Niech spada, czyli tydzień odstępców

Niech spada, czyli tydzień odstępców
ks. Artur Stopka

Nie ma dnia, żeby w nim jakiś tydzień nie wypadał. Nie wiem, kto to powiedział, ale coś jest na rzeczy. Wiedzą o tym świetnie, na przykład, prowadzący rozmaite poranne magazyny w mediach typu radio albo telewizja.

Nie budzi więc mojego szczególnego zdziwienia wiadomość, że właśnie trwa w naszym kraju "tydzień apostazji". W końcu czasy mamy takie, że każdy chce jakoś zaistnieć, przebić się tu czy tam, więc zapewne i apostaci nie zdobyli się na zmarnowanie takiej okazji do zrobienia nieco szumu wokół siebie.

W ramach tego szumu "wszczęcie procedury wystąpienia z Kościoła katolickiego" ogłosił długoletni pracownik jednego z ukazujących się w naszym kraju pism antyklerykalnych o wciąż sporym nakładzie, a ostatnio poseł i rzecznik pewnego ruchu, z którego nazwy można wnioskować, iż jest własnością swego założyciela.

Szum szumem, ale jednak zastanowiły mnie przynajmniej niektóre reakcje na ten fakt, na jakie natknąłem się w Internecie. Wiele było lekceważących i wyśmiewających. Ale natknąłem się też na takie, które mocno przypominały pod względem poetyki stare porzekadło "Baba z wozu, koniom lżej". Można w nich było dostrzec nie tylko pewien rodzaj satysfakcji, ale nawet radości i ukontentowania, że facet nareszcie oficjalnie opuści szeregi Kościoła. Coś w rodzaju "Niech spada, skoro i tak nie jest mu z nami (to znaczy z Kościołem) po drodze".

DEON.PL POLECA

Wydaje się czymś oczywistym traktowanie odstępcy jak zdrajcy, którego nie chce się więcej znać. Tak zdecydował, niech więc idzie sobie wybraną przez siebie drogą. Nie będziemy sobie nim więcej głowy zaprzątać. Nie nasz kłopot od dzisiaj.

Nie bez powodu apostaty nie usuwa się z księgi chrztów. Nie anuluje się faktu przyjęcia przez niego tego sakramentu. Sporządza się jedynie stosowną adnotację, dotyczącą jego decyzji.

Zastanawiam się, czy odnotowane przeze mnie reakcje deklarujących się jako katolicy internatów, nie są wynikiem, ale równocześnie dowodem, postępującej tendencji do prywatyzacji wiary. Może nawet do czegoś więcej. Do prywatyzacji naszych relacji z Bogiem.

Z drugiej strony, gdzieś w tle czai się tendencja, niejednokrotnie pojawiająca się w dziejach Kościoła, do "oczyszczania szeregów" i pilnowania, aby tworzyli je jedynie sprawdzeni, w pełni lojalni i absolutnie spełniający wszelkie wymogi członkowie. To myślenie w stylu: "Im szybciej pozbędziemy się robaczywego jabłka, tym większa szansa, że nie zarazi swoją chorobą innych". To przekonanie, że lepiej mało, ale doskonałych, niż wielu, ale byle jakich.

Nie jest łatwo przejmować się deklaracją odejścia z Kościoła katolickiego takich ludzi, jak wspomniany wyżej poseł i rzecznik ruchu. Tym bardziej trudno jest w chwili, gdy robi on ze swej apostazji antykościelny spektakl, troszczyć się o jego zbawienie. A jednak jego oficjalne odstępstwo jest dla wspólnoty Kościoła wydarzeniem smutnym i bolesnym. Takim, na które odpowiedzią powinna być modlitwa i pokuta. Choćby to brzmiało nie wiem jak dewocyjnie i naiwnie.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Niech spada, czyli tydzień odstępców
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.