Piękno wymyka się definicjom. Może ty też jeszcze dzisiaj inaczej popatrzysz na siebie w lustrze?

Piękno wymyka się definicjom. Może ty też jeszcze dzisiaj inaczej popatrzysz na siebie w lustrze?
(fot. shutterstock.com)

"Jestem…" - w jaki sposób dokończyłabyś to zdanie? Uzupełniłabyś je jednym wyrazem, czy stworzyła ciąg określeń, charakteryzujących Twoją osobę? Jakich słów byś użyła?  Znajdź dzisiaj trochę czasu na spotkanie z samą sobą. Weź kartkę i coś do pisania.

Ćwiczenie znajdziesz pod artykułem. Zanim je zrobisz, przeczytaj tekst.

Zastanawiałam się dzisiaj, czy Coco Chanel była piękna. Na pewno była elegancka i pewna siebie, ale czy była klasyczną pięknością? I czy to właśnie z powodu swojego wyglądu została zapamiętana? Świat kojarzy ją dzisiaj przecież z najsłynniejszymi perfumami i "małą czarną", czyli sukienką idealną na każdą okazję. Podobnie jest z innymi sławnymi kobietami. Gdy myślę o osobach takich jak wznosząca się w przestworza Amelia Earhart czy pełna ideałów Florence Nightingale, nie szukam w ich twarzach regularnych rysów i idealnego makijażu, lecz zapału i pasji. Szukam entuzjazmu i siły, dzięki której nie wątpiły w siebie i w to, czemu poświęcały życie. Szukam piękna, które wymyka się definicjom, jakie znamy z kolorowych magazynów czy Facebooka lajkami płynącego.

Piękno wymyka się definicjom. Może ty też jeszcze dzisiaj inaczej popatrzysz na siebie w lustrze? - zdjęcie w treści artykułu

(fot. chrześcijańska mama)

Może powinnam w podobny sposób patrzeć też na siebie, gdy zerkam w lustro?

Każda z inspirujących kobiet - nie tylko tych sławnych na cały świat - miała w sobie coś niepowtarzalnego. Każda z nich była JAKAŚ. Miała odwagę podążać za tym, co było w niej nie tylko unikalne, ale co dawało jej radość i poczucie sensu.

Jedną z takich kobiet była też biblijna Judyta - kobieta niezwykłej urody, która jednak zapisała się w ludzkiej pamięci dzięki swojej odwadze i determinacji. Jeśli kojarzy Wam się tylko i wyłącznie ze sceną, w której w dramatyczny sposób pozbywa się wroga swojego narodu, to podpowiem Wam, że tylko część jej historii. A historia zaczyna się w dzień, który pewnie jest tak upalny, jak tegoroczne lato. W oblężonym przez króla asyryjskiego Holofernesa mieście Betuli podnoszą się głosy pełne zwątpienia - kończą się zapasy wody, a nic nie wskazuje na szybką i skuteczną Bożą interwencję.

Bóg jednak również tym razem nie przychodzi w trzęsieniu ziemi ani wichurze, lecz w cichym jak lekki powiew, a jednocześnie niesamowicie stanowczym głosie kobiety, która doskonale wie, kim jest ona sama i kim jest Ten, który ją posyła.

Judyta, szanowana wdowa, spędzała do tej pory czas na modlitwie. Wydaje mi się, że to właśnie cisza, samotność i wsłuchiwanie się w głos Boga sprawiło, że była kobietą świadomą siebie i swojej piękności oraz wewnętrznej siły. Gdy zrozumiała, że jej misją jest ocalenie miasta, nie powiedziała: "OK, ale teraz dajcie mi trzy miesiące na zaliczenie kursu samoobrony i sztuk walki". Judyta wiedziała, jaki ma potencjał i postanowiła go wykorzystać, zawierzając jednocześnie Panu Bogu i nieustannie wsłuchując się w Jego głos. Po wypełnieniu swojej misji zaśpiewała pieśń dziękczynną, którą zapisano w taki sposób:

Uderzcie w bębny na cześć mojego Boga,
zagrajcie Panu na cymbałach,
zanućcie Mu psalm i pieśń uwielbienia,
wysławiajcie i wzywajcie Jego imię!
(…)
Albowiem mocarz ich nie zginął z ręki młodzieńców,
ani nie uderzyli na niego synowie tytanów,
ani nie napadli na niego olbrzymi giganci,
ale Judyta, córka Merariego,
obezwładniła go pięknością swojego oblicza.
(…)
Zlękli się Persowie jej odwagi,
a Medów przeraziła swoją śmiałością. (Jdt 16)

Judyta nie boi się mówić wprost o tym, jaką jest niesamowitą kobietą! Wie, że jest to dar od Boga. Wie również, że  w tym, jaka jest, zapisana jest również jej misja i zadanie. Ono jest niepowtarzalne i inne dla każdej z nas. Każda z nas ma w sobie takie piękno, które zdarza się raz na miliard lat. Każda ma w sobie odwagę, śmiałość, empatię, wierność, troskliwość - w idealnych proporcjach.

To, jakie jesteśmy, jest jednocześnie podpowiedzią w szukaniu tego, do czego zaprasza nas Bóg, bo "będę" od "jestem" dzieli tylko jeden krok. Ważne, by wykonać go w dobrym kierunku  i by każdy z takich kroków sprawiał, że w naszych oczach będzie pojawiał się zapał, a w sercu - pewność, że prowadzi nas Ktoś, kto zna nas najlepiej.

Znajdź dzisiaj trochę czasu na spotkanie z samą sobą. Weź kartkę i coś do pisania. Wpisz w kolumnach lub tabeli: Twoje zalety i mocne strony, Twoje wady i słabości, pasje i zainteresowania oraz pragnienia.

Jeszcze raz spróbuj dokończyć to zdanie: "Jestem…" . W jaki sposób dokończyłabyś dzisiaj również kolejne: "Chciałabym być…"?

 

Wpis ukazał się pierwotnie na blogu Chrześcijańska Mama 

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Piotr Kropisz SJ, s. Ewa Bartosiewicz RSCJ, Maja Komasińska-Moller

Zamiast liczyć lata kalendarzowe, policz swoje „lata duchowe”!

Daty urodzenia w dowodzie nie zmienisz, ale to, jak szybko starzejesz się psy­chicznie, w dużej mierze zależy od Ciebie. Książka, którą oddajemy w Twoje ręce, jest krokiem...

Skomentuj artykuł

Piękno wymyka się definicjom. Może ty też jeszcze dzisiaj inaczej popatrzysz na siebie w lustrze?
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.