O domu, bliskości i dążeniu do jedności

O domu, bliskości i dążeniu do jedności
(fot. yann.co.nz / flickr.com)
Paweł Kosiński SJ / slo

Człowiek został stworzony do jedności, jako kobieta i jako mężczyzna. Doświadcza jednak od samego początku odmienności. Odmienność ta, zamierzona od samego początku, tkwi u podstaw życia, ale jest też ukierunkowaniem na uzupełnianie się. Kobieta i mężczyzna choć są radykalnie odmienni, to jednak są ukierunkowani na siebie, na wzajemne uzupełnianie się.

Ukierunkowanie nie oznacza od razu zdolności czy umiejętności doprowadzenia do niego. Kobieta i mężczyzna są różni, mają odmienne funkcje, które wynikają z pewnych uwarunkowań biologiczno-fizjologicznych, ale też zależą od kultury, w ramach której się funkcjonuje. Nie jest łatwo odróżnić poszczególne źródła funkcji czy zadań, do których bardziej jedni czy drudzy się nadają.

Tradycyjna wizja jest związana z obrazem mężczyzny troszczącego się o sprawy materialne, dbającego o zapewnienie środków do życia, kobieta natomiast związana była bardziej z troską o dom, o tworzenie atmosfery domowej, o wychowanie dzieci. To jednak uległo i ulega zmianie. Czasami dlatego, że często prowadziło to do sprowadzenia kobiety do roli tzw. "kury domowej", co nie pozwalało zaspokajać jej aspiracji, poddawało ją też w różnoraki sposób mężczyźnie. Z drugiej strony kobiety wiedziały, że w pewnych sprawach nie mogły liczyć na mężczyzn, bo oni byli nieobecni, dużo pili, itd.

Na inną trudność napotykają mężczyźni i kobiety żyjący w dzisiejszym, nastawionym na konkurencję i współzawodnictwo społeczeństwie. Dążenie do sukcesu, uzależnienie od niego, stawia go na pierwszym miejscu, nawet przed rodziną, więzią bliskości. Wszystko jest niestabilne, zmieniające się. Powoduje to odczucie, że tak naprawdę nie można na nikogo liczyć, trzeba być zdanym na siebie. W związku z tym trzeba być twardym, nieczułym na urazy, często bezkompromisowym.

DEON.PL POLECA

Człowiek żyjący w napięciu zaczyna się "posługiwać" drugim, wykorzystuje go dla siebie. Ma to wpływ na późniejszą postawę mężczyzn i kobiet. Mężczyzna nie jest wtedy nastawiony na relację, jest agresywny, nieczuły.

Mężczyzna czuje się mocny, ponieważ nie na nim spoczywa ciężar macierzyństwa, może być swobodny, pracuje poza domem. Kobieta zaczyna się bać, musi walczyć o siebie, o swoje miejsce, o odpowiednie traktowanie jej. Kiedy "zaczyna się mówić o wartości domu, mężczyźni czują się skrępowani, a kobiety wpadają w złość, tak jakby od razu chciano je odesłać do kuchni i do sprzątania, pozbawiając kontaktu ze światem" ( Jean Vanier, Mężczyzną i niewiastą).

Ale dzisiaj, może bardziej niż kiedykolwiek, potrzebujemy mówienia o domu, o bliskości, o dążeniu do jedności. Dzisiaj potrzeba nam zrozumieć, że dom jest przede wszystkim miejscem serdeczności, relacji, miejscem przebaczenia i bycia "przyjętym", budowania swojego wnętrza, obniżania poziomu agresji, odsłonięcia serca, pokoju. Wzajemne dopełnienie nie polega na podporządkowaniu sobie drugiego, ale na uznaniu odmienności i wzajemnej wymianie. Jest to o tyle trudne, że wcześniej wymaga uznania potrzeby, odkrycia słabości, zdjęcia z siebie maski władzy, mocy, panowania.

Pierwszym punktem tej drogi "pojednania" mężczyzn z kobietami jest uznanie odmienności, przyznanie sobie prawa do niej i pozwolenie innym na bycie odmiennym. Być odmiennym to nie znaczy być gorszym. Dzisiaj zauważyć można dwie tendencje, jedna do zacierania różnic, do unifikowania wszystkiego (praca, zawód, sposób życia). Druga, która jest chyba reakcją na pierwszą, to gwałtowne wymuszanie i chęć bycia odmiennym, chęć wyróżnienia się, zerwania ze stereotypem. Jedno i drugie wypływa z podchodzenia do odmienności z podejrzliwością. Odmienność nie jest postrzegana jako coś pozytywnego. Życie we wspólnocie, nawet tak małej, jak rodzina, jakby przekreślało możliwość odmienności. A tymczasem należy podkreślać fakt, że musimy uznać odmienność, musimy dać każdemu prawo do niej. To jest możliwe tylko u osób dojrzałych uczuciowo i intelektualnie.

Nawiązanie więzi osobowej, przyjaźni, jest możliwe tylko wtedy, kiedy mężczyzna i kobieta zaakceptują swoją odmienność, a jednocześnie uznają wzajemną potrzebę. Człowiek do normalnego rozwoju potrzebuje więzi uczuciowych, bliskości fizycznej, słów, uczuć, dotyków. Gdy tego nie doświadczy, późniejsze zachowania mogą być nieświadomym poszukiwaniem tego rodzaju doświadczeń.

Chłopak, którego potrzeby emocjonalne nie zostały zaspokojone, może szukać w kontaktach z kobietami tego, czego mu brakowało w jego kontakcie z matką. Jego dotyk, pragnienie bycia blisko kobiet, nawet jego działania o charakterze seksualnym mogą być wynikiem braku doświadczenia serdecznego, dobrego dotyku w dzieciństwie. Zwykle też łączy się to z pewnym napięciem, niepewnością co do bycia odrzuconym, z lękiem, że ta sytuacja może się powtórzyć. Dlatego też może w tym być nieporadność, agresywność.

Podobnie dziewczyna, której potrzeba miłości i serdeczności nie została zaspokojona w domu rodzinnym. Wiele z jej późniejszych zachowań może być wynikiem poszukiwania zaspokojenia tych potrzeb, których brakło wcześniej. Nie wszystkie zachowania w sferze seksualnej oznaczają tylko dążenie mężczyzny czy kobiety do zespolenia z drugim w sensie fizycznym. Często ich podłożem, a także jakby głównym motorem są niezaspokojone potrzeby z lat wcześniejszych.

Wiecej w książce: Obudzić serce - Paweł Kosiński SJ

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

O domu, bliskości i dążeniu do jedności
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.