Biblia i sekret papieża Franciszka

Biblia i sekret papieża Franciszka
(fot. Grzegorz Gałązka / galazka.deon.pl)
Logo źródła: WAM Stefan von Kempis

Franciszek zostawił nam kilka ważnych wskazówek, jak czytać Pismo Święte tak, aby się nim skutecznie modlić. Dla Ojca Świętego Biblia ma moc, która odmienia życie. Odkryj ją.

Święty Franciszek z Asyżu miał bardzo szczególny stosunek do Biblii. Z jednej strony uznawał za dobre, by "czytać teksty Pisma Świętego" i "doszukiwać się w nich Pana Boga naszego". Z drugiej strony jednak o sobie mówił, jak podaje jego pierwszy biograf Tomasz z Celano: "Wszakże ja już na tyle zajmowałem się Pismem Świętym, że jak najbardziej starcza mi to do rozmyślania i rozważania. Więcej nie potrzebuję (...)".

Legenda trzech towarzyszy św. Bonawentury poświadcza oryginalny sposób lektury Biblii, jaki miał Poverello (czyli "Biedaczyna"), jak często nazywa się św. Franciszka w dawnej literaturze: Franciszek kultywował jednoczesną medytację różnych miejsc Pisma, na które natrafiał w wyniku trzykrotnego otwarcia świętego tekstu na chybił trafił, co było wyrocznią dla jego pierwszych towarzyszy. Do całościowego obrazu należy jeszcze i to, że niektóre z pism św. Franciszka, na przykład Oficjum o Męce Pańskiej, są naszpikowane cytatami z Biblii. Jak powiedzieliśmy: Biedaczyna miał bardzo szczególny stosunek do tekstu Pisma Świętego.

Papież Franciszek jest pierwszym o tym imieniu na stolicy Piotrowej i pod wieloma względami zdaje się podzielać postawę swego patrona. Kiedyś w obecności młodzieży wymknęło mu się zdanie: "Błogosławieństwa i Mateusz 25. Nie trzeba czytać niczego innego" (Rio de Janeiro, 25 lipca 2013); raz po raz zaleca też, aby najlepiej każdy nosił przy sobie małą Ewangelię w kieszeni kurtki lub w torebce i przy nadarzającej się okazji (w autobusie czy poczekalni u dentysty) przeczytał sobie jej fragment - słowa te bardzo przypominają trzykrotną wyrocznię biblijną św. Franciszka.

DEON.PL POLECA

Jest jeszcze coś, co łączy San Francesco i Papa Francesco w tej dziedzinie: niedowierzanie naukowemu zajmowaniu się Pismem Świętym. "Kto pragnie wspiąć się na szczyty ubóstwa, musi nie tylko wyrzec się roztropności tego świata, ale także zaufania w swą wiedzę", cytuje Bonawentura świętego. I całkiem podobnie uważa papież Bergoglio: teologię należy uprawiać "na klęczkach", a diabeł zna "teologię lepiej od wszystkich teologów razem wziętych" (poranna Msza święta, 26 września 2014). W ogóle nie należy sądzić, że Boga można spotkać poprzez samą tylko lekturę, "w bibliotece" (poranna Msza święta, 26 września 2013).

To jest nasze pierwsze odkrycie: po wrażliwym egzegecie, jakim był Benedykt XVI, który jako pierwszy papież w historii pisał książki na temat Jezusa, nastał papież latynoamerykański, który ma zupełnie inne nastawienie do Biblii. Z dużą nieufnością podchodzi do często praktykowanych w naszych szerokościach geograficznych wiwisekcji miejsc biblijnych, a mimo to (a może właśnie dlatego?) ma nam do powiedzenia wiele zaskakujących rzeczy na temat tych od dawna znanych tekstów. Właśnie dlatego, że Franciszek ma świeże spojrzenie na Biblię, że patrzy z innej perspektywy, może pomóc nam odkryć ją na nowo. To spojrzenie wprowadza nową jakość.

Od razu jednak należy przestrzec przed zbyt pospiesznym wyciąganiem wniosków. To prawda, że ten papież formułuje swe wypowiedzi w sposób bardziej elegijny, bardziej nieostry od swojego poprzednika - jednak nie jest w tym ani naiwny, ani bezrefleksyjny. Zauważyliśmy już, że także św. Franciszek z Asyżu, chociaż okazywał wielką rezerwę wobec nauki, był dobrym znawcą Pisma. To samo odkryjemy, gdy uważniej wsłuchamy się w słowa papieża Franciszka: jego spontaniczne wypowiedzi dowodzą przede wszystkim, że jest dobrym znawcą Biblii. Wydaje się jednak, że mniej ją studiował, a bardziej medytował - "omadlał", jak zwykła mówić jedna z moich ciotek. I zawsze od razu interesuje go przejście od czytania tekstu (czy też modlenia się nim) do działania.

Wynika to przede wszystkim z faktu, że ten pierwszy jezuita na stolicy Piotrowej przyswoił sobie i uwewnętrznił ignacjańską metodę medytacji biblijnej. Jako jezuita sam przez nią przeszedł, a jako mistrz ćwiczeń duchowych przekazywał ją wielu zakonnym towarzyszom. Ignacy, założyciel zakonu jezuitów, w swoich Ćwiczeniach duchowych zaprasza do intensywnego wczuwania się w opisy zawarte w Ewangeliach. Trzy spośród czterech tygodni rekolekcji ignacjańskich służą rozważaniu życia, męki i zmartwychwstania Jezusa.

Charakterystyczne dla metody baskijskiego świętego jest to, że rozważający ma nie tylko uprzytomnić sobie każdy detal rozważanego epizodu biblijnego, lecz ponadto wpisać weń samego siebie.

"Przypomnieć sobie historię tego, co mam kontemplować", jak mówi Ignacy. Mamy tutaj podstawowy wzór, który określa także podejście papieża jezuity do Pisma Świętego. Takie czytanie Biblii to nie analiza, lecz przyswojenie. Tekst ma nas przeniknąć, ma wpłynąć bezpośrednio na nasz sposób życia. To, jak wiele Franciszek zawdzięcza temu podejściu, raz po raz widać w jego homiliach i przemówieniach. Komentując przypowieść Jezusa o ubogim Łazarzu, wyjaśnia, że bogacz prawdopodobnie jeździł limuzyną z przyciemnianymi szybami - to szczególnie przemawiający do wyobraźni przykład wczucia się w opowiadaną historię.

Podobnie rzecz się ma, gdy Franciszek pewnej Niedzieli Palmowej wykorzystuje opowiadanie o Męce Pańskiej, by wszcząć śledztwo przeciw samemu sobie jako bezpośredniemu uczestnikowi wydarzeń rozgrywających się w Jerozolimie: "Kim jestem? (...) Czy jestem jak żołnierze, którzy bili Pana, pluli na Niego, obrażali Go, bawiło ich upokarzanie Pana? Czy jestem jak Cyrenejczyk, który wracał z pracy zmęczony, ale okazał dobrą wolę i pomógł Panu nieść krzyż? Czy jestem jak ci, którzy przechodzili pod krzyżem i szydzili z Jezusa? (...) Czy jestem jak te odważne kobiety i jak Matka Jezusa, które były tam, cierpiały w milczeniu?" (homilia z 13 kwietnia 2014).

W swoim programowym tekście Evangelii gaudium z 2013 papież daje kilka bardzo konkretnych wskazówek na temat tego, jak należy czytać Pismo Święte. Wprawdzie zwraca się szczególnie do kaznodziejów, jednak jego rady bez problemów można odnieść do każdego czytelnika Biblii. Przede wszystkim, proponuje papież, powinno się w krótkiej modlitwie wezwać Ducha Świętego, a więc osadzić lekturę Biblii w ramach modlitwy. Następnie należy poświęcić odpowiednią ilość czasu na wybrany fragment tekstu: "Aby można było interpretować tekst biblijny, potrzeba cierpliwości, uwolnienia się od wszelkiego niepokoju (...). Trzeba odłożyć na bok jakąkolwiek dręczącą nas troskę, aby wejść w inny obszar skupienia, naznaczonego pogodą ducha" (nr 146). Chodzi więc o postawę. Powinniśmy powiedzieć jak młody Samuel: "Mów, Panie, bo sługa Twój słucha" (1 Sm 3,10).

A jeśli tekst biblijny mówi, a ja go nie rozumiem? Także z tym trzeba się liczyć, wie o tym Franciszek. Radzi, by w tym wypadku pochylić się nad "znaczeniem dosłownym" czytanego fragmentu. "Chciałbym podkreślić coś, co jest oczywiste, ale nie zawsze brane pod uwagę: studiowany przez nas tekst ma dwa lub trzy tysiące lat, jego język bardzo się różni od tego, jakim się dziś posługujemy" (nr 147).

Papieżowi problemem wydaje się raczej to, że dany fragment biblijny zbyt szybko interpretujemy w pewien określony sposób - i że zbyt szybko uznajemy, iż wszystko zrozumieliśmy. "O ile wydaje nam się, że rozumiemy słowa przetłumaczone na nasz język, nie oznacza to, że rozumiemy poprawnie, co zamierzał wyrazić święty pisarz".

Franciszek wskazuje kilka "pomocy", jakie oferuje "analiza literacka": "zwrócić uwagę na słowa, które się powtarzają lub się wyróżniają, rozpoznać strukturę oraz własny dynamizm tekstu, wziąć pod uwagę miejsce zajmowane przez występujące osoby itp.". Ale uwaga: w wyniku nadmiernego analizowania powstaje jedynie "suma różnych oderwanych idei" - a wtedy tekst biblijny już nie jest w stanie poruszyć nas jako całość. Nie jest konieczne "zrozumienie wszystkich drobnych szczegółów", mówi papież, "rzeczą najważniejszą jest odkrycie głównego przesłania i tego, co tworzy strukturę i jedność tekstu".

Autorzy Biblii w trakcie pisania mieli jednak na względzie także pewien określony "efekt", który chcieli wywołać w czytelniku. Obok głównego przesłania tekstu powinno się więc mieć na uwadze ten zamierzony rezultat - i w związku z tym nie odczytywać fragmentu wbrew jego pierwotnemu zamysłowi. "Jeśli tekst został napisany, by pocieszyć, nie powinniśmy się nim posługiwać w celu poprawiania błędów (...); jeśli został napisany, by uczyć czegoś o Bogu, nie powinniśmy się nim posługiwać, by wyjaśnić różne idee teologiczne". Respektujmy charakter tekstu biblijnego, niejako prosi Franciszek.

Czy jednak przy "modlitewnym czytaniu Biblii" można mieć również z tyłu głowy to, czego nauczyliśmy się w szkole i o czym usłyszeliśmy w homilii, czy też jest błędem wnosić to do tekstu? Nie, pisze papież. Jest nawet konieczne, aby każdy tekst biblijny "porównać (...) z nauczaniem całej Biblii, przekazanym przez Kościół". "Jest to ważna zasada interpretacji biblijnej, biorącej pod uwagę fakt, że Duch Święty nie natchnął tylko jednej części, ale całą Biblię". Każdy tekst Pisma Świętego ma "własną moc", którą trzeba mu pozostawić (nr 148).

Jest to moc, która poprzez rachunek sumienia powinna przynieść pożytek dla życia. "W obecności Bożej, w spokojnej lekturze tekstu, dobrze jest zapytać na przykład: Panie, co mnie mówi ten tekst? Co chcesz zmienić w moim życiu przez to przesłanie? (...) [Bóg] zachęca (...), by uczynić jeden krok naprzód (...). Pragnie jedynie, abyśmy szczerze spojrzeli na nasze życie i przedstawili Mu je bez zmyślania, abyśmy byli gotowi nadal wzrastać i abyśmy prosili Go o to, czego jeszcze nie zdołaliśmy osiągnąć" (nr 152n).

Jeśli ktoś raz za razem będzie czytał Pismo Święte i pozwoli mu rzucić sobie wyzwanie, wówczas Słowo Boże, zgodnie z mocnym przekonaniem papieża Franciszka, przeniknie "do głębi jego myśli i uczucia (...) i [zrodzi] w nim nową mentalność" - jest to sformułowanie, które zapożycza on od swego poprzednika, Jana Pawła II (nr 150). Przemyślane, przemodlone, "Słowo Boże, słuchane i celebrowane, zwłaszcza w Eucharystii, karmi i umacnia wewnętrznie chrześcijan oraz czyni ich zdolnymi do prawdziwego świadectwa ewangelicznego w życiu codziennym" (nr 174).

*  *  *

Tekst autorstwa Stefana von Kempis pochodzi z książki "Księga Ognia" zawierającej komentarze do Słowa Bożego Papieża Franciszka. Tutaj kupisz ją 10 procent taniej.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Papież Franciszek, Stefan von Kempis

Daj się rozpalić Słowu

Stary i zniszczony egzemplarz Biblii towarzyszy Franciszkowi od kilkudziesięciu lat. To najcenniejszy skarb naszego papieża, świadek jego radości i płaczu, prawdziwe źródło jego Ewangelicznej energii. Dla Franciszka Biblia nie jest pięknym...

Skomentuj artykuł

Biblia i sekret papieża Franciszka
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.