Niemcy przeciwni "stabilizacyjnym obligacjom"?

Niemcy przeciwni "stabilizacyjnym obligacjom"?
Chodzi o stworzenie dużego i płynnego rynku obligacji podobnego do rynku amerykańskiego - podkreślił podczas konferencji komisarz UE ds. euro i walutowych Olli Rehn.
Inga Czerny, Julita Żylińska / PAP / slo

Choć Niemcy wciąż nie zgadzają się na euroobligacje, KE przedstawiła w środę trzy warianty takich wspólnych, "stabilizacyjnych obligacji" strefy euro. Ich zwolennicy mówią, że to jedyny ratunek, by szybko wyjść z kryzysu zadłużenia eurolandu.

KE przedstawiła w środę dopiero tzw. Zieloną Księgę, czyli otwierający debatę o euroobligacjach dokument przedstawiający różne opcje, a nie projekt legislacyjny.

- Mam nadzieję, że nasze propozycje pomogą w konsultacjach i dyskusji, która musi się odbyć. Apeluję o debatę wolną od dogmatów - powiedział Barroso. Dopiero po zakończeniu konsultacji KE daje sobie prawo do wskazania preferowanej opcji.

- Chodzi o stworzenie dużego i płynnego rynku obligacji podobnego do rynku amerykańskiego - podkreślił podczas konferencji komisarz UE ds. euro i walutowych Olli Rehn.

DEON.PL POLECA

Dlatego KE przedstawiła też w środę propozycję wzmacniania dyscypliny w eurolandzie poprzez zwiększenie kontroli budżetów narodowych.

Choć KE nie przesądza o dalszych losach debaty o euroobligacjach, przyznaje, że "perspektywa obligacji stabilizacyjnych mogłaby potencjalnie szybko złagodzić obecny kryzys zadłużenia, bo kraje ponoszące teraz wysokie koszty obsługi długu mogłyby skorzystać z lepszej oceny wiarygodności kredytowej silniejszych gospodarek". Dodaje, że choć wprowadzenie w życie projektu może zabrać dużo czasu - bo najpewniej wymaga zmiany traktatu - "to już sama zapowiedź wprowadzenia takich obligacji poprawiłaby sytuację krajów nękanych wysokimi kosztami długów".

Drugi wariant to stworzenie wspólnie gwarantowanych euroobligacji, ale tylko dla części wspólnego długu. Kraje kontynuowałyby emisję narodowych obligacji. Opcja ta - podobnie jak pierwsza - wymaga zmiany traktatu, gdyż obecny Traktat z Lizbony nakazuje, aby każdy kraj sam był odpowiedzialny za swe zobowiązania finansowe.

Ta opcja nawiązuje do pomysłu brukselskiego think-tanku Breugel sprzed roku, dotyczącego tzw. obligacji niebieskich i czerwonych. Mające wyższy status papiery niebieskie byłyby emitowane wspólnie przez kraje strefy euro. Ich maksymalny udział, objęty wspólnymi gwarancjami, wynosiłby 60 proc. zadłużenia (czyli zgodnie z limitem Paktu Stabilności i Wzrostu). W ten sposób możliwe byłoby uzyskanie najwyższego ratingu "AAA".

Obligacje czerwone byłyby indywidualnie emitowanymi przez każdy kraj papierami powyżej wspomnianego 60-procentowego limitu. Pełną odpowiedzialność za ich emisję ponosiłby dany kraj. Wyższe koszty obsługi tego długu w przypadku większości państw zachęcałyby do redukowania nadmiernego zadłużenia.

Trzeci zaproponowany przez KE wariant nie wymaga zmiany traktatu. Chodzi także o stworzenie wspólnych obligacji stabilizacyjnych tylko częściowo zastępujących obligacje narodowe. Nie cieszyłyby się one jednak wspólnymi gwarancjami. Każdy kraj musiałby zapewnić gwarancje odpowiednie do wysokości swojego udziału w długu.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Niemcy przeciwni "stabilizacyjnym obligacjom"?
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.