Afryka wobec przebaczenia

Logo źródła: Czas Serca Beata Zajączkowska / "Czas Serca" styczeń-luty 2010

Afryka uczy przebaczać

Gruba blizna przecina twarz pięknej niegdyś kobiety. Znak po uderzeniu maczetą. Z całej rodziny tylko ona przeżyła. Codziennie jest na Mszy św. Sprawcom ludobójstwa nosi do więzienia jedzenie. Przebaczyła.

Światło dla Czarnego Lądu

Podobnych świadectw wysłuchałam w Rwandzie wiele. Wróciłam do nich pamięcią z okazji Synodu dla Afryki. Synodu, który pokazał, że bez Boga nie da się uleczyć chorób tego kontynentu. Tak samo, jak nie da się tego zrobić bez chrześcijan, którzy są „solą” i „światłem” dla Czarnego Lądu. Ta chrystocentryczna diagnoza znalazła słaby oddźwięk w światowych mediach, które jeśli już, wolą mówić o głębokich rysach na afrykańskiej mozaice: głodzie, nędzy, wojnie, chorobach… Jednak już dokonujący się wyzysk Czarnego Lądu, rabunkowa gospodarka czy nowa ekonomiczna kolonizacja kontynentu są pomijane milczeniem. Trudno więc wymagać, by mówiono o światłach Afryki. A afrykańska lekcja wiary może być cenna dla każdego Europejczyka.

DEON.PL POLECA

Miłość ponad podziałami

Horyzont zamykają wulkany przeglądające się jak w lustrze w leżącym u ich stóp jeziorze. Ten widok koi serca wielu ludzi przyjeżdżających do Foyer de Charité (Ognisko Miłości) w Remero-Ruhondo. W 1994 roku pozostały po nim tylko zgliszcza. Mieszkańcy w obawie przed oprawcami schronili się w okolicznych lasach. Członkinie Ogniska Miłości pochodzące z obu zwalczających się wówczas plemion uciekły, razem stawały w obliczu śmierci, jedne drugich broniły, razem cierpiały głód… Dziś niosą pomoc ludziom głęboko poranionym traumą ludobójstwa. Myśląc o nich, wspominam wizytę w Centrum Ludobójstwa w Kigali. W jednej z sal podświetlone fotografie naturalnych rozmiarów opowiadają tragedie dzieci. Aurora – 2 latka. Spłonęła w kościele na Gikondo. To zdjęcie wstrząsnęło mną szczególnie. Byłam tam na Mszy. Napis przy tabernakulum głosi: „Bóg jest miłością”. Nie waham się myśleć, że prowadzone przez ks. Zdzisława Żywicę MIC centrum jest dowodem długowzroczności Bożej Opatrzności. Powstało na prośbę francuskiej mistyczki Marty Robin. W 1965 roku mówiła, że „Bóg chce Ognisk Miłości w Rwandzie, bo właśnie tam trzeba głosić miłość ponad tym wszystkim, co dzieli”. Mówiła, że „wszelkie różnice ras, języków, kultur są znakiem widzialnej miłości Boga”. Po wojnie członkinie Ogniska Miłości wróciły. Zamieszkały wśród ludzi, którzy zniszczyli ich domy i chcieli zabić. Wróciły z otwartym sercem, zaczęły tworzyć więzi, modlić się i nieść pomoc tym, którzy są poranieni wojną.

Potrzeba prawdy

Prawdziwe pojednanie bez Boga jest niemożliwe. Stąd podczas Synodu dla Afryki szczególny nacisk położono na sakrament pojednania. Niektóre zbrodnie są tak wielkie, że ich sprawcy nie są w stanie przyjąć ofiarowanego im przez ofiary przebaczenia. Potrzeba czasu, by Bóg dokonał przemiany ich serc. To Boże pojednanie, sprawiedliwość i pokój są tym bardziej potrzebne, że znacznie odbiegają od tego, co w Rwandzie pod szyldem tych słów promują obecne władze. Bardziej dokonuje się rozdrapywania ran ugruntowujących podziały, niż prawdziwego oczyszczenia pamięci. O dramacie ludobójstwa przypominają rozsiane po całym kraju mauzolea. Są usytuowane przy głównych drogach, monumentalne. Napisy na fioletowym żałobnym kirze mówią o tragedii Tutsi i potrzebie pojednania. Nie mówią, że mordowani byli także Hutu. Brak prawdy zamyka drogę do prawdziwego pojednania.

Z Bogiem można wszystko

Bóg hojnie rozlewa swe łaski. Krew tysięcy bezimiennych męczenników wydaje owoce. Do Sanktuarium Matki Słowa w Kibeho nieustannie pielgrzymują Afrykanie z całego regionu Wielkich Jezior. Kościół w Ruhango nie jest w stanie pomieścić ludzi przybywających tam w każdą pierwszą niedzielę miesiąca na modlitwę o uzdrowienie. Jest tam ośrodek Bożego Miłosierdzia. W kościele trwa Wieczysta Adoracja. Członkowie Wspólnoty Emanuel modlili się tam także w czasie rzezi. Nikt z nich nie zginął. O tym, że drogi Boże nie są ludzkimi świadczy chociażby historia kierującego Wspólnotą Gerarda Ruvumabagabo. Jest Pigmejem, czyli „najgorszym z najgorszych”, poślubił kobietę z plemienia Tutsi, czyli „elity narodowej”. W praktyce pokonał podziały, które władza znosi dekretami mówiącymi chociażby, że nie ma już Tutsi i Hutu, są tylko Rwandyjczycy. Pytany, czy było im trudno, chwilę milczy i odpowiada: „Z Bogiem można wszystko”. Z Bogiem szedł w czasie rzezi do chat potrzebujących: ostrzegał, przemycał jedzenie i niósł nadzieję…

W służbie pojednaniu

Uczestnicy Synodu dla Afryki, w tym Benedykt XVI w ogromnej ciszy i ze wzruszeniem wysłuchali świadectwa rwandyjskiej zakonnicy Geneviève Uwamariy, która mówiła o mocy przebaczenia. Jej rodzinę wymordowano w parafialnym kościele w Kibuye. W czasie odwiedzin w tamtejszym więzieniu spotkała wieloletniego przyjaciela rodziny. Przyznał się, że to on zamordował jej ojca i opowiedział, jak ginęli pozostali najbliżsi. Błagał o przebaczenie. Otrzymał je. To wydarzenie stało się dla siostry przełomowe. Od 12 lat działa w Rwandzie na rzecz pojednania zbrodniarzy z rodzinami ofiar. Przekazała im m.in. ponad 500 listów od oprawców, którzy proszą w nich o przebaczenie. Przyczyniła się do wybudowania przez więźniów osiedla dla wdów i sierot, które z ich winy straciły najbliższych.

„Przebaczenie to jedyne, co mogę dać” – te słowa misjonarze w Rwandzie słyszą często. One niosą nadzieję. Nie wystarczy bowiem odgórnie znieść podziały czy wymazać przynależność etniczną z dowodów tożsamości. Rwandyjskie przysłowie mówi: „Pokój serca jest sercem pokoju”.

Beata Zajączkowska

(Rzym, Radio Watykańskie)

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Afryka wobec przebaczenia
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.