Paweł Kowalski SJ

Nie było chyba trudno się domyśleć, że wybór Marii Czubaszek i Adama Nergala Darskiego do bożonarodzeniowej promocji sieci sklepów nie jest przypadkowy.

Spacerując po wielkich centrach handlowych wypełnionych dźwiękami Last Christmas i innych szlagierów zimowo-świątecznych usłyszeć głos Nergala zachęcającego do zakupów na pewno wybija z grudniowego sklepowego transu. Jest jak drapnięcie pazurami po tablicy - nie pasuje, drażni, ale przede wszystkim - wzbudza zainteresowanie. A o to przecież chodzi w reklamie.

Pewnie PRowcy Empiku musieli radośnie zacierać ręce, kiedy widzieli tysiące oburzonych organizujących im darmową reklamę w mediach społecznościowych i nie tylko. Przecież nie ważne jak się mówi - byle się mówiło. Środowiska chrześcijańskie wpadły więc w wyślizganą, ciepłą i przygotowaną dla nich pułapkę. Tak przewidywalną, że aż dziw, że w ogóle dali się nabrać.

Czytałem różne komentarze pisane może trochę na gorąco na początku bojkotu. Czytałem tam, że przecież Pan Bóg nie bojkotował, nikogo nie eliminował. Trudno temu nie przyznać racji. Sprawa jednak mam wrażenie, że jest trochę bardziej skomplikowana. Łatwo można wpaść w pułapkę myślenia, że oto musimy niejako respektować niezależność tych dwóch porządków, tego reklamy, marketingu i ekonomii oraz rozdzielny od niego porządek wiary. A to niestety błąd. Marketing czy jakiekolwiek działania promocyjne będą parły, aby wydobyć z człowieka najsilniejsze emocje, tak aby te pociągnęły go do konkretnego zachowania. Często sięgają po te najbardziej prymitywne: władza, pieniądze i seks.

Wiara, również bazuje na emocjach i intelekcie człowieka. Każdy więc porządek, zarówno ten wiary i ten marketingu bazuje na człowieku i jego przeżywaniu codzienności. Różnią je jednak cele, i właśnie dlatego stoją i będą stać w opozycji.

W historii chrześcijaństwa wiele było postaw i przekonań, które zostały określane jako sprzeczne z prawdziwą wiarą w Jezusa. I tak np. o ile w cesarstwie rzymskim zwyczajem niedorozwinięte dzieci strącano w przepaść, to chrześcijanie, z czasem i coraz głębszym przeżywaniem swojej wiary, zaczynali je ratować. Kiedy pojawiały się w wierze różne poglądy określane później jako gnoza, autor ewangelii wg Św. Jana zaczyna dawać odpowiedź na te tendencje pisząc opowieść o Jezusie Chrystusie. Mimo, że oczywiście chrześcijanie zdawali sobie sprawę, że wierzą Jedynego i Prawdziwego Boga, odmawiano cesarzowi ofiar należnych pogańskim bogom. Odpowiedzią na cesarski nakaz był bierny opór męczeństwa.

Sam więc ogłaszany bojkot nie jest obcy wierze, jest podejściem tylko cząstkowym. Tak jak marketing reklamowy bazuje bowiem na silnej emocji, tak w przypadku bojkotu jest to sprzeciw. Bojkot dla bojkotu wskazuje więc postawę negatywną, sprzeciwia się jej, jednak nie pokazuje żadnej przeciwwagi. Może więc sprawdzić jakie jest przywiązanie ludzi do pewnej postawy, jednak nie umocni ich w przeżywaniu ich wiary, a co za tym idzie w jedności z Bogiem. To nie jest więc tak, że wszystko jedno, możemy żyć jak chcemy, bo wierzymy w Boga. Wiara bowiem przejawia się w czynach, a nie tylko w słowach ani emocjach. Te dwa elementy muszą jakoś współgrać i ożywiać się nawzajem: przeżywanie wiary, które prowadzi do konkretu życia, ale ważne też by czyny, najpierw mówiły o naszej wierze i ją pobudzały.

Jaka może być więc alternatywa dla Czubaszek i Negala? Chociażby podkreślanie jeszcze bardziej rodzinności świąt, np. przez Marsz Trzech Króli, czy też przez Szlachetną Paczkę. Myślę, że alternatyw może być wiele, tych ogólnopolskich jak i lokalnych. Do nas zależy czy zadamy sobie trud, aby ich poszukać.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Bojkot PR
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.