Barcelona - najlepsza drużyna w historii

Barcelona - najlepsza drużyna w historii
(fot. EPA/MARCUS BRANDT)
PAP / slo

Piłkarze Barcelony po raz piąty w historii zdobyli Puchar Europy. W finale Ligi Mistrzów, który odbył się w Berlinie, pokonali Juventus Turyn 3:1 (1:0). Poprzednio triumfowali w 1992, 2006, 2009 i 2011 roku.

Juventus Turyn - Barcelona 1:3 (0:1).
Bramki: dla Juventusu - Alvaro Morata (55); dla Barcelony - Ivan Rakitic (4), Luis Suarez (68), Neymar (90+7).
Sędzia: Cuneyt Cakir (Turcja). Widzów 70 500.
Juventus: Gianluigi Buffon - Stephan Lichtsteiner, Leonardo Bonucci, Andrea Barzagli, Patrice Evra (89-Kingsley Coman) - Claudio Marchisio, Andrea Pirlo, Paul Pogba - Arturo Vidal (79-Roberto Pereyra) - Carlos Tevez, Alvaro Morata (85-Fernando Llorente).
Barcelona: Marc-Andre ter Stegen - Dani Alves, Gerard Pique, Javier Mascherano, Jordi Alba - Ivan Rakitic (90+1-Jeremy Mathieu), Sergio Busquets, Andres Iniesta (78-Xavi) - Lionel Messi, Neymar, Luis Suarez (90+6-Pedro Rodriguez).
Barcelona przystąpiła do meczu na Stadionie Olimpijskim w Berlinie w najmocniejszym składzie, natomiast w ekipie z Turynu - zgodnie z zapowiedziami - nie mógł zagrać kontuzjowany obrońca Giorgio Chiellini, którego zastąpił Andrea Barzagli.
Średnia wieku w wyjściowym składzie "Juve" wyniosła tego dnia 30 lat i 153 dni, co oznacza, że była drugą najstarszą w historii finału Ligi Mistrzów (po Milanie z 2007 roku).
Spotkanie zaczęło się dla Barcelony znakomicie. Już w czwartej minucie po efektownej zespołowej akcji bramkę zdobył Chorwat Ivan Rakitic. Jak wyliczyli analitycy meczowi, przy kilkunastu podaniach w tej akcji kontakt z piłką mieli wszyscy gracze z pola mistrza Hiszpanii. Jako trzej ostatni - Brazylijczyk Neymar, Andres Iniesta i Rakitic.
Dziesięć minut później zespół z Katalonii mógł prowadzić już 2:0, ale mocny strzał Brazylijczyka Daniego Alvesa znakomicie obronił Gianluigi Buffon.
W miarę upływu czasu Juventus zaczął oswajać się z szybką grą przeciwników i coraz częściej oddalał zagrożenie od własnej bramki. Sam też próbował stwarzać okazje, ale przed przerwą nie miał stuprocentowych sytuacji.
Mistrzowie Włoch dopięli swego w 55. minucie. Po strzale Argentyńczyka Carlosa Teveza niemiecki bramkarz Barcelony Marc-Andre ter Stegen odbił piłkę, ale był bezradny wobec dobitki Alvaro Moraty. Hiszpański napastnik "Starej Damy" błysnął już w półfinałowej rywalizacji ze swoim byłym klubem - Realem Madryt, gdy zdobył wówczas bramki w obu spotkaniach.
Podbudowani takim obrotem sprawy turyńczycy ruszyli do ataków, ale w 68. minucie znów musieli przełknąć gorzką pigułkę. Stracili bramkę w podobny sposób, jak wcześniej zdobyli. Po strzale Argentyńczyka Lionela Messiego z ok. 16 metrów Buffon odbił piłkę, ale Urugwajczyk Luis Suarez nie miał kłopotów z dobitką.
Niedługo później do siatki trafił głową Neymar, jednak z powodu zagrania ręką gol nie został uznany. Co się jednak odwlecze...
Juventus dążył do wyrównania, co musiało odbić się negatywnie na grze defensywnej tego zespołu. Barcelona kilka razy groźnie kontratakowała i w ostatnich sekundach doliczonego czasu wynik na 3:1 ustalił Neymar.
Nieco wcześniej na boisko wszedł Xavi, który po tym sezonie rozstaje się z Barceloną. Dzięki sobotniemu występowi ustanowił rekord meczów w Lidze Mistrzów - 151.
Sobotni triumf stanowi ukoronowanie znakomitego sezonu Katalończyków. Wcześniej wywalczyli mistrzostwo i Puchar Hiszpanii, a Luis Enrique powtórzył osiągnięcie Josepa Guardioli z 2009 roku, kiedy Barcelona po raz pierwszy sięgnęła po "potrójną koronę". Juventus, mimo porażki w Berlinie, również może uznać sezon za udany. Zdobył mistrzostwo i puchar we Włoszech.
Barcelona wygrała czwarty z rzędu finał rywalizacji o Puchar Europy, w którym uczestniczyła, a piąty w historii. Z kolei Juventus, który ma na koncie dwa triumfy i czeka na taki sukces od 1996 roku, poniósł czwartą z rzędu finałową porażkę w LM. 

DEON.PL POLECA

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Barcelona - najlepsza drużyna w historii
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.