RTCK ks. Marek Dziewiecki
Niektórzy młodzi ludzie pytają, czy ślub w kościele jest im w ogóle potrzebny, skoro się kochają. Takie wątpliwości mogą mieć jedynie ci, którzy jeszcze nie kochają w sposób dojrzały i nieodwołalny. Im bardziej on i ona kochają się nawzajem, tym usilniej chcą to potwierdzić publicznie, przy świadkach i na piśmie – pisze ks. Marek Dziewiecki w książce "Złączeni. Przysięga małżeńska czarno na białym", której fragment publikujemy.
Niektórzy młodzi ludzie pytają, czy ślub w kościele jest im w ogóle potrzebny, skoro się kochają. Takie wątpliwości mogą mieć jedynie ci, którzy jeszcze nie kochają w sposób dojrzały i nieodwołalny. Im bardziej on i ona kochają się nawzajem, tym usilniej chcą to potwierdzić publicznie, przy świadkach i na piśmie – pisze ks. Marek Dziewiecki w książce "Złączeni. Przysięga małżeńska czarno na białym", której fragment publikujemy.
Wydawnictwo Ojców Franciszkanów Niepokalanów
Podczas mojego pobytu w naszym seminarium we Lwowie poznałem internistę Rajmunda Kolbego. Jeden z profesorów, który uczył nas i internistów, tak się o nim wyraził: „Szkoda tego bardzo zdolnego internisty, Kolbego Rajmunda. Ten niezwykły chłopak ma być zakonnikiem. On mógłby przecie wiele zrobić dla społeczeństwa i dla nauki swoją zdolnością i bystrością!” – tak o o. Maksymilianie Kolbe pisał o. Florian Maria Michał Koziura.
Podczas mojego pobytu w naszym seminarium we Lwowie poznałem internistę Rajmunda Kolbego. Jeden z profesorów, który uczył nas i internistów, tak się o nim wyraził: „Szkoda tego bardzo zdolnego internisty, Kolbego Rajmunda. Ten niezwykły chłopak ma być zakonnikiem. On mógłby przecie wiele zrobić dla społeczeństwa i dla nauki swoją zdolnością i bystrością!” – tak o o. Maksymilianie Kolbe pisał o. Florian Maria Michał Koziura.
Logo źródła: WAM Andrzej Kozioł
Tuż po wojnie, z dorożkami było i lepiej, niż dzisiaj, i gorzej. Lepiej, bo jeszcze po Krakowie jeździli fiakrzy klasyczni – każdy w meloniku, często zielonkawym ze starości, ale autentycznym, przepisowym. Jeszcze wtedy żaden fiakier nie włożyłby na głowę cyklistówki, pilśniaka, beretu – po prostu nie pozwoliłby mu na to fiakierski honor. Gorzej, ponieważ nie do przejażdżek wykorzystywano fiakrów i fiakry (pojazd, podobnie jak woźnicę, nazywano fiakrem, od paryskiego kościoła św. Fiacrusa, przy którym rezydowali dorożkarze), ale do transportu zakupionych w mieście przedmiotów - pisze Andrzej Kozioł w książce "Magia dawnego Krakowa", której fragment publikujemy.
Tuż po wojnie, z dorożkami było i lepiej, niż dzisiaj, i gorzej. Lepiej, bo jeszcze po Krakowie jeździli fiakrzy klasyczni – każdy w meloniku, często zielonkawym ze starości, ale autentycznym, przepisowym. Jeszcze wtedy żaden fiakier nie włożyłby na głowę cyklistówki, pilśniaka, beretu – po prostu nie pozwoliłby mu na to fiakierski honor. Gorzej, ponieważ nie do przejażdżek wykorzystywano fiakrów i fiakry (pojazd, podobnie jak woźnicę, nazywano fiakrem, od paryskiego kościoła św. Fiacrusa, przy którym rezydowali dorożkarze), ale do transportu zakupionych w mieście przedmiotów - pisze Andrzej Kozioł w książce "Magia dawnego Krakowa", której fragment publikujemy.
Każde pokolenie, choć wydaje mu się, że od nowa  - i zupełnie niezależnie - buduje lepszy świat, w rzeczywistości najpierw musi pogodzić się z własną przeszłością. Jeśli tego nie zrobi, jego własna historia stanie się demonem, który nie pozwoli mu się rozwijać, lecz zamknie go w więzieniu własnych pretensji, złości i frustracji. Powieść "Niepamięć" jest dla wszystkich 40+.
Każde pokolenie, choć wydaje mu się, że od nowa  - i zupełnie niezależnie - buduje lepszy świat, w rzeczywistości najpierw musi pogodzić się z własną przeszłością. Jeśli tego nie zrobi, jego własna historia stanie się demonem, który nie pozwoli mu się rozwijać, lecz zamknie go w więzieniu własnych pretensji, złości i frustracji. Powieść "Niepamięć" jest dla wszystkich 40+.
Logo źródła: WAM Andrzej Kozioł
Mariacka świątynia posiada dwie wieże  – nierównej wielkości, bo ukoronowana hejnalica jest wyższa od swej siostry, dzwonnicy. Dlaczego? Jeżeli poszpera się i sięgnie do starych ksiąg – okazuje się, że kiedy pod koniec XIII wieku zaczęto wznosić obie wieże kościoła NMP, miały być tej samej wysokości i były – pisze Andrzej Kozioł w książce „Magia dawnego Krakowa”, której fragment publikujemy.
Mariacka świątynia posiada dwie wieże  – nierównej wielkości, bo ukoronowana hejnalica jest wyższa od swej siostry, dzwonnicy. Dlaczego? Jeżeli poszpera się i sięgnie do starych ksiąg – okazuje się, że kiedy pod koniec XIII wieku zaczęto wznosić obie wieże kościoła NMP, miały być tej samej wysokości i były – pisze Andrzej Kozioł w książce „Magia dawnego Krakowa”, której fragment publikujemy.
Z macierzyństwem jest trochę tak, że jeśli się tego samemu nie doświadczy, to nie można sobie pewnych rzeczy wyobrazić, a właściwie wszystko, co sobie wyobrazisz, to za mało. Ta próba przerasta twoje najśmielsze przypuszczenia. Ty już też nie będziesz nigdy taka jak dawniej, bo gdy rodzi się dziecko, rodzi się matka - pisze Marta Żmuda-Trzebiatowska w swojej książce "Bliżej siebie. Imiona kobiecości" .
Z macierzyństwem jest trochę tak, że jeśli się tego samemu nie doświadczy, to nie można sobie pewnych rzeczy wyobrazić, a właściwie wszystko, co sobie wyobrazisz, to za mało. Ta próba przerasta twoje najśmielsze przypuszczenia. Ty już też nie będziesz nigdy taka jak dawniej, bo gdy rodzi się dziecko, rodzi się matka - pisze Marta Żmuda-Trzebiatowska w swojej książce "Bliżej siebie. Imiona kobiecości" .
Bóg działa przez wydarzenia nieplanowane, „przez przypadek”, a także poprzez komplikacje. „Chciałam iść na spacer i miałam problem z nogami, nie mogę…”. Komplikacje: co mówi ci Bóg? Co przez to mówi ci życie? - pisze papież Franciszek w książce "Rozeznawanie. Boży głos w sercu". 
Bóg działa przez wydarzenia nieplanowane, „przez przypadek”, a także poprzez komplikacje. „Chciałam iść na spacer i miałam problem z nogami, nie mogę…”. Komplikacje: co mówi ci Bóg? Co przez to mówi ci życie? - pisze papież Franciszek w książce "Rozeznawanie. Boży głos w sercu". 
Bóg działa przez wydarzenia nieplanowane, „przez przypadek”, a także poprzez komplikacje. „Chciałam iść na spacer i miałam problem z nogami, nie mogę…”. Komplikacje: co mówi ci Bóg? Co przez to mówi ci życie? - pisze papież Franciszek w książce "Rozeznawanie. Boży głos w sercu". 
Bóg działa przez wydarzenia nieplanowane, „przez przypadek”, a także poprzez komplikacje. „Chciałam iść na spacer i miałam problem z nogami, nie mogę…”. Komplikacje: co mówi ci Bóg? Co przez to mówi ci życie? - pisze papież Franciszek w książce "Rozeznawanie. Boży głos w sercu". 
Matka Boża Nieustającej Pomocy - to do niej zwracają się o pośrednictwo i wybłaganie łaski ci, którzy wbrew słowom lekarzy mają jeszcze w sercu odrobinę nadziei. A Matka Boża wstawia się za nimi i wyprasza im łaskę. Oto dwa świadectwa, opublikowane w książce "Cuda Matki Bożej Nieustającej Pomocy". 
Matka Boża Nieustającej Pomocy - to do niej zwracają się o pośrednictwo i wybłaganie łaski ci, którzy wbrew słowom lekarzy mają jeszcze w sercu odrobinę nadziei. A Matka Boża wstawia się za nimi i wyprasza im łaskę. Oto dwa świadectwa, opublikowane w książce "Cuda Matki Bożej Nieustającej Pomocy". 
Logo źródła: WAM Chantal Delsol
„Cywilizacja chrześcijańska od dwóch stuleci walczy o to, aby nie umrzeć, i na tym polega ta poruszająca i heroiczna agonia. Ma na tyle starożytne korzenie, aby początkowo myśleć, że przysługuje jej rodzaj nieśmiertelności (…)? Później natomiast uważała się, jak niektórzy starcy, za zbyt starą, aby umrzeć. Dla katolików Kościół jest wieczny: zawsze będzie grupa wiernych, chociażby bardzo niewielka, która będzie tworzyła Kościół” – pisze francuska filozof Chantal Delsol w książce „Koniec świata chrześcijańskiego. Inwersja normatywna i nowa era”, której fragment publikujemy.
„Cywilizacja chrześcijańska od dwóch stuleci walczy o to, aby nie umrzeć, i na tym polega ta poruszająca i heroiczna agonia. Ma na tyle starożytne korzenie, aby początkowo myśleć, że przysługuje jej rodzaj nieśmiertelności (…)? Później natomiast uważała się, jak niektórzy starcy, za zbyt starą, aby umrzeć. Dla katolików Kościół jest wieczny: zawsze będzie grupa wiernych, chociażby bardzo niewielka, która będzie tworzyła Kościół” – pisze francuska filozof Chantal Delsol w książce „Koniec świata chrześcijańskiego. Inwersja normatywna i nowa era”, której fragment publikujemy.
Spotkałam na  swojej drodze wiele kobiet: pięknych, mądrych, dobrych, takich, które sprawiały, że w ich towarzystwie czułam się wyjątkowa, bo  potrafiły podnieść na  duchu drugą kobietę. Jest na to takie ładne i zarazem zabawne określenie: „dmuchać w  jej skrzydła”. Spotkałam też mnóstwo takich, które sączyły jad ze  swoich ust, ośmieszały i  poniżały, w  których obecności czułam się gorsza, brzydsza i bezwartościowa. Też takie znasz? - pisze Marta Żmuda-Trzebiatowska w swojej książce "Bliżej siebie".  
Spotkałam na  swojej drodze wiele kobiet: pięknych, mądrych, dobrych, takich, które sprawiały, że w ich towarzystwie czułam się wyjątkowa, bo  potrafiły podnieść na  duchu drugą kobietę. Jest na to takie ładne i zarazem zabawne określenie: „dmuchać w  jej skrzydła”. Spotkałam też mnóstwo takich, które sączyły jad ze  swoich ust, ośmieszały i  poniżały, w  których obecności czułam się gorsza, brzydsza i bezwartościowa. Też takie znasz? - pisze Marta Żmuda-Trzebiatowska w swojej książce "Bliżej siebie".  
Logo źródła: WAM s. Małgorzata Lekan OP
Dla wielu kobiet prawda o znaczeniu pozytywnego myślenia o sobie nadal jest trudna do przyjęcia, wręcz obrazoburcza, bo „niekatolicka”. Być może wynika to z tego, że wyrosłyśmy w domach, w których zbyt często oceniano naszą kobiecą godność w porównaniu z męskim światem, a nie jako wartość samą w sobie - pisze s. Małgorzata Lekan OP w swojej książce "Boska ja".  
Dla wielu kobiet prawda o znaczeniu pozytywnego myślenia o sobie nadal jest trudna do przyjęcia, wręcz obrazoburcza, bo „niekatolicka”. Być może wynika to z tego, że wyrosłyśmy w domach, w których zbyt często oceniano naszą kobiecą godność w porównaniu z męskim światem, a nie jako wartość samą w sobie - pisze s. Małgorzata Lekan OP w swojej książce "Boska ja".  
Problemy w związku nie są niczym nadzwyczajnym. Jednak kiedy jeden z partnerów ma zespół nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi, czyli ADHD, pojawiają się szczególne wyzwania  - pisze Anita Robertson w książce „Miłość z ADHD”. Autorka książki wyjaśnia m.in. dlaczego ADHD może przyczynić się do trudności w relacjach i przedstawia rozwiązania, które pozwolą znaleźć wspólny język.
Problemy w związku nie są niczym nadzwyczajnym. Jednak kiedy jeden z partnerów ma zespół nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi, czyli ADHD, pojawiają się szczególne wyzwania  - pisze Anita Robertson w książce „Miłość z ADHD”. Autorka książki wyjaśnia m.in. dlaczego ADHD może przyczynić się do trudności w relacjach i przedstawia rozwiązania, które pozwolą znaleźć wspólny język.
To nie fikcja, lecz autentyczne rozmowy z ludźmi przebywającymi za więziennymi murami. Nie stało by mi wyobraźni, aby wymyślić ich losy. Popełnili zbrodnię. Taki czyn musi zostać ukarany, nie zamierzam więc ich bronić, ale też i potępiać, pomniejszać ich winy czy kwestionować kary, umoralniać, tłumaczyć. Chciałam ich po prostu poznać, zgłębić ich sposób myślenia, motywy działania, słowem – zrozumieć – pisze Krystyna Rożnowska, autorka książki „Każdy może zabić”, której fragment publikujemy.
To nie fikcja, lecz autentyczne rozmowy z ludźmi przebywającymi za więziennymi murami. Nie stało by mi wyobraźni, aby wymyślić ich losy. Popełnili zbrodnię. Taki czyn musi zostać ukarany, nie zamierzam więc ich bronić, ale też i potępiać, pomniejszać ich winy czy kwestionować kary, umoralniać, tłumaczyć. Chciałam ich po prostu poznać, zgłębić ich sposób myślenia, motywy działania, słowem – zrozumieć – pisze Krystyna Rożnowska, autorka książki „Każdy może zabić”, której fragment publikujemy.
Logo źródła: WAM s. Małgorzata Lekan OP
Kobieta żyjąca w poczuciu własnej wartości jest wolna w sobie, z sobą i dla siebie. Tym samym jest niezależna od opinii zewnętrznych. Myślę, że wiele z nas tęskni za takim rodzajem wolności. Chcemy być sobą, czyli odczuwać własną siłę, znać to, co w nas naturalne, doświadczać w sobie piękna i bezpieczeństwa - pisze s. Małgorzata Lekan OP w książce "Boska ja". 
Kobieta żyjąca w poczuciu własnej wartości jest wolna w sobie, z sobą i dla siebie. Tym samym jest niezależna od opinii zewnętrznych. Myślę, że wiele z nas tęskni za takim rodzajem wolności. Chcemy być sobą, czyli odczuwać własną siłę, znać to, co w nas naturalne, doświadczać w sobie piękna i bezpieczeństwa - pisze s. Małgorzata Lekan OP w książce "Boska ja". 
- Zawsze mówienie o młodych jest związane z widzeniem całego społeczeństwa. Ale tak czy inaczej warto co pewien czas do spraw młodzieży powracać, bo jest to temat zmienny jak sama rzeczywistość, do której młodzi ludzie muszą się dostosowywać. Albo chcą ją zmieniać, a stare pokolenie – jeśli mamy tu używać takiej opozycji – ma prawo być z natury zachowawcze - powiedział aktor Jerzy Stuhr w rozmowie z Marią Malatyńską. Publikujemy fragment książki "Jerzy Stuhr. Bieg po linie. O sztuce, polityce i świecie rozmawiała Maria Malatyńska".
- Zawsze mówienie o młodych jest związane z widzeniem całego społeczeństwa. Ale tak czy inaczej warto co pewien czas do spraw młodzieży powracać, bo jest to temat zmienny jak sama rzeczywistość, do której młodzi ludzie muszą się dostosowywać. Albo chcą ją zmieniać, a stare pokolenie – jeśli mamy tu używać takiej opozycji – ma prawo być z natury zachowawcze - powiedział aktor Jerzy Stuhr w rozmowie z Marią Malatyńską. Publikujemy fragment książki "Jerzy Stuhr. Bieg po linie. O sztuce, polityce i świecie rozmawiała Maria Malatyńska".
Logo źródła: WAM Ks. Tomasz Szałanda
Pan Bóg lubi zaskakiwać, łamać schematy, które wdrukowaliśmy sobie w głowy na temat Jego Osoby, Jego myślenia, Jego działania. Jego niekonwencjonalność może nas wprawić w osłupienie, a nawet wzbudzić w sercu pewną formę niezgody. Skoro Bóg zamierza jakieś dzieło w sposób, który przekracza twoją akceptację, warto zrobić jeden krok w tył i zobaczyć, co z tego wyniknie.
Pan Bóg lubi zaskakiwać, łamać schematy, które wdrukowaliśmy sobie w głowy na temat Jego Osoby, Jego myślenia, Jego działania. Jego niekonwencjonalność może nas wprawić w osłupienie, a nawet wzbudzić w sercu pewną formę niezgody. Skoro Bóg zamierza jakieś dzieło w sposób, który przekracza twoją akceptację, warto zrobić jeden krok w tył i zobaczyć, co z tego wyniknie.
Zwracamy uwagę, gdy ludzie mówią o nas. Tymczasem, jak na ironię, uwaga taka nie rozwija naszej zdolności uważnego słuchania. Potrzeby bycia lubianymi i docenianymi powodują, że nasłuchujemy jakichkolwiek słów, które mogą odnosić się do nas. Przez selektywną uwagę słyszymy nie to, co jest ważne dla mówiącego, lecz to, co ma największe znaczenie dla nas. Tak nie da się budować dobrych relacji - czytamy w "Sztuce słuchania" .
Zwracamy uwagę, gdy ludzie mówią o nas. Tymczasem, jak na ironię, uwaga taka nie rozwija naszej zdolności uważnego słuchania. Potrzeby bycia lubianymi i docenianymi powodują, że nasłuchujemy jakichkolwiek słów, które mogą odnosić się do nas. Przez selektywną uwagę słyszymy nie to, co jest ważne dla mówiącego, lecz to, co ma największe znaczenie dla nas. Tak nie da się budować dobrych relacji - czytamy w "Sztuce słuchania" .
Jeśli Kościół chce świecić przed światem autentyczną troską o głoszenie prawdy, musi być transparentny i musi tę troskę o prawdę okazywać. Prawda zawsze idzie w parze z wolnością. Czy wystąpieniem przeciwko Duchowi Świętemu nie jest blokowanie Mu narzędzia, jakim są katolickie media, by musiał posługiwać się tymi mniej życzliwymi Kościołowi?
Jeśli Kościół chce świecić przed światem autentyczną troską o głoszenie prawdy, musi być transparentny i musi tę troskę o prawdę okazywać. Prawda zawsze idzie w parze z wolnością. Czy wystąpieniem przeciwko Duchowi Świętemu nie jest blokowanie Mu narzędzia, jakim są katolickie media, by musiał posługiwać się tymi mniej życzliwymi Kościołowi?
Każda próba budowania indywidualistycznej duchowości, której celem byłoby to, że „ja się teraz będę dobrze czuł z moim Bogiem i nikt mi nie będzie w tym przeszkadzać”, to jest, delikatnie mówiąc, niekoniecznie chrześcijańskie. A niedelikatnie mówiąc: to z chrześcijaństwem poważnie się rozmija! - pisze ks. Grzegorz Strzelczyk w "Krótkim przewodniku po duchowości wspólnoty".
Każda próba budowania indywidualistycznej duchowości, której celem byłoby to, że „ja się teraz będę dobrze czuł z moim Bogiem i nikt mi nie będzie w tym przeszkadzać”, to jest, delikatnie mówiąc, niekoniecznie chrześcijańskie. A niedelikatnie mówiąc: to z chrześcijaństwem poważnie się rozmija! - pisze ks. Grzegorz Strzelczyk w "Krótkim przewodniku po duchowości wspólnoty".