Jak nie należy kochać dziecka?

Jak nie należy kochać dziecka?
O wiele łatwiej jest powiedzieć, czym miłość do dziecka nie jest i jak nie należy go kochać (fot. wickenden / flickr.com)
Józef Augustyn SJ / slo

Wielu dorosłym wydaje się, że dzieci - szczególnie wówczas kiedy nie sprawiają kłopotów wychowawczych - łatwo jest kochać. Uczucia sympatii i życzliwości, które spontanicznie budzą się wobec dzieci, bywają utożsamiane z miłością. Rodzice zabiegani i zapracowani (szczególnie zaś ojcowie) zauważają swoje dzieci tak na prawdę dopiero wówczas, kiedy zaczynają one sprawiać im kłopoty i przykrości.

Zazwyczaj dzieje się to w okresie dojrzewania. Wówczas zaczyna się nie tyle wychowywanie dzieci (na to bowiem jest już zwykle za późno), ile raczej walka z nimi. Możliwość pomocy udzielonej dziecku w okresie dojrzewania zależy w znacznym stopniu od tego, w jaki sposób było ono traktowane w całym poprzednim okresie.

Zbyt często też wychowanie dzieci bywa kierowane spontanicznymi i odruchowymi reakcjami. Skutków takiego wychowania rodzice nie są w stanie przewidzieć. Stąd też mimo całej dobrej woli i ofiarności popełniają nieraz wiele fundamentalnych błędów wychowawczych, które (nierzadko z odczuciem bólu i rozczarowania) uświadamiają sobie dopiero po wielu latach. Dzieje się tak, ponieważ nie podejmują głębszej refleksji w trakcie procesu wychowania.

Wychowanie dzieci domaga się rozeznania i krytycznej refleksji zarówno nad własnym postępowaniem, jak też nad klimatem, jaki stwarza się dziecku w rodzinie i w szkole. Konieczne jest najpierw krytyczne spojrzenie na siebie. Nie po to jednak, by czuć się „niedobrym rodzicem", ale raczej aby na własnych i cudzych błędach uczyć się sztuki wychowania. Wychowanie dziecka jest bowiem jedną z najtrudniejszych i jednocześnie najbardziej potrzebnych umiejętności życiowych. Od tej sztuki zależy w dużym stopniu przyszłość dzieci, ich rodzin oraz przyszłość społeczeństwa.

DEON.PL POLECA

O wiele łatwiej jest powiedzieć, czym miłość do dziecka nie jest i jak nie należy go kochać. Miłości dzieci nie może być bowiem mierzona i utożsamiana jedynie z dobrą wolą, z pozytywnymi emocjami, jakie przeżywają rodzice, z ilością „rzeczy", które mu ofiarują, czy też z zadowoleniem samego dziecka. Dziecko nie jest bowiem w stanie rozeznać, co jest mu naprawdę potrzebne do dojrzałego kształtowania jego osobowości. Miłość dziecka wymaga nie tylko dobrej woli, uczucia i wysiłku, ale również życiowej mądrości, która umie rozeznać zarówno sytuację dziecka, jak też wpływ, jaki na nie się wywiera.

Rodzice, wychowawcy, duszpasterze, którzy codziennie wiele godzin przebywają z dziećmi winni pytać się nie tylko o to, jak pomóc dziecku, ale jak uniknąć zachowań, które by je raniły. „Nie ranić dziecka" - to pierwsza fundamentalna zasada dobrego wychowania. Dziecko zranione, także w sposób niechcący, łatwo zamyka się wobec rodziców i wychowawców. Ich szczere zabiegi wychowawcze są wówczas mało skuteczne, a nawet przynoszą skutek odwrotny do zamierzonego. Skuteczność pomocy wychowawczej udzielanej dziecku zależy w znacznej mierze od jego otwartości, od zaufania oraz od zaangażowania we własny rozwój.

Troska o dziecko nie może jednak ograniczyć się do zainteresowania własnym postępowaniem wobec niego. Dziecku konieczna jest dobra atmosfera pedagogiczna we wszystkich miejscach i środowiskach, w których ono przebywa. Stąd rodzice winni być wyczuleni na błędy, jakie wobec ich dzieci mogą popełniać inne osoby, szczególnie zaś wychowawcy i duszpasterze. Z drugiej strony zaś szkoła i parafia również winny być uwrażliwione na sposób traktowania dziecka w rodzinie. Nie chodzi tu bynajmniej o tworzenie atmosfery wzajemnej podejrzliwości, ale raczej o otwartość na udzielanie sobie pomocy. Wzajemne wspieranie się rodziców i wychowawców domaga się jednak nie tylko wyrażania krytycznych uwag, ale także ich przyjmowania. Ścisła współpraca pomiędzy rodziną, szkołą i parafią jest konieczna także w tym celu, aby chronić dziecko przez „ludźmi niegodziwymi", którzy bez najmniejszych skrupułów krzywdzą dzieci.

Poniższe wyliczenie najczęstszych „grzechów przeciwko dziecku" popełnianych przez dorosłych może posłużyć jako swoisty rachunek sumienia z naszego zachowania wobec dzieci. Jeżeli pragniemy naprawdę pomagać dzieciom w ich dochodzeniu do pełnej dojrzałości ludzkiej i duchowej, trzeba mieć odwagę dostrzegać i przekraczać własny błędy.

Brak akceptacji dziecka

Brak akceptacji dziecka przez rodziców jest wewnętrzną niezgodą na dziecko i jego obecność w ich życiu. Niezgoda ta może przejawiać się w małej uważności na dziecko, lekceważeniu tego, co ono mówi, w braku zainteresowania jego problemami, w ciągłym niezadowoleniu z niego, w napominaniu go, iż przeszkadza, w braku przytulania fizycznego itp. Czasami brak akceptacji przybiera drastyczną formę odrzucenia dziecka zarówno wewnętrznego, jak i zewnętrznego. Odrzucenie to bywa niekiedy wprost wypowiadane wobec dziecka. Takie zachowania są zawsze ciężką krzywdą. „Nie akceptować jakiejś osoby (także dziecka) - stwierdza Federico Arvesii - to w jakimś sensie zabijać ją emocjonalnie. To nie przyznawać jej prawa do życia, które jej przysługuje".

Często przyczyną braku akceptacji dziecka jest zaskoczenie ciążą. Dziecko odbierane jest wówczas niemal jako „intruz", który nagle wtargnął w życie osobiste matki i ojca, i domaga się całkowitej uwagi, poświęcenia, powodując tym samym pomieszanie ich osobistych planów. Inną przyczyną braku akceptacji dziecka są oczekiwania związane z dzieckiem i uprzednie wyobrażenia o nim: o tym, jak winno wyglądać, w jaki sposób winno się zachowywać, jaka winna być jego inteligencja itp. Jeżeli rzeczywistość odbiega od oczekiwań i wyobrażeń, wówczas zostaje ono odrzucone. Dziecko, które nie otrzymuje należnej mu akceptacji, łatwo traci radość życia; izoluje się, staje się apatyczne, smutne. Nieraz też poprzez nieodpowiednie zachowanie domaga się zwrócenia na siebie uwagi, domaga się akceptacji. Jeżeli jej nie otrzymuje, bardzo cierpi.

 

Niesprawiedliwe karanie dziecka

Karanie dziecka posiada swoje ważne miejsce w procesie wychowania. Aby jednak kara mogła spełniać pozytywną rolę, winna być z jednej strony proporcjonalna do przewinienia, z drugiej zaś winna być wymierzona w atmosferze dialogu i zaufania. W wychowaniu należałoby dążyć do tego, by dziecko przyjęło karę dobrowolnie. Najsłuszniejsza kara narzucona dziecku pod wpływem gniewu rodzica czy wychowawcy staje się tym samym niesprawiedliwa i traci swój sens, ponieważ nie liczy się jego z uczuciami. Jest niesprawiedliwa tylko dlatego, iż nie jest złączona z akceptacją emocjonalną karanego. Przestaje więc wyrażać troskę o dziecko, a staje się sposobem rozładowania napięcia dorosłego.

Dzieci mają niezwykle wyostrzony zmysł sprawiedliwości. Wobec niesprawiedliwej kary czują się pokrzywdzone i odbierającą jako rodzaj zemsty ze strony osoby dorosłej. Niesprawiedliwe karanie czy też zbyt częste karanie dzieci rodzi zazwyczaj skutki przeciwne do zamierzonych. Jednym z groźniejszych skutków częstego karania przez rodziców jest przyjęcie przez dziecko twardej i nieustępliwej postawy zarówno wobec kary, jak i osoby karzącej. Karanie odbierane jest wówczas jako próba złamania psychicznego. Obrona przed karą jest zaś traktowana jako obrona własnej, wewnętrznej godności.

Stwarzanie dziecku poczucie zagrożenia

Bardzo bolesną formą niesprawiedliwego karania dziecka jest utrzymywanie go w atmosferze nieustannego zagrożenia i lęku. Rodzice odwołują się do poczucia zagrożenia szczególnie wówczas, kiedy nie radzą sobie z dziećmi. „Czekaj, niech tylko tata wróci z pracy" - straszą nieraz matki swoje pociechy, u których nie posiadają autorytetu. Takie „zawieszenie" kary, którą ma wymierzyć ojciec, stwarza klimat zagrożenia. O wiele gorsze bywa wówczas samo oczekiwanie niż kara. Matka grożąc ojcowską karą, przypisuje nieraz ojcu surowość, której on nie posiada. W tym sposobie karania wyraża się zarówno manipulacja mężem - ojcem, jak i samym dzieckiem.
Poważnym zagrożeniem dla dziecka może być „przepowiadanie" nieszczęść, które mogą spotkać jego samego lub osoby najbliższe, szczególnie zaś rodziców: „Jeżeli będziesz niegrzeczny, mama cię opuści". Jeszcze groźniej brzmi przepowiadanie choroby lub śmierci rodzica jako kary za złe zachowanie dzieci: „Jeżeli się nie poprawisz, mama może zachorować". Również żarty z dziecka odwołujące się do jego poczucia lęku i zagrożenia mają nieraz posmak żartów koszmarnych. Matki częściej grożą dzieciom jakąś formą odrzucenia lub izolacji, ojcowie zaś straszą ograniczeniem wolności, stosowaniem kary fizycznej, przymuszaniem do pewnych zajęć, odmową udzielenia rzeczy materialnych.

Przyjmowanie postawy paternalizmu

Paternalizm charakteryzuje się postawą wyższości połączoną jednak z „dobrodusznym" odnoszeniem się do dziecka.

„Paternalista" w jego własnym przekonaniu wszystko wie lepiej, posiada lepsze rozwiązania, jest silniejszy, bardziej zaradny. Jest chętny jednak nie tyle do pomocy, ile raczej do zastępowania dziecka. Jest ono wówczas traktowane jako mała, niezaradna istota, która wymaga nieustannej opieki i pomocy. Zamiast uczyć dziecka samodzielności, „paternalista" będzie raczej uzależniał je od siebie, wykonując za nie czynności, z którymi ono samo daje sobie radę. Nierzadko też wmawia dziecku bezradność, która ma być uzasadnieniem jego nadopiekuńczych zachowań. Istotą paternalizmu jest podtrzymywanie „przepaści" pomiędzy „wielkim" rodzicem czy wychowawcą a „małym" i bezbronnym dzieckiem. Kiedy na wskutek dorastania dziecka przepaść sama się zaciera, paternalista nie jest w stanie przyjąć postawy współpracy i partnerstwa, ale nadal usiłuje pomagać i otaczać opieką wbrew woli dorastającego młodego człowieka. Żeńska odmiana paternalizmu naznaczona jest nierzadko także zaborczą miłością. Łączy się ona nieraz ze zbytnim ułatwianiem dziecku życia, odsuwaniem od niego trudności, schlebianiem jego zachciankom, a wszystko po to, aby móc go coraz mocniej ze sobą związać. Jeżeli do paternalizmu ojca dołączy się ochraniająca i posesywna miłość matki, wówczas dziecko wychodzi z domu bezradne i bezbronne wobec najprostszych trudności życia. Po pierwszych próbach samodzielnego życia wraca nieraz pod skrzydła swoich rodziców i u nich szuka pomocy oraz wsparcia. Paternalizm osiąga wówczas swój cel. Jest nim „wieczne" związanie z dzieckiem.

Niesłuszne ograniczanie wolności dziecka

Pobudzanie wolności dziecka jest jednym z najważniejszych zadań wychowania zarówno w rodzinie, jak i w szkole. Surowa kontrola rodziców połączona z rygorystycznymi formami wychowania nakazowo-zakazowego jest zawsze związana z jakimś lękiem nie tyle o dzieci, ile najpierw o siebie. Obawy przed wolnością związane są też z brakiem zaufania zarówno do siebie samego, jak i do innych.

Skuteczność wychowania zależy w dużym stopniu od zbudowania więzi zaufania z dzieckiem opartej na wolności. Kiedy dziecko zaufa rodzicowi i czuje się wobec niego wolne, może on wówczas przekazać mu wszystko to, co leży mu na sercu i co jest ważne dla dziecka. Przyjmie ono przekazywane mu wartości także wówczas, kiedy będą one wymagać od niego zaangażowania i wysiłku. Im głębsze jest zaufanie do dzieci, tym większa możliwość wychowawczego oddziaływania na nie.

 

Bez wolności i zaufania wychowanie łatwo przekształca się w swoistą tresurę polegającą na narzucaniu zewnętrznych form zachowania. W okresie dojrzewania dziecko zwykle buntuje się przeciwko narzuconym mu formom i odrzuca je w sposób definitywny. Jeżeli nacisk wychowawczy był bardzo silny, a dorastającemu młodemu człowiekowi brakowało siły i odwagi, by się zbuntować, zewnętrzne formy postępowania mogą przekształcić się w twarde i sztywne postawy życiowe naznaczone lękiem, poczuciem niższości i brakiem poczucia bezpieczeństwa. Młody człowiek stosuje je wówczas zarówno wobec siebie, jak i wobec innych i w ten sposób powiela wychowawcze błędy swoich rodziców.

Wydawanie o dziecku sądów moralnych

Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni (Łk 6, 37). Te słowa Jezusa odnoszą się także do rodziców. Nie mają oni prawa wydawać sądów moralnych o swoich dzieciach. Sądzenie jest bowiem wydawaniem orzeczenia o wartości moralnej osoby i jej postępowaniu. „Jesteś niedobry, jesteś kłamcą, jesteś leniwy, nie kochasz twojej siostry, nie kochasz Pana Jezusa" - te i tym podobne bardzo kategoryczne zdania powiedziane wprost do dziecka są surowym osądem moralnym wydanym o nim.

W sytuacji, kiedy dziecko zachowuje się nieodpowiednio, napomnienie czy też karanie go nie może być połączone z potępianiem czy też sądzeniem. Kara i napomnienie nie może być stygmatyzowaniem moralnym. Kiedy dziecko wiele razy słyszy, że jest niedobre, złe zaczyna w takich właśnie kategoriach myśleć o sobie i tak też zaczyna się zachowywać. Nieodpowiednie zachowanie dziecka jest wówczas tylko pewną formą potwierdzenia jego własnego przekonania o sobie. Rodzice winni nieustannie pamiętać o potrzebie oddzielania osoby dziecka od jego zachowania i jego czynów.

Czyny dziecka mają oczywiście pewien aspekt moralny. Im dziecko jest starsze, tym jest on większy i głębszy. Pomoc udzielona dziecku, które postępuje źle, nie może więc polegać na narzuceniu mu zewnętrznej oceny moralnej, ale raczej na wychowaniu go do odpowiedzialności za siebie. Zamiast wydawać surowe oceny moralne, rodzice powinni pomóc dzieciom w formacji ich sumienia, by same mogły przed Bogiem osądzać własne czyny.

Oszukiwanie dziecka

Nie tylko dzieci posługują się kłamstwem wobec dorosłych. Czynią to nierzadko także dorośli wobec dziecka. Kiedy rodzice żyj ą w jakimś zakłamaniu wewnętrznym, często także w wychowaniu dzieci odwołują się do kłamstwa. Wydaje im się bowiem, że dzieci mało rozumieją i są mało świadome całej rzeczywistości, która je otacza. Jest to myślenie fałszywe. Poza świadomością rozumową intelektualną istnieje także świadomość emocjonalna, intuicyjna, którą znacznie trudniej jest oszukać.

Dorosłym może się nieraz wydawać, że udało im się „wyprowadzić dziecko w pole", ponieważ uwierzyło ono ich słowom. Dziecko może uwierzyć słowom rodzica, ale jednocześnie może odczuć brak przejrzystości w całym jego zachowaniu. Będzie ono odczuwało, że jest coś nieprawdziwego i nieszczerego w całym działaniu ojca czy matki. Takie odczucie może rodzić się w dziecku szczególnie wówczas, kiedy rodzice często odwołują się do metody kłamstwa. Każde kłamstwo posiada krótkie nogi. Także kłamstwo dorosłych. Rodzic przyłapany na nieszczerości może stracić u dziecka zaufanie na długi czas. Potrzebny jest wówczas dłuższy okres, by móc odbudować postawę otwartości i szczerości. Kłamstwa dzieci są niestety często tylko naśladowaniem nieszczerości, jaką obserwuje ono wśród dorosłych, pomiędzy którymi żyje.

Udzielanie dziecku „tanich" pocieszeń

„Tanie" pocieszanie dzieci bywa niekiedy poważnym błędem wychowawczym. Sytuacje trudne, które wymagają od człowieka wysiłku i ofiary, należą do codziennego ludzkiego doświadczenia, w tym także doświadczenia młodych ludzi. Stwarzają one wprawdzie napięcie psychiczne, ale właśnie te sytuacje stają się okazją do osobistego zaangażowania we własny rozwój. Z pewnością należy czuwać, aby sytuacje krytyczne nie były nigdy ponad siły dziecka. Dziecku, które jest jednak w stanie stawić czoła sytuacji kryzysowej, potrzebna jest raczej zachęta i pozytywne wzmocnienie niż chronienie go przed trudnościami. „Tanie" pocieszanie, które łączy się nieraz z litowaniem się nad dzieckiem, może je demobilizować. Ukazuje bowiem, że dziecko jest słabe, biedne i nieszczęśliwe. Łatwe pocieszenie dzieci przez rodziców ma na celu nie tylko obniżenie napięcia u dzieci, ale także i u samych rodziców. Pocieszanie jest wówczas dawaniem - sobie i innym - „taniej" obietnicy, że w przyszłości wszystko będzie układać się bardzo dobrze.

Jest to jednak forma oszukiwania dziecka. Łączy się ono niekiedy z usprawiedliwianiem go w jego własnych oczach. Pozwala to zarówno dziecku, jak i rodzicom „czuć się w porządku tam", gdzie winni raczej podjąć trud pokonywania trudności i przekraczania własnych ludzkich słabości.

Plotkowanie o dziecku

Powtarzanie o dziecku pewnych informacji, szczególnie tych, których rodzice dowiadują się bezpośrednio od niego, sprawia mu nieraz wiele bólu. Można dziecko bardzo zranić, kiedy „bezmyślnie" przytacza się jego słowa, które były powiedziane w chwili szczerości lub też kiedy opowiada się innym o jego zachowaniu, szczególnie zaś o jego potknięciach. Ten brak dyskrecji i delikatności rodziców w traktowaniu dziecka może je bardzo zamykać. Kiedy dziecko przyłapie rodzica na plotkowaniu o nim, wówczas z pewną zawziętością mówi do siebie: „Już jej - jemu nigdy nic nie powiem". Jest to postanowienie zamknięcia siew sobie.

Rodzice, którzy traktują dziecko z poczuciem wyższości, nie zdają sobie sprawy, że ono również posiada prawo do dobrej opinii. Dzieci lubią mieć swoje małe tajemnice. Jeżeli dzielą się nimi tylko z jednym z rodziców, to wówczas bez słusznej przyczyny nie trzeba dzieci zdradzać. Dotyczy to szczególnie sytuacji delikatnych i intymnych.

 

Oczernianie dziecka

Może wydawać się pewną przesadą mówienie o oczernianiu dziecka. A jednak. Kiedy na przykład matka dzieli się z ojcem dziecka swoimi podejrzeniami, które de facto nie są prawdziwe, jest to wówczas forma oczerniania. Wobec zależności dziecka od rodziców i całej przewagi, jaką osoba dorosła posiada nad nim, dziecko nie może się w żaden sposób obronić. Mówienie nieprawdy o nim odbiera ono jako wielką niesprawiedliwość i krzywdę. Z całą bezradnością powtarza nieraz z uporem: „Aleja przecież tego nie zrobiłem".

Rodzice powinni być więc bardzo uważni w komunikowaniu sobie nawzajem informacji o dziecku, aby nie dochodziło do przypisywania mu zachowań, które nie miały miejsca.

Przekazywanie własnych niesprawdzonych opinii o dziecku: „wydaje mi się, że...", może być uprzedzaniem innych do niego. Jeżeli rodzic posiada słuszne podejrzenia, to zanim - w imię dobra dziecka - przekaże je dalej, powinien wyjaśnić je w bezpośredniej rozmowie z dzieckiem. W sytuacji zaś, kiedy dziecko przypadkowo zostaje złapane na gorącym uczynku, należy bardzo uważać, aby w analogicznych sytuacjach nie oskarżać go natychmiast o takie samo zachowanie. Ludzkie zachowania, także zachowania dziecięce, są bardzo złożone i podobieństwo zewnętrznych okoliczności może być nieraz bardzo mylące.

Ignorowanie dziecka

Ignorowanie dziecka, traktowanie go „jak powietrze" jest jedną z najdotkliwszych kar, jaką można mu wymierzyć.

Istotą ignorowania jest nie tylko obojętność emocjonalna wobec dziecka, ale także podkreślenie jakiejś zbędności jego osoby. Rodzic ignorujący swoje dziecko zdaje się mówić mu: „Twoje życie nie posiada żadnej wartości dla mnie. Jesteś mi niepotrzebny". Ignorowanie dziecka uderza w jego najgłębsze odczucia sensu oraz poczucie wartości i godności osobistej.

Dziecko może doświadczyć wartości swojego życia dopiero wówczas, kiedy najpierw poczuj e się potrzebne swoim własnym rodzicom. Wiele dzieci robi nieraz ogromny wysiłek psychiczny, aby udowodnić mamie lub tacie, że są warte uwagi, zainteresowania i miłości. Narzucają się ze swoją pomocą rodzicom, aby ich przekonać, że są im potrzebne. Taką pomoc rodzice winni chętnie przyjmować także wówczas, kiedy jej wartość „materialna" jest dość względna. Kiedy dziecko czuje się niepotrzebne rodzicom, traci nie tylko radość życia, ale także zapał do jakiegokolwiek wysiłku i zaangażowania. Skoro bowiem moje życie jest nikomu niepotrzebne, zdaje się mówić dziecko do siebie, to jaki może mieć sens mój wysiłek i praca?

Traktowanie dziecka w sposób urzeczowiony

Poważnym grzechem przeciwko dziecku jest też traktowanie go w sposób przedmiotowy. Takie zachowanie rodziców wypływa najczęściej z braku ich wrażliwości na dzieci oraz z poczucia wyższości wobec nich. Traktowanie ludzi jak rzeczy jest zwykle przejawem wyniosłości. Urzeczowienie relacji z dzieckiem może wyrażać się w bardzo różny sposób: w braku liczenia się z jego pragnieniami i potrzebami, w lekceważeniu jego przeżyć i odczuć, w banalizowaniu konfliktów sumienia dziecka, w naruszaniu jego prywatności i intymności, w braku szacunku dla jego planów. I tak np. dziecko czuje się bardzo zranione, kiedy rodzice bez pytania go o zdanie przestawiają meble w jego pokoju, narzucają mu sposób ubierania się, „wciskają mu zabawki", których ono nie lubi czy też przymuszają go do pewnych zajęć pozaszkolnych. Rodzicom potrzebna jest świadomość, iż dziecko jest samoistną osobą posiadającą swoje prawa, a miłość do dziecka rozpoczyna się od respektowania jego podstawowych praw.

Wykorzystywanie dziecka

Szczególną formą urzeczowienia jest wykorzystanie dziecka dla swoich osobistych korzyści i celów. Niekiedy rodzice traktują dziecko wręcz jako służącego, który winien wykonywać ich osobiste polecenia. Nierzadką formą wykorzystania dziecka jest też przelewanie na niego własnych niezrealizowanych ambicji życiowych. W ten sposób rodzic posługując się dzieckiem, usiłuje rozwiązać swoje osobiste frustracje.

Dzieci bywają też wykorzystywane jako bufor we wzajemnych konfliktach między rodzicami. Przeciąganie dziecka na swoją stronę, nastawianie go przeciwko współmałżonkowi(ce), zachęcanie czy też zmuszanie go do składania nieprawdziwych zeznań, wzajemnie przekazywanie sobie informacji poprzez dziecko - to tylko pewne przykłady wykorzystywania dzieci w sytuacjach konfliktowych pomiędzy ojcem i matką. Rodzice mający tendencje do traktowania dzieci w sposób rzeczowy i wykorzystywania ich winni budzić w sobie świadomość, że dzieci nie są ich własnością, ale są darem Boga, który został powierzony im „na jakiś czas" - do chwili osiągnięcia dojrzałości i samodzielności osobistej.

Wykorzystywanie seksualne dziecka

Jedną z najcięższych form wykorzystania dziecka jest wykorzystanie seksualne. Najczęściej dokonywane jest ono przez osoby o skłonnościach do pedofilii (skłonność seksualna do nieletnich). Szczególnie groźną formą wykorzystania seksualnego dziecka jest kazirodztwo, czyli wykorzystanie seksualne przez członków najbliższej rodziny.

W psychologii mówi się zarówno o kazirodztwie w sensie fizycznym, jak też psychicznym. Zachowanie kazirodcze wobec dziecka (w sensie dosłownym) ma miejsce wówczas, kiedy dochodzi do fizycznego nadużycia seksualnego. Kazirodztwo psychiczne natomiast ma miejsce wówczas, kiedy osoba z najbliższej rodziny poprzez czynione uwagi, żarty, opowiadania jednoznacznie erotyzuje świadomość dziecka i szuka własnego pobudzenia seksualnego.

Każda forma wykorzystania seksualnego dziecka, szczególnie zaś posiadająca charakter kazirodczy, jest wielką krzywdą. Nadużycia te zostawiają w dzieciach nieraz na całe życie głębokie urazy psychiczne. Wyrażają się one w poczuciu bycia „zbrudzonym", „nieczystym", w poczuciu małej wartości, w nieustannym wewnętrznym poniżaniu siebie. Zachowania kazirodcze stają się też źródłem głębokich trudności w relacjach z płcią odmienną.

Pedofilia jest dzisiaj w wielu krajach prawdziwym problemem społecznym o szerokim zasięgu. Społeczność międzynarodowa coraz głębiej uświadamia sobie krzywdy wyrządzane dzieciom. Organizowane są międzynarodowe spotkania w obronie dzieci. W 1992 roku na Międzynarodowej Konferencji na temat seksualnego wykorzystania dzieci przez prostytucję i pornografię w Bangkoku delegaci jednogłośnie stwierdzili, że wszelkie nadużycia seksualne godzą w godność dziecka i dlatego są one zbrodnią przeciwko ludzkości i przyszłej rodzinie.

Wyśmiewanie dziecka

Zdrowy humor jest zawsze znakiem dojrzałego dystansu do życia oraz trudności z nim związanych. Istotą humoru jest dostrzeganie lub też stwarzania sytuacji komicznych, kontrastowych, które pomagają rozładowywać napięcie osobiste lub też napięcie w relacji. Humor dorosłych stanowi ogromną pomoc w wychowaniu dziecka. Pozwala rozładować chwile napięcia. Uczy też dziecko bronić się przed zbytnim przejmowaniem się sobą i swoimi sprawami. Wyśmiewanie czy też ironizowanie jest natomiast formą humoru złośliwego. Dostrzeganie lub stwarzanie sytuacji komicznych wykorzystane jest wówczas dla sprawiania bliźnim cierpienia. Celem takiego zachowania jest często upokorzenie drugiego człowieka i pomniejszenie jego osobistej wartości. Z wyśmiewaniem lub ironizowaniem jest też złączone zabawianie siebie i innych kosztem „ofiary".

Wyśmiewanie czy tym bardziej ironia są dla dziecka bardzo bolesne, ponieważ uderza w jego kruche poczucie własnej wartości i godności. Krzywda jest tym większa, im bardziej jest ono bezbronne i bezradne. Wyśmiewanie dziecka przez dorosłych jest zawsze formą przemocy. Nawet bardzo rzadkie stosowanie wyśmiania lub ironii przez rodziców sprawia, że dzieci zamykają się w sobie. Stają się nieufne, lękliwe, niepewne siebie. Tę postawę zauważa się także po ich zachowaniach zewnętrznych. Szczerość dziecka jest wówczas praktycznie niemożliwa. Taką postawą dziecko usiłuje się bronić; usiłuje ukryć przed dorosłymi wszystko, co mogłoby być przez nich zauważone i wyśmiane.

„Rodzice - zdaje się im przypominać (...) [czwarte] przykazanie -postępujcie tak, aby zasłużyć na cześć i miłość ze strony Waszych dzieci! Nie pozostawiajcie Bożego wymagania czci dla was w «moralnej próżni». Chodzi więc ostatecznie o cześć, która jest wzajemna. Przykazanie «czcij ojca i matkę» bezpośrednio mówi rodzicom: czcijcie wasze dzieci, synów i córki tak, jak one na to zasługują. Zasługują zaś dlatego, że są oraz dlatego, że są tym, kim są - i to od pierwszej chwili poczęcia".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jak nie należy kochać dziecka?
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.