(fot. jesse.millan / flickr.com
O. Zbigniew Leczkowski SJ

Młodzi ludzie na drodze swojego dojrzewania i wzrastania doświadczają w sposób naturalny rozmaitych napięć, niepokojów. Dlatego też stają często wobec dylematu kim jestem, jaka jest moja prawdziwa tożsamość. A płaszczyzna seksualna z jej energią, dynamiką rozwojową i możliwościami staje się takim mikroświatem, w którym te ważne pytania powracają z wielką siłą.

Spotykam młodych ludzi, którzy są zaskoczeni i zaniepokojeni różnymi własnymi uczuciami, reakcjami. Zadają sobie wówczas pytanie, co to wszystko znaczy, kim ja właściwie jestem. W tych poszukiwaniach uczestniczą także często ich rodzice zaniepokojeni takimi zmaganiami swoich pociech. A szczególna obawa, niezrozumienie, czasami złość pojawiają się w sytuacji, kiedy nastoletni syn lub córka deklarują otwarcie: jestem gejem, jestem lesbijką.

W tym artykule pragnę spojrzeć na różne przejawy poszukiwania przez młodych ludzi tożsamości, które dokonują się w kontekście naszej współczesnej kultury. A także zobaczyć, co może ich wspierać w procesie dochodzenia do pełnej dojrzałości.

Już od najmłodszych lat mogą się pojawić problemy z tożsamością płciową. Spójrzmy w tym kontekście na pewne nowe zjawisko, jakie sygnalizują lekarze pediatrzy. W USA wzrasta liczba nastolatków i młodszych dzieci, które uważają, iż urodziły się z niewłaściwą płcią. Tacy młodzi ludzie proszą o pomoc nie tylko rodziców, lecz również lekarzy i oczekują interwencji medycznej, która doprowadzi ich do zmiany płci. Powszechnie występuje u dzieci zamienianie się rolami i niekiedy udawanie, że jest się osobą płci przeciwnej. Tutaj jednak sytuacja jest inna, gdyż te dzieci są pewne, że po prostu urodziły się w złym ciele.

DEON.PL POLECA


Raport szpitala w Bostonie zajmującego się sprawami płci mówi o 97 dziewczynkach i chłopcach leczonych między 1998 a 2010 rokiem. Najmłodsze z nich miało zaledwie 4 lata. W takiej sytuacji dzieci i ich rodziny otrzymują przede wszystkim wsparcie psychologiczne. A sytuacja dzieci jest monitorowana do pojawienia się pierwszych oznak okresu dojrzewania, co dokonuje się zazwyczaj w wieku 11-12 lat. Wówczas podaje się dzieciom leki blokujące dojrzewanie. Działanie tych leków jest odwracalne i nie prowadzi do komplikacji u pacjentów. Za takim postępowaniem kryje się zamysł podarowania takim dzieciom czasu, aby dojrzały emocjonalnie i upewniły się, czy rzeczywiście chcą stałej zmiany płci. Dr Spack ze wspomnianego szpitala w Bostonie podaje, że tylko jedno z 97 dzieci opowiedziało się za opcją stałej zmiany płci. Chirurgiczna operacja zmiany płci stanowi już poważną ingerencję w ciało człowieka i z zasady dokonywana jest nie wcześniej niż po ukończeniu 18 roku życia.

Pewna matka ośmioletniej dziewczynki z Los Angeles wspomina, że jej córka uważająca się za chłopca czekała niecierpliwie na rozpoczęcie leczenia. Dziecko było bardzo podekscytowane słysząc, że może otrzymać zastrzyki, które będą blokowały rozwój piersi. Wiedziała także, iż przez całe życie będzie musiała mieć podawany testosteron i nie ma wcale pewności przeprowadzenia operacji chirurgicznej. To dziecko uczęszczało do szkoły publicznej jako chłopiec, a rówieśnicy nie wiedzieli, że biologicznie jest on dziewczynką. Matka wyjaśniła swojemu dziecku, że posiada budowę dziewczynki. Ono jednak nie zaakceptowało tego faktu, odmówiło noszenia sukienek i już od czasów przedszkolnych upierało się, aby używać chłopięcego imienia.

Matka początkowo myślała, że taka sytuacja jest tylko etapem, z którego dziecko wyrośnie. Następnie przypuszczała, że jej dziecko może być lesbijką i szukała terapeuty, który potwierdziłby taką tezę. Dopiero później usłyszała pojęcie "zaburzenie tożsamości płciowej" i dowiedziała się, iż nierzadko dziecko z tego wcale nie wyrasta. Akceptacja tożsamości swojego dziecka stała się tutaj czymś trudnym dla obojga rodziców. Ponadto szkoła odmówiła wpisania dziecka jako chłopca na listę uczniów. Lekarz rodzinny także nie zgodził się, aby traktować to dziecko jako chłopca. Rodzice jednak znaleźli w końcu lekarza akceptującego tę sytuację. Okazał się nim dyrektor medyczny kliniki "transgender" przy dziecięcym szpitalu w Los Angeles, który był gotowy zaoferować temu dziecku leczenie zmierzające do zmiany płci.

Interesujące badania przeprowadzono w ostatnich latach wśród nastolatków i młodych dorosłych w USA . Dokonano wywiadu z bardzo dużą ilością nastolatków, który dotyczył rozmaitych tematów. Wśród nich była także sprawa pociągu seksualnego i związanego z tym zachowania. Pierwszą część wywiadu przeprowadzono w latach 1994-1995 i dotyczył młodzieży w wieku około 16 lat. W drugiej części dokonano wywiadu, w miarę możliwości z tą samą grupą młodzieży, w wieku około 17 lat. Następnie po pięciu latach przerwy przeprowadzono po raz trzeci wywiad, możliwie tej samej grupy ludzi (teraz już w wieku około 22 lat). Badaniem tym objęto całościowo ok. 5-7 tys. osób.

Wyniki wskazują na dużą zmienność orientacji seksualnej. Jednak dotyczy to przede wszystkim młodzieńczego homoseksualizmu i biseksualizmu, które zarówno w aspekcie pociągu seksualnego jak i zachowania zmieniają się zaskakująco z roku na rok. Te zmiany dokonują się natomiast w przeważającej części w kierunku heteroseksualizmu. Już w wieku 16-17 lat jest on przynajmniej 25 razy stabilniejszy niż biseksualizm lub homoseksualizm i dotyczy to zarówno mężczyzn jak i kobiet.

Autorzy tych badań wysuwają zatem wniosek, że stałość dotyczy przeważnie osób z pociągiem seksualnym do płci przeciwnej. Aczkolwiek całościowa ilość osób z pociągiem homoseksualnym i biseksualnym pozostawała przez lata dosyć stabilna, to z drugiej strony występował nieustanny przepływ jednostek z i do tej grupy. Dlatego też większość nastolatków sądzących, że są i będą przez resztę swojego życia gejami/lesbijkami/biseksualistami, będzie w rzeczywistości kimś innym już w następnym roku. Oczywiście są także osoby biseksualne i homoseksualne mające 16 lat, które nie zmienią swojego pociągu seksualnego przez resztę swojego życia. Jednak dokonane badania wskazują, że taka sytuacja to coś bardzo rzadkiego. Jest zatem czymś nieodpowiedzialnym doradzanie młodemu człowiekowi, aby zaakceptował siebie jako osobę homoseksualną tylko na podstawie pojawiających się uczuć homoseksualnych.

Ciekawe dane w swojej książce podaje dr Joseph Nicolosi z USA, członek Amerykańskiego Towarzystwa Psychologicznego i dyrektor Kliniki Psychologicznej w Kalifornii. Przez okres 25 lat pracował on z ponad tysiącem osób pragnących zmniejszyć swój niechciany homoseksualizm i rozwinąć potencjał heteroseksualny. Przytacza badanie wskazujące, że więcej niż jedna czwarta dwunastolatków nie posiada pewności odnośnie własnej orientacji seksualnej. A zatem około jedna czwarta nastolatków doświadcza przejściowego okresu niepewności dotyczącej ich tożsamości seksualnej.

Nicolosi uważa, że w dzisiejszej kulturze nastolatki są często aktywnie zachęcane do kwestionowania i testowania własnej seksualności. Dlatego też w prowadzonej przez siebie praktyce klinicznej dostrzega wyraźny wzrost liczby nastolatków kwestionujących własną orientację seksualną. Obecnie już trzynasto-, czternasto- i piętnastolatkowie często oznajmiają swoim rodzicom, że są gejami. Kiedyś ta zmiana pojawiała się w okolicach 25 roku życia, a teraz następuje znacznie wcześniej. Jest to bez wątpienia spowodowane specyfiką współczesnej kultury i wzrastającą obecnością tożsamości gejowskiej.

Naturalnym środowiskiem wzrastania młodego człowieka jest jego najbliższa rodzina. Tutaj może on wiele otrzymać, ale także może w niej czegoś zabraknąć. Jeśli chłopiec lub dziewczyna nie jest już małym dzieckiem, lecz starszym nastolatkiem zbliżającym się do pełnoletniości, to znaczący wpływ rodziców na jego życie to już kwestia przeszłości. Na takim etapie miłość, dobroć i szacunek są najważniejszym wkładem w życie i przyszłość ich dorastającego dziecka. Pomaga mu świadomość, że rodzice troszczą się o siebie nawzajem i że istnieje kochająca się rodzina, zawsze gotowa dać wsparcie. Jednak najważniejszą sprawą jest tutaj głęboka relacja między ojcem i matką a synem/córką w czasie ich wspólnej drogi. Ta relacja może stanowić bezpieczną przestrzeń, gdzie młody człowiek będzie wraz z rodzicami przeżywał swoje niepokoje.

Na tym etapie jej lub jego życia rodzice nie mogą "chcieć" czegoś dla swojego dziecka. Ono musi chcieć pewnych rzeczy dla siebie samego. Przykładowo rodzice nie mogą chcieć, aby syn był lekarzem i odnosił na tym polu sukcesy, jeśli on sam chce być architektem. Rodzice nie mogą też chcieć, aby syn został księdzem, jeśli on chce się ożenić. Podobnie nie mogą również chcieć, aby syn był heteroseksualny, jeśli on chce być homoseksualny. Jeżeli jednak odczuwa pociąg homoseksualny, lecz sam chce być heteroseksualny, to ich wsparcie zgodne z jego zamiarem może często być pomocne do rozwinięcia orientacji heteroseksualnej. Trzeba jednak pamiętać, że to pragnienie orientacji heteroseksualnej musi mieć źródło w nim samym, a nie opierać się tylko na chęci przypodobania się oczekiwaniom rodziców. Relacja z rodzicami może natomiast pomóc w nazwaniu i odkryciu swojego najgłębszego pragnienia.

Nie w każdej rodzinie dorastający nastolatek widzi kochających się i obdarzających szacunkiem rodziców. Z różnych racji może tego zabraknąć lub też po prostu młody człowiek może wychowywać się w rodzinie niepełnej. Niezależnie od sytuacji rodzinnej pomocą w tym procesie poszukiwania tożsamości może być ukazanie zamysłu, pragnienia Boga względem każdego człowieka. Spróbujmy spojrzeć w tym kluczu na przesłanie pierwszej księgi Pisma Świętego, czyli Księgi Rodzaju.

Prześledźmy pewną sekwencję stwarzania człowieka. Drugi rozdział Księgi Rodzaju używa początkowo na określenie człowieka słowa "adam", które oznacza człowieka jako takiego - mężczyznę i kobietę. Tak więc najpierw Bóg stworzył Adama, czyli człowieka bez rozróżnienia, istotę ludzką, ale nie jest to mężczyzna. Temu człowiekowi Bóg powierza ogród i daje przykazanie, aby nie jadł z owocu poznania dobra i zła, gdyż to oznaczałoby stanie się Bogiem. Świat jest więc powierzony ludziom, zarówno mężczyznom jak i kobietom.

Następnie wobec takiego człowieka Bóg mówi "nie jest dobrze, żeby on był sam". A zatem człowiek pozostający sam nie jest dobry. Kiedy Bóg wcześniej stwarzał świat, to po każdym kolejnym dniu Jego pracy słyszeliśmy stwierdzenie, że każde stworzenie było dobre. Teraz w stosunku do człowieka Bóg mówi, że jeszcze nie jest dobry, czyli jeszcze nie jest zakończony. Po tym dopiero czyni Bóg z człowieka mężczyznę i kobietę - teraz stworzenie jest pełne, doskonałe, zakończone. A zatem Biblia nie pokazuje nam najpierw jednego stworzenia - mężczyzny, a później kolejnego stworzenia - kobiety, lecz jest to jedno stworzenie pełnego człowieka jako mężczyzny i kobiety.

Takim zebraniem zamysłu Boga wobec człowieka są słowa: "Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę" (Rdz 1, 27). Nie słyszymy tutaj o dwóch odmiennych stworzeniach. A stwierdzenie "na obraz Boży go stworzył" oznacza to samo, co "stworzył mężczyznę i niewiastę". Kobieta nie jest więc stworzona po mężczyźnie, ale zostaje mu ofiarowana, aby rozpoznał w niej siebie. Właśnie w tej relacji - wzajemnego daru między mężczyzną i kobietą, człowiek staje się wreszcie pełny, dopełniony i jako stworzenie jest także dobry.

Takie jest pragnienie, zamysł Boga względem każdego człowieka. Tak naprawdę jest to wskazanie drogi szczęścia, pełni życia, którego szukają wszyscy młodzi ludzie. Współczesna kultura proponuje także inne drogi, pokazuje odmienne prawdy o człowieku. Wybór jakiejś drogi, zaufanie jakiejś prawdzie staje się dla młodego człowieka punktem odniesienia, który kształtuje dalej jego tożsamość i życie. Z pewnością inni, może bardziej doświadczeniu życiowo mogą być dla niego pomocą w tych poszukiwaniach. Obyśmy byli otwarci i uważni na taką możliwość.

O. Zbigniew Leczkowski SJ - jest jezuitą i psychologiem, pracuje obecnie jako duszpasterz akademicki w Szczecinie.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Niewłaściwa płeć?
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.