotych.

W Bydgoszczy za 2-pokojowe mieszkanie trzeba zapłacić 230 tys. zł (4,4 tys. za m kw.), w Krakowie - 423 tys. zł (8 tys. za m kw.). A przeciętna krakowska pensja jest zaledwie o 200 zł wyższa niż bydgoska. W przypadku kredytu w euro rata krakowianina stanowiłaby 82 proc. jego dochodu netto, a w przypadku kredytu w złotych - aż 102 proc.! To, oczywiście, rozważania teoretyczne. W rzeczywistości przy takim stosunku wynagrodzenia do ceny mieszkania żaden bank nie udzieliłby kredytu. Za przeciętne mieszkanie trzeba zapłacić w Krakowie o 22 proc. więcej od średniej dla wszystkich miast ujętych w zestawieniu Home Broker. Tymczasem dochód netto w stolicy Małopolski jest o 2,5 proc. niższy od średniej.

W analizie brokera specjalizującego się w obrocie nieruchomościami zwraca uwagę porównanie siły nabywczej mieszkańców Gdańska i Krakowa. W Gdańsku mieszkanie 2-pokojowe jest tańsze niż w Krakowie (363 tys. zł do 423 tys. zł), a średni dochód netto jest większy (2891 zł do 2452 zł).

Obraz siły nabywczej mieszkańca Krakowa marzącego o zakupie mieszkania nie byłby pełny bez porównania kosztów życia. Po spłaceniu raty kredytu mieszkaniowego trzeba mieć pieniądze na podstawowe towary i usługi: wyżywienie, odzież, transport, łączność, kulturę, ochronę zdrowia i edukację. Według raportu Sedlak&Sedlak, najwyższy indeks kosztów życia w Polsce dotyczy Warszawy. Tuż za nią znajduje się Kraków, a następnie - już z większym dystansem - Gdańsk. Krakowianie wysokie ceny towarów i usług w pewnym stopniu "zawdzięczają" zagranicznym turystom, którzy najchętniej odwiedzają stolicę Małopolski. Dla nich w Polsce wciąż jest tanio. Dla krakowian gospodarujących skromnymi pensjami, niestety, nie.

Mimo bardzo niekorzystnej relacji zarobków do cen mieszkań, krakowianie nadzwyczajnym wysiłkiem kupują kilka tysięcy mieszkań rocznie. - Na rynku wtórnym obrót jest stabilny i wynosi około 5 tys. lokali rocznie. Natomiast rynek pierwotny jest bardzo rozchwiany. Liczba sprzedanych mieszkań waha się tu od 6 tys. rocznie (2006 r.) do 3 tys. (2008 r.), a nawet 2 tys. (2009 r.) - komentuje Piotr Krochmal z Instytutu Analiz Monitor Rynku Nieruchomości, który rejestruje każdą transakcję zawartą na rynku nieruchomości.

O samych kupujących zapytaliśmy doradcę finansowego. - Obecnie kupują mieszkania przede wszystkim bardzo młodzi ludzie. Nie porywają się na lokale w przeciętnej cenie, ale na te znacznie tańsze - po około 6 tys. zł za m kw. Kupują małe, tanie mieszkania, aby móc udźwignąć ratę kredytu. Im są młodsi, tym dłuższy kredyt i niższa rata. Nie ma tu prawidłowości polegającej na tym, że kupują tylko dobrze zarabiający menedżerowie. Obowiązuje inna: krakowianie kupują mieszkania nie na cele inwestycyjne, ale na własne potrzeby. Zgadzam się, że jest im trudniej niż mieszkańcom innych miast. Według mojego rozeznania, rzeczywiście, relacja zarobków do cen mieszkań w Krakowie jest najgorsza w Polsce - przyznaje Konrad Mitręga z Private Broker. I dodaje, że ten rok jest wyjątkowo trudny: - Do podjęcia tak ważnej decyzji jak zakup mieszkania, które się będzie spłacać przez kilkadziesiąt lat, ludzie potrzebują perspektywy normalności. Mam na myśli nie tylko stabilność zatrudnienia. W tym roku ogromny wpływ na załamanie sprzedaży mieszkań miała pogoda. Powódź nie sprzyjała deweloperom. W II kwartale tego roku sprzedali w Krakowie o połowę mniej mieszkań niż w pierwszym. Mamy nadzieję, że jesienią krakowianie wykażą więcej optymizmu i zaczną kupować mieszkania.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Krakowianom najtrudniej zarobić na mieszkanie
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.