Obirek i Oko: co łączy i dzieli obu profesorów

Obirek i Oko: co łączy i dzieli obu profesorów
Jacek Prusak SJ

Wypowiadając się, w rozmowie z Moniką Olejnik, na temat wykorzystywania nieletnich przez księży, Stanisław Obirek dokonał uogólnienia, które z ust profesora, powołującego się na naukę, skłaniają do wniosku, że myli różne pojęcia i nie rozumie zjawiska, które ocenia.

Stwierdzenie: "to wyparta, zepchnięta seksualność owocuje takimi dewiacjami jak pedofilia. I to jest przypadek Kościoła. Księża to grupa zawodowa dotknięta chorobą, którą trzeba leczyć i nie są to pomówienia ani oczernianie. Mamy solidne studia na ten temat" - przekazuje same półprawdy. Profesor Obirek posługuje się pojęciem "ksiądz pedofil", które nie tylko jest nieadekwatne do wyjaśnienia przypadków nadużyć wobec nieletnich ze strony duchownych, ale świadomie wprowadza w błąd odbiorcę jego wypowiedzi. W podobny sposób posługuje się terminem "ksiądz homoseksualista" ks. prof. Oko, gdy myśli o duchownych molestujących nieletnich.

Nie wiem, na jakie "solidne studia" powołuje się prof. Obirek, ale nie ma żadnych badań pokazujących, że istnieje związek przyczynowy między celibatem a pedofilią i efebofilią wśród katolickich księży. Nikt w seminarium nie zostaje pedofilem czy efebofilem! Duchowni, którzy dopuścili się tego typu nadużyć do seminariów trafili już z poważną patologią, której nikt nie rozpoznał. Ale nie jest to takie proste, bo nie istnieją testy psychologiczne pozwalające wykryć przyszłego księdza pedofila czy efebofila. Nie znaczy to, że nie można rozpoznać pewnych patologicznych cech w ich osobowości i funkcjonowaniu, ale to nie jest równoznaczne ze stwierdzeniem, że celibat "zmusi" ich do dewiacyjnych zachowań z nieletnimi. Profesor Obirek posługuje się pojęciem "represji seksualności" w luźny sposób, bez znajomości patogenezy tychże zaburzeń. Mówiąc ściśle - pedofilii, bo efebofilia nie jest diagnozą psychiatryczną. Badania pokazują, że celibat nie jest czynnikiem prognostycznym w ocenie motywacji pedofila i efebofilia w koloratce.

Po drugie, liczba księży dopuszczających się nadużyć seksualnych wobec nieletnich jest o wiele niższa niż w populacji ogólnej. Większość pedofilów to żonaci mężczyźni, bądź tacy, którzy mają relacje seksualne z kobietami. Po trzecie, wyższe wskaźniki nadużyć seksualnych wobec nieletnich stwierdzono wśród lekarzy, duchowych innych wyznań chrześcijańskich, nauczycieli, trenerów. Tak więc, na podstawie istniejących badań, nie można mówić, że księża katoliccy stanowią grupę zwiększonego ryzyka, którą prof. Obirek usilnie chce leczyć.

DEON.PL POLECA

Po czwarte, badania porównawcze nad dojrzałością psychologiczną i adaptacją społeczną księży - w porównaniu do ich świeckich rówieśników - pokazały, że nie tylko księża nie odbiegają od normy, ale w takich "wymiarach" jak nawiązywanie przyjaźni i kontakty międzypłciowe wypadli lepiej niż mężczyźni z grupy kontrolnej. Księża katoliccy nie są więc tak zahamowani seksualnie, jak widzi ich prof. Obirek. Tym rodzajem projekcji nie będę się tu jednak zajmował. Wygląda więc na to, że prof. Obirek powołuje się na naukę, którą sam stworzył, chcąc wyjaśnić zjawisko nadużyć seksualnych wobec nieletnich w Kościele rzymsko-katolickim.

Próbując wytłumaczyć homofobię niektórych księży, prof. Obirek dokonał generalizacji, która jest zwykłym pomówieniem. W dwóch sprawach jednak się nie pomylił. Po pierwsze, hipoteza, że homofobia księży katolickich może mieć związek z ich wypartą seksualnością znajduje empiryczne potwierdzenie -  są to na razie jedynie obserwacje kliniczne bądź indywidualne kazusu. Do tych ostatnich należy np. historia szkockiego kardynała Keitha O’Briena, który publicznie piętnował homoseksualistów, a który przyznał się, że niewłaściwie zachowywał się w stosunku do kilku młodych księży. Po drugie, Obirek właściwie  ocenił też poglądy ks. Oko, który wybiera przykłady, mające z góry udowodnić przyjętą przez niego tezę, że "pedofile w koloratkach" to homoseksualiści. Badania pokazują, że duchowni efebofile to osoby z fiksacją rozwojową bądź regresją, a nie ukształtowanym homoseksualizmem.  Ksiądz Oko nie widzi tu jednak różnicy, bo a priori uważa, że homoseksualizm jest patologią. To nie jest jednak oficjalne stanowisko psychologów, seksuologów i psychiatrów i teologia nie jest tu arbitrem.

Związek między orientacją homoseksualną a wykorzystywaniem przez księży nastoletnich chłopców jest złożony i nie został jeszcze dokładnie zbadany. Ks. Oko ma w tej kwestii "dogmatyczną pewność" ale nie potwierdzenie ze strony nauki. Wśród badaczy tego zjawiska panuje przekonanie, że homoseksualizm nie jest przyczyną pedofili czy efebofili, ale jest prawdopodobnie czynnikiem zwiększającym ryzyko efebofilii, bowiem wśród duchownych jest spora liczba księży z niedojrzałym i wypartym homoseksualizmem. Czy powinien zgłosić się na terapię, jak postuluje Obirek, to inna kwestia, której nie będę tu analizował.

Nauka porządkuje rzeczy, a nie miesza je ze sobą. Trzymajmy się więc faktów, a nie pomówień, gdy wypowiadamy się na temat pedofilii w Kościele. Ta uwaga, choć w różnym zakresie, ma zastosowanie do obu profesorów.                  

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Obirek i Oko: co łączy i dzieli obu profesorów
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.