Chcę się rozwijać, nie mam wspólnoty

Chcę się rozwijać, nie mam wspólnoty
(shutterstock.com)
Anna Kapłańska

"Chcę się rozwijać duchowo. Co mam robić?". Odpowiedź nasuwa się sama: "Poszukaj wspólnoty". A co, jeśli w promieniu kilkudziesięciu kilometrów nie funkcjonuje żadna wspólnota?

Na szczęście w Polsce nie brakuje katolików, więc w naszym państwie chyba nie ma takiego miejsca, gdzie nie byłoby możliwości korzystania z sakramentów i uczestniczenia we Mszy Świętej. To oznacza, że nikt z nas nie jest pozbawiony wspólnoty w szerszym znaczeniu tego słowa. Przynajmniej raz w tygodniu możemy spotykać się na modlitwie z innymi członkami naszej parafii. Pytanie, co może zrobić osoba, która chce czegoś więcej. Chociaż wspólnota bardzo pomaga w rozwoju duchowym, nie jest jego koniecznym warunkiem i mimo że praca nad sobą w pojedynkę nie jest łatwa, to można sobie z tym poradzić. Pomóc w tym może kilka elementów.

Konkretny program

Postanowiłam sobie kiedyś: "Będę się więcej uczyć języka angielskiego". Niestety po roku nie zauważyłam większych efektów. To postanowienie było zbyt abstrakcyjne. Właściwie trudno określić, co dokładnie znaczy "więcej", dlatego przez cały rok nie zrobiłam prawie nic, co pomogłoby mi osiągnąć cel. Dlatego rok później zawarłam ze sobą umowę: "Będę się uczyć angielskiego przez pół godziny dziennie, każdego dnia z wyjątkiem niedziel i świąt". To był konkret, więc realizując postanowienie, po roku mogłam zobaczyć wymierne efekty.

DEON.PL POLECA


Korzystając z tego doświadczenia, zachęcam, żeby nie zakładać: "Będę się więcej modlić", ale znaleźć dla siebie konkretny program rozwoju duchowego. Może to być pół godziny czytania i rozważania Pisma Świętego, codzienna adoracja, itp. Można też skorzystać z gotowych projektów, takich jak "Modlitwa w drodze" czy "Kwadrans uważności". Ważne, żeby program był dostosowany do możliwości osoby, która chce go wypełniać. Lepiej założyć sobie mniej i systematycznie to realizować, niż wziąć na siebie zbyt duży ciężar i rzucić go po kilku dniach.

Wierność

Na pewno prędzej czy później pojawią się trudności. Nie będzie widać efektów, albo trudno będzie znaleźć czas na wypełnianie postanowienia. Raz czy drugi pojawi się myśl, żeby sobie odpuścić. W końcu jeden dzień o niczym nie decyduje - nic się nie stanie. Otóż stanie się. Owszem, moje życie duchowe nie załamie się całkowicie od tego, że raz się nie pomodlę, ale jeśli już raz przekroczę pewną granicę, dlaczego miałabym nie zrobić tego po raz kolejny? I tak, stopniowo, małymi kroczkami będę się oddalać od celu i nawet nie zauważę, kiedy zupełnie przestanę się rozwijać.

Poza tym - jaka zasługa jest w tym, że robię to, co przychodzi mi łatwo i jest przyjemne? Dopiero kiedy pojawiają się trudności, zaczyna się prawdziwa walka, która ćwiczy charakter i rozwija całego człowieka. Dopiero wtedy rodzi się wierność. Jeśli dzisiaj wygram ze swoim lenistwem i będę się modlić, chociaż mi się nie chce, jutro łatwiej będzie mi obronić swoje przekonania, kiedy drugi człowiek powie, że są głupie. Jest jakaś mądrość w słowach Fiodora Dostojewskiego: "Jeśli chcesz pokonać cały świat, pokonaj sam siebie".

Dziennik duchowy

W rozwoju duchowym bardzo pomaga... zeszyt. Po pierwsze, można w nim zapisywać refleksje z modlitwy. To zmusza do nazwania uczuć, poruszeń, wniosków. Często wydaje mi się, że wiem, o co chodzi, a kiedy chcę to zapisać, muszę trochę pomyśleć, jak ująć w słowa to, co jest intuicyjne. Dzięki temu refleksja zostaje skonkretyzowana, nie pozostaje tylko w sferze abstrakcji. To sprawia, że sam proces pisania już może przynieść dobre owoce. Poza tym pamięć ludzka nie jest doskonała, a do zeszytu zawsze można wrócić i przypomnieć sobie to, co kiedyś udało mi się odkryć.

Jeśli ktoś prowadzi notatki przez dłuższy czas, czytając je, może zauważyć jak Pan Bóg prowadził go w codzienności, krok po kroku. To pozwala zobaczyć konkretne owoce, daje nadzieję w chwilach trudności i motywuje do dalszej pracy. W dzienniku można też zapisywać czysto techniczne uwagi (czy modliło mi się dobrze, czy coś mnie rozpraszało itd.) oraz płynące z tego wnioski, np. "zabrałam się za modlitwę zbyt późno i co chwilę przysypiałam - jutro zaplanuję modlitwę wcześniej". Jeśli będę miała to na papierze, łatwiej będzie mi się trzymać tego postanowienia.

Towarzysz

Dobrze mieć kogoś, z kim można porozmawiać o swoich doświadczeniach duchowych. Dobrze, jeśli taką osobą jest kapłan. Jeśli nie jest to możliwe, może być i osoba świecka. Ważne, żeby taki człowiek sam rozwijał się duchowo i byśmy mieli do niego zaufanie. Dlaczego warto mieć towarzysza? Po pierwsze, jeśli wypowiadamy coś głośno, bardziej to przeżywamy. Zwerbalizowanie swoich refleksji daje też podobny efekt, jak ich zapisanie - sprawia, że nie są już abstrakcyjne, ale stają się konkretne. I najważniejsze - choćbym nie wiem jak się starała, zawsze będę patrzeć na swoje doświadczenia w sposób subiektywny. Po prostu fizycznie nie jest możliwe, żebym wyszła z siebie, stanęła obok i popatrzyła na siebie jak na inną osobę. Towarzysz duchowy może to zrobić. Jeśli zobaczy, że idę w niewłaściwym kierunku albo kręcę się w kółko, może pokazać mi inną perspektywę.

Prosty przykład. Jestem zdenerwowana, łatwo się irytuję, mam serdecznie dość wszystkiego i nie potrafię się modlić. Szukam przyczyny i nie mogę znaleźć. Może za mało czasu poświęcam na modlitwę? Może za bardzo skupiam się na sobie kosztem innych ludzi? Może nie potrafię nieść swojego krzyża tak jak należy, więc powinnam pracować nad tym, żeby pokornie znosić przeciwności? Nic nie działa. Opowiadam o tym towarzyszowi, a on pyta: "Ile ostatnio sypiasz?" "Cóż... niewiele". Problem w tym, że przyczyny problemu szukałam w labiryntach życia duchowego, a rozwiązanie było prostsze, niż mogłabym przypuszczać. Nie udało mi się go znaleźć, bo nie potrafiłam popatrzeć na problem z boku.

Niemożliwe?

Wielu ludzi marzy o rozwoju duchowym i... pozostawia tę sprawę tylko w sferze marzeń. Jeśli faktycznie chcesz się rozwijać, masz dwie możliwości. Możesz szukać powodów, które Ci to uniemożliwiają, takich jak brak wspólnoty w pobliżu, albo spróbować pokonać trudności i znaleźć sposób, jaki pozwoli Ci się rozwijać mimo wszystko. Twoje życie należy do Ciebie i tylko od Ciebie zależy, co z nim zrobisz.


Redakcja DEON.pl poleca: 

Potrzebujesz zwolnić? Daj sobie kwadrans. Czas tylko dla siebie. Żeby się zatrzymać. Żeby odkryć prawdę o sobie. Żeby znaleźć to, czego pragniesz. 49 ćwiczeń na uważność to indywidualny program rozwoju osobistego i duchowego. Nauczysz się trwać w obecności Boga, staniesz się kimś wdzięcznym i świadomym siebie. Każdy etap ćwiczeń wprowadzi Cię na głębszy poziom relacji z Bogiem i samym sobą.

Chcę się rozwijać, nie mam wspólnoty - zdjęcie w treści artykułu

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Chcę się rozwijać, nie mam wspólnoty
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.