Ordery w Pałacu

Ordery w Pałacu
(fot. PAP/Grzegorz Jakubowski)

To co wydarzyło się w warszawskiej katedrze podczas pogrzebowej Mszy św. za śp. Józefa Szaniawskiego napawa głębokim smutkiem. Abstrahując od politycznych sympatii i antypatii, jedno nie ulega wątpliwości: głosu nie powinni zabierać ani Jan Lityński ani o. Tadeusz Rydzyk.

Ileż to razy braliśmy udział w eucharystiach, które celebrans rozpoczynał słowami: "Witam pana burmistrza z małżonką, pana starostę oraz wszystkie władze samorządowe". Takie powitania - stosowane w różnych wariantach, w zależności od szczebla władzy - weszły w krew wielu proboszczom, a i przyzwyczaiło się do nich wielu wiernych. Zapominając o tym, że są one aktem pośrednio politycznym. Przecież burmistrz prawie zawsze reprezentuje jakąś partię i prawie zawsze ma ostrych przeciwników partyjnych. Jedni i drudzy najpewniej siedzą obok siebie w kościelnych ławach. Witający ksiądz niechcący (a czasem chcący) wyróżnia partię witanego, co naturalnie chwalą sobie jej zwolennicy, ale przeklinają przeciwnicy. Do tego tenże samorządowy działacz otrzymuje jak na tacy darmową kampanię wyborczą, za co z pewnością dziękuje w duchu księdzu, któremu pewnie wydaje się, że z godnością czyni honory domu.

I to wszystko, cały ten grzeczny spektakl, dzieje się tuż przed Mszą św., uobecniającą mękę, śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa. W przestrzeń liturgicznego sacrum coraz częściej dobrowolnie wpuszczamy przeróżne przejawy profanum. Jeśli była to przykładowo Msza z okazji rozpoczęcia roku szkolnego, dożynek czy za ojczyznę nierzadko po liturgii miejsce księdza na ambonie zajmuje jakiś lokalny polityk czy działacz. Konsekwencje są takie, że w pewnym momencie eucharystia oraz wyjątkowe spotkanie z Bogiem przestaje być celem samym w sobie, a staje się środkiem do osiągnięcia jakiegoś innego celu: społecznego, politycznego czy nawet materialnego.

Dlatego z taką łatwością ktoś zgodził się na to, by pod koniec liturgii pogrzebowej odprawianej w intencji śp. Józefa Szaniawskiego przedstawiciel prezydenta miał możliwość odczytania decyzji Bronisława Komorowskiego o pośmiertnym przyznaniu zmarłemu Krzyża Kawalerskiego Orderu Odrodzenia Polski. I również dlatego bez żadnego problemu głos zabrał o. Tadeusz Rydzyk i wykorzystał okazję, by zareklamować Radio Maryja, Telewizję Trwam oraz marsz "Obudź się Polsko". A przecież z góry było wiadomo, że zarówno pierwsze jak i drugie będzie mimowolnie manifestacją polityczną.

Jeśli prezydent Komorowski chciał odpowiednio uhonorować zasłużonego zmarłego - co samo w sobie jest chwalebne - winien był zorganizować w tym celu odrębną państwową i świecką ceremonię w Pałacu Prezydenckim. Możliwe, że i tam nie obyło by się bez okrzyków "Hańba!", wyklaskiwania czy też wybuczania. Ale przynajmniej byłoby jasne, że jest to wyraz ostrej walki politycznej, bez wykorzystywania do jej celów świętości eucharystii. Tak samo popularny redemptorysta winien był pozostać koncelebransem Mszy św. i tylko nim.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Ordery w Pałacu
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.