Oto kuchnia polskiej polityki

Oto kuchnia polskiej polityki
Okładka tygodnika "Wprost"

Poranna lektura tekstu z nagraniami rozmów Bartłomieja Sienkiewicza, Marka Belki i Sławomira Nowaka z najnowszego "Wprost" nie zaskakuje. Jest potwierdzeniem dość powszechnych opinii o złej kondycji państwa polskiego. Ale tu jego mało korzystną prezentację dali ludzie żyjący na ogół z "propagandy sukcesu" uprawianej przez Platformę Obywatelską.

Po lekturze artykułu we "Wprost" widzę, że najciekawsze fragmenty rozmów znalazły się już w weekend w internecie. Dotyczą choćby żądania Marka Belki, by Donald Tusk odebrał tekę ministra finansów Jackowi Rostowskiemu, w zamian za pomoc Narodowego Banku Polskiego przy łataniu deficytu. Okazuje się także, że Belka ostrzegał premiera przed możliwością afery Amber Gold na kilka miesięcy przed jej wybuchem.

Żałość budzi rozmowa Sławomira Nowaka, byłego ministra transportu z Andrzejem Parafianowiczem, odwołanym kilka miesięcy wcześniej z funkcji generalnego inspektora informacji państwowej, obecnie pracującym w zarządzie państwowej gazowej spółki PGNiG. Tą rozmową, czy ściślej - faktem, że przedostała się do mediów, Nowak jeszcze mocniej zacisnął sobie pętlę na szyi. Aha, ważne: Parafianowicz wziął fakturę za obiad. Wygląda zatem na to, że rachunek za ten obiad, opiewający na 2 tys. złotych zapłacono z kieszeni podatnika. A z pewnością było to spotkanie na koszt PGNiG. 

Duża część rozmów nagranych w warszawskiej restauracji "Sowa i przyjaciele" to knajpiano-towarzyskie ploteczki. W papierowym wydaniu gazety jest jednak jeszcze kilka ciekawych wątków. Dotyczą choćby znacznych opóźnień w budowie terminalu gazowego w Świnoujściu: "Oni [poprzednicy - red.] podpisywali takie niekorzystne umowy, co pozwala Włochom [firmie stojącej na czele konsorcjum budowy LNG - red.] się bezkarnie opóźniać". Okazuje się także, że małe lotniska w Polsce, stworzone dla takich podmiotów prywatnych jak WizzAir czy Ryainair nie tylko są nierentowne, ale dofinansowywane przez państwo polskie... nieformalnie. Mówi o tym Bartłomiej Sienkiewicz: "my ich dotujemy pod stołem, żeby w ogóle był jakiś ruch lotniczy".

DEON.PL POLECA

Polskie państwo jest bytem podwójnym: z jednej strony, ma prawo, struktury administracyjne i odpowiednie służby, które formalnie dbają o dobrostan i bezpieczeństwo tego państwa. Z drugiej, jest konglomeratem nieformalnych zależności, z których żyją - od gminy po instytucje centralne - ludzie korzystający z władzy i pieniędzy. Która z tych rzeczywistości jest istotniejsza? Z jednej strony, zwykły człowiek ma dość często okazję przekonać się, że formalnie "państwo działa": nierzadko na jego niekorzyść: bo ludzie biedniejsi i bez wpływów po prostu podpadają pod literę prawa. Z drugiej strony, "państwo działa" w sposób nieformalny, rozgrywając interesy pomiędzy różnymi grupami wpływu. I nikt tu nie troszczy się już o to, co jest korzystne, a co nie dla interesów publicznych.

W swoim komentarzu dla "Gazety Wyborczej" Jacek Żakowski twierdzi, że "nic się nie stało". Przywołuje przy okazji "upiory IV RP" i przekonuje, że nagrani politycy, co prawda, przy użyciu knajackiego języka, "troszczą się o państwo". Szczerze w to wątpię, choć nie dziwi mnie taka linia obrony w wykonaniu "GW" i samego Żakowskiego. Sądzę na przykład, że kupowanie sobie usług szefa NBP przez polityków PO w zamian za (spełniony) wymóg odwołania ministra finansów to bardziej troska o partykularne interesy rządzącego ugrupowania, niż "troska o państwo". Sądzę, że rozpaczliwe już próby Sławomira Nowaka poradzenia sobie z fiskusem bardzo dobrze pokazują, jakimi metodami "pod stołem" ludzie wpływowi i bezkarni załatwiają swoje interesy w Polsce. Owszem, Nowakowi podwinęła się noga, ale dobrze widać, że nie stałoby się tak, gdyby nie podpadł silniejszym od siebie. Po prostu zwinięto parasol ochronny.

W przypadku Sławomira Nowaka (a rozmowy opublikowane przez "Wprost" nie są przecież jedynym źródłem wiedzy o tym człowieku) zastanawia, w jaki sposób ludzie tak marni sięgają tak wysokich szczebli w polityce. Chamstwo nuworysza to jedno, ale sposób, w jaki postrzega on instytucje publiczne, prawo - to autentycznie zatrważa. Jeśli mechanizm kooptacji i awansu politycznego umożliwia w Polsce choćby kilkuletnie sukcesy takich ludzi, to znaczy, że mamy problem już na poziomie działania mechanizmów partyjnych i to zapewne nie tylko w przypadku Platformy Obywatelskiej. Bo niestety, jako dziennikarz z wieloletnim stażem wiem, że typ "bierny, mierny ale wierny" jest bardzo dobrze widziany wszędzie, jak Polska partyjna długa i szeroka.

Zastanawia, jak długo może funkcjonować państwo o dwóch równoległych strukturach: formalnej i nieformalnej, ściśle się ze sobą przenikających. Która szala przeważy? Z pewnością nie jest tak, że wszystko się nie udało przez ostatnich dwadzieścia pięć lat. Ale niestety ostatnie lata pokazały, że im więcej propagandy sukcesu, a często także medialnego wyciszania afer, tym trudniej będzie ograniczać zasięg "państwa nieformalnego". I smutne, i bardzo niebezpieczne jest, że ludzie bardzo opiniotwórczy, tacy jak Jacek Żakowski z miłości do Platformy znów udają, że nic się nie stało.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Oto kuchnia polskiej polityki
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.