Sezon mija, a ja niczyja?
Równolegle do sezonu na śluby i zaręczyny, trwa też, nie udawajmy że nie, sezon na "a ja wciąż sama".
Co i rusz łapię się na tym, że na facebooku miga mi, iż polubiła coś lub skomentowała jakaś Anna Kowalska, a w głowie pojawia się pytanie: co to za jedna, skąd mam ją w znajomych?
Klikam w profil i wszystko staje się jasne. Zdjęcie profilowe w białej sukni, w tle podobne, z tym że obok stoi też szczęśliwy młody człowiek w garniturze. A, no tak! Zapomniałam, że to po prostu Ania, znana mi do tej pory jako Anna Nowak, wyszła w zeszłym miesiącu za mąż.
Równolegle do sezonu na śluby i zaręczyny, trwa też, nie udawajmy że nie, sezon na "a ja wciąż sama". Ten fakt nie jest dla mnie tragedią życiową. Przeżyłam już na tym polu sporo pięknych chwil, a że akurat w tym momencie ich nie doświadczam? No cóż, bywa. Na szczęście nie czuję się przez to nieszczęśliwa.
To częsty temat moich rozmów z innymi. W jednej z nich koleżanka narzekała na to, że jest sama, że nie ma chłopaka. Podawała przykłady kobiet, które nie założyły rodziny, mówiąc, że nie chce żyć tak jak one, traktując ich samotność jako klęskę. Mówiła, że jest przekonana o swoim powołaniu do bycia żoną i matką, o powołaniu do małżeństwa. Czuła się rozgoryczona faktem, że nie może tego powołania realizować, bo nie ma z kim, bo kolejne relacje okazują się nietrwałe.
Cztery drogi życia w Kościele - kapłaństwo, życie konsekrowane w zakonie, życie w samotności, małżeństwo. Nieprzypadkowo w takiej właśnie kolejności. W trzech z nich nie potrzebujesz innej, konkretnej osoby do wyboru danej drogi. W tej czwartej, w małżeństwie, owszem. Zastanawia mnie, na ile jest to więc "powołanie do życia w małżeństwie", a na ile "powołanie do życia w małżeństwie z …". Z konkretną Anną Nowak, konkretnym Janem Kowalskim.
Skłaniam się ku tej drugiej opcji. Ku pewności, która pozwala przed ołtarzem powiedzieć "tak" właśnie tej konkretnej osobie, z zawierzeniem relacji Bogu, zamiast rzucanemu na wiatr "koniecznie muszę być czyjąś żoną, byle szybko", z modlitwą "Boże, ześlij mi wreszcie kogoś. Kogokolwiek".
Niestety, relacja z "kimkolwiek" rzadko prowadzi do ołtarza, często natomiast powoduje wiele zranień.
Cztery drogi życia w Kościele - dla kobiety trzy. Rozważam, rozmyślam, rozeznaję. Zawierzam i staram się ufać.
Ks. A. powiedział kiedyś, że małżeństwo i kapłaństwo to nie cel sam w sobie, to środek do celu.
Sezon mija, ja niczyja? Skądże! Należę do Jezusa Chrystusa.
Tekst pochodzi z bloga Marianny Muchy: muszka.blog.deon.pl
Twoja ocena:
Średnia ocen:
3.85
Liczba głosów:
20
Komentarze użytkowników (24)

Oceń 5 3 odpowiedz

Zgłoś do moderacji
Oceń 7 odpowiedz

Zgłoś do moderacji
Autor pisze - zakochanie jest to swego rodzaju "zagrywka" natury by gatunek ludzki mogl przetrwac. Nie ma co szukac wielkich idei poprostu bez tego populacja by wymarla.
Zwiazki na lata, dobrane, latwiej ( tak pisze autor) stworzyc gdy mozg nie jest obezwladniony hormonami.
Powiem Wam, ze dla mnie to bylo mega odkrycie. Tyle super dziewczyn spotkalem, ktorym nie dalem szansy.... Sobie nie dalem szansy... bo trzeba jak w filmach.
Nie trzeba! Drogie panie, panowie "nie kazdy dzien przynosi lowy, ale kazdy powinien byc dniem polowania " ;). Pozdrawiam!
Oceń 22 1 odpowiedz

Zgłoś do moderacji
Oceń 15 13 Pokaż odpowiedzi odpowiedz

Zgłoś do moderacji
Oceń 14 1 Pokaż odpowiedzi odpowiedz

Zgłoś do moderacji
Oceń 15 1 Pokaż odpowiedzi odpowiedz

Zgłoś do moderacji
Oceń 12 5 odpowiedz

Zgłoś do moderacji
czasem sie tak zdarza, że komus naprawde brakuje urody i nikt mi nie wmówi, ze to jeszcze nie przesądza sprawy. niewiele jest kobiet przepięknych, ale wiele jest ładnych, bardzo ładnych, przecietnie ładnych, mniej ładnych. ale są też takie, które po prostu nie kręca nikogo, chyba ze jakichs desperatów. no i cóż. może czasem trzeba się po prostu z tym pogodzic...
próżne to koszmarnie bardzo, ale najbardziej szkoda mi, że nikt nigdy nie spojrzł na mnie zakochanym spojrzeniem... to jest chyba coś czego mi brakuje bardziej niz wszystkiego innego zwiazanego ze zwiazkami. zakochane, choć nie przepełnione pożadliwością spojrzenie... oj, chyba sie za duzo filmów naooglądałam! Czy w życiu takie cos w ogole się zdarza? czy faceci w ogole potrafią patrzec na kobiety z miloscią bez pożądliwości?
Oceń 29 3 Pokaż odpowiedzi odpowiedz

Zgłoś do moderacji
Drogie panie, należy ruszyć szanowne cztery litery i dać księciowi z bajki szansę na odnalezienie siebie!
Nie idę dzisiaj na ploty z koleżankami, herbatkę i spotkanie, czy na kółko różańcowe - ubierem coś rzucającego się w oczy i lecę spotkać ze znajomymi ze studiów/pracy/szkoły czegotamjescze w grupach w których pojawiają się faceci NOWI - bo jak nie spodobałaś się komuś przez 10 lat, to małe szanse, że nagle go piorun trafi ! - trzeba poznawać ludzi, pokazać facetom, że "istnieję!". I fakt, nie jest to przepis na 100% znalezienie męża :-P Ale stukrotnie zwiększa szanse na to, że ktoś w końcu się znajdzie.
Fakt, niektórzy mają szczęście i po prostu gdzieś na siebie wpadają.. Ale trzeba mieć gdzie na siebie wpaść! A na pewno nie będzie to na spacerze czy herbatce z koleżankami!
Do roboty drogie panie!
Oceń 31 6 odpowiedz

Zgłoś do moderacji
Ale mam coś do powiedzenia niektórym paniom, otóż moim zdaniem to nie jest dziwne że mężczyźni trzymają się z dala od pewnych kobiet jeśli kobieta próbuje przejąć rolę mężczyzny. Niektóre Panie chcą jakieś podwójne nazwisko przy ślubie, chcą równouprawnienia w obowiązkach bez uwzględniania płci, chcą mieć faceta w ręku, nie okazują mu szacunku itd itd OK mają do tego prawo i nikt im tego nie broni, ale na LITOŚC BOSKĄ niech się potem nie dziwią że facet szuka prawdziwej kobiety a nie jakiegoś feministycznego wstrętnego babochłopa.
Kobiecość to towar deficytowy w dzisiejszych czasach - niestety.
Oceń 24 24 Pokaż odpowiedzi odpowiedz
Logowanie