Tajemnicza historia zaginięcia w Watykanie. Poznamy nowe ślady?

Tajemnicza historia zaginięcia w Watykanie. Poznamy nowe ślady?
(fot. shutterstock.com / domena publiczna)
KAI / ml

"Dla nas sprawa jest zamknięta", odpowiedział substytut watykańskiego sekretariatu stanu arcybiskup Angelo Becciu na pytanie dziennikarzy, czy rodzina Emanueli Orlandi uzyska dostęp do dokumentów związanych z jej porwaniem 22 czerwca 1983 roku.

Szesnastoletnia wówczas córka pracownika Watykanu została uprowadzona, jak przypuszczano przez wspólników tureckiego zamachowca Mehmeta Alego Agcy, by domagać się w ten sposób uwolnienia go włoskiego więzienia, gdy odsiadywał we Włoszech wyrok dożywotniego więzienia.
Mimo upływu czasu i kilku dochodzeń nie udało się poznać prawdy na temat losu Emanueli Orlandi, która zginęła bez śladu. Po śmierci jej rodziców sprawą zajmuje się obecnie jej brat Pietro, któremu udało się już w przeszłości rozmawiać na ten temat z papieżem Franciszkiem.
Poprosił on ostatnio o spotkanie z sekretarzem stanu Stolicy Apostolskiej kard. Pietro Parolinem oraz o dostęp do posiadanych przez Watykan dokumentów związanych z porwaniem jego siostry.
Ustosunkowując się do tych próśb arcybiskup Becciu oświadczył dziś: "Jeśli o nas chodzi, to udzieliliśmy już wszelkich wyjaśnień, o jakie nas proszono i nie możemy uczynić nic innego, jak tylko dzielić cierpienie jej krewnych. Dla nas jednak sprawa ta jest zamknięta".
O sprawie zaginionej kobiety, w 2012 wypowiedział się Ali Agca. Katolicka Agencja Informacyjna relacjonowała: 
​Depesza z 21.06.2012 r. 
Porwana przed 29 laty obywatelka Watykanu Emanuela Orlandi może wkrótce wyjść na wolność - obwieścił Mehmet Ali Agca, turecki zamachowiec na życie Jana Pawła II. W wywiadzie dla ukazującego się w Mediolanie dziennika "Corriere della Sera" 54-letni dziś Agca powiedział, że w 1983 r. Orlandi została porwana dlatego, aby wymusić jego uwolnienie z więzienia.
Według jego informacji kobieta mieszka w nieznanym miejscu na terenie Turcji. "Mogę się przyczynić do jej uwolnienia, o ile zechcą mnie wysłuchać władze Watykanu i Włoch" - oświadczył Agca w pierwszym wywiadzie od chwili wyjścia z tureckiego więzienia w 2010 r.
13 maja 1981 r. podczas audiencji na placu św. Piotra w Watykanie Ali Agca oddał trzy strzały do Jana Pawła II i ciężko ranił papieża. Powody tego zamachu do dziś nie są znane. Sam Agca wielokrotnie składał sprzeczne zeznania.
Już w przeszłości Agca twierdził, że Emanuela Orlandi mieszka w Turcji. Za każdym razem jednak mówił co innego i nigdy nie dostarczył konkretnego dowodu na swoje twierdzenia. "Przysięgam na Boga, że Emanuela Orlandi żyje" - powiedział teraz w wywiadzie telefonicznym ze Stambułu.
"Gwarantuję, że wróci do domu" - dodał i zapewnił, że porwana przed 29 laty czuje się dobrze i jest traktowana "po ludzku".
Pozostała katoliczką i codziennie się modli - stwierdził Agca, który skazany we Włoszech na wieloletnie więzienie, został w 2000 r. zwolniony z więzienia i przekazany tureckiemu wymiarowi sprawiedliwości.
Turecki zamachowiec stwierdził w rozmowie z "Corriere della Sera", że również teraz nie może dać dowodów na swoje twierdzenie, a to dlatego, "żeby nie szkodzić dobremu zakończeniu sprawy". Jednocześnie zdementował swoje wcześniejsze wypowiedzi, w których utrzymywał, że za sprawą porwania Orlandi stoi Watykan i CIA. Przyznał, że w przeszłości wielokrotnie i z różnych powodów kłamał.
Teraz jednak zapewnia, że "żaden kraj, żadna instytucja i żadne służby tajne nie są uwikłane w uprowadzenie", a 15-letnia wówczas obywatelka Watykanu "została uprowadzona wyłącznie dlatego, aby wymusić jego uwolnienie". Wszystko inne, to tylko "hipotezy i spekulacje wymyślone przez ludzi chorych i niezrównoważonych umysłowo".
Agca podkreślił, że osobiście dobrze się czuje. Spędza czas na studiowaniu Ewangelii i oczekuje dnia, w którym będzie mu wolno odwiedzić grób - jak powiedział - "wielkiego Jana Pawła II, mojego duchowego brata".
Już w 2006 roku dwóch sędziów i brat porwanej mieli nadzieję, że uwolnienie z więzienia Ali Agcy dostarczy nowych elementów w niewyjaśnionej sprawie porwania Emmanueli Orlandi. Teraz byłby "najlepszy moment, żeby Agca podjął odważną decyzję i wyznał, jak naprawdę wyglądała ta sprawa" - cytował byłego sędziego śledczego Rosario Priore włoski dziennik "Il Giornale".
Nadzieję na to, że Agca udzieli informacji o losie jego siostry, miał również brat porwanej dziewczyny, Pietro Orlandi. Był on przekonany, że wypuszczenie Agcy na wolność "może być decydujące dla sprawy Orlandi". Odmiennego zdania był adwokat rodziny Orlandich, Massimo Krogh który nie spodziewał się, aby Agca mógł wnieść cokolwiek nowego w tej sprawie.

W kwietniu tego samego roku, Watykan ogłosił, że będzie aktywnie współpracował w poszukiwaniach kobiety:

Depesza z 14.04.2012

Wszystkie instytucje watykańskie aktywnie współpracowały i gotowe są nadal dopomagać w śledztwie dotyczącym uprowadzenia 22 czerwca 1983 w Rzymie Emanuelli Orlandi - stwierdził rzecznik Stolicy Apostolskiej, ks. Federico Lombardi. Jednocześnie zaprzeczył sensacyjnym doniesieniom prasy włoskiej, jakoby Watykan cokolwiek w tej kwestii ukrywał.
"Jeśli włoskie organa śledcze uważają, że warto przedstawić władzom Państwa Watykańskiego nowe zapytania w tej sprawie - mogą to uczynić w dowolnym momencie i mogą liczyć, jak zwykle na odpowiednią współpracę" - zapewnił ks. Lombardi.
Jednocześnie przytoczył obszerną dokumentację zaangażowania Stolicy Apostolskiej w tę sprawę, a zwłaszcza bł. Jana Pawła II, który wielokrotnie apelował publicznie o uwolnienie przez porywaczy 15-letniej wówczas Emanuelli Orlandi, córki pracownika Watykanu, która została uprowadzona w biały dzień 22 czerwca 1983 w Rzymie i od tamtego czasu wszelki ślad po niej zaginął.

Wydarzenie to łączono z zamachem na papieża z 13 maja 1981, gdyż domniemani porywacze zażądali m.in. zwolnienia Alego Ağcy. Byli o tym przekonani również niektórzy sędziowie, prowadzący dochodzenie w sprawie zamachu. Dokładnie w 25 lat później, w czerwcu 2008, pojawiła się inna hipoteza, wedle której włoską nastolatkę uprowadził jeden z szefów gangu kryminalistów Banda della Magliana.
Ks. Lombardi przypomina, że co roku we Włoszech wiele osób ginie bez śladu. Tym niemniej sprawa tej młodej, niewinnej dziewczyny, obywatelki watykańskiej, nie powinna być powodem do bezpodstawnego obwiniania Watykanu, lecz uświadomienia sobie straszliwych konsekwencji uprowadzania osób i przeciwstawiania się ze wszystkich sił wszelkiej działalności przestępczej, będącej ich przyczyną.

DEON.PL POLECA

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Tajemnicza historia zaginięcia w Watykanie. Poznamy nowe ślady?
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.