W poszukiwaniu prawdziwego bogactwa

W poszukiwaniu prawdziwego bogactwa
(fot. Fr Antunes / flickr.com)
Wydawnictwo WAM / im

Żyjemy w czasach, kiedy zastępy przeróżnych analityków, prognostów i demografów w dziesiątkach raportów i sprawozdań na bieżąco kreślą przed nami ponury obraz rzeczywistości. Znamy liczby głodujących i bezdomnych - statystyki nędzy.

Coraz bardziej przekonujemy się o niesprawiedliwości w świecie, o nierównym rozłożeniu bogactw, o tych, którzy mają nazbyt wiele i którzy mają mało lub wręcz nie mają nic, na czym mogliby budować swoją godność. Oczywiście, bieda na świecie prawdopodobnie nigdy nie zniknie, nawet gdyby dokonano konfiskaty wszystkich domów, by zmienić je w ogromny ośrodek pomocy społecznej. Bieda wpisała się na stałe w obraz tego świata. Także dawniej byli ubodzy i bogaci, wielcy i mali. Ale jak dawniej, tak również dzisiaj potrzeba ludzi chętnych do niesienia pomocy, dopasowanej jednak do potrzeb jej oczekujących. Lecz jak dawać, aby nie zniewalać wspieranego?

I jak przyjmować pomoc, zachowując swoją godność? Jednym słowem chodzi o to, aby pomagając, obronić jednocześnie godność osoby wspomaganej. Jest to ważna kwestia. Obserwujemy mocne poplątanie wartości, dążeń i celów. Wzrasta liczba skłóconych i nieufnych ludzi, których różnicują dobra materialne, dostęp do władzy, znajomości. Byłem świadkiem wielu sytuacji, kiedy bogactwo lub władza zniewoliły ubogich czy poddanych, zabierając im wolność, godność, marzenia; ale również i takich, kiedy bogactwo niszczyło samych bogatych, także odbierając im szacunek do siebie, zniewalając ich ducha i obalając skalę wartości.

Widziałem również ubogich, którzy tak bardzo przyzwyczaili się do bycia poddanymi, że nie chcieli zmienić swojego statusu społecznego nawet wtedy, kiedy ich sytuacja materialna się polepszyła. łatwo dawali się manipulować, oddając w ręce innych swoją wolność i godność. Dotyczyło to również tzw. ludzi usytuowanych. Także oni ulegali manipulacji bogactwa, stając się niewolniczo poddani prawom rynku, co degradowało ich człowieczeństwo. Nie mieli osobistego stylu, ale trwali w reżimie narzucanym przez świat zewnętrzny.

DEON.PL POLECA

Zmienne oblicza bogactwa i ubóstwa

Bieda ma różne oblicza, jawne i ukryte, medialne i duchowe. Nie należy kojarzyć jej wyłącznie z brakiem pieniędzy lub dóbr materialnych, ilością nagromadzonych rzeczy czy osiągniętych wpływów. Ich posiadanie nie musi wiązać się jednoznacznie z prawdziwym bogactwem, tak samo jak ich brak z biedą/ubóstwem. Bywa, że materialne bogactwo jest ukrytą formą duchowej, intelektualnej czy społecznej biedy, i odwrotnie - brak dóbr materialnych jest okazją do pomnożenia wewnętrznego bogactwa. Myślę, że niekiedy znacznie większym wyrazem biedy jest rażący brak wartości duchowych, intelektualnych, moralnych czy więzów przyjacielskich, niż sama nieobecność dóbr materialnych. łatwiej zachorować temu, kto ufność pokłada w rzeczach, niż temu, kto zabiega o wartości duchowe. Głębsze i trwalsze są przyjaźnie, jeżeli nie rodzą się z jakiegoś materialnego interesu czy korzyści, ale ze szczerej tęsknoty do relacji z drugim. Niekontrolowane bogactwo materialne często prowadzi do izolacji czy społecznego wyobcowania, rodzi w posiadających lęk, obawę przed drugim, że stanie się złodziejem ich majątku, agresorem ich przestrzeni życia. Bogaty patrzy więc podejrzliwie na innych i wstrzymuje się przed nawiązywaniem kontaktów. Zacieśnia je do wąskiego grona najbliższych, stroniąc od "obcych", których spotyka.

Zachowanie takie niesie wiele negatywnych skutków nie tylko dla niego, ale i dla duchowej i materialnej kultury kraju, w którym przebywa. Każda forma izolacji szkodzi bowiem wszechstronnemu rozwojowi. Lęk przed drugim, traktowanym jako zagrożenie, wpływa negatywnie na samego zalęknionego, na jego psychiczną równowagę, chęć życia i wizję przyszłości, która rysuje się odtąd w kolorach szarych, pesymistycznych. Ponadto brak bliskich i przyjaciół wywołuje stany chorobowe. Naukowcy z uniwersytetu Brigham Young w stanie utah oraz Wydziału Epidemiologii uniwersytetu Karoliny Północnej przeanalizowali 148 badań dostarczających dane na temat śmiertelności w zależności od jakości kontaktów społecznych badanych. uwzględniały one ponad 300 tys. osób, które były badane średnio przez 7,5 roku. W wyniku przeprowadzonych analiz stwierdzono, że osoby utrzymujące więcej relacji społecznych mają o 50 proc. więcej szans na przeżycie, niż ci, którzy rzadziej kontaktują się z bliźnimi. Według ekspertów dobre grono przyjaciół i dobre relacje rodzinne "można porównać z rzuceniem palenia i mają one większe znaczenie niż wiele czynników podnoszących śmiertelność, takich jak otyłość i brak aktywności fizycznej".

Izolacja społeczna jest coraz powszechniejsza w uprzemysłowionym świecie - wśród ludzi materialnie dobrze usytuowanych - w którym spada jakość i liczba relacji społecznych, i ma negatywny wpływ na zdrowie. I nie tylko na sam stan zdrowia psychicznego, ale także na status społeczny, odpowiednią pozycję w środowisku itd., słowem na to, co stanowi o właściwym wymiarze bogactwa jako przyjemności życia. W takim przypadku człowiekiem bogatym byłby nie ten, kto obfituje w dobra materialne, ale ten, kto ma wokół siebie wielu dobrych ludzi, jest osobą duchowo wrażliwą, żyje w sposób moralny. Pozbawiony tych wartości, stałby się człowiekiem biednym. Może posiadać wiele dóbr materialnych, ale jeśli odebrały mu wolność, oddaliły od niego przyjaciół, zniewoliły jego życie, to wpada w biedę. Ten rodzaj biedy może z łatwością zadomowić się w sercu i umyśle człowieka, bardzo zubożyć jego relacje, podważyć jego godność.

Różne odcienie współczesnej mizerii

Przytoczone kryteria bogactwa i biedy odbiegają daleko od kategorii promowanych przez kulturę współczesną, które wiążą bogactwo lub biedę z ilością akcji giełdowych, grubością portfela i posiadanych nieruchomości. Tymczasem uważna obserwacja życia pokazuje, że może być inaczej. Nie jest jednak łatwo uwierzyć w ten rodzaj bogactwa, które nie sprowadza się wyłącznie do posiadania dóbr materialnych, nie konkretyzuje się w rzeczach, ale dotyka bardziej wartości duchowych czy intelektualnych, mierzone jest siłą szlachetnych pragnień i wolą ich realizacji. Ten ostatni rodzaj bogactwa swoimi korzeniami sięga samych początków egzystencji człowieka, dany jest przez samego Stwórcę, który powołał człowieka do bycia Mu podobnym.

Wiązanie bogactwa wyłącznie z posiadaniem rzeczy materialnych pojawia się znacznie później i nie pochodzi od Boga, dlatego jest nietrwałe, przelotne, a często również złudne.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

W poszukiwaniu prawdziwego bogactwa
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.