Cudowna historia łaski

Cudowna historia łaski
fot. youtube.com / Andrea Bocelli

W Niedzielę Wielkanocną w pustej  mediolańskiej katedrze Andrea Bocelli zaśpiewał przejmujący koncert wpisujący się w czas pandemii. Występ zatytułowany „Music for Hope”, którego wysłuchało kilkadziesiąt milionów internautów na całym świecie, tenor zakończył pieśnią Amazing Grace.

Wtedy przypomniała mi się pewna historia. Nie ma zwiazku z koronawirusem, ale  jest świadectwem odrodzenia, o którym wspominał Bocelli. Świadectwem łaski Bożej w pierwszym rzędzie, ale i ludzkiego miłosierdzia, do którego Pan nas wzywa.

Kiedyś zaprzyjaźniony jezuita zwrócił moją uwagę na jego australijskiego współbrata. Chodzi o ojca Richarda Leonarda, znanego teologa i filmoznawcę, autora kilku książek łączących chrześcijańską duchowość z problemami współczesnej kultury. O. Leonard, pochodzący z głęboko religijnej irlandzkiej rodziny, duszpasterz, ceniony rekolekcjonista,  ze swadą i żywym poczuciem humoru w czasie jednej z konferencji dzielił się ze słuchaczami poniższą  historią. W internecie doczekała się osobnego filmiku zatytułowanego „O miłosierdziu i irlandzkim chórze”.

I tak, pewnego razu podczas naboru do parafialnego chóru  stanęła przed o. Leonardem  rosła postać w zwiewnej sukni i w fantazyjnym kapeluszu. Niskim głosem  (szkoda, że tej inscenizacji nie słyszycie) oznajmiła: „Mam na imię Gloria i śpiewam basem”. O. Leonard przełknął ten wokalny dziw i Gloria zaczęła brać udział w  próbach chóru. Bywało, że gdy chór śpiewał podczas liturgii, pojawiający się w kościele kumple  Glorii kibicowali jej  głośnym aplauzem.

Parafianie wreszcie nie wytrzymali. Do swoich duszpasterzy wystosowali podpisaną przez 121 osób petycję domagającą się usunięcia  uprzykrzonej Glorii.  O. Leonard miał  przedłożyć sprawę proboszczowi  Irlandczykowi. Trudno było zgadnąć, jak zareaguje  ów duchowny znany z oryginalności i charakteru.  Tenże zaraz zwołał protestujących: „Przypomnijcie sobie Łukasza 14 i przypowieść o zaproszonych na ucztę. Czy wy teraz będziecie dyktować Jezusowi, kogo ma zaprosić? Jeśli tak, to my jeszcze jutro zwijamy manatki i zostajecie tu sami.”

Następnego dnia parafianie petycję wycofali.

Po jakimś czasie Gloria opuściła chór i miasto. Wyjechała  w związku z chorobą w  rodzinie. Po roku o. Leonard dostał list, z upoważniem do przeczytania go parafianom. Teraz, wyraźnie wzruszony, czytał ów list słuchaczom konferencji.

Pisał tym razem Gordon. Donosił, że powodem jego wyjazdu była pomoc żonie umierającej na raka. Wybaczyła. Z powrotem stał się ojcem dla dwóch synów, „którzy nie zasłużyli na to, żeby być sierotami”. Dziękował parafii, że miała do niego cierpliwość. Przypominał, że jednym z pierwszych ćwiczonych w chórze był utwór  Amazing Grace.

Post scriptum. Amazing Grace to pieśń człowieka, ”który się odnalazł, chociaż był zagubiony” To hymn mówiący o  łasce, która ma moc przemienić nawet największego grzesznika. Utwór liczy już blisko dwieście pięćdziesiąt lat! Słowa napisał John Newton, londyńczyk o bujnym życiorysie. W młodości człowiek ten nie był zbyt cnotliwy. Powołany do królewskiej służby morskiej, przez lata  parał się handlem niewolnikami. Od momentu kiedy w  czasie sztormu w sytuacji zagrożenia życia wezwał Boga na ratunek, rozpoczęła się jednak  jego powolna  przemiana.  Kilkanaście lat później po studiach teologicznych został pastorem w Kościele anglikańskim.

Z biegiem czasu  Amazing Grace przekroczyła Atlantyk i podbiła Stany Zjednoczone. Co więcej, okazała się najpopularniejszą pieśnią religijną tego wielkiego kraju. Najpierw rozpowszechniła się w tradycji ludowej,  potem wpisała się w nurt  Negro spirituals,  stała się następnie songiem, bez którego nie mogły się obyć marsze protestacyjne czarnej mniejszości. Z liturgii przeszła w laicki świat kultury masowej. (I jak się można spodziewać, bywają próby odebrania temu hymnowi chrześcijańskiej wymowy -wysterylizowania go, uczynienia bardziej „uniwersalnym”. Aby uniknąć mocnego słowa, jakie bijąc się w piersi osiemnastowieczny autor stosuje do siebie, wers o łasce „co zbawiła takiego jak ja nędznika” zmieniano na „co uratowała mnie  i wzmocniła”.)  Po utwór ten  sięgali najwybitniejsi wokaliści, pojawił się w dziesiątkach filmów. Pisano o nim książki, a ostatnio poświęcono mu fragment ekspozycji  w Muzeum Biblii w Waszyngtonie. Do dnia dzisiejszego doczekał się około tysiąca  nagrań i wyliczono, że każdego roku śpiewany jest dziesięć milionów razy. 

 

 

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Katarzyna Olubińska

Kobiecość – siła, która zmienia świat

Kobieta w wielkim mieście to cykl osobistych i wzruszających wywiadów ze znanymi kobietami, które miały odwagę zawalczyć o swoje marzenia. To opowieść o sile miłości, trudnych relacjach, pasji zawodowej...

Skomentuj artykuł

Cudowna historia łaski
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.