Kościół ponad prawem autorskim?

Kościół ponad prawem autorskim?

Na jednym z forów prawniczych, w Wigilię ubiegłego roku, pojawił się post opowiadający o grupie dzieci, które pod pieczą dorosłych nagrały domowym sposobem kilka piosenek, w tym utwory artystów "które normalnie zgłoszone są w ZAIKS-ie". Nagranie powielono w kilkudziesięciu egzemplarzach i sprzedawano "w jednym kościele za 10 zł". "Dodam, że płyta była nagrywana domowymi sposobami, bez żadnych rewelacji.

Jednak przy liście utworów nie było nawet odnotowane, czyja jest to piosenka i kto jest jej autorem" - napisał forumowicz, który chciał się dowiedzieć, czy doszło do złamania prawa i co na to organizacja zarządzająca prawami autorskimi. Podkreślił, że jakby nie patrzeć, była to sprzedaż "w celach zarobkowych".

"Czy Kościół stoi tu kolejny raz "ponad prawem"?" - zakończył.

Od postawienia tych pytań na forum minął miesiąc. Nikt dotychczas nie zadał sobie trudu, by na nie odpowiedzieć.

Pytania o stosunek Kościoła katolickiego do kwestii praw autorskich nie są niczym nadzwyczajnym. Pojawiają się co pewien czas w rozmaitych kościelnych serwisach internetowych, trafiają na łamy katolickich czasopism. Najczęściej chodzi o możliwości, które daje dzisiaj Internet. O ich moralną ocenę. Warto odnotować, że temat ten pojawia się również w zupełnie niezwiązanych z Kościołem serwisach poświęconych prawu.

Odpowiedzi bywają skrajne. Jedni twierdzą, akcentując mocno prawo własności i siódme przykazanie Dekalogu, że każde ściągnięcie jakiegoś nielegalnego pliku jest złem, piętnują ten proceder jako grzech. Inni odwołują się do, niegdyś często przez Kościół przywoływanej, zasady powszechnego przeznaczenia dóbr, której istotą jest prawo wszystkich ludzi żyjących na ziemi do otrzymania z niej tego, co jest każdemu potrzebne do życia i utrzymania. Odwoływanie się do tej reguły wydaje się uzasadnione coraz powszechniejszym przekonaniem, (włącznie z próbami jego skodyfikowania), że dostęp do Internetu powinien przynależeć do podstawowych praw człowieka. Tak jak dostęp do wody, powietrza, energii.

Co ciekawe, prawnik, publicysta i webmaster, autor liczącego się serwisu VaGla.pl Prawo i Internet, Piotr Waglowski, artykuł zatytułowany "Ochrona własności intelektualnej a nauka społeczna Kościoła" zaczął od cytatu z encykliki Benedykta XVI, który aktualnie w polskim przekładzie brzmi następująco: "Mamy do czynienia z przesadną ochroną wiedzy ze strony krajów bogatych przez zbyt sztywne stosowanie prawa do własności intelektualnej, zwłaszcza w dziedzinie medycyny. Jednocześnie w niektórych krajach ubogich utrzymują się nadal wzorce kulturowe i normy zachowań społecznych opóźniające proces rozwoju".

Zestawiając ten cytat z radykalną wypowiedzią ks. Grzegorza Ułamka, który wszelkie przejawy piractwa (nie tylko w sieci) uznał za grzech, a ewentualne tłumaczenia wysokimi cenami przytomnie skontrował: "sytuacja, że ktoś nas okrada, nie usprawiedliwia postępowania w ten sam sposób", Waglowski skwitował: "…widać, że również Kościół katolicki ma pewien kłopot z jednoznaczną oceną postaw w rozwijającym się społeczeństwie informacyjnym".

W serwisie ekonomicznym Opoki, Grażyna Falkowska przyznała, że "zagadnienie dotyczące praw autorskich w Kościele katolickim jest trudne z kilku powodów". Między innymi dlatego, że specyfika i przeznaczenie tych dzieł powoduje, iż "w wielu przypadkach trudno wprost stosować przepisy prawa autorskiego bez uwzględnienia charakteru dzieła".

Istotnie, trudno znaleźć oficjalne stanowisko Kościoła w kwestii praw autorskich. Chociaż są pewne wskazówki. Kilka lat temu, w komunikacie Biura Prasowego Episkopatu Polski pojawiło się stwierdzenie: "Teksty papieskie nie są «niczyje» i chroni je prawo; dotyczy to także dzieł i pism kard. Josepha Ratzingera, które powstały przed wyborem na następcę św. Piotra". W tym samym dokumencie, powołującym się na Stolicę Apostolską, napisano: "Ochrona praw autorskich obowiązuje wieczyście i na całym świecie", wspomniano też o drodze prawno-sądowej, a na koniec zaznaczono, że ta zasada dotyczy również dzieł i pism Jana Pawła II... ;-)

Kto był adresatem tego komunikatu? Myślę, że ci, którzy zwietrzyli interes i usiłowali, wykorzystując koniunkturę, sporo zarobić na kościelnych tekstach bez szczególnego zaangażowania w jego misję. Z własnego doświadczenia wiem, że nie ma problemów z darmowym udostępnianiem kościelnych tekstów tym, którzy po prostu chcą ich użyć do ewangelizacji.

Moim zdaniem, Kościół nie bez powodu nie wypowiedział się dotychczas oficjalnie w sprawie praw autorskich. Bo ma świadomość, że można wydać papieską encyklikę wyłącznie z pazerności albo można nagrać głosami najmłodszych piosenki znanych autorów w kilkudziesięciu egzemplarzach po to, aby, na przykład, zebrać pieniądze na wycieczkę dla dzieci z parafialnej ochronki. W tym sensie rzeczywiście Kościół jest ponad prawem autorskim. W imię prawa miłości.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kościół ponad prawem autorskim?
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.