Youtuberzy w natarciu, czyli alarm dla rodziców

Youtuberzy w natarciu, czyli alarm dla rodziców
Fot. depositphotos.com

Kolejne materiały youtuberów, którzy opowiadają o tym, co robili ich koledzy (czasem dosłownie, a czasem po fachu) stawiają włosy dęba na głowie. Odpowiedź polityków na tę kwestię pogrążą w gigantycznym smutku, bo uświadamia, że politycy traktują cierpienie ofiar tylko jako element gry.

Jestem wdzięczny moim dzieciom, że gdy sprawa zaczęła grzać przyszły do mnie i chciały o niej rozmawiać. Jestem im wdzięczny, gdy zaprosiły mnie do wspólnego obejrzenia kolejnego materiału ujawnionego w mediach. One mówiły, opowiadały, dzieliły się spostrzeżeniami, a ja wchodziłem w świat, którego nie znałem. Nie znałem ani tych ludzi, ani świata jaki tworzą. Cieszyłem się też, że one mądrze komentowały to, co widziały, tak że - w zasadzie niewiele trzeba było dodawać. To był dobry czas rozmowy, czas, w którym sam się uczyłem i mam nadzieję, że czegoś też dzieci nauczyłem.

A potem wróciłem do życia politycznego i społecznego. I załamałem się kompletnie. Najpierw przypomniałem sobie, co mówił premier Mateusz Morawiecki, który szczycił się tym, że Prawo i Sprawiedliwość zdecydowanie walczy z pedofilią, a potem wróciłem do słów Donalda Tuska, który przy okazji zaatakował (kompletnie nieprawdziwie) przewodniczącego Państwowej Komisji ds. Pedofilii, skrytykował Kościół (który akurat obecnie, mimo wielu błędów, sporo w tej sprawie robi), a na koniec zajrzałem na profil małopolskiej kurator oświaty Barbary Nowak. Efekt? Kompletnie opadły mi ręce. Okazało się bowiem, po raz kolejny, że polityków i urzędników państwowych skrzywdzenie nie interesują w ogóle, a liczy się tylko okazja, by przyładować innym.

Zacznę od słów premiera Morawieckiego, który zapewnił - po pierwszym filmie, że w Polsce pod jego rządami nie ma zgody na pedofilię. - Nie ma zgody w państwie polskim na pedofilię, nie ma zgody na takie patocelebryckie zachowania w internecie. To jest działanie zwyrodnialców i będziemy starali się je wykorzenić maksymalnie skutecznie, jak tylko się da. Nie interesuje mnie tutaj żadna opinia salonu warszawskiego, celebrytów. Wiem, jakie tam mają zdanie na ten temat. Poleciłem służbom natychmiast zająć się tą sprawą. Oczekuję szybkich i stanowczych działań w tym temacie – oświadczył. I może bym nawet w to uwierzył, gdyby nie pewien drobiazg. Otóż tak się składa, że premier, który tak dzielnie zapewnia o walce z pedofilią nie był w stanie przez pół roku zmotywować własnej partii do mianowania nowego szefa Państwowej Komisji ds. Pedofilii. Bez przewodniczącego jest wygodniej, bo nie trzeba się tłumaczyć z działań komisji. I to by było na tyle w sprawie walki z pedofilią.

DEON.PL POLECA


Identycznie tak samo, jako czysto marketingową, a nie realnie walczącą z pedofilią oceniam wypowiedź Donalda Tuska. On temat wykorzystał do tego, by kłamliwie (tak, tak) zaatakować prof. Błażej Kmieciak. Nie jest ani prawdą, że Komisja nic nie robiła (odsyłam Tuska do informacji prasowych, może ktoś ze sztabu przygotuje mu skrypt), ani to, że Kmieciak odszedł bo znudziło mu się zajmowanie tematem. Nie jest także tak, że Komisja nie badała spraw związanych z Kościołem (tu można zapytać się ludzi Kościoła, którzy w pewnym momencie Kmieciaka szczerze znienawidzili). Albo więc były premier nie wie, co mówi, albo świadomie kłamie. W obu przypadkach jest to żenujące.

Ale, jeśli do wypowiedzi zastosować wskaźnik żenady to skalę przebiła małopolska kurator oświaty Barbara Nowak. "Pandora Gate za rządów Zjednoczonej Prawicy jest aferą, yotuberzy potępiani, a przecież w środowisku KO i lewaków, to norma. Standardy WHO, które są dla nich wytycznymi już dzieci 9 letnie uczą 'brać odpowiedzialność za bezpieczne i przyjemne doświadczenia seksualne'" - oznajmiła na portalu X.

W ujawnieniu tej afery, warto przypomnieć, Zjednoczona Prawica nie ma żadnej zasługi, bo sprawa została ujawniona przez innych Youtuberów. Fałszem jest także twierdzenie, że lewica i KO opowiada się za pedofilią. Jak dotąd jedyną partią, która to zrobiła jest Konfederacja, która wciąż nie odcięła się, ani delikatnie ani zdecydowanie, od skandalicznych wypowiedzi Janusza Korwin-Mikkego na temat męskich pomyłek wobec dzieci. Standardy WHO, co warto przypomnieć, nie mówią o przemocy seksualnej czy o wykorzystaniu, a o czymś zupełnie innym, i także jasno potępiają pedofilię.

Tyle w kwestii faktów. Ale jest coś o wiele ważniejszego. Naprawdę skandaliczne jest to, że kurator oświaty zamiast wyciągnąć wnioski z tego, co się wydarzyło, zamiast skierować do szkół wyszkolonych specjalistów, którzy będą z młodymi rozmawiać o tym, co się wydarzyło, edukować ich, szkolić w tym, co powinno być obroną, pomagać w reakcji, zamiast zaapelować o zorganizowanie akcji przeciwdziałania takim zachowaniom w internecie, zamiast zacząć wchodzić w świat, w którym dzieci już są (i to zarówno te pochodzące z rodzin katolickich jak i niekatolickich, tych lewicowych i tych prawicowych), zajmuje się uderzaniem w przeciwników politycznych. W tej sprawie, w sprawie ochrony dzieci, nie powinno być sporów. Powinniśmy być zjednoczeni. Jeśli nie jesteśmy, jeśli cierpienie dzieci wykorzystujemy do walki politycznej, to dramatycznie źle świadczy to o naszej scenie politycznej.

W kwestii walki z pedofilią nie warto wiec liczyć na polityków. Trzeba zacząć liczyć na siebie. Rozmawiać z dziećmi, słuchać ich, i ostrzegać. To zadanie dla nas. Inni za nas tego nie zrobią.

 

 

Doktor filozofii, pisarz, publicysta RMF FM i felietonista Plusa Minusa i Deonu, autor podkastu "Tak myślę". Prywatnie mąż i ojciec.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Justyna Kaczmarczyk

Zranieni w Kościele – wysłuchać, zrozumieć, pomóc

Lata traumy, emocjonalne zamknięcie, depresja – to tylko niektóre skutki, z którymi muszą mierzyć się osoby wykorzystane seksualnie. Co czuje osoba skrzywdzona przez księdza? Na jaką pomoc może...

Skomentuj artykuł

Youtuberzy w natarciu, czyli alarm dla rodziców
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.