Franciszek konkretny do bólu. Przed ŚDM mówi: "Sprawdzam!"

Franciszek konkretny do bólu. Przed ŚDM mówi: "Sprawdzam!"
Piotr Żyłka

Orędzie papieża na ŚDM w Krakowie spadło nam z nieba. Czytając je, miałem wrażenie, jakby Franciszek zdawał sobie sprawę, że nie najlepiej idzie nam z duchowym przygotowaniem tego wydarzenia i postanowił wkroczyć do akcji.

Od momentu ogłoszenia decyzji o tym, że najbliższy Światowy Dzień Młodzieży w roku 2016 odbędzie się w Krakowie, wiele osób w Kościele w Polsce zastanawiało się, co zrobić, żeby jak najlepiej wykorzystać to wydarzenie do obudzenia wiary w młodych w naszym kraju. Mówiąc inaczej - jak wykorzystać czas przygotowań do ŚDM, żeby po zakończonej imprezie, nie obudzić się z moralnym kacem i smutną refleksją, że oto znowu mieliśmy szanse na jakiś przełom, chcieliśmy dobrze, ale wyszło jak zawsze.

Mijały kolejne miesiące od ogłoszenia decyzji Watykanu i coraz więcej osób było zaniepokojonych i zmartwionych faktem, że chyba nie wszystko działa tak, jak powinno. Nie chodzi o sprawy techniczne. Prawdopodobnie pod tym względem nic złego w lipcu przyszłego roku się nie wydarzy.  Młodzi z całego świata przyjadą nad Wisłę, wezmą udział w spotkaniu, odwiedzi nas papież. Będzie miło, sympatycznie, w głowie pozostaną nam wzruszające obrazki.

Wszystko to może odbyć się całkowicie sprawnie, bez większych zgrzytów, bez organizacyjnej kompromitacji. To powinien być jednak plan mniej niż minimum. Sprawą spędzającą sen z powiek, były i są próby odnalezienia odpowiedzi na pytanie, co zrobić, żeby - parafrazując słynne słowa Jana Pawła II - przestać Franciszkowi tylko klaskać, a zacząć go uważnie słuchać i przekładać to, co usłyszymy na nasze codzienne życie.

DEON.PL POLECA

Nie mam zamiaru nikogo rozliczać i pisać, że ktoś zawalił sprawę. To by było nieuczciwe. Odpowiedzialność za sensowne przygotowanie i przeżycie Światowego Dnia Młodzieży spoczywa na całym Kościele w Polsce, więc jeśli ktoś chce komuś zwracać uwagę na to, że jest źle i że mogłoby być inaczej, to niech najpierw spojrzy w lustro i uczciwie się zapyta sam siebie, ile on zrobił, żeby ta impreza faktycznie była czymś wyjątkowym.

Jedno jest pewne. Do startu ŚDM zostało około 300 dni i najważniejszą sprawą jest maksymalnie dobrze wykorzystać ten czas. Wygląda na to, że doskonale zdaje sobie z tego wszystkiego sprawę Ojciec Święty. Czytając jego orędzie na Światowy Dzień Młodzieży, miałem wrażenie, jakby Franciszek zdawał sobie sprawę, że nie najlepiej idzie nam z duchowym przygotowaniem tego wydarzenia i postanowił wkroczyć do akcji.

Papieskie orędzie jest krótkie, jasne, bardzo konkretne i praktyczne. Franciszek przypominam nam, że przed nami Rok Święty Miłosierdzia i ten fakt ustawia właściwą perspektywę przygotowania się na ŚDM. Musimy sobie przypomnieć, że nasz Bóg jest Miłosiernym Ojcem, że daje nam wszystko za darmo, nigdy nas nie potępia, zawsze oczekuje na nasz powrót (a nawet uprzedza nas i nieustannie nas szuka). Jesteśmy zaproszeni do doświadczenia takiego właśnie Boga. To jednak nie wszystko, bo jeśli Jezus jest miłosierdziem, to my też powinniśmy być miłosierni. Nie tylko w słowach i w przestrzeni abstrakcyjnej idei, ale bardzo konkretnie, kiedy staje przed nami drugi człowiek.

Jak to zrobić? Oto propozycja naszego papieża:

"Zawsze lubię łączyć ewangeliczne błogosławieństwa z 25. rozdziałem Ewangelii wg św. Mateusza, gdzie Jezus wymienia uczynki miłosierdzia i mówi, że to z nich zostaniemy osądzeni. Zapraszam was zatem do ponownego odkrycia uczynków miłosierdzia względem ciała: głodnych nakarmić, spragnionych napoić, nagich przyodziać, podróżnych w dom przyjąć, więźniów pocieszać, chorych nawiedzać, umarłych grzebać. Nie zapominajmy również o uczynkach miłosiernych względem duszy: grzesznych upominać, nieumiejętnych pouczać, wątpiącym dobrze radzić, strapionych pocieszać, krzywdy cierpliwie znosić, urazy chętnie darować, modlić się za żywych i umarłych. Jak widzicie, miłosierdzie nie jest "postawą na pokaz", nie jest też zwykłym sentymentalizmem. Jest sprawdzianem autentyczności naszej postawy jako uczniów Jezusa, naszej wiarygodności jako chrześcijan we współczesnym świecie. Wam, młodym, którzy jesteście bardzo praktyczni, chciałbym zaproponować, abyście przez pierwszych siedem miesięcy 2016 roku, wybierali co miesiąc jeden uczynek miłosierny względem ciała i jeden względem duszy, i realizowali je".

A dalej jest już tylko mocniej:

"Przesłanie Bożego Miłosierdzia stanowi więc bardzo konkretny i wymagający program życia, program, który wymaga konkretnych uczynków. A jednym z najbardziej oczywistych - choć być może również najtrudniejszych do wprowadzenia w życie - uczynków miłosierdzia jest przebaczenie tym, którzy nas obrazili, którzy wyrządzili nam zło, których uważamy za wrogów (...) Musimy błagać Pana, by obdarzył nas łaską bycia miłosiernymi wobec tych, którzy wyrządzają nam zło. Tak, jak Jezus, który na krzyżu modlił się za tych, którzy go ukrzyżowali: "Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią" (Łk 23,34). Jedyną drogą do przezwyciężenia zła jest miłosierdzie. Sprawiedliwość jest konieczna, oczywiście, ale sama nie wystarczy. Sprawiedliwość i miłosierdzie muszą podążać razem".

Tak więc perspektywa jest nakreślona, plan działania podsunięty pod nasze nosy, recepta na sensowne przeżycie finiszu przygotowań Światowego Dnia Młodzieży przyszła z Watykanu i leży na stole. Komitety już nie muszą się wysilać, kurie gimnastykować, księża panikować, świeccy wznosić się na szczyty kreatywności. Trzeba tylko konsekwentnie - miesiąc po miesiącu - realizować pomysł Franciszka. Tylko tyle i aż tyle. To będzie prawdziwy sprawdzian z naszego chrześcijaństwa.

Piotr Żyłka - redaktor naczelny DEON.pl, twórca Projektu faceBóg i polskiego profilu papieża Franciszka. Jego projekty można znaleźć na blogu autorskim

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Franciszek konkretny do bólu. Przed ŚDM mówi: "Sprawdzam!"
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.