Stanisław Biel SJ
W mojej pamięci Jan Paweł II zapisał się w przede wszystkim jako autentyczny świadek Chrystusa i człowiek prostoty, otwartości, miłości i … humoru. Najpiękniejsze świadectwo o nim, jakie miałem okazję usłyszeć pochodzi od ks. kardynała Dziwisza: „On był zakochany w Bogu. Żył Bogiem. Każdego dnia zaczynał od nowa”.
W mojej pamięci Jan Paweł II zapisał się w przede wszystkim jako autentyczny świadek Chrystusa i człowiek prostoty, otwartości, miłości i … humoru. Najpiękniejsze świadectwo o nim, jakie miałem okazję usłyszeć pochodzi od ks. kardynała Dziwisza: „On był zakochany w Bogu. Żył Bogiem. Każdego dnia zaczynał od nowa”.
Totus Tuus, które Jan Paweł II umieścił w swoim papieskim herbie, powtarzał dziesiątki razy, wyrażając w ten sposób swoje bezgraniczne zaufanie Matce Chrystusa. Nie sposób nie widzieć w tym, jak to zauważył kard. Joseph Ratzinger w pogrzebowej homilii, promyka tęsknoty za własną matką, którą utracił w wieku chłopięcym jeszcze przed Pierwszą Komunią Świętą.
Totus Tuus, które Jan Paweł II umieścił w swoim papieskim herbie, powtarzał dziesiątki razy, wyrażając w ten sposób swoje bezgraniczne zaufanie Matce Chrystusa. Nie sposób nie widzieć w tym, jak to zauważył kard. Joseph Ratzinger w pogrzebowej homilii, promyka tęsknoty za własną matką, którą utracił w wieku chłopięcym jeszcze przed Pierwszą Komunią Świętą.
Na początku pontyfikatu, będąc jeszcze w pełni sił i zapału do pracy, Jan Paweł II pisał w swoim Testamencie: „Pragnę za nim [ostatecznym wezwaniem] podążyć i pragnę, aby wszystko, co składa się na moje ziemskie życie, przygotowało mnie do tej chwili. Nie wiem, kiedy ona nastąpi, ale tak jak wszystko, również i tę chwilę oddaję w ręce Matki mojego Mistrza: Totus Tuus”.
Na początku pontyfikatu, będąc jeszcze w pełni sił i zapału do pracy, Jan Paweł II pisał w swoim Testamencie: „Pragnę za nim [ostatecznym wezwaniem] podążyć i pragnę, aby wszystko, co składa się na moje ziemskie życie, przygotowało mnie do tej chwili. Nie wiem, kiedy ona nastąpi, ale tak jak wszystko, również i tę chwilę oddaję w ręce Matki mojego Mistrza: Totus Tuus”.
Śmierć Jana Pawła II poruszyła nas dogłębnie. Na chwilę zapomnieliśmy o naszych problemach, interesach, bolączkach, urazach, namiętnościach. W tych niezwykłych dniach kwietnia 2005 roku godzinami modliliśmy się wspólnie, choć przecież na co dzień wcale tacy pobożni nie jesteśmy. Spędzaliśmy wiele czasu na wspólnych marszach, Mszach i apelach, mimo że ciągle nam się spieszy i mamy bardzo wiele spraw do załatwienia. Najzagorzalsi wrogowie (kibice sportowi, skłóceni od lat małżonkowie, politycy) potrafili wznieść się ponad swoje wzajemne animozje, zrozumieć, co naprawdę jest ważne w naszym życiu.
Śmierć Jana Pawła II poruszyła nas dogłębnie. Na chwilę zapomnieliśmy o naszych problemach, interesach, bolączkach, urazach, namiętnościach. W tych niezwykłych dniach kwietnia 2005 roku godzinami modliliśmy się wspólnie, choć przecież na co dzień wcale tacy pobożni nie jesteśmy. Spędzaliśmy wiele czasu na wspólnych marszach, Mszach i apelach, mimo że ciągle nam się spieszy i mamy bardzo wiele spraw do załatwienia. Najzagorzalsi wrogowie (kibice sportowi, skłóceni od lat małżonkowie, politycy) potrafili wznieść się ponad swoje wzajemne animozje, zrozumieć, co naprawdę jest ważne w naszym życiu.
W czasie jego pielgrzymek na wszystkie kontynenty media śledziły niemal każdy krok Papieża. Przez ćwierćwiecze oglądaliśmy zwykle Jana Pawła II uśmiechniętego, z otwartymi ramionami, tulącego dzieci, obejmującego ludzi młodych, dorosłych – kobiety i mężczyzn (którzy na chwilę znowu stawali się dziećmi), chorych, ubogich.
W czasie jego pielgrzymek na wszystkie kontynenty media śledziły niemal każdy krok Papieża. Przez ćwierćwiecze oglądaliśmy zwykle Jana Pawła II uśmiechniętego, z otwartymi ramionami, tulącego dzieci, obejmującego ludzi młodych, dorosłych – kobiety i mężczyzn (którzy na chwilę znowu stawali się dziećmi), chorych, ubogich.