Wspólna uczta po Eucharystii

Nie chciałabym z parafii robić klubu, w którym będzie miło i przyjemnie. Pragnę miejsca, gdzie mogę zaczerpnąć ducha.

Z uwagą przeczytałam adwentowy list do kapłanów kard. Kazimierza Nycza, w którym nie to, co dla ks. Dariusza Piórkowskiego (tekst "Niewiara wierzących") jest dla mnie nowością.

Być może kard. Nycz do kapłanów po raz pierwszy pisał o micie 95 proc. Polaków, którzy czują się członkami Kościoła, ale nie po raz pierwszy o tym mówił, choćby w prasowych wywiadach. Nie pierwszy też już raz, i chyba nawet w poprzednim liście do warszawskich księży pisał, a na pewno mówił, że takie momenty, jak chrzest dziecka czy pogrzeb członka rodziny to ważne, a niewykorzystane przez duchownych momenty ewangelizacyjne.

Zgadzam się natomiast z o. Piórkowskim, że to wszystko z wielkim trudem przedostaje się do kościelnej świadomości.

DEON.PL POLECA


Dam przykład. Kiedy przed kilkoma laty napisałam w "Rz" tekst o tym, że w badaniach socjologicznych można zauważyć spadek młodych deklarujących się jako osoby wierzące, poważne katolickie medium skrzyknęło katolickich socjologów, by dali odpór. By nadal zaklinali rzeczywistość, którą - jak nietrudno zgadnąć - dłużej już zaklinać nie mogli. Do mojej warszawskiej parafii należy 30 tysięcy osób, ale na niedzielną Eucharystię przychodzi ok. 6000 osób, czyli jedna piąta. I podobnie jest w całej stolicy. Fakt, że część - ale przecież nie większość - uczestniczy w niej poza Warszawą, gdzie jeździ na weekendy do rodzin. Podobnie jest z kolędą. Przyjmuje ją jedna piąta mieszkańców parafii. Tak chyba powinno się ich nazywać, bo nie parafianami. Rzeczywista liczba parafian to 6000, a nie 30 000 osób, a i tak w moim przekonaniu zbyt duża, aby zbudować wspólnotę. Taka społeczność powinna być podzielona na mniejsze, aby ludzie rzeczywiście mogli czuć, że tworzą wspólnotę.

W liście kard. Kazimierza Nycza przykuł moją uwagę inny fragment. Ten, w którym mowa jest o bierzmowaniu. Konkretnie, o wspólnej agapie (uczcie) "biskupa, księży, rodziców i bierzmowanych - spotkania skromnego, ale budującego parafię - dom, dla wszystkich - duchownych i świeckich". To ważne, bo agapy w parafiach są, ale jakoś się nie spotkałam, aby były wówczas, gdy do parafii przyjeżdża biskup. On najczęściej zapraszany jest do świętowania oddzielnie, z księżmi. Niedawno, w innej parafii (w ramach churchingu) trafiłam przypadkowo na jakąś uroczystość, po której świeccy mieli festyn - mogli nawet zjeść, i owszem - ale biskup został zaproszony w inne miejsce. I w ten sposób okazja do rozmowy z biskupem - ojcem i bratem w wierze, do budowania więzi, owego wspólnego domu i do ewangelizowania została stracona.

Jeden z warszawskich księży zwrócił mi uwagę, że wspólną agapę po bierzmowaniu powinna poprzedzić wspólna Eucharystia. Tymczasem podczas bierzmowania - i nie tylko - biskup sam odprawia mszę św., bez tych księży, którzy przygotowywali młodzież do przyjęcia sakramentu.

Dla mnie istotny jest cały wydźwięk listu. W czasach, gdy część środowisk katolickich zwiera szeregi i chce się zamykać, kard. Nycz pisze o tym, by wychodzić do ludzi. Do tych, którzy choć są ochrzczeni, to z Kościoła odeszli, pewnie go teraz krytykują, a niektórzy z nim walczą. Im trzeba mówić nie o Kościele, a o Jezusie - bo jak rozumiem na tym polega nowa ewangelizacja.

A parafia? No cóż, nie chciałabym, aby stała się "klubem", w którym każdy - dziecko, senior i niepełnosprawny - znajdzie coś dla siebie. Jestem przekonana, że większość z nas nie tego szuka. Nie chodzi o to, by Kościół stał się drugim domem, by czuć się tu mile, ciepło, znaleźć schronienie, ale o to - by zaczerpnąć ducha. Przeżyć we wspólnocie pięknie celebrowaną Eucharystię i usłyszeć na nowo słowo Jezusa, które wybrzmi w sposób świeży i prawdziwy. Czy bez tego wrócą tu ci, którzy odeszli?

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Wspólna uczta po Eucharystii
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.