Odwaga Bartymeusza

Odwaga Bartymeusza
(fot. samantha celera / flickr.com / CC)
szczotuss / artykuł nadesłany

Ślepiec, żebrzący na ulicy, na ogół nie stanowi dla nas przekonującego wzoru do naśladowania. A jednak mało kto ma tyle odwagi, ile Bartymeusz - niewidomy z Jerycha.

Siedzisz przy drodze. Wokół ciebie kłębią się tłumy ludzi, ktoś cię szturchnął, ktoś krzyknął: "Idzie Jezus z Nazaretu! Ten, który uzdrawia chorych i wyrzuca złe duchy!"

Czytając niedzielną Ewangelię, usiadłam obok Bartymeusza. Dobrze mi było na jego miejscu, ostatnio i tak stanęłam jakoś na uboczu życia i miałam ochotę zamknąć oczy na wszystko, co działo się dookoła...

"Jezusie Synu Dawida ulituj się nade mną!" - krzyknął Bartymeusz.

DEON.PL POLECA

A ja? Wprawdzie jestem ślepa... ale zdążyłam się do mojej ślepoty przyzwyczaić.

Czasem potrafimy przejść do codzienności nad cierpieniem i nie chcemy, by ktoś nam otwierał oczy. Boimy się, że gdy odzyskamy wzrok, będziemy musieli wejść w nową sytuację, nowe wyzwania, inne problemy, zmienić swoje postępowanie... Czy potrafię krzyczeć do Jezusa o pomoc? Czy nie przyzwyczaiłem się do mojej ślepoty?

Ludzie dookoła ślepca naciskali na niego, by przestał krzyczeć, a jednak im bardziej go uciszali, tym głośniej on wołał (Mk 10, 48)

A ja? Czasem raz spróbuję krzyknąć do Boga o ratunek, lecz szybko się zniechęcam, gdy Jego pomoc nie nadchodzi natychmiast.

Bartymeusz został zauważony. Jezus poprosił, by go zawołano, a ów ślepiec: "zrzucił z siebie płaszcz, zerwał się i szedł do Jezusa".

Jak bardzo poruszyć musiało Bartymeusza wezwanie Jezusa skoro, nie wiedząc, co znajduje się wokół, nie mając świadomości i poczucia przestrzeni, zerwał się, odrzucił swój płaszcz, być może jedyne okrycie na nadchodzącą chłodną noc i poszedł do Chrystusa?

Choć przecież i w jego sercu musiała być ta odrobina lęku - nie wie przecież, jak zareaguje Jezus, nigdy go nie widział, lecz ludzie mówią: "Odwagi, wstań woła Cię"...

Niewidomy człowiek podchodzi do Chrystusa, a On… pyta go, "Co chcesz abym Ci uczynił? (Mk 10,51)

Czy to nie dziwne? Przecież oczywistym wydaje się fakt, że człowiek ślepy pragnie odzyskać wzrok. Jezus jednak nie czyni cudu wbrew woli człowieka, stawia najpierw pytanie: "Czego pragniesz, czego potrzebujesz człowieku, bym mógł ci to dać." Bartymeusz odpowiada: "Rabbuni, abym przejrzał" (Mk 10,51). Prosi i otrzymuje.

A ja? Tak często sama nie wiem, czego mi potrzeba, co dla mnie konieczne… Co odpowiedziałbym Chrystusowi na pytanie: "Co chcesz, abym Ci uczynił?"?

Ślepy żebrak z Jerycha doświadczył łaski - odzyskał wzrok. Ale wcześniej pokazał, że posiada jeszcze jedną - znacznie ważniejszą łaskę - wiarę. "Idź, twoja wiara cię uzdrowiła" - powiedział do niego Jezus. (Mk 10, 52)

Jezus idzie przez Twoją ulicę Jerycha, a ty siedzisz przy drodze. Wokół ciebie tłum ludzi. Przepychają się i krzyczą: "Idzie Jezus z Nazaretu! Ten, który leczy chorych i wyrzuca złe duchy!"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Odwaga Bartymeusza
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.