Wymowny prezent z Chin dla papieża

Wymowny prezent z Chin dla papieża
(fot. Grzegorz Gałązka / galazka.deon.pl)

Co prawda w Chinach nigdy nie wiadomo, kiedy kurs się zmieni, ale słyszymy o różnych dyplomatycznych kontaktach między Watykanem a Pekinem. Do myślenia dała wypowiedź Franciszka w samolocie podczas powrotnego lotu z Gruzji i Azerbejdżanu.

Większość z nas, gdy puści wodze wyobraźni i "zobaczy" Chiny, to m.in. z troską myśli o tym, co to będzie z katolikami w tym wielkim kraju. Wiadomo: przez wieki nie było łatwo, sentymenty antyzachodnie odbijały się negatywnie na Kościele w tamtym regionie (np. powstanie bokserów miało też wymiar antychrześcijański). Duma narodowa, poczucie wyższości (które bywa obliczem poczucia niższości) kazało odrzucać Chińczykom chrześcijaństwo jako obcy "produkt". Do tej pory można się spotkać z taką oficjalną polityką. Do tego doszedł komunizm z jego prześladowaniem kultury i religii.

DEON.PL POLECA




W efekcie wiemy o tym, że w Chinach jest Kościół "oficjalny" podporządkowany władzom w Pekinie (nieuznający zwierzchności papieża; narodowy, patriotyczny) i Kościół "podziemny" (wierny Rzymowi). Ten drugi ma za sobą lata okrutnych prześladowań i pokaźną listę męczenników (bywa, że bezimiennych).

Obecnie jednak jest chyba lżej. Co prawda w Chinach nigdy nie wiadomo, kiedy kurs się zmieni, ale słyszymy o różnych dyplomatycznych kontaktach między Watykanem a Pekinem.

Do myślenia dała wypowiedź Franciszka w samolocie podczas powrotnego lotu z Gruzji i Azerbejdżanu. Tak odpowiedział na pytanie o ewentualną wizytę w Państwie Środka: "Chiny. Dobrze znacie historię Chin i Kościoła: Kościół patriotyczny, Kościół ukryty... Ale jesteśmy w dobrych stosunkach, studiujemy i rozmawiamy, istnieją komisje robocze... Jestem optymistą. […] obecnie Muzea Watykańskie zrobiły wystawę w Chinach, Chińczycy zrobią inną w Watykanie ... Jest wielu profesorów, którzy wyjeżdżają na wykłady na chińskich uniwersytetach, wiele sióstr, wielu kapłanów, którzy mogą dobrze pracować. Stosunki między Watykanem a Chińczykami... Należy je ustalić w raporcie, i dlatego się rozmawia, powoli... To, co czyni się powoli, zawsze dobrze wychodzi. Rzeczy czynione w pośpiechu nie wychodzą dobrze. Naród chiński darzę najwyższym szacunkiem. Przedwczoraj, na przykład, była dwudniowa konferencja, jak sądzę, w [Papieskiej] Akademii Nauk na temat «Laudato sì», a byli tam przedstawiciele chińskiego prezydenta. Zaś chiński prezydent przysłał mi prezent. Istnieją dobre stosunki".

Jaki prezent dostał papież? Bardzo wymowny i wieloznaczny.

Po pierwsze: Oficjalne władze chińskie tylko nie zaprzeczają, że ten prezent jest od nich. Wręczył go syn byłego sekretarza chińskiej partii komunistycznej, który jednak był reformatorem i za to został odsunięty od władzy. Pamiętne demonstracje na placu Tian'anmen (spacyfikowane 4 czerwca 1989, gdy w Polsce po raz pierwszy od lat podczas wyborów można było wybierać) były po części zainspirowane nadziejami, które obudził w Chińczykach ten właśnie człowiek. To, że jego syn jest, co prawda nieoficjalnym, ale jednak wysłannikiem władz z Pekinu do papieża, znacząco sugeruje, iż reformy są możliwe.

Po drugie: Sam prezent. To kopia na jedwabiu Steli z Xian datowanej na 781 A.D. z inskrypcjami upamiętniającymi 150 lat obecności chrześcijaństwa (w formie nestoriańskiej) w Państwie Środka. Taki dobór prezentu zdaje się mówić: chrześcijaństwo w Chinach to nie tylko import z kultury europejskiej. Mamy też naszą własną, chińską, starożytną wersję. Możemy rozmawiać o czymś, co ma być chińskie.

To gdzieś współgra z dość skądinąd "nieprzyjemnymi" wypowiedziami prezydenta Chin, że religie, aby mogły funkcjonować w jego kraju, muszą się "schińszczyć".

Pekin ostro stoi na stanowisku "schińszczania" różnych religii (bo nie chodzi tylko o chrześcijaństwo). Wspomniana stela pełniła też taką rolę na przestrzeni wieków. Służyła chińskiemu "ekumenizmowi" międzyreligijnemu. Ostatnio władza zapowiedziała w zakresie religii zaostrzenie przepisów administracyjnych: większe kary dla nieposłusznych, bardziej rygorystyczną kontrolę szerzenia religii przez internet, konieczność uzyskiwania przez obcokrajowców pozwolenia na jakikolwiek akt kultu i rejestrację biskupów... "Wszystko" musi być pod kontrolą państwa.

Jednakże biskup diecezji Zhengding wyraził zaufanie wobec papieża Franciszka, że poprowadzi on dialog z władzami zgodnie z wymaganiami Kościoła. Powiedział to sztandarowy bohater Kościoła "podziemnego", który nawet i w podeszłym wieku wiele wycierpiał za swoją wierność Kościołowi rzymskokatolickiemu. Tego jednak było za wiele dla "nieprzejednanych", którzy taką wypowiedź zinterpretowali jako pójście na kompromis. W efekcie jeden z kapłanów dał się "ordynować" na biskupa w miejsce legalnego biskupa diecezji Zhengding (aprobowanego przez papieża). Wykorzystał do tego innego biskupa, który już wielokrotnie dał się poznać jako niezrównoważony psychicznie. Oczywiście taka ordynacja jest nielegalna w świetle prawa kanonicznego i ów kapłan popadł w ekskomunikę. (W tym wszystkim pobrzmiewają stare europejskie wojny o inwestyturę oraz próby tworzenia Kościołów narodowych, gdzie biskupi są wyznaczani przez lokalnych władców).

Mamy ciekawy paradoks. Z jednaj strony władze w Pekinie uzurpują sobie prawo do ustanawiania biskupów i twierdzą, że nominacje papieskie to mieszanie się w wewnętrzne sprawy Chin. A z drugiej strony najbardziej radykalny odłam "podziemnych", czyli wiernych Rzymowi, też sobie uzurpuje takie prawo i w konsekwencji stawia siebie poza wspólnotą Kościoła.

Można machnąć ręką i powiedzieć: to zbyt skomplikowane. Ale warto pamiętać: odrzucanie dialogu ustawia nas poza Kościołem.

Jacek Siepsiak SJ - redaktor naczelny kwartalnika "Życie Duchowe"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Wymowny prezent z Chin dla papieża
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.