Pójdźmy wszyscy na Pasterkę

Pójdźmy wszyscy na Pasterkę
(fot. .a-lie./flickr.com)
Sebastian Duda

  

Naszym zwyczajnym marzeniem jest, by Wigilia Bożego Narodzenia przywoływała tylko to, co zwykle kojarzy się z błogą świątecznością. Powinien być wigilijny stół – na nim opłatek i miejsce dla niespodziewanego gościa. Oczywiście również dwanaście tradycyjnych dań: smak ryby i smak bakalii, ostry zapach kapusty i słodko-senny zapach maku. Jeszcze światła choinki i betlejemska gwiazda gdzieś na szczycie drzewka, szopka z pięknymi drewnianymi figurkami; może czasem jemioła, kolędy śpiewane wspólnie mimo wstydu.

Zawsze natomiast – szczere życzenia oraz cieszące obdarowanych i obdarowujących prezenty. Dobrze gdyby był skrzypiący pod nogami śnieg i lekki mróz (o co w ostatnich latach zwykle było w Polsce trudno), by słychać było w oddali dzwoneczki u sań - znak tego, że już ktoś postanowił udać się na Pasterkę. A najlepiej by ta msza w nocy odbywała się w wiejskim, modrzewiowym kościółku.

Ot, nasza polska wyśniona idylla.

DEON.PL POLECA

Z biegiem lat coraz bardziej chłoniemy tę świąteczną otoczkę, dokształcani przez telewizyjnych mędrców, gdy tylko dogasają na grobach znicze postawione w Dniu Zadusznym. Może dlatego nie tak znowu już często myśli się u nas w Wigilię o ludziach zmarłych, choć do niedawna w polskiej tradycji było to także ich święto. Ogólna świąteczna słodycz każe nam też zapominać, że tak kojarzone z Bożym Narodzeniem słowa jak pokój, radość, pojednanie głębszy mogą mieć wydźwięk niż wszechobecny w grudniu konsumpcyjny blichtr.

A przecież przynajmniej podejrzewamy, a może nawet wiemy, że przesłodzona otoczka Wigilii nie wszystkim jednakowo jest dostępna. Nie u wszystkich budzi uśmiech na twarzy. Przy okazji tego święta codziennie przeżywana jako tako samotność staje się bardzo dojmująca. Zadawnione konflikty pukają do sumienia, które nie zawsze łatwo jest wyłączyć czy uśpić. Biedni czuć muszą gorycz na samą myśl o przepisowych dwunastu potrawach. Cierpiący jeszcze bardziej, choć dobrych ludzi może być wokół wiele, stawać muszą sam na sam ze swoim cierpieniem.

Owa święta noc niesie z sobą, jakkolwiek mocno to wypieralibyśmy z siebie, cały bagaż światowego zła. Bo nie tylko Maryi i Józefowi ongiś „zabrakło miejsca w gospodzie”. Tego miejsca brakuje wielu i dziś. Także w Polsce.

Świetnie pokazał to przed laty w swym Dekalogu 3 Krzysztof Kieślowski. Już wigilijny sztafaż całkiem odsłonięty, a tu nagle w błogie życie statecznego męża wchodzi znów niedawno porzucona kochanka. Niezałatwione sprawy domagają się natychmiastowego rozwiązania. Czy jednak przebaczenie pojawić się może jak za dotknięciem bajkowej różdżki wraz z pierwszą gwiazdą w wigilijny wieczór? Trudno chyba myśleć o nim poważnie, gdy cały świat każe nam błogo i wesołkowato się cieszyć.

Proszę mnie źle nie zrozumieć - nie wyrzekam się piękna naszej polskiej Wigilii. To jeden z większych naszych narodowych, chrześcijańskich skarbów. Tym bardziej nie powinniśmy go wystawiać na łup naszych cywilizacyjnych ogłupień. Obyśmy tylko mogli, siedząc przy wigilijnym stole czy idąc na Pasterkę, pamiętać nie tylko o rybce, grzybkach i prezentach. I obyśmy nie zapominali, że te święta obchodzimy przede wszystkim po to, by czcić wielką tajemnicę Wcielenia – Boga, który zstąpił na ziemię, przybierając ludzkie ciało.

W pierwszych wiekach chrześcijaństwa o tę prawdę spierano się gwałtownie, dochodziło ponoć nawet do teologicznych kłótni wśród przekupek na rynkach. Teraz nasze myśli zajęte choinką i wigilijnym barszczem do tajemnicy Wcielenia niezbyt chętnie się odnoszą. Już bardziej mamy w głowach obraz Dzieciąteczka co to „maluśkie kieby rękawicka”. I owo Niemowlę powinno być w te Święta naszych sercach, ale musimy jednocześnie chyba też próbować mierzyć się z wagą tajemnicy: oto przecież w tamtej betlejemskiej grocie Bóg wkroczył w pełni w dzieje ludzkości.

Najpełniej, jak teraz myślę, przeżywałem tę tajemnicę nie podczas jakiejkolwiek Pasterki w Polsce, ale kilka lat temu w Paryżu, w bazylice Najświętszego Serca. Niewiele tam było z tego, co nam w Polsce sercu bliskie: choinki jakieś mizerne, szopka nie najpiękniejsza, zamiast naszych kolęd piękna, jednak przecie nie swojska muzyka. Ale zadziwiło mnie bardzo, że kilkutysięczna wspólnota zgromadzona w świątyni trwała przez długą godzinę przed mszą z zapalonymi świecami, wsłuchując się w słowa psalmów i teksty Ojców Kościoła traktujące o Wcieleniu. Nic z milusińskiego infantylizmu.

Na tę Pasterkę udawali się tłumnie nie tylko paryscy mieszczanie, ale i bezdomni kloszardzi. Światła i śpiewy tej liturgii złączyły tam wszystkich, gdy z prawdziwą radością powtarzaliśmy słowa aniołów z tamtej świętej nocy: „Chwała Bogu na wysokościach a na ziemi pokój ludziom dobrej woli!”.

A potem jeszcze przyszło wzruszenie, gdy z zapalonymi świecami słuchaliśmy czytania z Księgi Izajasza: „Naród kroczący w ciemnościach ujrzał światłość wielką”. Była w tych słowach niezwyczajna prawda i moc.

Pójdźmy wszyscy na Pasterkę! Nawet jeśli nie jest ona odprawiana w wiejskim modrzewiowym kościółku czy w paryskiej bazylice, powinniśmy pamiętać, iż ta szczególna Msza święta to wezwanie do głębokiego przeżywania Wcielenia oraz solidarności z tymi, którzy w Bożym Narodzeniu nie są w stanie odkryć radości i pokoju.

Pasterze zostali wezwani przez anioła. Ten sam anioł wzywa nas dziś do pamięci i czuwania.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Pójdźmy wszyscy na Pasterkę
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.