O drodze prowadzącej do Boga

O drodze prowadzącej do Boga
Duchowość ignacjańska prowadzi nas do Boga i nie pozwala stracić z oczu celu wędrówki, mimo że nieraz trzeba nam przejść krainę pustynną i górzystą (fot. erickespinosa/flickr.com)
Logo źródła: Życie Duchowe Anna Wojciechowska

Pytania, czy obecne czasy bardziej nas przybliżają, czy oddalają od Boga oraz czy współczesny człowiek w naszym kręgu cywilizacyjnym i kulturowym Boga potrzebuje, a jeśli tak, to na ile, wywołałyby, zwłaszcza w pewnych kołach, gorącą dyskusję. Bezdyskusyjne wydają się jednak dwie rzeczy: są ludzie, którzy szukają lub chociaż pragną kontaktu z Bogiem, a współczesny styl życia bardzo to utrudnia. Kiedyś odrzucenie Boga było jak skok w odmęty poza końcem świata, teraz wiara jest jedną z możliwych opcji. Kształtowanie relacji z Bogiem wymaga świadomej decyzji, ciągłych wyborów oraz przemyślanego działania, aby wyszarpnąć kawałek codzienności na czas i miejsce na modlitwę.

Kiedy więc wybierzemy Boga, odrzucając inne ideologie i pomysły na życie, świat reklam i telenoweli, chaosu oraz przemocy, i chcemy wśród zgiełku i hałasu tego świata usłyszeć głos Boga, okazuje się, że to dopiero początek problemów. Podstawą relacji z Bogiem jest bowiem osobista modlitwa. Jak się jednak modlić, gdy po często absorbującej i stresującej pracy wracamy do domu, gdzie w dwóch pokojach są cztery osoby, włączony telewizor i komputer, a nieraz jeszcze radio w kuchni. A kiedy pełni samozaparcia doczekamy cichej nocnej godziny albo wyrwiemy się do kościoła, najpierw się rozpraszamy atakowani myślami o pracy, rodzinie, problemach, a jeśli uda nam się wyciszyć, nagle budzimy się zdrętwiali, z wzorem swetra odciśniętym na czole. Jak się modlić, kiedy tak naprawdę nikt porządnie i skutecznie modlitwy nie uczy, nie odnajdujemy się w różańcu i modlitwach z książeczki do nabożeństwa, a modlitwy spontanicznej zaczynamy mieć dość, bo widzimy, że przeradza się w prezentację listy próśb, skarg i zażaleń?

Skarb w ukryciu

Tak, droga do Boga do łatwych nie należy. Istnieje jednak taka trasa i taki sposób wędrówki, które pomagają radzić sobie z trudnościami i rozwiązywać przynajmniej niektóre problemy, uczą bowiem właśnie modlitwy i dbania o relację z Bogiem. Jest to duchowość ignacjańska, znana i ceniona tylko w kręgach wtajemniczonych, gdy tymczasem zasługuje na szerszą popularyzację, jest to bowiem coś akurat na dzisiejsze czasy i dla współczesnego człowieka.

DEON.PL POLECA

Oczywiście, duchowość ignacjańska nie jest cudownym środkiem niezawodnie gwarantującym sukces i na pewno nie jest dla wszystkich. Dla kogo więc jest? Dla ludzi, którzy szukają swojej własnej drogi do Boga, osobistej i bliskiej z Nim relacji - i często nie mogą sobie z tym poradzić. Jest dla tych, którzy są zajęci i zabiegani, przeciążeni obowiązkami i zadaniami, którzy, z racji zawodu czy sytuacji rodzinnej, wciąż innym poświęcają swój czas i energię. Jest dla tych, którzy myślą logicznie, cenią sobie systemowe i hierarchiczne uporządkowanie, ale jest też dla tych o umyśle humanisty, wyobraźni artysty i wrażliwości poety. Jest również dla osób przedkładających twórcze działanie nad powielanie wzorów, a także indywidualizm nad działanie w grupie. Jest wreszcie dla tych wszystkich, których nie obejmują wymienione wyżej kategorie, ale którzy po prostu pragną, aby Jezus był dla nich rzeczywiście "drogą, prawdą i życiem".

Problem polega na tym, że to, co mają do zaoferowania na przykład dominikanie - czyli piękną liturgię, mądre kazania, prężnie działające duszpasterstwa oraz życzliwy i otwarty stosunek do człowieka, jest łatwo zauważalne na zewnątrz. Jezuici tymczasem trzymają swoje skarby w ukryciu, a w każdym razie nie chwalą się nimi wystarczająco głośno. Wytyczenie ciekawego szlaku do Boga, skuteczne sposoby uczenia dobrej modlitwy, rekolekcje i dni skupienia, kierownictwo duchowe i to wszystko, czego się można nauczyć w teorii i praktyce i co okazuje się tak cenne dla nas, borykających się z rzeczywistością XXI wieku, jest niewidoczne na co dzień w kościele. Po te dobra trzeba samemu sięgnąć, a żeby sięgnąć, trzeba o nich wiedzieć.

Zanim jednak zacznę przedstawiać te cenne wartości, jedna uwaga techniczna. Św. Ignacy we wprowadzeniu do Ćwiczeń duchownych mówi, że dla odprawiającego rekolekcje korzystne jest, jeśli nie zna z góry treści następnych dni i tygodni, co w pełni potwierdziło moje doświadczenie. Teraz więc chcę dokonać czegoś wewnętrznie sprzecznego - udzielić informacji i ukryć je, pokazać coś, ale nie odsłonić. Jeśli się więc komuś wyda to, co piszę, słabo udowodnione, proszę o kredyt zaufania i zrozumienie, że nieraz wybieram ogólnik zamiast konkretu świadomie i dla dobra sprawy. Trudno jest też pisać o duchowości ignacjańskiej, bo to złożona i misterna konstrukcja, a do pisania trzeba wyjmować poszczególne elementy pojedynczo. Będę też przedstawiała wszystko, tak jak ja to odbieram, ale wiem na podstawie rozmów przy różnych okazjach, że choć reakcje są oczywiście bardzo różne i indywidualne, to jednak w sumie duchowość ignacjańska rozmaitym ludziom przynosi podobne korzyści. Wszystko, co napiszę, jest oparte na moim własnym doświadczeniu, na tym, co przeżyłam, a nie przeczytałam w książkach.

Nieraz zastanawiałam się, jak krótko zebrać, określić i nazwać to, co decyduje o wartości i co jest najbardziej atrakcyjne w duchowości ignacjańskiej. Otóż cechą niesłychanie cenną jest doskonałe pogodzenie na pozór sprzecznych wartości. Z jednej strony, duchowość ta, stanowiąc bardzo konkretny system i opierając się na szczegółowych zaleceniach, których trzeba wiernie przestrzegać, daje mocne oparcie. Z drugiej strony jednak, efektem tego jest rosnące poczucie swobody i wolności, tej najważniejszej dla każdego wolności wewnętrznej.

Wewnętrzny kompas

Przyjrzyjmy się więc najpierw podstawom i zasadom. Duchowość ignacjańska, jak sama nazwa wskazuje, bazuje na tym, co stworzył i pozostawił po sobie św. Ignacy Loyola. Najważniejsze treści zawarte są w Ćwiczeniach duchownych, niewielkiej książeczce podającej w punktach instrukcje i wytyczne, jak należy przeprowadzić czterotygodniowe rekolekcje, które mają na celu pogłębienie relacji osoby odprawiającej rekolekcje z Bogiem, co ma w konsekwencji wpływ na całe jej życie.

Ćwiczenia precyzują przede wszystkim, jaki powinien być stosunek człowieka do Boga. Zasada i Fundament brzmią: "Człowiek po to jest stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i Jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją" (Ćd 23). Współczesnemu człowiekowi trudno zaakceptować to stwierdzenie w takiej formie, ale przecież wzruszają nas i nie budzą sprzeciwu słowa św. Augustyna: "Stworzyłeś nas, Panie, dla siebie i niespokojne jest serce człowieka, dopóki nie spocznie w Tobie". To zdanie, jako dopełnienie słów św. Ignacego, wyjaśnia, jakie korzyści przyniesie przyjęcie takiej postawy i osładza gorzką pigułkę konieczności posłuszeństwa i służby.

Warto wiedzieć, że św. Ignacy przed swoją przemianą wewnętrzną był żołnierzem, co rzutowało nie tylko na jego sposób myślenia i działania, ale również na język, którym się posługiwał. Był to język komend i instrukcji, bez ozdobników, według niego zbytecznych. Co więcej, istotne jest zrozumienie, że Zasada i Fundament to nie szyny nieubłaganie wytyczające drogę i ograniczające możliwości poruszania się. Jest to kompas, który, wskazując nieustannie cel, pozwala bezpiecznie wędrować różnymi drogami, a nawet bezdrożami, pod warunkiem że się z niego umiejętnie korzysta. Praktyka pokazuje, że przywołanie prawdy, iż dojście do Boga jest celem życia, niezawodnie wprowadza ład i nadaje kierunek, zwłaszcza w okresach zagubienia i chaosu. Z Fundamentu wywodzi się też powszechnie znane kryterium rozstrzygające wybory. Otóż należy się po prostu zastanowić, "co będzie na większą chwałę Bożą" - i za tym iść.

Ćwiczenia duchowne opisują, jak należy przeprowadzać czterotygodniowe rekolekcje będące podstawą formacji ignacjańskiej. Rekolekcje organizowane obecnie są nadal wierne zasadom sformułowanym przez św. Ignacego prawie pięćset lat temu. Zmiany i adaptacje, pod niektórymi względami daleko idące, zachowują tego samego ducha i są raczej pomostem pomagającym współczesnemu człowiekowi korzystać z rekolekcji. Służy temu przede wszystkim dodanie jako integralnej części wstępnej pięciodniowych rekolekcji, zwanych właśnie Fundamentem, w czasie których można poznać w praktyce główne zasady stanowiące podstawy rekolekcji i nauczyć się najważniejszej formy modlitwy ignacjańskiej, a mianowicie medytacji. Dzięki temu z tych rekolekcji mogą korzystać nie tylko jezuici, nie tylko księża i siostry zakonne, ale są też przeznaczone dla osób świeckich. Rekolekcje podzielone na tygodniowe, a właściwie ośmiodniowe sesje, są prowadzone w domach rekolekcyjnych, bowiem św. Ignacy zalecał oderwanie się od codziennego życia przez zmianę miejsca pobytu, bo taki fizyczny dystans dający uspokojenie umysłu i emocji pozwala na lepsze skoncentrowanie się na treściach rekolekcji.

Następną zasadą służącą temu samemu celowi jest zachowanie milczenia, co oznacza, że nie rozmawia się z nikim, nie wyłączając innych uczestników rekolekcji. Osobą, z którą nie tylko można, a nawet trzeba rozmawiać, jest osoba towarzysząca czy też prowadząca, czyli kierownik duchowy. Codzienne rozmowy dotyczą przebiegu rekolekcji i wewnętrznych poruszeń, można więc zadawać pytania, uzyskać praktyczne porady, wyjaśnić wątpliwości i lepiej zrozumieć doświadczenia i doznania podczas modlitwy. Celem tych rozmów jest też w razie potrzeby zabezpieczenie i wsparcie w chwilach nieraz emocjonalnie trudnych, bo rekolekcje ze względu na swoją formę często bardzo mocno, a chwilami bardzo boleśnie, dotykają wnętrza człowieka. Pod względem praktycznym rekolekcje są zawsze dobrze zorganizowane; poza medytacjami i rozmowami z osobą towarzyszącą stałym punktem programu są konferencje na ciekawe i pożyteczne tematy (na przykład świat uczuć, rozeznawanie i podejmowanie decyzji, integracja seksualna), adoracja i Msza św. Warunki zewnętrzne nie tylko sprzyjają skupieniu umysłu rekolektanta, ale też umożliwiają skondensowane działanie łaski Bożej, dzięki czemu rekolekcje te mają faktycznie moc autentycznej przemiany człowieka.

Na drodze medytacji

Spotkanie człowieka z Bogiem dokonuje się w naturalny sposób podczas modlitwy. Dlatego czas Fundamentu nastawiony jest na praktyczny cel: zdobycie podstawowej umiejętności odprawiania medytacji. Jest to medytacja oparta z reguły na fragmencie Pisma Świętego, a więc modlitwa słowem Bożym, czyli słuchanie, co Bóg do mnie mówi, szukanie, co Bóg chce mi pokazać, odkrywanie, jak Bóg działa w moim życiu. Św. Ignacy i jego duchowi synowie podają bardzo precyzyjne uwagi techniczne i zasady odprawiania takiej modlitwy, która tym właśnie konkretnym kształtem odbiega od modlitwy metodą lectio divina. Zalecenia, jak należy przygotować się do modlitwy, jaką przyjąć postawę, jakie elementy stałe i punkty treści należy uwzględnić, są bardzo pomocne. Są jak naczynie czy forma, do których dopiero można włożyć najróżniejsze rzeczy. Są jak instrukcje konieczne przy nauce jazdy samochodem lub nauce latania. Jeśli się dobrze opanuje podstawowe czynności, można swobodnie szybować w przestworzach i jechać, gdzie oczy poniosą.

Z kolei zaangażowanie rozumu, woli i wyobraźni człowieka sprawia, że modlimy się całym sobą, co pozwala nie tylko przezwyciężyć rozproszenia i senność, ale stanąć przed Bogiem ze wszystkim, co mamy. Modlitwa ta przynosi często zaskakujące efekty - widząc Boże działanie w naszym życiu, odkrywamy rozmaite kufry ze skarbami, które stały gdzieś w kącie pokryte pajęczyną nieświadomości lub kurzem zapomnienia. Rabbi Nachman z Bracławia powiedział, że tak jak ręka trzymana przed oczyma może nam zasłonić nawet największą górę, tak codzienność przesłania niezmierzone przestrzenie świata ducha. Rekolekcje ignacjańskie pozwalają tę rękę odsunąć i dojrzeć Boga, Jego obecność w świecie i moim życiu, poznając Go lepiej, iść za Nim. Przestawienie przerzutki intelektualno-emocjonalnej na wyższe obroty i wyostrzenie percepcji sprawiają, że rekolekcje są mocnym i intensywnym doświadczeniem nie tylko Boga, ale również samego siebie i otaczającego świata.

Problemem wszystkich powracających z rekolekcji jest przeniesienie przeżytych tam doświadczeń na grunt codziennej rzeczywistości, bo to dopiero daje szansę na rzeczywistą przemianę i rozwój. Tu wsparciem i pomocą jest kierownictwo duchowe, czyli towarzyszenie chętnym w ich drodze do Boga. Kierownik duchowy to ktoś inny niż stały spowiednik, na spowiedzi bowiem poruszane są głównie te sprawy, które dotyczą materii grzechu. Osoba kierownika duchowego jak "drugie oko" pozwala dostrzec bardziej obiektywnie to, co się w nas dzieje. Można go też porównać do przewodnika w górach, który pokazuje szlak i uczy, jak przejść trudniejsze miejsca, a w razie potrzeby poda rękę i doda odwagi.

Św. Ignacy powiedział: "Przewidywać i planować to, co się ma robić, a po zrobieniu zbadać to i ocenić - oto najpewniejsze zasady dobrego działania". Dobrego, bo skutecznego. Twórcza analiza, wyciąganie wniosków i zastosowanie ich w dalszym działaniu pozwalają świadomie kierować tym, co robię, iść dalej i wyżej, a nie dreptać w miejscu. Służy temu przeprowadzanie refleksji właściwie po wszystkich działaniach, poczynając od modlitwy. Refleksja służy ocenie, co nam się powiodło, a co nie, dlaczego tak się stało i co należy zrobić, żeby było lepiej. Notatki, które warto wtedy sporządzać, są cennym zapisem treści ważnych, a zagrożonych zapomnieniem z powodu napływu nowych doznań, doświadczeń i myśli. Dobrze jest też robić podsumowania pod hasłem "owoc dnia", "owoc rekolekcji" pozwalające na wybranie i przeanalizowanie treści najbardziej istotnych. Duże korzyści przynosi przeniesienie tego zwyczaju również na inne sfery życia.

Podobny cel przyświeca i podobne skutki przynosi forma modlitwy bardzo ceniona i zalecana przez św. Ignacego, rachunek sumienia, który (według jego propozycji) nie jest jednak sporządzeniem listy dobrych i złych uczynków, a badaniem świadomości, wewnętrznych poruszeń i emocji i tym samym naszego działania. Wykonywany zgodnie z zasadami sztuki, codziennie, jest podstawą zachowania bliskiego, mocnego i osobistego kontaktu z Bogiem, bez względu na okoliczności zewnętrzne i wewnętrzne stany ducha. Pomaga też we właściwym świetle zobaczyć to, co się nam przydarza i co sami robimy, a więc żyć bardziej świadomie i sensownie. Jest to szczególnie istotne w sferze życia duchowego, gdzie wszystko jest tak trudno uchwycić i nazwać. Relacja z Bogiem przestaje być kapryśnym przeżywaniem pobożnych wzruszeń lub ich braku, a zaczyna być świadomym współdziałaniem z łaską Bożą.

Kierownicy duchowi w szkole duchowości ignacjańskiej są dobrymi przewodnikami w drodze do Boga nie tylko dlatego, iż tak wyraźnie wskazują cel wędrówki, że nie sposób zbłądzić. Czasami zdarza się, że ktoś cały czas widzi górę, na którą chciał dojść, ale na trasie rezygnuje i odchodzi lub błądzi czy ustaje w drodze, lecz oni wiedzą, jaką trasę wytyczyć, w jakim tempie poprowadzić uczestników wędrówki i co im po drodze pokazać. Bazują na dobrej znajomości psychiki ludzkiej. Wiedzą na przykład, że nawróceniu, czyli przemianie serca, towarzyszy wzrost wrażliwości na sprawy moralne, który może wpędzić w trudne do opanowania dylematy i skrupuły. Tłumaczą więc, że myśli napływające do głowy nie wiadomo skąd czy różne uczucia (zwłaszcza te tak zwane negatywne) budzące się w nas pod wpływem bodźców pod względem moralnym są obojętne, liczą się bowiem nasze reakcje na poziomie czynów i decyzji. Rozróżniają też i odpowiednio wartościują rodzaje i typy uczuć - stałość postawy (np. miłość do dzieci, współmałżonka, rodziców) oraz chwilowe emocje (jak złość i gniew na wyżej wymienionych) i potrafią to sensownie wyjaśnić zgnębionemurekolektantowi.

Ćwiczenia duchowne uczą stawać przed Bogiem ze wszystkim, co nas wypełnia, w całej szczerości i prawdzie i zwracać się do Niego z każdym pytaniem, wątpliwością i pretensją. Można też nauczyć się takich mądrych rzeczy, jak rozeznawanie, łącznie z tak zwanym rozeznawaniem wewnętrznych poruszeń, które uprzedza nas, z jakimi zagrożeniami musimy się liczyć na danym etapie i jak się przed nimi obronić, oraz dokonywania wyborów i podejmowania decyzji. Pomaga to zrozumieć, że życie duchowe ma swoją dynamikę. Św. Ignacy rozróżniał stany "pocieszenia" i "strapienia", czyli okresy, kiedy z entuzjazmem reagujemy na działanie łaski Bożej i czas, kiedy ospali i ociężali czujemy się od Boga zupełnie odłączeni i skłonni jesteśmy popadać w depresję i zniechęcenie.

Ignacy opisywał te stany, co przeżywającemu je daje spokojną pewność, że to, przez co przechodzi, jest zjawiskiem naturalnym, a nie dowodem rozchwiania emocji lub godnego potępienia braku wytrwałości i konsekwencji. Co więcej, precyzował on, jak należy postępować w owych stanach, a zwłaszcza dał zbawienną radę czy wręcz wyraźne zalecenie, żeby wówczas nie podejmować żadnych ważnych decyzji, jako że zaburzają one jasność widzenia, trafność i obiektywność osądu. Również wymienione wcześniej wskazówki i zasady dotyczące rekolekcji i modlitwy o znajomości natury człowieka świadczą w najlepszy możliwy sposób o tym, że są skuteczne.

Wolność wewnętrzna

No właśnie. Wskazówki, zasady, zalecenia, reguły, kierownictwo i prowadzenie - nawet jeśli uznajemy i doceniamy ich niepodważalną wartość, mogą budzić obiekcje i zastrzeżenia. Wszystko to bowiem zakłada posłuszeństwo i kojarzy się z wtłaczaniem w ramki. Gdzież więc jest miejsce na wolność i indywidualność? A jednak jest i postaram się to udowodnić.

We współczesnym świecie wolność jest uznana za jedną z podstawowych i najcenniejszych wartości. Jest to też pojęcie tak szerokie, że można o niej pisać całe książki i traktaty, posłużę się jednak prostą, roboczą definicją. Wolność, o którą tu chodzi, rozumiana jest jako wolność wewnętrzna, czyli wolność od tak zwanych nieuporządkowanych przywiązań i nałogów przeszkadzających nam swobodnie kierować sobą. Dla przykładu, chodzi tu o to, że większą wolnością jest niesięgnięcie po kolejny kieliszek (bo mi wolno - któż mi zabroni?), a powstrzymanie się od niego. Jest to też pewnego rodzaju odporność na to, co na zewnątrz - stosunek i działanie innych ludzi oraz wpływ sytuacji i okoliczności.

Chodzi tu nie tylko o niesłuszne pretensje współmałżonka, upływ lat czy przybywające zmarszczki i kilogramy, o budzącą nieraz zgrozę sytuację w polityce i gospodarce. O prawdziwej, nieocenionej wartości duchowości ignacjańskiej przekonujemy się, gdy przychodzi nam przebrnąć przez naprawdę trudne doświadczenia ciężkiej choroby czy śmierci kogoś bliskiego, gdy przychodzi nam żyć w małżeństwie przynoszącym więcej trosk i bólu niż samotność lub toczyć dramatyczną walkę o chleb powszedni i przetrwanie. Nauki św. Ignacego pomagają znaleźć w wierze takie oparcie, które, impregnując nas od wewnątrz, sprawia, że strach, ból i rozpacz, choć oczywiście boleśnie odczuwane, spływają po nas, nie wyrządzając trwałej, większej szkody. W duchowości ignacjańskiej można też znaleźć wskazówkę, jak rozegrać konflikt i walkę o słuszną sprawę, zwłaszcza kiedy musimy walczyć z najbliższymi. Wtedy zalecenie brzmi: "Rzuć się w wir bitwy [...], ale serce twe niech trwa u stóp Pana, pośród kwiecia lotosu (C. G. Valles SJ). I jest to bardzo mądre zalecenie, bo trwanie u stóp Pana daje wolność, spokój i siłę.

Pełnej wolności wewnętrznej w tym życiu się nie osiąga, jest to bowiem cel, do którego się raczej dąży; cel pośredni, rzecz jasna, bo celem najważniejszym jest służenie Bogu, naszemu Stwórcy i Panu, co człowiek niedręczony nieuporządkowanymi przywiązaniami widzi jasno i wyraźnie jako absolutnie oczywiste i jedynie logiczne rozwiązanie. Poza tym, dzięki oddziaływaniu na wyobraźnię i emocje, duchowość ignacjańska po prostu budzi w naszym sercu miłość do Boga, przez co ukierunkowanie na Niego naszej wolności, wyborów, decyzji i świadomych reakcji staje się czymś w naturalny sposób wypływającym z wnętrza człowieka. Prowadzi do Boga najlepszą i pewną drogą, przez Osobę Chrystusa. W największym skrócie mówiąc, chodzi o to, aby poznać, pokochać i zacząć naśladować Chrystusa - i w konsekwencji wolnego świadomego wyboru, i z potrzeby serca.

Postulat wolności wcale nie stoi w opozycji do Fundamentu jeszcze z innego względu. Człowiek został stworzony, czyli obdarowany taką a nie inną osobowością, temperamentem, charakterem, ciałem - i tym wszystkim ma służyć Bogu w jedyny, sobie tylko właściwy sposób, właśnie będąc sobą. Św. Ignacy cenił indywidualność i szanował wolność każdego człowieka, o czym świadczy choćby założenie wstępne Fundamentu, które brzmi: "trzeba z góry założyć, że każdy dobry chrześcijanin winien być bardziej skory do ocalenia wypowiedzi bliźniego, niż do jej potępienia" (Ćd 22). Ta troska o poszanowanie prawa do własnej indywidualności jest obecna w całych Ćwiczeniach duchownych. Formułując swoje zalecenia tam, gdzie jest to tylko możliwe, św. Ignacy pozostawia wybór, mówiąc, że należy zrobić tak lub inaczej, w zależności od tego, co człowiek uzna za lepsze. Nakazuje też wszystkim zwierzchnikom, kierownikom, prowadzącym rekolekcje dobre poznanie swoich podopiecznych i kierowanie nimi tak, aby jak najlepiej wykorzystać ich indywidualność. Podaje też wiele różnych wariantów przedłużania, skracania, wzbogacania i upraszczania poszczególnych tygodni rekolekcji w zależności od potrzeb indywidualnych rekolektantów. Taka formacja nie niszczy temperamentu i osobowości osób korzystających z Ćwiczeń.

Wzrastającego poczucia własnej tożsamości nabiera się dzięki modlitwie i medytacji, które pomimo określonych form i treści ukierunkowanych doborem tekstu są jednocześnie bardzo zróżnicowane i osobiste. Medytacje odnoszą się do naszego własnego doświadczenia. Św. Ignacy zaleca, żeby zwracać uwagę na te treści, które poruszają nas najbardziej, a nie odtwarzać podany schemat. Celem medytacji jest z reguły lepsze poznanie działania Bożego w naszym życiu. Nie widzimy tego na co dzień, ale modlitwa pomaga nam to dostrzec z ostrością budzącą pełne olśnienia zdumienie. Zaangażowanie wyobraźni daje poczucie wolności tworzenia i jest bardzo osobistym współtworzeniem przestrzeni, gdzie spotykamy się z Bogiem. Oczywiste jest też, że taka modlitwa bardzo silnie działa na emocje, a właśnie kiedy doświadczamy swoich uczuć, najbardziej i najpełniej jesteśmy sobą. Wszystko to razem sprawia, że modlitwa staje się niepowtarzalnym, osobistym i intymnym spotkaniem z Bogiem, a także bywa ciekawa jak najlepszy film akcji.

Ignacjańska mistyka

Wreszcie więc możemy zapytać, co z tym sięgającym nieba ośnieżonym czubkiem góry każdej szkoły duchowości? Co z mistyką? Tutaj to słowo nie jest lubiane i jest rzadko używane. Przeżycia i doznania na modlitwie są ważne i właśnie o nich rozmawia się między innymi z kierownikiem duchowym. Ale tak naprawdę chodzi o samo spotkanie z Bogiem, o doświadczenie Bożej obecności. I bardzo często ma to miejsce. Te wszystkie mądre rzeczy, których można się nauczyć na rekolekcjach i w kierownictwie duchowym, pomagają odczuwać bliskość Boga podczas samej modlitwy i lepiej dostrzegać Jego działanie w świecie i naszym życiu. Dzięki temu modlitwa nie jest wołaniem w pustkę czy do abstrakcyjnego Absolutu, ale jest kontaktem z żywym, osobowym i pełnym miłości Bogiem. Oczywiście, wszystkim adeptom duchowości ignacjańskiej nieobce jest doświadczenie pustki, jałowości i pozornej nieobecności Boga, nie mówiąc już o gnuśności i niedbalstwie, znużeniu i senności, rozproszeniach i gonitwie myśli zupełnie nie na temat. Jednak za pomocą metod św. Ignacego łatwiej jest się uporać z tymi trudnościami. A czasem te metody jak skalpel lub strumień lasera pozwalają wedrzeć się do samego środka Tajemnicy.

Jest to widoczne podczas rekolekcji, choć wtedy tylko, kiedy umie się odczytać pewne znaki. Na ogół bowiem nikt się nie obnosi z wyrazem rozmodlenia na obliczu. Na niektórych twarzach czasem tylko błąka się skrywany uśmiech czy przesunie się cień bólu. Ogólnie rzecz ujmując, sprawdza się stwierdzenie profesora Aleksandra Bardiniego, że hałaśliwość reakcji wcale nie jest wprost proporcjonalna do głębi przeżywania. Ale ktoś biega po parku, ktoś inny z wyskoku nogą gasi światło na korytarzu, jeszcze ktoś nie może spać i chodzi w nocy do kaplicy. Niektórzy maszerują szybko, inni przechadzają się wolno z rękami w kieszeniach i wzrokiem wbitym w ziemię, w zimie pojawiają się bałwany i napisy na śniegu. Źródłem tych reakcji, na ogół odbiegających od codziennego zachowania, są intensywne przeżycia wewnętrzne. Są to doznania niezwykłe, a tu dostępne dla zwykłych ludzi. Ważne jest też to, że potwierdzenie ich przez kierownika duchowego daje spokojną pewność, że to, co przeżywamy, nie jest złudzeniem, ale autentycznym doświadczeniem spotkania z Bogiem.

I tu kryje się sekret skutecznego oddziaływania rekolekcji na uczestnika. Rekolekcje nie są bowiem obozem kondycyjno-szkoleniowym, gdzie zdobywa się potrzebne umiejętności i nabiera się formy. Chodzi tu przede wszystkim o coś innego. Chodzi o obecność Wodza. To Jego spojrzenie i dotknięcie dają siłę i odwagę, determinację i pragnienie, żeby za Nim iść. Kontakt z Bogiem, autentyczny i szczery, daje poczucie pewności. Wtedy nie wpada się w euforię ani w panikę, tylko wie się swoje i spokojnie swoje robi. Odbierane jest to czasem jako buta i arogancja, ale to po prostu asertywna pewność siebie.

W stosunku do Boga asertywne przekonanie, że mam prawo być i to być sobą, wcale nie zanika, natomiast powiększa poczucie wdzięczności. Rekolekcjoniści w szkole Ignacego uczą, że wszystko jest darem od Boga, i uczą dziękować. Jest to niezła recepta na życie w ogóle. Praktykowanie modlitwy dziękczynnej uczy nas dostrzegać i doceniać to wszystko, co na co dzień nam spowszedniało i nie budzi już uczucia wdzięczności i radości, a więc za dar życia i łaskę wiary, rodzinę, pracę, przyjaciół, piękno świata, a ponadto różne trudne doświadczenia, które nas jednak uczą i zmieniają na lepsze. To z kolei jest skuteczną obroną przed rozgoryczeniem, zazdrością, poczuciem krzywdy i rozpaczą, pomaga zachować spokój wewnętrzny i radość życia. Warto też zauważać i cenić to dobro, którego autorami jesteśmy my sami, oraz odnoszone przez nas sukcesy, które często są przesłaniane przez niepowodzenia i porażki. Dobrze jest czasem sobie pogratulować, a Panu Bogu zawsze z głębi serca podziękować za te wszystkie dary.

Reasumując, co duchowość ignacjańska ma do zaoferowania nam, ludziom u progu XXI wieku, udręczonym tempem życia i napływem informacji, stresem, niepewnością i troską o dzień jutrzejszy? Przede wszystkim droga ta prowadzi do Boga, naszego Stwórcy i Pana, i nie pozwala nam stracić z oczu celu wędrówki. Następnie ta szkoła duchowości bierze pod uwagę całego człowieka, a nie tylko jego ducha, a potem integruje i scala w bardzo skuteczny sposób. Porządkuje ona wszystkie dane, wartościując je, układając systemowo i hierarchicznie, tworząc z chaosu sensowną całość, która bazuje na solidnej podstawie Fundamentu i znajomości natury ludzkiej. Jakkolwiek nie produkuje nieczułych mocarzy potrafiących zawsze pokonać każdą słabość i przeszkodę, to jednak uczy, jak sobie radzić i z własną niedoskonałością, i z ciosami, jakie niesie życie, co jest lekarstwem na bezsilność i chroni przed robieniem z siebie bezbronnej ofiary losu. Po trzecie, duchowość ignacjańska, tworząc tak solidną konstrukcję i nadając wyraźny kierunek, pozostawia ogromny obszar wolności, który nie jest niezagospodarowanym ugorem. Jest to kraina górzysta i piękna, po której z czasem chodzimy coraz bardziej samodzielnie, swobodnie i coraz wyżej.

Warto też zwrócić uwagę i podkreślić jeszcze jedno. Właśnie w duchowości ignacjańskiej można znaleźć te elementy, w poszukiwaniu których ludzie wybierają religie Wschodu lub sekty, a mianowicie medytację i kontemplację, modlitwę oddechem, kierownictwo duchowe oraz pełne, głębokie zaangażowanie. Jest ona drogą, na której najlepiej realizuje się ten znakomity cytat z Pisma Świętego: Nie dał nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy i miłości oraz trzeźwego myślenia (2 Tm 1, 7).

Życie Duchowe

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

O drodze prowadzącej do Boga
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.