Nie boję się Halloween

Nie boję się Halloween
(fot. shutterstock.com)

Ogólnie rzecz biorąc nie jestem zwolennikiem świętowania Halloween, ale z zupełnie innych pobudek. Nie przekonuje mnie jednak argument o pogańskich korzeniach święta, jak twierdzą niektórzy. Halloween nie musi też być źródłem "duchowych zagrożeń", czy "niebezpieczeństw". 

Wygodnie jest jednak iść za tym, co mówią media; wygodnie też dziennikarzom powtarzać niesprawdzone informacje i wykorzystywać posłuszeństwo niektórych katolików oraz ufność w przekaz kościelnych mediów - ta bezrefleksyjność jest obecnie największym zagrożeniem jakie dostrzegam w kontekście Halloween.

Skąd wzięło się Halloween?

Wśród wielu amerykańskich grup religijnych (nie tylko chrześcijańskich / katolickich) panuje przekonanie, że jeśli twoje dziecko świętuje Halloween ("cukierek albo psikus"), to jednocześnie oddaje się w moc demonów wywodzących się z kultów pogańskich.

DEON.PL POLECA

Bardziej oczytani przywołują jako źródło dziecięcych zabaw celtyckie święto Samhain - przypadające na koniec lata, mniej więcej na przełom października i listopada (ale nie dokładnie 31.10 - Celtowie nie posiadali bowiem aż tak dokładnych kalendarzy).

Zdaje się jednak, wbrew powyższym opiniom, że samo Halloween ma całkowicie inne źródła. Co ciekawe są one ściśle chrześcijańskie. Przypada ono na 31 października, gdyż jest to wigilia (ang. eve od evening, wieczór) dnia Wszystkich Świętych (ang. All Hallows Day - stąd All Hallows Eve - Hallowe’en).

Aby odkryć źródła Halloween wystarczy prześledzić historię uroczystości Wszystkich Świętych, które w dniu 13 maja ustanowił w 609 roku papież Bonifacy IV, poświęcając Świętej Dziewicy i wszystkim męczennikom bazylikę na Panteonie.

Dopiero od czasów Grzegorza III (731-741) lud rzymski świętował dzień Wszystkich Świętych 1 listopada, natomiast to dzięki Karolowi Wielkiemu i papieżowi Grzegorzowi IV całe imperium Franków rozpoczęło świętowanie tej uroczystości (rok 835). Oktawę tej uroczystości zawdzięczamy zaś franciszkaninowi, papieżowi Sykstusowi IV (1471-84).

Na marginesie dodam, że Irlandia została schrystianizowana w VI wieku, a VII-IX wiek to okres, w którym Irlandczycy chrystianizowali pogańską wówczas Europę. Celtyccy poganie i druidzi nie mają więc nic wspólnego z ustanowieniem Halloween.

Bliższy temu jest raczej Dzień Zaduszny, zapoczątkowany przez św. Odilona z Cluny jako bezpośrednia przeciwwaga dla pogańskich zwyczajów - dzień ten od 998 roku obchodzony jest w Kościele drugiego listopada.

Dobra, ale skąd te czaszki i demoniczne dynie?

Halloween jakie znamy z amerykańskich filmów i przenikającej na rodzimy grunt popkultury to niesamowity zlepek różnych obyczajów wygenerowanych w 300-letnim tyglu amerykańskiej kultury - obyczajów rodem z Irlandii, Francji i Anglii.

Irlandczycy mieli bowiem w zwyczaju hałasowanie bębnami i różnymi przedmiotami w przeddzień uroczystości Wszystkich Świętych - miało to na celu przekazanie duszom tkwiącym w czyśćcu, że o nich nie zapomniano (z zazdrości o świętych mogłyby bowiem sprawić kłopoty - warto porównać ten zwyczaj do słowiańskich "Dziadów").

Francuzi natomiast mieli średniowieczną tradycję przebierania się w dzień 1 listopada i tańczenia po mszach tzw. "tańca śmierci", mającego przypominać o marności i śmiertelności każdego człowieka.

Anglicy zaś sprowadzili do Ameryki zwyczaj "cukierek albo psikus" (ang. trick or treat), który związany jest z dwoma tradycjami: proszenia przez dzieci o dary i smakołyki (tzw. soul-cake; dzieci przebierały się w łachmany, udając głodne duchy ludzi, którzy nie dostąpili zbawienia).

Niektórzy też wiążą ten zwyczaj z udaremnieniem zamachu na króla organizowanego przez katolika, Guya Fawkesa. Po tym zdarzeniu protestanci zaczęli upamiętniać powieszenie Guya Fawkesa 5 listopada, organizując liczne zabawy - w środku nocy odwiedzali pobliskie domy katolików krzycząc "trick or treat", domagając się przy tym piwa i pożywienia.

Pozostałe elementy święta Halloween (np. lampy dyniowe - ang. jack-o’-lantern) pochodzą z XVII-wiecznego angielskiego folkloru (na pewno nie irlandzkiego lub celtyckiego) lub zostały dodane w XIX wieku przez amerykańskich organizatorów zabaw, wyczuwających w tym intratny interes. Jak widać zatem źródła Halloween są katolickie (Francja, Irlandia), protestanckie (Anglia, Ameryka) lub po prostu wynikają z chęci zysku amerykańskich producentów rozrywki.

Czy zakazywać dzieciom zabaw w Halloween?

Widać wyraźnie, że zabawy w Halloween nie muszą się wiązać z magią czy demonami - wycinanie dyni, czy gra w "cukierek lub psikus" mogą być świetną zabawą i dobrym pretekstem do bycia z najmłodszymi. Podobne rzeczy dzieją się podczas zapustów, jasełek, kolędowania czy Lanego Poniedziałku.

Problem i zagrożenie zaczyna się wtedy, gdy zaczyna w to wchodzić duch konsumpcjonizmu - gdy Halloween jest jedynie pretekstem do bezmyślnego kupowania kolejnych rzeczy, które nie sprawią, że dorośli będą bliżej swoich dzieci.

Oczywiście, mimo że Halloween nie ma nic wspólnego z celtyckim bogiem śmierci, to może promować antychrześcijański światopogląd - można jednak tak samo powiedzieć o popularnych "andrzejkach", ale też wielu innych imprezach o chrześcijańskim rodowodzie.

To "zagrożenie duchowe" jest jednak o tyle prawdopodobne, o ile bezrefleksyjnie przyjmujemy trendy zza oceanu i uznajemy całą "popkulturową" otoczkę. To jednak ta bezrefleksyjność jest większym zagrożeniem niż owa otoczka demonicznych wizerunków, przebierania, horrorów, okultyzmu czy pijackich imprez.

Jak zakazywać?

Narzuca się w tym momencie pytanie - czy należy zakazywać praktykowania popkulturowych trendów? Wydaje się, że strategia organizacji wydarzeń w stylu Holy Wins może być interesującą alternatywą, ale narzuca się pytanie o konieczność ustawiania się Kościoła naprzeciw współczesnym trendom. Dlaczego musimy zwyciężać, tj. kogoś pokonywać?

Druga sprawa - katolicy walczący z Halloween (ale też z innymi formami "współczesnego pogaństwa") nie zadają sobie trudu, aby rzetelnie poznać swojego "przeciwnika", nie mówiąc już o traktowaniu go jako wyzwanie w pozytywnym sensie, zmuszającym do kreatywności i pobudzenia własnego ducha.

Wydaje mi się, że w obecnej sytuacji tworzenie alternatywnych propozycji dla wiernych, próby położenia nacisku na katolicki charakter Halloween (All Hallow’s Eve) jest świetnym rozwiązaniem - róbmy to jednak rzetelnie i bez demonizowania wydarzeń niekatolickich.

Powtarzam również swoją skromną propozycję, by, skoro w dzień zaduszny dzięki św. Odilonowi modlimy się za dusze wszystkich wiernych zmarłych, to 31 października być może warto pomodlić się za tych, którzy są bliscy śmierci - tych, którzy już jutro mogą mieć swoje święto.

Karol Wilczyński - dziennikarz DEON.pl. Współtwórca islamistablog.pl

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
oprac. Karol Wilczyński

Pięć słów, które mogą zmienić wszystko

„Jezu, Ty się tym zajmij – i wszystko jasne. Cudowna modlitwa, dzięki której rozwiążą się wszystkie moje problemy”.

Ale czy na pewno? I czy na pewno zadziała w taki...

Skomentuj artykuł

Nie boję się Halloween
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.