Dzieci wywiezione z Niemiec pozostaną w Polsce

Dzieci wywiezione z Niemiec pozostaną w Polsce
(fot. PAP/Andrzej Grygiel)
PAP / ad

Dwaj chłopcy, których wydania do Niemiec chce hanowerski urząd ds. dzieci i młodzieży, zostaną w Polsce - zdecydował w środę sąd rodzinny w Bytomiu, odrzucając wniosek niemieckiej instytucji. Dzieci wywieźli z Niemiec ich rodzice, choć nie mieli do tego prawa.

"Sąd (…) uznał, że zgodne z dobrem małoletnich będzie, jeśli pozostaną oni na terenie Polski, ustalając jednocześnie, że powrót dzieci do Niemiec naraziłby je niewątpliwie na szkodą psychiczną" - wskazała sędzia Ludmiła Lempart.

Sąd potwierdził jednocześnie, że z prawnego punktu widzenia dzieci - choć wywiezione z Niemiec do Polski przez rodziców - zostały uprowadzone, ponieważ byli oni pozbawieni praw rodzicielskich przez niemiecki sąd.

Daniel i Dawid mają 3 i 5 lat, przebywają w ośrodku opiekuńczo-wychowawczym w Katowicach. Nie chcieli ich oddać polscy rodzice, którzy podczas pobytu w Niemczech zostali pozbawieni praw rodzicielskich, ale mimo to przed rokiem samowolnie zabrali dzieci z tamtejszego domu dziecka i wrócili do kraju.

DEON.PL POLECA

Jugendamt zażądał powrotu dzieci do Niemiec. Sąd potwierdził, że hanowerska instytucja miała podstawę, by złożyć taki wniosek, który jednak został oddalony. Za tym, by dzieci pozostały w Polsce opowiadała się też polska prokuratura.

Sędzia Lempart podkreśliła w ustnym uzasadnieniu wyroku, że dzieci cały czas zachowują kontakt z rodzicami i babcią, która ubiega się o status rodziny zastępczej dla wnuków. Sędzia zaznaczyła, że podejmując w tej sprawie decyzję sąd przede wszystkim kierował się dobrem dzieci.

"Z zebranego materiału wynika, że jest bardzo silna więź między rodzicami a dziećmi, zwłaszcza więź ta jest widoczna między matką a dziećmi. Dzieci przeżywają rozstania z mamą, nie chcą zostać bez niej w placówce. Są także emocjonalnie związane z ojcem oraz babcią, która często ich odwiedza" - podkreśliła sędzia.

Sąd uznał, że chłopcy mają obecnie zapewnioną dobrą opiekę w ośrodku, gdzie przebywają. Dzieci mówią wyłącznie po polsku, nie znają niemieckiego.

Rodzice dzieci nie kryli ulgi i radości po ogłoszeniu wyroku. "Moja intuicja się nie myliła, cały czas myślałam pozytywnie" - skomentowała mama Dawida i Daniela. Rodzice zapewniają o swojej miłości do dzieci i mają nadzieję, że za jakiś czas wrócą one z ośrodka do domu.

Państwo G. z Bytomia w 2007 r. wyjechali do Niemiec, by - jak dziś tłumaczą - poprawić byt sobie i dzieciom. W 2011 r. tamtejszy sąd odebrał im władzę nad dziećmi, argumentując to złą sytuacją rodzinną - przede wszystkim niezdolnością rodziców - w opinii niemieckiego sądu - do prawidłowego wychowania dzieci. Argumentowano, że na skutek zaniedbań rodziców rozwój chłopców jest opóźniony - starszy jeszcze nie mówi (potem okazało się, że ma wadę słuchu), młodszy ma zaniedbane zęby. Sąd wskazał wówczas także, że ojciec dzieci nie chce przebadać się psychiatrycznie, chociaż - według sądu - jest taka potrzeba.

Po wyroku dzieci trafiły do niemieckiego domu dziecka. Rodzice mogli kontaktować się z chłopcami raz na tydzień, później rzadziej. W lipcu 2011 r. podczas kolejnego spotkania z Dawidem i Danielem rodzice zabrali dzieci z ośrodka, po czym wrócili do Polski. Pod względem prawnym było to uprowadzenie dzieci, ponieważ rodzice nie mieli władzy rodzicielskiej.

Środowe orzeczenie nie jest prawomocne, strony mają tydzień na złożenie wniosku o jego pisemne uzasadnienie, aby na tej podstawie w ciągu dwóch tygodni przygotować apelację do Sądu Okręgowego w Katowicach.

Z docierających do bytomskiego sądu sygnałów wynika, że hanowerski Jugendamt, który formalnie pozostaje obecnie prawnym opiekunem dzieci, złoży wniosek o zmianę prawnego opiekuna - gdy stanie się nim polska instytucja, niemiecki urząd uzyska podstawę prawną, by przestać interesować się tą sprawą.

Środowemu ogłoszeniu wyroku w tej sprawie przysłuchiwali się m.in. przedstawiciele Polskiego Stowarzyszenia Rodzice Przeciw Dyskryminacji Dzieci w Niemczech oraz poseł PiS Piotr Pyzik. Orzeczenie sądu przyjęto oklaskami.

W postępowaniu przed bytomskim sądem chciał wziąć udział rzecznik praw dziecka, który wnioskował o ponowne otwarcie postępowania i dopuszczenie dowodu z opinii biegłego z rodzinnego ośrodka diagnostyczno-konsultacyjnego. Sąd uznał jednak, że dysponuje wystarczającym materiałem, aby wydać wyrok w tej sprawie bez takiej opinii.

Z kolei w liście do ambasadora RP w Berlinie Marka Prawdy zastępca rzecznika praw obywatelskich Stanisław Trociuk podjął sprawę obywateli polskich, którzy byli w związkach małżeńskich z obywatelami Republiki Federalnej Niemiec, a po rozwodach napotykają znaczne trudności w kontaktach z dziećmi. W przypadku rozwodu sądy niemieckie - jak wskazują skargi do RPO - z reguły przyznają prawo do opieki nad dziećmi temu z małżonków, który jest obywatelem Niemiec.

Zdarzają się przypadki zakazywania posługiwania się językiem polskim, udzielania zgody na spotkanie z dziećmi tylko w obecności osoby trzeciej (np. przedstawiciela Jugendamtu), a także zakazy kontaktu z dzieckiem. Budzi to "znaczny niepokój" RPO. "Skargi napływające do Rzecznika Praw Obywatelskich wskazują, że problem jest nadal aktualny" - dodał Trociuk. Poprosił on ambasadora o informację o podejmowanych i planowanych działaniach polskiego przedstawicielstwa dyplomatycznego i konsularnego w Niemczech na rzecz pomocy zainteresowanym rodzicom.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Dzieci wywiezione z Niemiec pozostaną w Polsce
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.