Kolejny dowód na chaos na Concordii

Kolejny dowód na chaos na Concordii
(fot. Rvongher / Wikipedia CC BY-SA 3.0)

Włoska prokuratura prowadząca dochodzenie w sprawie katastrofy statku Costa Concordia poleciła w sobotę karabinierom przejęcie całego amatorskiego nagrania z mostku kapitańskiego, wyemitowanego przez telewizję byłego premiera Silvio Berlusconiego.

Media podały, że prokuratura przejmie całość trwającego kilkadziesiąt minut nagrania, także te fragmenty, które nie zostały wyemitowane w dzienniku telewizyjnym.

Prokurator Francesco Verusio z prokuratury w mieście Grosseto, kierujący dochodzeniem w sprawie katastrofy, w której zginęły 32 osoby, powiedział w sobotę: "Nagranie budzi zainteresowanie śledczych, gdyż przedstawia, co działo się na mostku tamtego wieczoru". Według prokuratora, cytowanego przez agencję Ansa, film będzie bardzo pomocny w rekonstrukcji zdarzeń w wątku śledztwa, dotyczącym zapisu z czarnej skrzynki statku".

Verusio wyjaśnił, że po przeanalizowaniu tego dokumentu prokuratura chce zweryfikować zeznania, złożone przez oficerów, przesłuchanych nawet już kilkakrotnie.

DEON.PL POLECA



Z wypowiedzi prokuratora wynika jasno, że film uważa on za kluczowy dla całego postępowania. Nagranie odpowie na wiele pytań na temat procesu podejmowania decyzji od chwili katastrofy i odpowiedzialności poszczególnych osób za ogromne opóźnienie w ogłoszeniu alarmu i ewakuacji. Być może wskaże również nowe wątki i kolejne osoby, które należy przesłuchać.

- To nowość także dla nas. Ja też zobaczyłem ten film po raz pierwszy. Przesłuchaliśmy wszystkich, którzy byli wtedy w centralnym punkcie dowodzenia statkiem i nikt nie powiedział nam o istnieniu takiego nagrania - przyznał Verusio.

Zapytany zaś o to, kto mógł nakręcić ten film, odparł : - Mam podejrzenia, ale nie powiem.

Film, nadany w piątek w głównym wydaniu dziennika stacji Canale 5, rejestruje wydarzenia w centrum dowodzenia wycieczkowcem 13 stycznia wieczorem, w pierwszych kilkudziesięciu minutach po tym, jak okręt uderzył o skałę. Nagranie ujawniło, jaki panował tam chaos i jak długo zwlekano z podjęciem decyzji o ewakuacji.

Jest również, jak podkreśla prasa, dowodem tego, że kapitan Francesco Schettino nie dowodził akcją w krytycznych minutach i nie uczestniczył w procesie podejmowania większości decyzji. Większość czasu rozmawiał przez telefon.

Włoska prasa w sobotę określa nagranie mianem "szokującego".

Na nagraniu widać kilkanaście osób, poruszających się chaotycznie po centrum dowodzenia, mówiących spokojnym lub bardziej zdenerwowanym głosem o uderzeniu w skałę, o awarii silników i wodzie, wdzierającej się do pomieszczeń. Po dłuższym czasie słychać prośbę, skierowaną zapewne do pobliskiego kapitanatu o szybkie przysłanie holowników.

Film jednak pokazuje przede wszystkim jasno, że kapitan nie dowodził statkiem w krytycznych minutach, nie podejmował decyzji i nie kierował akcją. Widać, jak stoi na uboczu i rozmawia przez telefon. Słychać skierowane do Schettino słowa: "Panie kapitanie, pasażerowie zaczynają sami schodzić do łodzi ratunkowych" i jego odpowiedź: "Dobra".

Kolejne sekwencje pokazują trwającą dyskusję na temat odległości statku od brzegu. "Dryfujemy ku lądowi, ile metrów mamy?" - pyta jeden z oficerów. "Sto" - brzmi odpowiedź.

Zapada decyzja, by zbliżyć statek jak najbardziej do brzegu i zarzucić kotwicę. "Potem zobaczymy" - mówi jeden z mężczyzn. Z każdą chwilą rośnie nerwowość i powtarzane jest pytanie: "Co robimy?".

Po 50 minutach zapada decyzja o ewakuacji z przechylającego się statku.

Prokuratura zarzuca kapitanowi statku doprowadzenie do katastrofy w rezultacie jego decyzji o zbyt bliskim podpłynięciu do wyspy Giglio, nieumyślne spowodowanie śmierci i opuszczenie statku w chwili, gdy trwała na nim ewakuacja.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kolejny dowód na chaos na Concordii
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.