Nie wierzę w poradniki na czas sesji egzaminacyjnej

Nie wierzę w poradniki na czas sesji egzaminacyjnej
(fot. unsplash.com)

Teksty te niewiele się od siebie różnią, więc właściwie wystarczy przeczytać jeden. Na ile znajdujące się w nich porady są przydatne, nie jestem przekonana. Nie są złe, ale ich użyteczność w okresie, gdy na naukę zostaje nam niewiele czasu wydaje mi się mało przydatna.

Początek lutego i koniec czerwca w studenckim kalendarzu to zawsze czas silnego niepokoju, nieprzespanych nocy, wzmożonej pracy umysłu i niezliczonych godzin stresu. Czy jest się pilnym studentem o stuprocentowej frekwencji ze skrupulatnymi notatkami, czy osobą z trochę bardziej luźnym podejściem do nauki, dwa tygodnie sesji to czas “wyjęty z życia". Wszelkie rozmowy na uczelni (nie okłamujmy się - także poza nią) koniec końców sprowadzają się do pytań o stan wiedzy współtowarzyszy niedoli, posiadane materiały i możliwość ich udostępnienia czy wymogi i surowość przeprowadzających egzamin. Cóż może mieć w tym czasie większe znaczenie? Dokładnie - nic.

Trzeba podołać zadaniu, bo jak już się zdecydowaliśmy na studia to z całym towarzyszącym im bagażem. Siedzimy więc dniami i nocami, odświeżając zdobytą do tej pory wiedzę i nadrabiając zaległości, ciągle czując na sobie presję, że to jeszcze nie wszystko, że może coś pominęliśmy. I raczej co pół roku wygląda to tak samo.

W tym czasie uaktywniają się szczególnie portale internetowe zamieszczając artykuły ze sposobami na efektywną naukę, która zapewni nam pomyślnie zdaną sesję. Teksty te niewiele się od siebie różnią, więc właściwie wystarczy przeczytać jeden. Na ile znajdujące się w nich porady są przydatne, nie jestem przekonana. Nie są złe, ale ich użyteczność w okresie, gdy na naukę zostaje nam niewiele czasu wydaje mi się mało przydatna. Na pewno mogą okazać pomocne, gdy nie czujemy na sobie presji zbliżających się terminów, wtedy na spokojnie możemy inspirować się wskazówkami, jak zorganizować sobie naukę.

Zawsze robimy sobie jakiś plan działania - czego będziemy uczyć się danego dnia i ile czasu na to poświęcimy, jednak wykonanie niekiedy mija się z rzeczywistością. Okazuje się, że nie zdążymy ze wszystkim, jakiegoś materiału nie udało się opanować, nie przewidzieliśmy, że coś wymaga od nas większej uwagi, więc albo dajemy sobie spokój, albo staramy się choć powierzchownie z tym zapoznać. A potem liczymy na to, że egzamin uda nam się zdać bez tego.

Nie za wiele śpimy i zewsząd słyszymy głosy, że to źle, że wykańczamy organizm, że tak nie można, że to niezdrowe i szkodzi. Mała ilość snu przekłada się także na nasze przyswajanie wiedzy i, jak wiadomo, nie wpływa na nie korzystnie. Wszystko prawda, ale cóż począć? Wiemy o tym doskonale, chcemy bardzo się w końcu wyspać, ale szkoda nam czasu na sen. Wspomagamy się kawą i napojami energetycznymi i jakoś udaje nam się przetrwać te dwa tygodnie. Nie jest tak, że nie śpimy wcale, tylko po prostu znacznie mniej. Odeśpimy już po wszystkim. Większy stres wywołuje w nas w tym okresie przespanie całej nocy i cennych godzin, w których moglibyśmy pochylać się nad notatkami niż to, że nie najlepiej dbamy o swój organizm.

Czas na relaks przyjdzie, jak już będziemy mieć wszystko za sobą. Jasne, musimy się czasem oderwać od niezliczonej ilości zapisanych stronic i pozwalamy sobie na odejście od nich, ale nie na długo. Przesadzony odpoczynek powoduje wyrzuty sumienia, że nie poświęciliśmy zbyt wiele uwagi na naukę. Są rzeczy ważne i ważniejsze. Teraz liczy się porządne (w miarę możliwości) przygotowanie i zdanie wszystkiego.

Ruchu też nie zażywamy za wiele, choć oczywiście powinniśmy. Musi póki co wystarczyć spacer do sklepu bądź czytelni, ewentualnie po własnym mieszkaniu. Dla pobudzenia dobrze jest wykonać kilka ćwiczeń gimnastycznych, rozruszać się lekko, ale zazwyczaj zajmują nam one kilka minut i dalej wracamy w wir edukacji.

Do całej listy dochodzi jeszcze odpowiednie odżywianie. Głodni niewiele się nauczymy, napchani byle czym też nie bardzo sobie pomagamy. W tej kwestii dużą rolę odgrywa jeszcze stres, który u niektórych sprawia, że niewiele są w stanie przełknąć u innych zaś prowadzi do nadmiernego spożywania na przykład czekolady. Nie mamy czasu gotować, ratuje nas więc obiad na mieście, bądź rozmrożenie wspaniałego bigosu, chyba właśnie zachowanego na tę chwilę. Jeśli mieszkamy z rodzicami, właśnie teraz doceniamy to najbardziej.

Znajdzie się niejeden wyjątek od opisanej przeze mnie sytuacji, ale odnoszę wrażenie, że głównie tak się ona przedstawia. Zawsze ostatecznie dochodzimy do wniosku, że to tylko dwa tygodnie, wystarczy je przetrwać, skupić na tym, co mamy zrobić, a potem sobie odetchniemy. Na tyle przecież możemy się poświęcić, właściwie musimy, jeśli chcemy skończyć studia. Wszystkie dobre rady kończą się tym, że robimy po swojemu, bo skoro udało się poprzednio, to znaczy, że i tym razem przetrwamy i osiągniemy cel.

Magdalena Syrda - studentka filologii polskiej Uniwersytetu Jagiellońskiego

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Adrian Wawrzyczek

Ogarnij dzień bezstresowo

Twoje życie to ruchoma bieżnia, która ciągle przyspiesza? Planowanie i zarządzanie czasem kojarzysz ze słomianym zapałem i serią porażek? Dziś zmienisz zdanie.

Duchowość ignacjańska, mindfulness i sprawdzone aplikacje połączone w jedno. Cel?...

Skomentuj artykuł

Nie wierzę w poradniki na czas sesji egzaminacyjnej
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.