Sukces
– A mówiłem, żeby uważali, co, komu i gdzie mówią – powiedział Stary już za progiem zakrystii. Widać, że był mocno zdenerwowany.
– Ale niby co mówić i komu? – Pierwszy, choć niepytany, odezwał się Młody.
– Uderz w stół, a nożyce się odezwą – ironicznie odpowiedziała Siostra.
– Rozmawiają, gadają, paplą bez opamiętania – dalej grzmiał Stary. – I myślą jeszcze, że na tym polega ich praca, że dobrze robią – ocena Starego była druzgocąca, choć nie było jeszcze wiadomo do czego i do kogo się odnosiła.
– Ale ja, jeśli mówię, to tylko podczas kazań, lub w prywatnej rozmowie z Siostrą – nerwowo zaczął tłumaczyć się Średni.
– A ja przecież nic takiego nie powiedziałem – wtórował mu Młody. – Chwaliłem tylko nasze osiągnięcia.
– Ale żeby tak od razu zdradzać temu gryzipiórkowi nasze kościelne tajemnice! – Huknął Stary. – Demaskować nasze centrum dowodzenia? To już jest przesada!
– A to oto chodzi? – Średni odetchnął z ulgą. – Właśnie to skandal jeden wielki jest, by mówić dziennikarzowi, co jemy na obiad i jakie seriale w telewizji oglądamy! – dodał, szukając aprobaty w oczach Starego.
Na marginesie dodam, że dzisiejsze zamieszanie, miało związek z wywiadem o pozazawodowym życiu księży, jaki dziennikarzowi udzielił Młody, który, jak dobrze pamiętamy, nie miał oporów w kontaktach z mediami.
– Prywatne życie to temat najatrakcyjniejszy dla czytelników. Wystarczy otworzyć każdą lepszą gazetę, by to wiedzieć – starał się bronić Młody.
– Atrakcyjny temat? Atrakcyjny temat? – nie przestawał grzmieć Stary. – A teraz ludzie w konfesjonale pytają, czy nam pieprzu do rosołu nie brakuje.
– W konfesjonale? – Niewiennie zapytał Młody.
– A może na ulicy, co za różnica? I w konfesjonale, i na ulicy, my ciągle w pracy.
– Służba nie drużba – wypalił Średni, rad z szybkiego kojarzenia. – Nawet jeśli w Winnicy Pańskiej – dodał skromnie, a jego wzrok bezwiednie powędrował na sufit.
– A czy mamy inne żołądki, lub inne głowy? – Zapytał Młody. – Nic takiego nie powiedziałem, ani nie zdradziłem żadnych tajemnic. Ot zwyczajna codzienność.
– My jesteśmy pasterzami ludu, a co wolno wojewodzie... – Średni nie dokończył.
– Chyba cesarzowi, co cesarskie, a Bogu, co boskie, to odpowiedniejszy cytat – stwierdziła Zakrystianka.
– O właśnie, właśnie – słowa Siostry podchwycił Młody.
– Jaka głowa, taka mowa – Stary był dziś niewzruszony – Do czasu jednak, do czasu! Od dziś nie będzie żadnych wywiadów, ani rozmów z dziennikarzami.
– A co z otwartością i przejrzystością, i zasadą by świecić przykładem? – Upomniał się Młody.
– Jak powiedziałem - koniec i to do odwołania! – Stary założył ornat i w milczeniu czekał na rozpoczęcie Mszy.
W milczeniu, podkreślam. A do Mszy było jeszcze dobrych pięć minut. I tak to, Moi Drodzy, jeszcze raz życie pokazało, że szczerość nie popłaca, a otwartość różne owoce rodzi, oj różne.
Popularność - widmo, które straszy nawet po otwarciu lodówki.
Chwalenie osiągnięć - w Polsce każda okrągła rocznica powołania rządu.
Gryzipiórek - ten, co opisuje i udaje, że wszystko rozumie.
Kościelne tajemnice - trudno cokolwiek o nich powiedzieć nawet autorowi.
Demaskować - zabrać księdzu kartkę z kazaniem.
Centrum dowodzenia - miejsce, gdzie często podejmuje się decyzję, a rzadko ponosi konsekwencje.
Skandal - wybucha za każdym razem, gdy ktoś inny dostaje podwyżkę.
Seriale w telewizji - dolewanie wody bezpośrednio do mózgu.
Kontakty z mediami - zaczynasz na parkiecie tanecznym, kończysz na deskach ringu.
Codzienność - horror między podniesieniem, a położeniem głowy na poduszcze.
Pasterze ludu - po kursie w seminarium profesjonalni hodowcy w miarę stadnych osobników dwunożnych.
Świecić przykładem - posiadać wszystkie nieobecności usprawiedliwione.
Szczerość, otwartość - cechy złego księdza.
Skomentuj artykuł