Wyzwania Kościoła w Polsce

Wyzwania Kościoła w Polsce
Projekt ekspozycji Muzeum Jana Pawła II i kard. Stefana Wyszyńskiego przy Centrum Opatrzności Boskiej w Warszawie (fot. centrumopatrznosci.pll)

Kościół nie dysponuje inną siłą, poza tą jedyną, która zwyciężyła świat i która manifestuje się w Błogosławieństwach. Życie Błogosławieństwami jest jednak trudne. Wystarczy przypomnieć słowa Jezusa o prześladowaniach i kłamliwych pomówieniach.

Choć niełatwo przyjąć fałszywe pomówienia, trudno jednak także zrozumieć, dlaczego na przykład niektórzy hierarchowie z tak wielkim oburzeniem reagują na krytykę pod adresem Kościoła. Po pierwsze, krytyka może być słuszna; po drugie, zostało nam to obiecane. Jeśli zarzuty są niesprawiedliwe, to dla nas dobry znak. Błogosławieństwa nie są jednak wezwaniem do wolitywnego heroizmu, za to mówią o rzeczywistości Królestwa – możemy być w nią wprowadzeni z łaski Tego, który nas wybrał.

Trudność polega na konieczności godzenia dwóch światów: świeckiego i duchowego, nauki i wiary, zrobienia wszystkiego, co w naszej mocy, z jednoczesnym całkowitym poleganiem na Opatrzności. Nie są to jednak równorzędne elementy. Duchowy nie da się niczym zastąpić, nie ma dla niego substytutu i dlatego powinien on mieć najwyższy priorytet. Bycie „nie z tego świata” ma być świadectwem. Tymczasem zachowania wielu ludzi Kościoła, o których tak chętnie piszą najpoczytniejsze gazety, mają nierzadko więcej wspólnego z kalkulacją niż z duchową wolnością – i to zarówno tych, którzy nie widzą żadnego zła w Kościele, jak i tych, którzy widzą tylko zło, zacofanie i ciasnotę. Trzeba sobie zdać sprawę z potrzeby życia inną logiką – nie tylko w deklaracjach, ale konkretnych decyzjach, również w takich, gdzie Kościół nie bałby się stracić. Na przykład sprawa lustracji stała się dla wielu kolejnym dowodem na nieprzejrzystość Kościoła.

Zadaniem jeszcze niepodjętym jest przede wszystkim zauważenie problemu, jego trafny opis. Wiele „sprawdzonych rozwiązań” nie pasuje do dzisiejszej sytuacji demokratycznego, wolnego państwa i gwałtownie indywidualizującego się społeczeństwa. Nie pasuje do warunków pluralizacji i upodmiotowienia społeczeństwa. Społeczeństwo demokratyczne jest „spłaszczone”, nie ma w nim hierarchii i charyzmatycznego centrum. W takim wypadku rola autorytetu musi być na nowo przemyślana. Jeśli autorytetowi brakuje pokory i dialogiczności, staje się coraz bardziej fikcyjny. Mamy do czynienia z nową sytuacją, dlatego rozwiązań nie znajdziemy w pakiecie tradycji oporu wobec komunistów, okupantów czy zaborców. Już prędzej można by skorzystać na przykład z doświadczeń amerykańskich, tych pozytywnych, jak usytuowanie się Kościoła w pluralistycznym społeczeństwie, i wyciągnąć wnioski z negatywnych, z przykładów kamuflowania nadużyć. Powszechne prawo Ewangelii jest ważniejsze niż solidarność korporacyjna. Kościół musi zachować wysokie standardy i nawet w perspektywie spadku powołań nie powinien kierować się potrzebą obsadzenia „miejsc pracy”.

Kościół w Polsce stale posiada potencjał, który mógłby zostać wprawiony w ruch. Na razie jednak wydaje się, że Kościół bardzo przyzwyczaił się do wojny pozycyjnej, gdzie sztab w tajemnicy przed całym światem obraduje za zamkniętymi drzwiami, jak na konklawe. Do rozwiązywania kompleksowych problemów potrzebny jest jednak udział jak najszerszej grupy społecznej i otwarta dyskusja. Do tego należałoby wykorzystać potencjał laikatu, ale również potencjał zakonów, które mogłyby wnieść całkiem świeże spojrzenie, gdyby tylko zostały dostrzeżone.

Strategia postępowania w różnicującym się społeczeństwie w pewnym sensie podobna jest do zwyczaju postępowania w kraju misyjnym, gdzie ludzi trzeba namówić, pokazać im atrakcyjność wiary, a nie obrażać się ze względu na ignorancję religijną bądź niewdzięczność, jak to stale ma miejsce w przypadku tych, których oczekiwania wyraźnie nie współgrają z realiami.

Być może największe wyzwanie, jakie stoi przed polskim Kościołem, można sformułować odwołując się do pojęcia tożsamości. Jeszcze do niedawna sformułowanie „Polak katolik” odnosiło się, jeśli nie do całego, to do znacznej części społeczeństwa. Sformułowanie to oznaczało jedyne w swoim rodzaju połączenie tożsamości narodowej z religijnością. Dziś tożsamość Polaków kształtuje się w nowoczesnej demokracji, poddanej mechanizmom rynkowym i silnym bodźcom ekonomicznym. Coraz większa świadomość pluralistycznych światopoglądów i różnorodności kultur kwestionuje i relatywizuje dotychczasowe wartości. Młode pokolenia dysponują znacznie szerszymi, łatwo dostępnymi i interdyscyplinarnymi narzędziami poznawczymi, gdzie potrzeba nauki jest samozrozumiała (jakkolwiek ocenialibyśmy stan polskiego szkolnictwa).

W tej coraz bardziej złożonej, niejednoznacznej sytuacji, Kościół nadal ma szansę bycia istotnym elementem tożsamości, ale musi podjąć wysiłek, by jego wiarygodność jako „eksperta od spraw człowieka” nie uległa dekonstrukcji. Jak określił to jeden z socjologów religii, Polska mogłaby wpłynąć na religijne losy Europy nie tyle przez wysyłanie misjonarzy do krajów zachodnich (przez co zresztą nie należy spodziewać się radykalnych zmian w społeczeństwach „starych demokracji”), co poprzez stworzenie paradygmatu człowieka nowoczesnego, a jednocześnie religijnego. Zadanie to wymaga wielkiej pracy intelektualnej i głębokiej duchowości, odwagi i kreatywnej wyobraźni religijnej.

Jeśli miałbym wskazać na pierwsze zadanie, przed jakim stoi dziś polski Kościół, to zwróciłbym się z apelem do tych, którzy mają moc decyzyjną: zauważcie problem!

Więcej w książce: Miłość Kościoła dzisiaj

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Wyzwania Kościoła w Polsce
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.