Kilka dni temu słuchałam historii pewnego małżeństwa. Od urodzenia niewierzący, wychowani w „niekościelnych” rodzinach, dopiero jako małżeństwo z dwójką dzieci zaczęli myśleć o chrzcie. Historia jest piękna, bo jej bohaterowie od najprostszej motywacji – „trzeba ochrzcić dzieci, żeby się z nich w szkole nie śmiali” doszli do wiary, sakramentów, głębokiej relacji z Bogiem.
Kilka dni temu słuchałam historii pewnego małżeństwa. Od urodzenia niewierzący, wychowani w „niekościelnych” rodzinach, dopiero jako małżeństwo z dwójką dzieci zaczęli myśleć o chrzcie. Historia jest piękna, bo jej bohaterowie od najprostszej motywacji – „trzeba ochrzcić dzieci, żeby się z nich w szkole nie śmiali” doszli do wiary, sakramentów, głębokiej relacji z Bogiem.
Co chwila w życiu dopadają nas "przestoje" w wierze. Może być tak, że głowa wie, co należy myśleć i jak postąpić, ale wola stawia opór. Co z tym robić?
Co chwila w życiu dopadają nas "przestoje" w wierze. Może być tak, że głowa wie, co należy myśleć i jak postąpić, ale wola stawia opór. Co z tym robić?