W dokumencie podsumowującym obrady KEP znalazły się nieprawdziwe i głęboko krzywdzące zarzuty pod adresem tzw. katolików otwartych. Na szczęście jego autorzy dość szybko uświadomili sobie - i sprostowali - swój błąd. Takie publiczne "mea culpa" biskupów zdarza się chyba po raz pierwszy w historii polskiego Kościoła!
W dokumencie podsumowującym obrady KEP znalazły się nieprawdziwe i głęboko krzywdzące zarzuty pod adresem tzw. katolików otwartych. Na szczęście jego autorzy dość szybko uświadomili sobie - i sprostowali - swój błąd. Takie publiczne "mea culpa" biskupów zdarza się chyba po raz pierwszy w historii polskiego Kościoła!
"Zachęcamy do czytania tygodnika "Idziemy" oraz oglądania TV Trwam i słuchania Radia Maryja" - usłyszałam dwa tygodnie temu w czasie ogłoszeń duszpasterskich w jednej z warszawskich parafii. Ta lapidarna sugestia, która popłynęła z ust młodego, ale bardzo poważnego księdza, w metaforyczny sposób odepchnęła mnie pod same drzwi wejściowe świątyni, albo i nawet poza nią.
"Zachęcamy do czytania tygodnika "Idziemy" oraz oglądania TV Trwam i słuchania Radia Maryja" - usłyszałam dwa tygodnie temu w czasie ogłoszeń duszpasterskich w jednej z warszawskich parafii. Ta lapidarna sugestia, która popłynęła z ust młodego, ale bardzo poważnego księdza, w metaforyczny sposób odepchnęła mnie pod same drzwi wejściowe świątyni, albo i nawet poza nią.