"Zdjęcie" mojej Mamy zostało instrumentalnie wykorzystane

"Zdjęcie" mojej Mamy zostało instrumentalnie wykorzystane
(fot. Domena publiczna / Cecilie Johnsen / unsplash.com)

Każdy ma prawo przyjść do Maryi, usiąść i opowiedzieć Jej o tym, co czuje. Nic Jej nie zdziwi, nie obrazi ani nie zgorszy, bo za bardzo nas kocha. I nie trzeba dorabiać tęczowej aureoli do Jej głowy, by to zrozumieć.

Kilka dni temu w internecie zrobiło się głośno o tęczowej aureoli wokół głowy Matki Bożej. Plakat z wizerunkiem Maryi na tle tęczy spotkał się z różnymi reakcjami i opiniami. Po przeczytaniu kilku z nich postanowiłem również podzielić się swoją.

Jasnogórski obraz jest bardzo ważny dla wielu chrześcijan i stanowi jeden z najbardziej rozpoznawalnych wizerunków maryjnych na świecie. Jego historia sięga przynajmniej dwunastego wieku (trwa na ten temat dyskusja; niektórzy uważają, że obraz jest dużo starszy), a przedstawione na nim oblicze Maryi na stałe zapisało się w sercach wielu ludzi, również w moim.

Mniej więcej raz na dwa miesiące jeżdżę z Krakowa do Częstochowy, by na Apelu Jasnogórskim pobyć razem z Maryją i Jej Synem. Każdy taki wypad to głębokie przeżycie duchowe i okazja do "zabrania" ze sobą intencji moich znajomych, które wysyłają do mnie na Messengerze. Pół godziny przed obrazem Maryi, która trzyma na kolanach małego Jezusa, jest dla mnie jak spotkanie z najlepszym przyjacielem, a zaśpiewanie "Bogurodzicy" to wyraz mojej wiary i tożsamości.

DEON.PL POLECA

Obraz Matki Bożej z Jasnej Góry jest jak dla mnie jak zdjęcie mojej mamy. Nie modlę się do samego obrazu - byłaby to idolatria i jakaś magiczna wiara w cudowne właściwości drewna i farby - ale do Maryi, która jest realną osobą w moim życiu. Darzę Ją ogromną przyjaźnią i miłością.

Jasnogórski obraz to "Hodegetria" - jeden z najstarszych bizantyjskich typów ikonograficznych, przedstawiających Maryję, która trzyma małego Jezusa na kolanach i wskazuje na Niego, jakby chciała nam powiedzieć: "To jest mój Syn, On jest drogą, prawdą i życiem, wierzcie w Niego". Maryja na tym obrazie "jest druga", zupełnie jak w projekcie "I am second". Myślę, że gdyby ktoś dziś poprosił Maryję o to, żeby dała świadectwo, kim w Jej życiu jest Jezus, Ona siadłaby na tym białym fotelu, wzięła swojego Syna na kolana i pokazała na Niego ręką - nie musiałaby nic mówić, Jej wzrok powiedziałby wszystko.

Myślę, że jasnogórski obraz postrzega tak wielu ludzi. Gdyby było inaczej, w sierpniu nie zmierzałyby w stronę Częstochowy tłumy pielgrzymów. Kto był na pielgrzymce, wie, że pokonanie pieszo kilkuset kilometrów w upale i chłodzie, spanie w stodołach i rezygnacja z podstawowych wygód nie jest niczym przyjemnym, a jednak świadomość, że idzie się do Mamy, wystarcza, by założyć pelerynę i w strugach deszczu pokonać jeszcze kilka kilometrów do noclegu. Razem ze świeckimi na Jasną Górę zmierza wielu księży i hierarchów, w tym abp Grzegorz Ryś, który wygłosił cykl poruszających homilii o Maryi i jasnogórskim obrazie.

Czy uważam, że tęczowa aureola wokół głowy Maryi jest w porządku? Nie. Ktoś może powiedzieć, że tęcza jest pięknym, w dodatku biblijnym symbolem. W tym konkretnym przypadku szczerze jednak wątpię w takie intencje autorki plakatu. Według mnie "zdjęcie" mojej Mamy zostało instrumentalnie wykorzystane. Myślę, że Maryja zawsze była, jest i będzie Matką wszystkich ludzi, bez względu na orientację seksualną. Nic tego nie zmieni. Każdy ma prawo do Niej przyjść, usiąść i opowiedzieć Jej o tym, co czuje. Nic Jej nie zdziwi, nie obrazi ani nie zgorszy, bo za bardzo nas kocha. I nie trzeba dorabiać tęczowej aureoli do Jej głowy, by to zrozumieć.

Prymas Polski, abp Wojciech Polak, komentując to, co stało się w związku z jasnogórską ikoną, powiedział, że "nie może być zgody, by z jakiegokolwiek powodu naruszać to, co dla poszczególnych ludzi, grup społecznych czy wyznaniowych jest nienaruszalne". I dodał:

Wizerunek Czarnej Madonny był, jest i powinien pozostać znakiem jedności i miłości nawet wówczas, gdy wartości te wynikają nie tylko z pobudek religijnych, ale są wyrazem szacunku dla drugiego człowieka.

Nie zamierzam nikogo osądzać ani potępiać. Szanuję każdego, bez względu na historię jego życia. Ale bardzo boleję nad tym, że uczucia religijne chrześcijan można tak łatwo wykorzystywać do upraszczania trudnych i złożonych problemów.

Piotr Kosiarski - redaktor portalu DEON.pl. Autor cyklu Film na weekend i Ojcostwo. Sport ekstremalny. Prowadzi bloga Mapa Bezdroży

Kiedyś pilot wycieczek. Obecnie dziennikarz, podróżnik, bloger i obserwator świata. Od 10 lat redaktor DEON.pl. Uważa, że rzeczy materialne starzeją się i tracą na wartości, a radość z podróżowania jest ponadczasowa i bezcenna. Jego ulubionym kierunkiem jest północ, a dokładniej wszystko "w górę" od pięćdziesiątego równoleżnika. Od miast woli naturę, najlepiej oglądaną z okna pociągu. Interesuje się również historią, psychologią i duchowością. Lubi latać dronem i wędrować po górach. Prowadzi autorskiego bloga Mapa bezdroży

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Zdjęcie" mojej Mamy zostało instrumentalnie wykorzystane
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.